środa, 23 kwietnia, 2025
spot_img
Strona główna Blog Strona 910

Już niedługo Amazone rozszerzy swoją ofertę produktów!

0

Firma Maschinenfabrik Schmotzer GmbH przekaże od 01.01.2019 r. grupie Amazone dział produktów związany z techniką uprawy międzyrzędowej.

 

Amazone poszerzy ofertę

Dzięki przejęciu, Amazone jako producent maszyn rolniczych i komunalnych rozszerzy swoją ofertę produktów o technikę uprawy międzyrzędowej. Produkcja maszyn do uprawy międzyrzędowej będzie odbywać się w zakładzie w Bad Windsheim. Wszyscy pracownicy zostaną przejęci przez nowe przedsiębiorstwo Schmotzer Hacktechnik GmbH & Co. KG, będące w 100% spółką grupy Amazone. Firma Schmotzer Hacktechnik będzie samodzielnie realizować wszystkie obowiązki związane z dystrybucją i obsługą klienta. Urządzenia będą w dalszym ciągu sprzedawane pod marką Schmotzer.

Nowe przedsiębiorstwo będzie związane i aktywnie wspierane przez Ferdinanda Wahl’a, wieloletniego wspólnika zarządzającego spółki Maschinenfabrik Schmotzer GmbH.

 

Uprawa międzyrzędowa i jej rozwój na świecie

Przejęcie programu techniki uprawy międzyrzędowej firmy Schmotzer, posiadającej wiodącą technologię w tym segmencie rynku, postrzegany jest przez dyrektorów zarządzających Amazone Christian Dreyer i dr Justus Dreyer jako ważny krok do rozbudowy kluczowej kompetencji Amazone, jaką jest uprawa roślin. Technika uprawy międzyrzędowej ponownie jest w centrum zainteresowania światowych specjalistów: „Motyka przeżywa odrodzenie po trzydziestu latach bycia w cieniu w dużych gospodarstwach rolnych niezwiązanych z rolnictwem ekologicznym. Na pierwszym planie obok mechanicznego zwalczania chwastów znajdują się pozytywne aspekty uprawy międzyrzędowej dotyczące struktury gleby, wzrostu korzeni i mobilizacji składników odżywczych”, stwierdzają dyrektorzy zarządzający.

Firma Schmotzer produkuje narzędzia do uprawy międzyrzędowej od 1922 r. Zmiana myślenia w rolnictwie umożliwia od lat nieustanny rozwój tego sektora produktów. „Cieszę się, że znalazłem w Amazone wymarzonego partnera, aby dalej rozwijać ten dział”, podkreśla Ferdinand Wahl.

 

Wysoka wydajność dzięki systemom kamer i kierowania

Ferdinand Wahl, wieloletni wspólnik zarządzający spółki Maschinenfabrik Schmotzer GmbH wyjaśnia przyczyny, które uniemożliwiały przebicie się techniki uprawy międzyrzędowej w ostatnich dziesięcioleciach: „Podczas gdy intensywnie wykorzystywane są zalety uprawy roślin w rolnictwie ekologicznym, dotychczas wady związane z techniką produkcji oraz ekonomiką pracy i kosztów w rolnictwie konwencjonalnym hamowały zastosowanie techniki uprawy międzyrzędowej. Dzięki postępom technicznym, jak np. połączenie pielnika z systemem kamer i kierowania, które dopiero w ostatnich latach znalazły praktyczne zastosowanie, możliwe jest obecnie osiągnięcie większej wydajności podczas uprawy w znacznie bardziej konkurencyjnych kosztach w przeliczeniu na hektar”.

 

Duży potencjał zintegrowanej uprawy

„Konkretnie rzecz biorąc, zauważamy duży potencjał międzynarodowej techniki uprawy międzyrzędowej w zintegrowanej uprawie roślin, która zyskuje coraz większe znaczenie na świecie. Połączenie techniki uprawy międzyrzędowej z nawożeniem płynnym i docelowym lub selektywnym zastosowaniem środków ochrony roślin w jednym przejeździe roboczym, otworzy praktyce w przyszłości kolejne możliwości optymalizacji uprawy roli. Również w tym segmencie maszyn chcemy przejąć rolę lidera innowacji” – podkreślali Christian i dr Justus Dreyer przedstawiając perspektywy dla Amazone.

 

Kilka słów o firmie Amazone

Grupa przedsiębiorstw Amazone osiągnęła w roku gospodarczym 2017 skonsolidowany łączny obrót w wysokości 457 mln EUR i zatrudnia około 1850 pracowników, wśród których znajduje się 130 uczniów zawodu. Udział eksportu wynosi około 80%. Jesienią 2016 roku w związku z przejęciem produkcji pługów firmy Vogel & Noot w węgierskiej miejscowości Mosonmagyaróvár firma Amazone znacznie rozszerzyła zarówno swoją ofertę produktów, jak i portfolio firmy współpracującej.

źródło, fot. Amazone

Rozwój współpracy John Deere z firmą Kramp

0

Spółka Deere & Company ogłosiła zamiar sformalizowania porozumienia z firmą Kramp po udanym początku współpracy na rynku niemieckim. W 2019 roku firmy połączą siły również na terenie Francji, Polski, Portugalii i Hiszpanii.

Najwyższa jakość i doradztwo przy współpracy firm

Kramp to jeden z największych hurtowych dostawców części i akcesoriów rolniczych w Europie. Deere jest firmą cenioną za doskonałe wsparcie klienta i produktu w zakresie zapewnienia wysokiej jakości usług i oryginalnych części John Deere do pełnej gamy oferowanych maszyn. W pierwszej fazie współpraca między firmami korzystnie wpłynęła na poziom zadowolenia klientów i dealerów.

Wysoka jakość i doskonała obsługa klienta są priorytetowymi wartościami dla spółek John Deere i Kramp. Christoph Wigger, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu w regionie 2, powiedział: „Zapewnienie najwyższego poziomu satysfakcji klienta w całym cyklu eksploatacji naszych produktów jest dla nas kluczową kwestią. Obie spółki kierują się wspólnymi wartościami, a rozszerzona współpraca z firmą Kramp na nowych rynkach będzie sprzyjała utrzymaniu wyjątkowego poziomu zadowolenia klienta”.

Kilka usług w pakiecie

Poza obecnie oferowanymi oryginalnymi, regenerowanymi i alternatywnymi częściami partnerzy sprzedaży i firmy partnerskie John Deere będą miały dostęp do kompleksowej oferty części Kramp. W ofercie firmy Kramp znajdują się części dla leśnictwa, ogrodnictwa, sklepów detalicznych i warsztatów oraz części maszyn. Wszystkie części można zamawiać za pośrednictwem nowoczesnej platformy internetowej. Zaawansowana logistyka zapewnia błyskawiczną dostawę.

Christoph Wigger dodał: „Klienci i dealerzy coraz częściej wymagają bogatej gamy bezpośrednio dostępnych części i akcesoriów do całego parku maszynowego. Współpraca między naszymi firmami pozwala nam jeszcze lepiej wypełnić nasze zobowiązanie wobec klientów i dealerów w zakresie oferty produktów”.

źródło, fot: John Deere

Do końca Polsce oddani

0

Pomimo wielu przeciwności losu rodzina Zamoyskich pozostała na ziemiach polskich, by jej wiernie służyć. Pojawiało się wiele szans na wyjazd z Polski, jednak przywiązanie do ojczyzny było silniejsze. Ordynat zamojski Jan Tomasz Zamoyski o szansach na emigrację mówił tak: „Wychodziłem z założenia, że moje miejsce jest w Polsce, jakakolwiek by ona była”. | Aleksandra Wieremczuk

W sierpniowym numerze przedstawiamy Państwu historię rodziny, która od stuleci zapisuje karty historii Polski. O dbałości o to, co polskie oraz o innych ludzi, przywiązaniu do ziemi i powrocie na ziemie przodków rozmawialiśmy z Marcinem Zamoyskim, synem Jana Zamoyskiego ostatniego ordynata Zamojskiego.

Marcin Zamojski
Marcin Zamoyski na rynku w Zamościu.

Ordynacja Zamojska

Ordynacja Zamojska została założona przez Jana Syriusza Zamoyskiego i uchwalona z dniem 8 lipca 1589 roku. Była jedną z pierwszych ordynacji magnackich na terenach Rzeczpospolitej. Majątek należący do ordynacji dziedziczony był przez najstarszego potomka rodu. Przez pokolenia Zamoyscy wykazywali ogromną dbałość o tereny do nich należące. Zakładali nowe osady. Starali się rozwinąć gospodarczo ordynację, budując liczne fabryki, hutę żelaza, zakładając kopalnie czy ośrodki hodowli ryb. Aby wzmocnić handel, Tomasz Antoni Zamoyski zbudował flotyllę rzeczną ordynacji oraz porty rzeczne nad Sanem i Wisłą. Stawiali również na rozwój rolnictwa, chcąc wprowadzić na ziemie wysoką kulturę rolną. Pod koniec XVIII wieku założyli Towarzystwo Rolnicze, które wydawało kalendarze w cyklu półrocznym, w których oprócz zwykłej wiedzy pojawiała się ta bardziej specjalistyczna, np. obrazująca jak usprawnić maszynę. Dbali o rozwój kultury oraz edukację. W 1594 roku przez Jana Zamoyskiego została utworzona pierwsza prywatna uczelnia – Akademia Zamoyska, która zyskała rozgłos nie tylko na trenach ówczesnej Rzeczpospolitej, ale również w Europie. Fundatorowi przyświecał cel, by stała się ona ważnym ośrodkiem kulturowym oraz katolickim. Ordynacja Zamojska istniała aż do momentu reformy rolnej z 1944 roku. Do momentu wkroczenia Armii Czerwonej ordynacja liczyła ponad 59 tys. ha, na której działało wiele zakładów przemysłowych stanowiących miejsce pracy dla mieszkającej tam ludności. Majątek Zamoyskich został rozgrabiony. Część ziem do nich należących otrzymała na własność ludność. Natomiast pozostałe ziemie przeznaczono na państwowe gospodarstwa rolne. Skonfiskowano fabryki, zabudowania pałacowe oraz lasy, w których posiadanie weszło Państwo.

Zamoyscy od wieków dbali o rozwój Zamojszczyzny.

II wojna światowa

Siedzibą ordynacji od 1812 roku był Zwierzyniec, tam też swoje młodzieńcze lata spędzili rodzice pana Marcina Zamoyskiego. Jan Tomasz Zamoyski oraz Róża z Żółtowskich pobrali się w 1938 roku. W 1939 roku urodziła się ich pierwsza córka Elżbieta, zaś w 1942 roku druga córka Maria Róża. Okres II wojny światowej poświęcili pomocy i ratowaniu ludzi. Jan Tomasz Zamoyski w okresie wojny był żołnierzem Armii Krajowej, walczył podczas kampanii wrześniowej. W tym czasie jego żona Róża, córka Andrzeja Żółtowskiego i Wandy z książąt Czetwertyńskich, organizowała pomoc dla ludności z zachodniej Polski uciekającej przed Niemcami. Na ich potrzeby oddała willę w Zwierzyńcu. Po powrocie męża razem pośwęcili się służbie społecznej. W latach 1942–43 r. miało miejsce masowe wysiedlenie Zamojszczyzny. Akcja „Zamość” miała na celu stworzenie „przestrzeni życiowej” dla kolonistów niemieckich na terenach Lubelszczyzny. Łącznie wysiedlono 100–110 tys. Polaków, w tym 30 tys. dzieci. Wysiedlona ludność z Zamojszczyzny trafiała do obozów przesiedleńczych zlokalizowanych w Zamościu, Zwierzyńcu, Budzyniu, Frampolu, Lublinie, Majdanie Starym, Tarnogrodzie, Woli Derezieńskiej, Wedanie Starym, Biłgoraju oraz w Puszczy Solskiej. Tam odbywała się selekcja wysiedleńców, a także oddzielano rodziców od dzieci, tam też powstała grupa osieroconych dzieci, którą nazwano Dziećmi Zamojszczyzny. Obóz w Zwierzyńcu został utworzony w 1943 roku. O losy ludzi tam uwięzionych dbali ordynat Zamoyski wraz z jego żoną. Pomimo brutalnego traktowania ze strony strażników, Róża Zamoyska osobiście dostarczała zaopatrzenie dla ludzi znajdujących się w obozie. Warunki panujące w obozie sprawiły, że wielu ludzi umierało, zwłaszcza najmłodsi. Zamoyscy utworzyli ochronkę i szpital dla dzieci. Starali się również o pozwolenie na wywiezienie części ze znajdujących się w obozie przejściowym dzieci i umieszczenie ich w ochronce. W tym celu złożyli specjalny memoriał bezpośrednio do szefa SS i policji Odilo Globocnika. Uzyskali pozwolenie na wywiezienie dzieci do lat sześciu pod warunkiem, że matki tych dzieci wyrażą na to zgodę. Dzięki tej akcji udało się uratować ponad 460 dzieci, zaś w czterech szpitalach pomoc uzyskało ponad 1500 chorych. Pani Róża dbała również o przygotowanie żywności na drogę dla więźniów, którzy mieli być przewiezieni z obozu w Zwierzyńcu do obozów koncentracyjnych. Ratowała także od wywózki, zwłaszcza matki z małymi dziećmi. Jej odwaga, dobroć i poświęcenie sprawiły, że ludność nadała jej przydomek „Anioł Dobroci”.

Pałac w Klemensowie został odebrany rodzinie Zamoyskich. Po 20 latach starań udało się
odkupić posiadłość.

Czasy po wojnie

Po wojnie Zamoyskich zmuszono do opuszczenia Zwierzyńca, ich majątek rozgrabiono, a ziemię rozparcelowano. Najpierw udali się do Ojcowa, potem do Krakowa, gdzie w 1945 roku urodziła się ich trzecia córka – Gabriela. Kolejnym miejscem zamieszkania był Sopot, tam też urodził się ich syn – Marcin. W 1949 roku Jan Zamoyski został uznany za wroga ludu i państwa socjalistycznego i podczas procesu skazany na 25 lat więzienia, które opuścił po 8 latach. W tym czasie Róża, matka pana Marcina, musiała opuścić mieszkanie i wraz z czwórką dzieci poszukać innego miejsca zamieszkania. Nie wolno było jej zamieszkać w Warszawie, gdzie miała krewnych i przyjaciół. Nie mogła wrócić do Zwierzyńca, gdyż władze nie pozwalały przebywać im w odległości 35 km od dawnych posiadłości. Wraz z dziećmi i matką wynajęła dom w Klarysewie. Aż do powrotu męża musiała dźwigać na sobie ciężar utrzymania rodziny. Okres uwięzienia Jana Zamoyskiego był również ciężki dla jego dzieci, jak wspomina pan Marcin, trudno było wychowywać się bez ojca. Ordynat Zamoyski z więzienia wyszedł w 1956 roku. Rok później został zrehabilitowany. Zamojszczyznę odwiedzili raz w 1957 roku. I chociaż mieszkańcy tych terenów byli bardzo przychylni państwu Zamoyskim, to władza wręcz przeciwnie. W prasie pojawiło się wtedy wiele artykułów, które oczerniały Jana Zamoyskiego, sugerując, że buntuje on pracowników przeciwko władzy. Po tych wydarzeniach Zamoyscy długo nie wracali na rodzime ziemie. W 1960 roku urodziła się czwarta córka Jana i Róży – Agnieszka. Jan Zamoyski na rzecz Zamościa działał w założonym w Warszawie Towarzystwie Przyjaciół Zamościa, dzięki którego staraniom w 1975 roku sejm uchwalił ustawę o renowacji zespołu staromiejskiego. Jan Tomasz Zamoyski angażował się również w życie polityczne. W latach 1991–1998 pełnił funkcję prezesa Stronnictwa Narodowo- -Demokratycznego. W 1991 roku w wyborach parlamentarnych został wybrany na senatora II kadencji w województwie zamojskim. Róża Zamoyska zginęła śmiercią tragiczną w wypadku autobusu miejskiego w 1976 roku. Jan Zamoyski zmarł w 2002 roku w Warszawie.

Tablica Ordynacja Zamojska

Ordynacja Zamojska została założona w 1589 roku i trwała do reformy rolnej z 1944 roku.

Powrót na Zamojszczyznę

Na ziemie swoich przodków Marcin Zamoyski wrócił w roku 1990 roku, kiedy to został poproszony o kandydowanie na urząd prezydenta Zamościa. Wybory wygrał, a urząd piastował w latach 1990–1992. Następnie w latach 1992–1994 pełnił funkcję wojewody zamojskiego. Urząd prezydenta Zamościa pełnił również w latach 2002–2014. Jak podkreśla Marcin Zamoyski wiele w tym okresie udało się zrobić dla Zamościa. Rozpoczęto przerwany proces renowacji z lat 70., wyremontowano większość ulic oraz kamienic, które zmieniono na budynki mieszkalne. Odnowiono również fasady kamienic znajdujących się na Starówce. W 1992 roku miasto Zamość zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, w uroczystości wpisania uczestniczył ordynat zamojski Jan Zamoyski. Pan Marcin nie zapomniał również o rolnictwie. Pomysłem na odtworzenie XVIII-wiecznego Towarzystwa Rolniczego było założenie Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego. Celem, jaki przyświecał jego założeniu, było zjednoczenie producentów rolnych Zamojszczyzny. Powstało ono w 1997 roku. Marcin Zamoyski jest założycielem oraz wieloletnim prezesem Towarzystwa.

Gospodarstwo w Michalowie

W 1995 roku Marcin Zamoyski zakupił dawny folwark w Michalowie należący kiedyś do jego ojca Jana Tomasza Zamoyskiego. Tak jak większość majątku, folwark w Michalowie został przekształcony na PGR. Zakup dawnych ziem nie był procesem prostym, jak opowiada Marcin Zamoyski. Kupno wiązało się z zaciągnięciem kredytów. Pomimo wnioskowania spłaty należności w okresie 10 lat, kredytodawca przyznał pożyczkę na 4 lata. Dodatkowo poziom strat, jakie ponosiło gospodarstwo, określono na 400 tys. złotych. Tyle też wynosiła rata roczna, którą Marcin Zamoyski musiał spłacić już w następnym roku. Okres trzech pierwszych lat nie był łatwy. Dopiero składanie licznych wniosków do ówczesnego ministra i prezesa agencji poskutkowało wydłużeniem okresu spłaty do 10 lat. Ułatwiło to prowadzenie gospodarstwa i spłatę należności. Marcin Zamoyski chcąc podnieść kulturę rolną, zakupił cały park maszynowy. Starał się również nauczyć ludzi, jak pracować. Na początku państwo Zamoyscy prowadzili gospodarstwo mieszane, uprawiając zboża oraz trzymając trzodę chlewną, rocznie produkując jej 850 sztuk. Obecnie jest to już tylko produkcja roślinna – uprawia się pszenicę, jęczmień browarny, buraki, rzepak i soję. Gospodarstwo liczy 520 ha i zarządzane jest przez żonę pana Marcina – Aleksandrę. Mają oni dwoje dzieci Różę i Andrzeja. Część gruntów gospodarstwa należy do ich dzieci. Tak jak rodzice Marcina Zamoyskiego poświęcali się dla dzieci, tak też jego żona Aleksandra troszczy się o tych najmłodszych. W swojej stadninie w Michalowie organizuje hipoterapię dla dzieci z autyzmem. Jak mówi Marcin Zamoyski jest to niesamowite uczucie, gdy patrzy się na dzieci, które po raz pierwszy poruszają rękoma. Ujmujące również są przeżycia rodziców, którzy starają się pomóc swoim pociechom.

Pałac w Klemensowie

Marcin Zamoyski z trudem próbuje odnaleźć pamiątki rodzinne, które zostały rozgrabione. Po 20 latach starań udało mu się odkupić posiadłość w Klemensowie, która obecnie wymaga kapitalnego remontu. Jest to bardzo duży budynek o powierzchni 3500 m2, natomiast park zajmuje obszar 134 ha. Wcześniejsi zarządcy nie dbali ani o sam budynek, ani o park. Prawie we wszystkich oknach brakuje szyb, a z dachu cieknie woda. Na podłogach ułożono 4 warstwy linoleum, a ściany były malowane wielokrotnie różnymi farbami. Po dawnym wyglądzie nie pozostało prawie nic. Wszystkie prace remontowe wykonuje pan Marcin wraz z synem Andrzejem. Celem tych starań jest przywrócenie posiadłości dawnego wyglądu.

Pałac w Klemensowie

Pałac w Klemensowie ma powierzchnię ponad 3500 m2, zaś park zajmuje obszar 134 ha.

 

Eksport polskiej wieprzowiny pod znakiem zapytania

0

Trwa intensywny dialog ze stroną amerykańską na temat zniesienia wprowadzonych, nieuzasadnionych restrykcji dla importu mięsa wieprzowego i produktów wieprzowych z Polski.

Wątpliwości dotyczące zakładów

Restrykcje zostały wprowadzone 18 października 2018 r. Przesyłki kwestionowanych produktów, będące w drodze do portów w USA, zostaną odrzucone. Służby weterynaryjne USA (Animal and Plant Health Inspection Service – APHIS) zgłosiły wątpliwości dotyczące lokalizacji niektórych polskich zakładów zatwierdzonych do eksportu.

Strona polska stanowczo nie zgadza się ze stanowiskiem strony amerykańskiej, gdyż wysyłki mięsa wieprzowego prowadzone są zgodnie z ustalonymi warunkami, tj. ze stref nie objętych formalnymi restrykcjami nałożonymi przez UE w związku z ASF.

Należy podkreślić, iż regionalizacja ASF jest zawsze konsultowana z Komisją Europejską, zaś mimo wystąpienia w Polsce ASF w 2014 r. eksport mięsa wieprzowego do USA był kontynuowany, a wszystkie dotychczasowe wysyłki z Polski były akceptowane przez służby amerykańskie. Audyty służb amerykańskich przeprowadzane w Polsce w sektorze wieprzowiny nie kwestionowały zasad regionalizacji ASF.

Amerykańskie media podają nieprawdziwe informacje

Nieprawdziwe doniesienia amerykańskich mediów dotyczące rzekomych wysyłek mięsa ze świń pochodzących ze stref objętych restrykcjami ASF, podważają zaufanie odbiorców amerykańskich do polskich produktów.

Główny Lekarz Weterynarii 19 października 2018 r. przekazał stronie amerykańskiej oficjalne pismo z odpowiedzią na zarzuty APHIS i prośbą o zniesienie zakazu importu. Potwierdzono, że kwestionowane zakłady położone są w strefach wolnych, mimo że otoczone są obszarami objętymi restrykcjami ASF. Wskazano ustalone zasady tworzenia stref objętych ograniczeniami ASF w UE oraz  zasady wydzielania z takich stref gmin miejskich, w których nie ma gospodarstw utrzymujących świnie ani dzików zakażonych ASF. Ponadto przypomniano, że w 2017 r. w wyniku negocjacji ze stroną amerykańską dotyczących definicji stref objętych restrykcjami ASF, strona polska zgodziła się wprowadzić dodatkowe ograniczenia przy eksporcie do USA wyłączając z możliwości eksportu świnie i zakłady nie tylko pochodzące z stref: niebieskiej i czerwonej, ale także ze strefy żółtej.

Główny Lekarz Weterynarii zwrócił się dodatkowo z prośbą o dopuszczenie przesyłek które są w drodze do USA oraz produktów mięsnych wieprzowych poddanych obróbce termicznej.

 

źródło: MRiRWm fot. pixabay

To ziemia nas karmi

0

„Ziemia, karmicielka, trwać będzie wiecznie, i żywić będzie tych, co zapłodnią ją siejąc ziarna. Czas i przestrzeń należą do niej, rodzi zboże mimo wszystko i rodzić będzie w dwójnasób, kiedy ludzie jej w tym dopomogą” – Emil Zola. Jesteśmy odpowiedzialni za ziemię, na której gospodarzymy. Dzięki naszej wiedzy oraz wytrwałości i ciężkiej pracy jesteśmy w stanie osiągać wielkie rzeczy. | Aleksandra Wieremczuk 

W lipcowym numerze prezentujemy historię gospodarstwa z Lubelszczyzny z miejscowości Rogów (pow. zamojski). Państwo Grynowie od pokoleń umiłowali ziemię i dokładali starań, by jak najlepiej na niej gospodarzyć. We krwi mają edukację oraz podążanie za postępem. Jest to rodzina, która pomimo niemieckich korzeni, wiele razy stawała w obronie Polski i wiernie jej służyła.

Grynowie na polskiej ziemi

Historia rodziny Grynów sięga 1785 r., kiedy to ziemie obecnej Zamojszczyzny należały do zaboru austriackiego. Był to czas po rozbiorach, kiedy wysiedlone zostały całe wioski. Ówczesny X ordynat oraz kanclerz wielki koronny Andrzej Zamoyski w porozumieniu z władzami austriackimi, reprezentowanymi przez generalnego gubernatora lubelskiego, podpisał kontrakt na zasiedlenie ok. 100 rodzin kolonistów pochodzenia niemieckiego. Chciał w ten sposób wzbogacić kulturę rolną, przysporzyć rąk do pracy oraz wprowadzić postęp na swych dobrach. Ordynat Zamoyski umowę podpisał z 96 ojcami rodzin (jedynie czterech było niepiśmiennych). Wśród nich po jednym z zawodów okołorolniczych: pszczelarza, młynarza, rybaka, kowala, szewca, stolarza i cieślę. Każda z rodzin dostała 30 mórg ziemi i zabudowania w dobrym stanie. Wśród nich byli przodkowie obecnych gospodarzy z Rogowa. Protoplastą rodziny Grynów jest Jakub Gryn zaślubiony z Anną z Klaudelów. Rodzina ta pomimo wielu przeciwności losu zachowuje przywiązanie do polskiej ziemi. Ciągłe doskonalenie się i ciężka praca doprowadziły do tego, że rodzina państwa Wiesława i Bogusławy Gryn oraz ich dzieci gospodarzy na terenie przeszło 700 hektarów.

 Mapa gospodarstwa z 1949 roku

Mapa gospodarstwa sporządzona w 1949 r. – liczyło ono wtedy 63 hektary.

Powiększanie gospodarstwa

Ordynat wspierał rozwój ów dóbr dostarczając potrzebnych materiałów w postaci drewna na poczet przeprowadzenia remontów oraz dalszej rozbudowy. Tak sprzyjające warunki oraz ciężka praca nowo osiedlonych rodzin sprawiła, że już następne pokolenia były w stanie rozwijać swoje gospodarstwa, kupując podupadłe majątki ziemskie tzw. resztówki. Również ówczesne pokolenie Grynów nabywało ziemie, gdzie każdy z czterech braci powiększył swoje dobra o 150 mórg. Miejsce, w którym obecnie zlokalizowane jest gospodarstwo, zostało zakupione przez pradziadka pana Wiesława – Jana Gryna, który ożenił się z Małgorzatą z rodziny Torów. Małgorzata była drugą córką, natomiast pierwsza córka znalazła męża w rodzinie Wojciechowskich. Część obecnego gospodarstwa stanowiło wiano Małgorzaty, część gospodarstwa należała do Wojciechowskich. Jan Gryn wraz ze swym szwagrem zakupili ziemię od państwa Węgleńskich. Następie pradziadek pana Wiesława, zaciągając kredyt, spłacił rodzinę Wojciechowskich, stając się tym samym właścicielem obecnego siedliska. Jak dowiadujemy się z przekazów pozostawionych przez pradziadka pana Wiesława, kredyty na zakup nowych gospodarstw były powszechne już na początku XIX w i udzielane przez Towarzystwo Kredytowe Ziemskie z siedzibą na ulicy Kruczej 4 w Warszawie i swoją delegaturą w Lublinie .Kredyt taki musiał być zatwierdzony przez Towarzystwo, którzy o opinię prosili dwóch gospodarzy, którzy cieszyli się zaufaniem, takim też był Jan Gryn. Pożyczkę można było uzyskać na równowartość wartości majątku, jednak jednym z podstawowych warunków jej udzielenia było to, jakim gospodarzem był kredytobiorca. Jeżeli był dobrym gospodarzem i dobrze zarządzał gospodarstwem, wtedy mógł liczyć na pożyczkę.

Przetłumaczony kontrakt

Przetłumaczony kontrakt zawarty pomiędzy ordynatem Andrzejem Zamoyskim z władzami
austriackimi.

Okresy wojenne i szpital partyzancki

Losy rodziny w trakcie wojny były różne, a jej członkowie nie bali się chwycić za broń i stanąć w obronie ojczyzny. Szwagierka prababci pana Wiesława przyjaźniła się z Aleksandrą Piłsudską, mieszkały razem na stancji i wraz z nią w 1905 r. przewoziły pod spódnicami broń z Łodzi do Warszawy. Również jej mąż, a brat prababci był patriotą, którego zdaniem w czasie pokoju należy zbudować kraj silny ekonomicznie, do czego namawiał marszałka Piłsudskiego. I wojna światowa także dotknęła rodzinę ze strony Grynów. Około 700 metrów od obecnego siedliska na pagórkach Rosjanie mieli swoje umocnienia. W momencie, kiedy front przełamywali Austriacy, Rosjanie zawitali również do państwa Grynów i wydali nakaz na opuszczenie gospodarstwa. Jan Gryn protestował, jednak Rosjanie podpalili dachy, co zmusiło go do spakowania swoich rzeczy i wyjazdu. Kolejne trzy lata państwo Grynowie spędzili pod Białą Cerkwią. Ze spalonego gospodarstwa została tylko stara pompa oraz aleja lip. Po powrocie postanowili odbudować zniszczone gospodarstwo. Schronienie znaleźli u państwa Bernartów, w których stodole zamieszkiwali w okresie letnim. Okres międzywojenny był czasem odbudowy gospodarstwa i spokoju. Aż do 1939 r., kiedy nadeszła II wojna światowa. Dziadek pana Wiesława, Jan Gryn, ożenił się z Emilią z rodziny Szpryngerów. Emilia miała trzech braci. Pierwszy z nich, Tadeusz Szprynger, był podporucznikiem i brał udział w działaniach wojennych, w niewyjaśnionych okolicznościach trafił do niewoli sowieckiej i był więziony w obozie NKWD w Szepietówce, a potem w Kozielsku. 11 lub 12 kwietnia 1940 r. został wywieziony przez funkcjonariuszy NKWD do lasu katyńskiego i tam stracony. Drugi z braci, Michał Szprynger, po powstaniu warszawskim został wywieziony do obozu jenieckiego w Niemczech, gdzie zginął w 1944 r. Natomiast trzeci brat, Wiktor Szprynger, podobnie jak jego brat Tadeusz, przebywał w niewoli sowieckiej, jednak udało mu się zbiec. Jak dowiadujemy się od pana Wiesława, uciekł podczas transportu do Katynia, kiedy pociąg się zatrzymał i został uratowany przez kobiety, które pomogły więźniom, przynosząc im wodę oraz wyprowadzając kilku z nich. Jednak cały okres wojny musiał się ukrywać, ponieważ poszukiwany był również przez Gestapo, a po wojnie do 1954 roku był represjonowany i część tego okresu spędził w więzieniu. Zmarł w Sitańcu. II woja światowa nie ominęła również Grabowca, miejscowości sąsiadującej z Rogowem. 25 września rozegrały się tam krwawe wydarzenia, które nazywane są „małym Katyniem”. Wtedy to Armia Czerwona dokonała mordu na 59 żołnierzach polskich. Po tygodniowym pobycie odziały radzieckie wycofały się, a na tych terenach pojawili się żołnierze niemieccy. Tym samym rozpoczął się pięcioletni okres okupacji hitlerowskiej. W tym czasie zawiązały się oddziały Armii Krajowej, w ramach której działalność partyzancką prowadziło wielu młodych ludzi. W 1943 r. przeprowadzono akcję wysiedleńczą mieszkańców Grabowca, pozostało tylko niewiele rodzin. Wysiedleni zostali umieszczeni w obozie przejściowym w Zamościu. Na początku 1944 r. Grabowiec i okolice zostały częściowo uwolnione od Niemców przez miejscowe oddziały AK. Partyzanci nazwali ten okres „rzeczpospolitą grabowiecką”. Od marca do czerwca 1944 r. w gospodarstwie państwa Grynów, w ówczesnym pałacu Jana Gryna mieścił się okresowy szpital partyzancki. Działanie tego szpitala było zasługą prababci pana Wiesława. Podczas pobytu w Warszawie na pensji przy SGGW nauczyła się mówić biegle po niemiecku. Dzięki tej kobiecie, jej zdolnościach i odwadze nie raz ocaliła gospodarstwo oraz szpital przed niemieckimi oficerami. Wojna odcisnęła na ludziach żyjących w tamtych czasach swoje piętno. Jak opowiada pan Wiesław, byli oni jak na emigracji wewnętrznej. Ciągle żyli tamtymi wydarzeniami, stale je przywołując i do nich wracając. Nigdy nie wspominali czasów po 1945 r.

Zdjęcie rodzinne Grynów

Zdjęcie rodziny Grynów. W środkowym rzędzie siedzi seniorka rodu Małgorzata Gryn
(z Torów).

Czasy powojenne

Jeszcze w 1939 r. gospodarstwo liczyło ponad 80 hektarów, jednak zostało podzielone. Jedną część dostał dziadek pana Wiesława, Jan Gryn, drugą zaś – jako wiano – dostała siostra dziadka, Maria, która poślubiła Witolda Żmijewskiego. Jan Gryn otrzymał 53 hektary, co klasyfikowało go jako kułaka, uratował ich szwagier dziadka, który został głównym geodetą. Odłączył część gospodarstwa na poczet terenów przeznaczonych na drogi, tym samym gospodarstwo liczyło ok. 49 hektarów. Okolice Rogowa to również kolebka powstających Spółdzielni Produkcyjnych. Jednak tego typu przemiana gospodarstwa nie objęła Grynów, dzięki działalności Zrzeszenia Wolność i Niezależność. Jeszcze długo po wojnie była tam jedna z siedemnastu radiostacji WiN-u.

Indeks SGGW

Indeks ojca Andrzeja Gryna, ojca pana
Wiesława, ze studiów.

Gospodarzenie we krwi

Państwo Grynowie gospodarzenie mają we krwi. Jeszcze przed wojną gospodarstwo pradziadka babci pana Wiesława, Małgorzaty, było najlepszym gospodarstwem chłopskim w guberni lubelskiej. Ojciec pana Wiesława, Andrzej Gryn, skończył technikum rolnicze w Tarnobrzegu oraz studia na SGGW na Wydziale Rolnym w Olsztynie. Po studiach dostał pracę kierownika, a następnie dyrektora gospodarstwa w Krąpiewie k. Koronowa (dzisiejsze woj. kujawsko-pomorskie). Tam też Andrzej Gryn poślubił Marię z Sikorskich. W 1958 r. urodził się ich pierwszy syn, Wiesław. Do Rogowa powrócili w 1965 r. z powodu pogarszającego się stanu zdrowia dziadka pana Wiesława. W Rogowie już urodził się Grynom kolejny syn – Jan. Andrzej Gryn zastał gospodarstwo zadłużone z powodu nie wywiązywania się z przymusu obowiązkowych dostaw, czyli progresywnego kontygentu przymuszającego do dostarczania Państwu określonych płodów rolnych po zaniżonych cenach. Przed jego przyjazdem część gospodarstwa sprzedano. Zostało około 26 hektarów. W oddłużeniu gospodarstwa pomogła hodowla owiec, z których sprzedawano wełnę, oraz uprawa traw na nasiona. W 1988 r. Andrzej Gryn podzielił swoje gospodarstwo pomiędzy dwóch synów – Wiesława i Jana. 6 hektarów i 24 ary oraz zabudowania otrzymał pan Wiesław, zaś 20 hektarów i 97 arów – pan Jan. Po pewnym czasie Wiesław Gryn odkupił ziemię od brata. Państwo Wiesław i Bogusława powiększali swoje gospodarstwo. Mają dwoje dzieci – Katarzynę i Andrzeja, którzy tak jak rodzice, umiłowali ziemię. Córka wraz z mężem gospodarzy na ok. 200 hektarach, natomiast syn wraz z ojcem – na ponad 550 hektarach. Kieruje nimi dbałość o ziemię. W swych uprawach stosują uprawę bezpłużną, gdyż według nich korzystnie wpływa ona na organizmy glebowe oraz strukturę, co przekłada się na plony. W swoim gospodarstwie konstruują maszyny, dostosowując je do własnych potrzeb. Wierzą, że to, co dają ziemi, ona zwróci im w dwójnasób.

Rodzinne zdjęcie przy stole

Rodzinna uroczystość – Grynowie przy wspólnym stole.

90 lat opon rolniczych Continental

0

Pierwsza opona pneumatyczna do ciągników marki Continental pojawiła się w Europie w 1928 roku. Zbierane na przestrzeni 90 lat doświadczenia procentują w postaci stopniowego poszerzania oferty tej marki w segmencie rolniczym.

90 lat opon rolniczych Continental

Przełomowe osiągnięcia

Do największych sukcesów firmy Continental należą m.in. wprowadzenie do produkcji w latach 20. i 30. opony rolniczej T2 oraz T4, jak również wyprodukowanie w 1955 roku opony Farmer AS. Obecnie produkty tej marki nadal charakteryzuje innowacyjność. W segmencie premium dostępne są opony radialne z elastycznym karkasem N.flex, specjalnie wymodelowanymi klockami bieżnika D.fine oraz specjalną konstrukcją stopki.

W ciągu ostatnich dziewięćdziesięciu lat wielokrotnie udowodniliśmy, że klienci z sektora rolniczego na całym świecie mogą polegać na Continental jako partnerze, który dostarcza innowacyjne i wydajne rozwiązania. Cyfryzacja, komunikacja bezprzewodowa i automatyzacja istotnie zmieniają oblicze sektora rolniczego oraz codzienną pracę rolników. Kluczową rolę odgrywa wydajność maszyn rolniczych, w tym zastosowanie odpowiednich opon. Z tego powodu w przyszłości będziemy kontynuować nasze prace nad rozwojem i rozszerzaniem oferty opon rolniczych – Enno Straten, dyrektor działu Commercial Specialty Tires (CST) w Continental.

Wszystko zaczęło się w 1928 roku

Historia opon rolniczych marki Continental sięga 1928 roku, gdy wprowadzono na rynek europejski pierwszą oponę pneumatyczną przeznaczoną do ciągników rolniczych T2 (AS). W 1932 roku pojawiła się kolejna – T3 AS – o zmodernizowanej rzeźbie bieżnika i zwiększonej trakcji. Rewolucyjnym pomysłem okazała się rezygnacja z połączenia poszczególnych klocków bieżnika, który wprowadzono w życie w 1938 roku, wraz z nastaniem modelu T4 AS. Pozwoliło to uzyskać lepsze wyniki podczas pracy na roli. W 1955 roku do oferty dołączyła opona Continental Farmer (AS), która dzięki poszerzeniu bieżnika i lepszym właściwościom samooczyszczającym, wykazała się o 20% wyższą trakcją na większości nawierzchni.

Powrót do gry

Continental rozwijał swoją działalność międzynarodową pod koniec XX wieku, z głównym naciskiem na rynki Ameryki Północnej oraz Europy. W 2004 roku dział opon rolniczych został sprzedany i w wyniku licencji opony rolnicze Continental przejęła firma CGS/Mitas. Dwa lata temu Continental odkupił prawa do marki i powrócił na rynek ogumienia rolniczego w zeszłym roku wraz z radialnymi oponami Tractor70 oraz Tractor85. Oba modele są produkowane w nowo powstałym, nowoczesnym zakładzie zlokalizowanym w portugalskim Lousado. Najnowszym dziełem marki Continental są opony radialne serii TractorMaster, natomiast w przyszłym roku producent zapowiada rozszerzenie oferty do 100 rozmiarów.

Copa-Cogeca: produkcja zbóż w UE spadła

0

Copa-Cogeca potwierdza ponad 10-procentowy spadek ogólnej europejskiej produkcji zbóż. W ostatnim czasie Copa i Cogeca opublikowały skonsolidowane dane szacunkowe dotyczące europejskich zbiorów zbóż za 2018 rok.

Produkcja o 12% mniejsza

Liczby te potwierdzają czerwcowe przewidywania CopaCogeca i pokazują spadek całkowitej produkcji zbóż w UE o 12,2% do poziomu prawie 273 milionów ton, w porównaniu z ponad 300 milionami ton w zeszłym roku. Max Schulman, przewodniczący grupy roboczej „Zboża” Copa-Cogeca powiedział: „Większość europejskich rolników dotknęły poważne susze, które nadal się utrzymują. Ważne jest abyśmy wspólnie z naszymi rządami wyciągnęli lekcje z bieżącego kryzysu. Państwa członkowskie powinny na obecną chwilę w pełni wdrożyć wszystkie dostępne narzędzia zarządzania ryzykiem klimatycznym, które mają do dyspozycji. Również Komisja Europejska powinna bardziej przewidująca i podejmować szybsze działania

Na rynku oleistych tez spadek

Copa-Cogeca przewiduje również, że całkowita produkcja roślin oleistych wyniesie 30,7 miliona ton wobec 33,5 miliona ton w roku ubiegłym. “Na chwilę obecną wiemy już, że skutki trwającej suszy będą odczuwalne w następnym roku produkcyjnym. Na dzień dzisiejszy w wielu regionach UE istnieją problemy z zasiewami i kiełkowaniem ze względu na niezadowalające warunki glebowe” powiedział Arnaud Rousseau, przewodniczący grupy roboczej „Rośliny oleiste i białkowe” Copa-Cogeca. Według szacowanych wyników produkcja roślin białkowych ma wynieść o 1 mln ton mniej.

źródło: Copa-Cogeca, fot. firmowe

Targi Hodowlane Zagroda za nami. Zobacz, co się działo!

0

W dniach 20-21 października odbyły się Targi Hodowlane Zagroda oraz Warmińsko-Mazurska Wystawa Zwierząt Hodowlanych w Ostródzie. Jest to święto rolników i hodowców, które umożliwiało zapoznanie się rolników i hodowców z szeregiem ofert przygotowanych przez firmy z branży rolniczej związanej z paszami, maszynami rolniczymi czy wyposażeniem budynków inwentarskich, a dystrybutorom zaprezentowanie produktów i nowości ze swojej oferty. Dużym zainteresowaniem cieszyła się również wystawa zwierząt, gdzie zaprezentowane zostały konie hodowlane, rasy zachowawcze bydła  mlecznego, przegląd hodowlany owiec i kóz oraz królików ras mięsnych.

W sobotę gościem wystawy był również podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Zarudzki, który podczas wypowiedzi dziękował za możliwość udziału w targach oraz wspomniał, że ministerstwo pilnuje takich imprez, które pozwalają na wspólne spotkania, podczas których można wymienić swoje poglądy, doświadczenia oraz wspólne rozmowy o problemach, z którymi borykają się rolnicy. W tym roku głównym problemem jest występująca na obszarze całego kraju susza oraz pomoc finansowa, która zostaje płynnie przekazywana rolnikiem, razem z wypłatami zaliczek na poczet dopłat bezpośrednich.

   

Przez cały dzień w salach wykładowych odbywały się również prelekcje prowadzone przez specjalistów w danej dziennie, gdzie można było się dowiedzieć wielu ciekawych informacji. Pierwszego dnia prowadzone były wykłady na temat wsparcia inwestycji i małych przetwórstw , pozarolniczej działalności gospodarczej na obszarach wiejskich oraz o instalacjach. Natomiast dnia drugiego można było zaczerpnąć wiedzy z zakresu hodowli zwierząt czyli o nowych jednostkach chorobowych występujących u bydła oraz o ASF, jaki jest obecny stan i działania prewencyjne na terenie Polski.

Podczas wystawy dużym zainteresowaniem cieszyło się konie hodowlane oraz bydło mleczne, zwłaszcza rasy zachowawcze, gdzie zaprezentowano rasę białogrzbietą BG, rasę Jersey JE, rasę Simental SM, rasę Polską Czerwoną oraz rasę Polską Czarno-białą ZB.

                

  

Pomoc suszowa: ponad 403 mln zł trafiło już do rolników

0

ARiMR podaję, że ponad 403 mln zł trafiło już na konta rolników w ramach wypłaty rekompensat za straty spowodowane tegoroczną suszą. Wnioski o przyznanie pomocy suszowej rolnicy mogą składać jeszcze do końca października.

220 tys. wniosków

Do 18 października do biur powiatowych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wpłynęło ponad 220 tys. wniosków na kwotę 1,35 mln zł.  Na konta rolników przelano łącznie prawie 403 mln zł.  – Tylko w czwartek  Agencja wykonała 7 tys. operacji, przelewając na konta rolników ponad 46 mln zł – informuje Paweł Mucha, rzecznik prasowy ARiMR.

Pomoc suszowa do hodowli ryb

Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji wypłaca także rekompensaty za szkody spowodowane suszą w hodowli ryb w stawach słodkowodnych. Do czwartku do biur powiatowych ARiMR wpłynęło 638 wniosków o taką pomoc, na kwotę ponad 13,3 mln zł. Dotychczas rybakom poszkodowanym przez tegoroczną suszę Agencja wypłaciła 2,3 mln zł.

źródło: ARiMR, fot. pixabay

Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego

0

W Kaczkach Średnich pod Turkiem 17 października uroczyście otworzono Centrum Kwalifikacji przy ZSR CKP Kaczki Średnie. Wydarzeniu towarzyszyło otwarcie pierwszego w Europie Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Kubota, które będzie służyć uczniom klasy mechanizacji rolnictwa i agrotroniki zespołu szkół z Kaczek.

Kubota wyposażyła szkolne centrum m.in. w:

– ciągnik rolnicy Kubota 7131 KVT o mocy 130 KM z systemem automatycznego prowadzenia z dokładnością do +/- 2cm,

-stanowisko dydaktyczne do sterowania ciągnikiem spoza kabiny operatora,

-model rozsiewacza nawozów z technologią Geospread z systemem kontroli sekcji i zmiennym dawkowaniem wysiewu.

W centrum kwalifikacji poza pomarańczowym centrum rolnictwa precyzyjnego znajdują się 2 dobrze wyposażone sale informatyczne, stanowisko do nauki w systemie wirtualnej rzeczywistości, stanowiska do nauki spawania, stanowisko warsztatowe z kanałem oraz stacja diagnostyczną dla pojazdów o DMC 3,5 tony oraz. / DŚ

 

Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego Pomarańczowe Centrum Rolnictwa Precyzyjnego

Dni Przedsiębiorcy Rolnego w Sielinku

0

16 października w Sielinku koło Opalenicy odbyły się już 15-te Dni Przedsiębiorcy Rolnego, którym towarzyszyło hasło „Innowacyjność warunkiem wzrostu dochodu rolniczego”. Konferencja została podzielona na 3 panele dotyczące produkcji roślinnej, produkcji zwierzęcej i prezentacjom gospodarstw.
Poza tematyką innowacyjności bardzo mocno poruszona została kwestia wpływu dyrektywy azotanowej na funkcjonowanie gospodarstw, o której osobny wykład miał dr hab. Stanisław Grześ. Niestety cały kraj został uznany obszarem OSN i z tego powodu nawożenia mineralnego nie możemy stosować od 15/20/25 października (w zależności od „strefy zagrożenia”) do końca lutego. Stosowanie obornika w gospodarstwach powyżej 10 ha lub 10 DJP będzie obłożone dodatkowymi formalnościami jak posiadanie planu nawożenia azotem i prowadzenia ewidencji zabiegów związanych z nawożeniem azotem.
Dr hab. Witold Szczepaniak przedstawił prezentacje dotyczącą nawożenia roślin uprawnych w kontekście zmian związanych z dyrektywa azotanową, Doktor wyjaśnił jakie problemy mogą spotkać plantatorzy rzepaku, którzy jesienią chcą skorygować nawożenie swoich upraw.
W panelu dotyczącym produkcji zwierzęcej w tym roku mówiono o organizacji produkcji mleka, poprawie efektywności produkcji bydła opasowego, innowacjach w chlewni i bioasekuracji w kontekście ASF.
Bardzo dużym zainteresowaniem gości cieszyła się historia zmiany profilu produkcji z trzody chlewnej na opasy w gospodarstwie Marcina Kurkowiaka z Daszewic pod Poznaniem. / DŚ

Dni Przedsiębiorcy Rolnego Dni Przedsiębiorcy Rolnego Dni Przedsiębiorcy Rolnego Dni Przedsiębiorcy Rolnego Dni Przedsiębiorcy Rolnego Dni Przedsiębiorccy RolnegoDniPrzedsiębiorcy Rolnego

5 podstawowych kroków do sfinansowania zakupu Twojej maszyny!

0

Zakup nowej maszyny to dla każdego rolnika ważne wydarzenie w funkcjonowaniu jego gospodarstwa. Obok jakości sprzętu, kluczowe czynniki w podjęciu decyzji to sposób finansowania, warunki serwisu, gwarancji oraz sprawność i jakość obsługi. Jak skorzystać z programu finansowania, tłumaczą specjaliści John Deere Financial.

Bieżące funkcjonowanie gospodarstwa i jego kondycja finansowa są ściśle uzależnione od czynników zewnętrznych. Przykładowo w zeszłym roku uprawy były niszczone przez nawałnice, w bieżącym – przez fale upałów. W przypadku hodowli nieprzewidzianym czynnikiem może być wahająca się cena skupu. Dla wielu rolników, szczególnie prowadzących rodzinne gospodarstwa, te i podobne wydarzenia stają się przyczyną przesunięcia w czasie lub rezygnacji z inwestycji w  nową maszynę. Specjaliści John Deere Financial podpowiadają, jak w pięciu krokach skorzystać z programu finansowania zakupu nowych maszyn bez względu na aktualną sytuację ekonomiczną.

Po pierwsze: Wizyta u dealera i wybór maszyny

Decyzja o zakupie nowej maszyny powinna być nie tylko skonsultowana ze specjalistami pod kątem szczegółów technicznych, specyfikacji czy kwestii formalnych, ale warto też zapytać o opinię innych użytkowników. Taką ścieżkę obrał Sławomir Rybak z Gościejewa w powiecie obornickim, który zakupił kombajn John Deere W650i.

– Zanim się zdecydowałem na zakup, odwiedziłem innego znajomego rolnika, który już korzystał z tego modelu. Polecił mi sprzęt z uwagi na bardzo wysoką wydajność i parametry, resztę sprawdziłem dokładnie w internecie, miałem też okazję przetestować kombajn, dopytać o szczegóły techniczne, serwisowe i warunki gwarancji dealera John Deere – mówi pan Sławomir.

Zbieranie opinii innych użytkowników maszyn jest podstawowym, najczęstszym krokiem podejmowanym przed podjęciem decyzji o wyborze marki maszyny. Obecnie dostępne są już wyniki Niezależnego Badania Opinii Rolników (NBOR), które przedstawiają oceny ciągników rolniczych (pierwsza pozycja John Deere), a za kilka miesięcy będą opublikowane oceny kombajnów zbożowych.

http://www.nbor.pl/wyniki-ankiet.php

Po drugie: Informacja o formie finansowania

Wizyta w lokalnym salonie dealera to również okazja, by poznać różne sposoby finansowania zakupu maszyny. Kredyt inwestycyjny, możliwość rozłożenia rat nawet na 9 lat, dodatkowy program ochrony pogwarancyjnej czy oferta przedsezonowa ze spłatą rat kapitałowych nawet po żniwach 2020 r. przy zakupie kombajnów, sieczkarni, opryskiwaczy i pras – to tylko niektóre udogodnienia przygotowane przez dealerów John Deere. To, na co zwrócił uwagę Sławomir Rybak, to możliwość wpłaty wkładu własnego dopiero przy odbiorze maszyny i długi czas finansowania. – Przekonały mnie również niskie, w porównaniu z konkurencją, koszty prowizji, liczone od wartości kredytu, a nie całej maszyny – wspomina pan Sławomir. Na takie rzeczy nie zawsze zwraca się uwagę, wybierając ofertę, a w ostatecznym rozrachunku mogą one sporo kosztować.

Po trzecie: Dokładna kalkulacja finansowania

Szczegółowy sposób finansowania można dopasować do specyfiki gospodarstwa klienta. Dealer zajmie się szczegółowym doradztwem dostępnych opcji. Przygotuje też na miejscu wniosek o kredyt.

– Sprawdzając kalkulację u naszego dealera, dowiedziałem się, że mogę jeszcze obniżyć oprocentowanie kredytu, kupując ochronę pogwarancyjną Power Gard. Dealer obliczył, że dzięki niższemu oprocentowaniu, dostaję tę ochronę niemal gratis, co mnie ostatecznie przekonało – dodaje rolnik z pow. obornickiego.

Decydując się na zakup Power Gard razem z finansowaną maszyną, istotny jest też komfort rolnika, który w razie potrzeby może liczyć na naprawę przez dealera głównych podzespołów zakupionej maszyny. Ochrona pogwarancyjna zabezpiecza właściciela maszyny przed nieoczekiwanymi dodatkowymi kosztami eksploatacji maszyny.

Po czwarte: wizyta doradcy bankowego i decyzja kredytowa

Kolejnym krokiem jest finalizacja formalności związanych z kredytem. Dla rolników bardzo ważne jest ograniczenie tego etapu do minimum.

Szczegóły i całą dokumentację załatwił doradca bankowy. Ponieważ prowadzimy pełną księgowość, formalności trwały kilka dni, ale wszystko poszło bezproblemowo. Doradca sprawnie zajął się całością dokumentów, widać było, że mamy do czynienia z profesjonalistą, który zajmuje się podobnymi sprawami i zna ten biznes – kontynuuje pan Sławomir.

Wizyta przedstawiciela banku Credit Agricole, który obsługuje program John Deere Financial u rolnika odbywa się w ciągu jednego, dwóch dni od spotkania u dealera, wszystkie procedury są finalizowane na miejscu. Dzięki temu rolnik nie musi spędzać czasu na przejazdy do odziału komercyjnego banku i ewentualne czekanie w kolejkach. Dodatkowo wszystkie potrzebne dokumenty otrzymuje od przedstawiciela banku.

Po piąte: wypłata środków i odbiór maszyny

Datę odbioru maszyny rolnik uzgadnia bezpośrednio z dealerem. Co ważne, dopiero wówczas należy wpłacić wkład własny. Właśnie elastyczność to jedna z ważniejszych cech wpływających na ostateczną decyzję.

– Rolnictwo to nieprzewidywalny biznes, dlatego warto korzystać z opcji finansowania. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie chudy rok albo nawet lata, gdy będzie potrzebna gotówka. Z pewnością mogę polecić zakup nowej maszyny przy skorzystaniu z finansowania fabrycznego. Dlaczego? To dość proste – kredyt inwestycyjny wychodzi taniej niż kredyt komercyjny w banku. Bardzo korzystny jest też długi okres finansowania – podsumowuje Sławomir Rybak.

źródło jd