piątek, 26 kwietnia, 2024
spot_imgspot_img

Rolnictwo z pasją [REPORTAŻ Z GOSPODARSTWA]

spot_img

Odwiedziliśmy duże i nowoczesne gospodarstwa w woj. pomorskim, które prowadzi pan Waldemar Przechadzki oraz jego synowie Tobiasz i Jeremiasz. Przez kilkanaście lat udało się je powiększyć do ok. 1800 ha, a na tym pewnie nie koniec rozwoju.

Rolnik mówi, że rolnictwo nie jest dla sprinterów tylko dla długodystansowców. Dlatego chcąc prężnie rozwijać gospodarstwo, trzeba mieć nie tylko cel, do jakiego się zmierza, lecz również trochę szczęścia. Bezcenna jest jednak wiedza, która pozwala na osiąganie wysokich i stabilnych plonów, co jest możliwe dzięki sięganiu po rozwiązania rolnictwa precyzyjnego, które jest inwestycją – w perspektywie kilku lat pracy zwraca się z nawiązką.

Waldemar Przechadzki z synami Jeremiaszem i Tobiaszem. Rolnik podkreśla: – Gdyby synowie mnie nie wspierali, to nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.

Od owoców się zaczęło

Krótko o historii tego rodzinnego gospodarstwa. Pan Waldemar rozpoczynał swoją działalność od kilkuhektarowego gospodarstwa. Jednocześnie zatrudnił się w Warmińskich Zakładach Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego, w których był odpowiedzialny za tworzenie bazy surowcowej. Od tego zaczęła się przygoda z tym przemysłem. W szczycie swojej działalności w gospodarstwie uprawiał ok. 50 ha owoców i warzyw, w tym truskawki, porzeczki, aronię, jabłka, wiśnie itp. W międzyczasie udało się gospodarstwo rozwinąć do 150 ha. – W sezonie udało się wyprodukować i skupić ok. 700 ton truskawek. Przyszły lata 90. ubiegłego wieku, które zapisały się dużymi zmianami w rolnictwie. Następowało prywatyzowanie i wydzierżawianie dużych Państwowych Gospodarstw Rolnych. Skorzystałem z tej możliwości i zacząłem rozwijać gospodarstwo. Aktualnie w firmach, które tworzymy, praca stała się przyjemnością dzięki korzystaniu z tych wszystkich dobrodziejstw, które oferuje współczesna technika – mówi Waldemar Przechadzki. Dziś areał gospodarstw zrzeszonych w dwóch grupach producenckich to ogółem ok. 1800 ha. Przechodzący do dyspozycji mają też biogazownię o mocy 1 MW. W gospodarstwach roczna produkcja tuczników szacowana jest na ok. 12 000 sztuk.

Na dobre efekty pracy zawsze wpływ ma ustawienie maszyny, np. w ciągniku – przekładni i dobranie właściwej prędkości do wykonywanej pracy. Równie ważne jest korzystanie z prowadzenia równoległego i automatyki skrętu. Zawsze trzeba pracować tak wydajnie, jak się da, wtedy są najmniejsze koszty i pracy, i nakładów na daną produkcję.

Precyzja z najwyższej półki

Zaawansowane systemy ułatwiają prowadzenie i zarządzanie tak dużych gospodarstw. Ważnym zadaniem jest utrzymanie maszyn i dbanie o ich sprawność. Korzystamy z technologii, którą oferuje firma John Deere, w tym z Operations Center. Pracujemy sprzętem tego samego producenta z nawigacją, kontrolą sekcji, zmiennymi dawkami wysiewu. W tym roku znów sialiśmy kukurydzę ze zmienną dawką nasion. Operations Center daje nam duże możliwości co do tego, w jakim miejscu jest ciągnik, kombajn, opryskiwacz, co się z nimi dzieje. W każdej chwili możemy sprawdzić, czy praca przebiega tak, jak sobie to zaplanowaliśmy: czy są utrzymywane prędkości robocze, jakie jest zużycie paliwa. Ciągła kontrola tego, czy wszystko jest w porządku, daje pewność, że dana praca będzie dobrze wykonana. Pracownicy doceniają te systemy, ciągnik bowiem sam jeździ, zawraca i sieje. Zadaniem operatora jest nadzór, czy wszystko przebiega prawidłowo. Te nowoczesne technologie przełożyły się na oszczędności. Widzimy to pod względem zużycia paliwa na 1 ha. Wyeliminowanie omijaków i nakładek to jedna rzecz, a druga – to oszczędności w środkach do produkcji rolnej. Nasz najnowszy zakup, czyli opryskiwacz samojezdny John Deere R4150i, ma belkę polową o szerokości roboczej 36 m i sterowanie pojedynczym rozpylaczem. Kupujemy tyle środków ochrony roślin, ile trzeba zużyć na daną roślinę i zawsze wystarcza. Kolejna rzecz to zbiór danych o plonach z określonego obszaru. Tym sposobem można dodatkowo „wyłuskać” z gleby dokładnie tyle, jaki jest potencjał danego obszaru. Z automatycznego prowadzenia ciągników korzystamy już od 10 lat. Następnie zaczęliśmy siać bez znaczników z dokładnością do kilku cm. W 2019 r. zdecydowaliśmy się na zakup siewnika o szerokości roboczej 9 m. Dzięki niemu jesteśmy w stanie dziennie zasiać 60–70 ha. Niestety, na naszych polach i skłonach okazywało się, że maszyna „schodzi z kursu” o 70–80 cm od linii prowadzenia. Wyeliminowaliśmy to, montując drugi nadajnik na siewniku i stację RTK. Dodam też, że siejemy z prędkością od 15 do 18 km/h. Testujemy też siewnik do kukurydzy z zapisem ścieżek przejazdowych i od 2 lat siejemy zmienne dawki nasion oraz nawozu, opierając się na mapach zasobności gleby. W tym sezonie planujemy realizację siewu zbóż ze zmienną obsadą nasion. Nowe maszyny pozwoliły wygenerować spore oszczędności w czasie i w zużyciu paliwa. Przy siewie rzepaku udało się zejść ze spalaniem do 4,5 l/ha, a opryskiwacz zużywa od 0,7 do 1 l/ha oleju napędowego z zatankowaniem, jazdą na pole, pracą, myciem i powrotem do gospodarstwa. Plany na przyszłość to zakup drona, który pozwoli na przygotowanie jeszcze bardziej precyzyjnych map aplikacji. W gospodarstwach pracuje 5 ciągników serii 8, 3 – serii 7, 1 – serii 6, a do tego 2 kombajny zbożowe S i T oraz opryskiwacz. W płodozmianie jest pszenica ok. 700 ha, 500 ha – rzepak i 500 ha kukurydzy – dodaje Jeremiasz Przechadzki.

Analiza danych

Zużycie oleju napędowego przy ochronie roślin jest szacowane na 0,7 l/ha. Średnia prędkość oprysku wynosi ponad 17 km/h. Opryskiwacz w niecały 1 sezon wykonał zabiegi ochrony roślin i nawożenia RSM na areale ponad 10 tys. ha. Dziennie można wykonać zabieg na powierzchni ponad 300 ha.

Wdrożone w gospodarstwach, które mają swój terminal, są 4 ciągniki i 2 kombajny, i opryskiwacz samojezdny. W każdym z nich można zaplanować wyświetlanie komunikatu o zbliżającym się przeglądzie. Wszystko widać zza biurka szefa serwisu. Na wszystkich maszynach włączony jest Expert Alert informujący o awariach i usterkach w zespołach. Korzystając z JDLink, można obserwować, dane z pracy ciągnika, tzn. ile on faktycznie pracował, kiedy nie pracował i w jakim, określonym czasie w roku. Takie dane są bardzo przydatne do analizy pod przyszłe potrzeby gospodarstwa i ewentualny zakup kolejnego ciągnika. Analiza zużytego paliwa w pracy, w polu czy transporcie pozwoli dobrać sprzęt pod potrzeby gospodarstw – mówi Sławomir Krupa z firmy Fricke Maszyny Rolnicze, który jest odpowiedzialny za systemy rolnictwa precyzyjnego.

Artykuł ukazał się w numerze AP07/2021

Krzysztof Grzeszczyk
Krzysztof Grzeszczyk
Redaktor Naczelny, technika. Posiadam własne gospodarstwo rolne o profilu roślinnym i zwierzęcym, pochodzę z rodziny rolniczej i całe życie związany jestem z rolnictwem.

Napisz komentarz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Pogoda dla rolników

0
Would love your thoughts, please comment.x