czwartek, 15 maja, 2025
spot_img
Strona główna Blog Strona 963

Buraki kontra reszta upraw

0

Trwa pełnia sezonu zbiorów buraków cukrowych. Już wiadomo, że plony będą sporo wyższe niż w ubiegłym roku.

W tym roku plony korzeni buraków cukrowych są dużo wyższe niż w minionym sezonie. Różnie natomiast bywa z polaryzacją. Zawartość cukru w dużej mierze zależy od przebiegu pogody w rejonie gospodarstw, technologii uprawy i warunków glebowych. Odwiedziliśmy kilka gospodarstw, aby sprawdzić, jakie technologie stosują rolnicy oraz jakie zapowiadają się plony, gdy porówna się uprawę innych roślin w gospodarstwie.

Wysokie plony każdej rośliny 

W pierwszej kolejności odwiedziliśmy gospodarstwo pana Marka Jankowiaka z Mórki (woj. wielkopolskie); uprawia on w sumie 14 ha gleb klasy III a i b, przeliczeniowych jest ok. 18 ha. Prowadzi także produkcję zwierzęcą składającą się z 30 loch w cyklu zamkniętym. Pozyskany obornik stosowany jest na pola i przypada zazwyczaj pod buraki cukrowe i pszenicę ozimą. Przed nawożeniem pól robione są analizy glebowe. Ostatnie wyniki wykazały, że zasobność gleb jest na poziomie bardzo wysokim, a odczyn gleby wynosi 6,8.

W gospodarstwie uprawiane jest pszenżyto ozime na powierzchni 5 ha, pszenica ozima zajmuje 5 ha, a buraki cukrowe – 2 ha.

Przedplonem buraków są zboża. Podstawowe nawożenie mineralne wykonywane pod buraki cukrowe to sól potasowa w dawce 250 kg/ha, Magnesia- Kainit w dawce 750 kg/ha oraz Saletrzak w dawce 300 kg/ha. Nieodłącznym elementem praktykowanym od kilkunastu lat jest stosowanie użyźniacza glebowego UGmax, który przypada na resztki pożniwne. Decyzja o podjęciu próby stosowania preparatu mikrobiologicznego wynikała z trudności w uprawie gleb.

– Gleby są dobrej klasy, ale trudne w uprawie, gdyż są to tzw. gleby zlewne – minutowe. Po wielu latach stosowania gleba jest łatwiejsza w uprawie. Nawet kiedy występuje susza, nie ma problemu z wykonaniem orki czy uprawy – podkreśla Marek Jankowiak.

Buraki były wcześnie siane i dwukrotnie odchwaszczane zestawem Betanal MaxxPro 209 OD + Goltix 700 SC + Kosynier 420 SC + adiuwant. Co 7 do 10 dni rośliny dokarmiane były zestawem nawozów składającym się z takich pierwiastków, jak potas, bor, mangan, cynk i krzem. Plantacja była wielokrotnie dokarmiana, ale mniejszymi dawkami. W tym roku sezon sprzyjał rozwojowi chwościka, dlatego dwukrotnie została podjęta próba jego zwalczania fungicydami Duett Ultra 497 SC i Optan 183 SE.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Recepta na zmiany klimatu

0

Uprawiać pszenicę na glebach klasy V i VI to dopiero sztuka. Większość rolników na takich glebach uprawia żyto bądź pszenżyto lub przeznacza je po prostu pod zalesienie, jednak nasz rozmówca znalazł sposób na osiągnięcie niezłych plonów. | Radosław Tracz,ZSP Głuchów

Grzegorz Sukiennik z miejscowości Zapady (woj. łódzkie) od 12 lat prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni 96 ha. Uprawia głównie pszenicę i pszenżyto ozime oraz kukurydzę. Dodatkowo pola obsiewane są mieszanką jarą jęczmieniem z owsem. Uprawy te podyktowane są prowadzoną produkcją zwierzęcą, gdyż zboża stanowią bazę paszową dla produkcji drobiarskiej.

– Podstawą nawożenia w moim gospodarstwie jest obornik, którego jest za mało, więc posiłkuję się także tym pochodzącym z zakupu. Stosuję jeszcze pomiot ptasi i gnojowicę. Na tak słabych glebach trzeba walczyć o zwiększenie zawartości próchnicy, która gromadzi wodę – uważa Grzegorz Sukiennik.

Najpierw dobór odmian 

Uprawiane odmiany pszenicy to Julius, Linus, Pilgrim PZO, Tobak i Skagen. Materiał siewny częściowo pochodzi z własnego rozmnożenia, a także z zakupu kwalifikowanego materiału siewnego. Ziarno zaprawiane było Kinto Duo 080 FS. Termin siewu to przełom września i października, jednak – jak zapewniał nas rolnik – w tym sezonie termin późniejszy wyjątkowo okazał się korzystniejszy. Normy siewu wynosiły od 160 do 200 kg/ha.

– Odmiana Pilgrim PZO siana była w ilości dwóch jednostek siewnych na hektar, co odpowiada dwóm milionom nasion na 1 hektar (ok. 95 kg). Jest to oścista pszenica przeznaczona do uprawy w warunkach gleb lekkich, z którą wiążę duże nadzieje – mówi rolnik.

Przedplonem dla pszenicy najczęściej jest mieszanka jęczmienia z owsem lub pszenica. Rolnik ma świadomość stosowania niewłaściwych przedplonów, jednak stara się ten efekt niwelować nawożeniem organicznym i uprawą poplonów (np. z rzepaku, gorczycy). Taki dobór wynika częściowo z braku rzepaku w płodozmianie, ale może się to zmienić, gdyż rozważa rozpoczęcie produkcji właśnie tej rośliny. Uprawa tego gatunku spowodowałaby lepszą organizację pracy podczas żniw.

Gleby, którymi dysponuje gospodarstwo, są od II do VI klasy. Mając na uwadze duże zróżnicowanie bonitacyjne, a chcąc zweryfikować zasobność i odczyn, wykonywane są regularnie analizy glebowe co 2–3 lata.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Ile warte są resztki po burakach i kukurydzy?

0

Ogólnie rzecz biorąc, można przyjąć, że szczególnie w początkowym okresie wzrostu warunki pogodowe w Polsce w roku obecnym sprzyjały zarówno rozwojowi buraków cukrowych, jak i kukurydzy. Skutkowało to tym, że większość plantacji buraków cukrowych odznaczała się ponadprzeciętną biomasą liści, a kukurydza ponadprzeciętnym wzrostem.

Co prawda, w niektórych regionach kraju na skutek deficytu opadów, zwłaszcza w sierpniu i we wrześniu lub/i porażenia przez chwościka część liści została zredukowana, tym niemniej w roku obecnym zarówno po burakach, jak i kukurydzy mamy do zagospodarowania znacząco większe ilości resztek roślinnych niż w roku ubiegłym. Stąd też warto przypomnieć podstawowe informacje dotyczące ich wartości nawozowej, a także, jak należy właściwie je zagospodarować, gdyż tylko w takim wypadku będą one dobrym źródłem składników pokarmowych tak dla roślin następczych, jak i materii organicznej, co będzie miało korzystny wpływ na żyzność gleby.

Ile warte są resztki? 

Przystępując do oceny wartości nawozowej zarówno liści buraczanych, jak i słomy kukurydzianej, trzeba kategorycznie powiedzieć, że poza warunkami pogodowymi (zwłaszcza ilością i rozkładem opadów) tak wysokość plonu głównego, a co się z tym wiąże i ubocznego, jak i zawartość w nich składników zależy od pokrycia potrzeb pokarmowych uprawianej rośliny. Zatem np. w uprawie buraków cukrowych zasobność gleby w składniki pokarmowe oraz odpowiednio wysokie nawożenie mineralne ma wpływ nie tylko na wysokość plonu korzeni, lecz również na plon liści i zawartość w nich składników pokarmowych.

W tym miejscu warto przypomnieć, że w nowoczesnej technologii uprawy buraków cukrowych przede wszystkim kładzie się nacisk na prawidłowe odżywienie roślin składnikami, które kontrolują ich gospodarkę azotową, tj. potasem, fosforem, magnezem, siarką, wapniem i mikroelementami. Prawidłowe odżywienie roślin tymi składnikami sprawia, że azot jest dobrze pobierany z gleby i następnie w procesie wzrostu dobrze przetwarzany w plon korzeni. Strategia nawożenia buraków cukrowych powinna być tak opracowana, aby stosunek końcowego pobrania azotu do potasu w przybliżeniu kształtował się w stosunku 1:1,4. Taka wartość zapewnia z jednej strony możliwość uzyskania wysokich plonów korzeni o dobrej jakości technologicznej, a z drugiej – pozwala na maksymalne wykorzystanie azotu znajdującego się w glebie.

Ustalając nawożenie buraków cukrowych, w pierwszej kolejności trzeba zadbać o odpowiednią zasobność gleby w potas, a następnie plantację należy nawozić umiarkowanymi dawkami azotu, gdyż zbyt duża dostępność tego składnika sprawia, że następuje nadmierny rozwój liści, który zwykle odbywa się kosztem korzeni. Przyjmuje się, że buraki cukrowe, które zostały przenawożone azotem, zwiększają masę liści aż do zbioru, a końcowe pobranie azotu i potasu znajduje się na podobnym poziomie. Tymczasem prawidłowo rozwijająca się plantacja, która nie została przenawożona azotem, maksymalną masą liści charakteryzuje się w sierpniu, po czym następuje jej częściowa redukcja, gdyż składniki zawarte w liściach częściowo są transportowane do korzeni, które w tym okresie charakteryzują się wysoką dynamiką wzrostu. Sprawia to, że w czasie zbioru rośliny odznaczają się większą masą korzeni niż liści.

U większości obecnie uprawianych odmian w „normalnych” warunkach pogodowych stosunek korzeni do liści można w przybliżeniu określić jako 1:0,8. Stąd też np. uzyskując plon korzeni 60 t/ha, średnia masa liści wynosi 48 t/ha świeżej masy, co odpowiada 7,2–8,6 t/ha suchej masy, przyjmując, że w świeżych liściach znajduje się około 15–18% suchej masy.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Pasza ze słabych gleb

0

 Autorzy: Bartosz Mantaj, Remigiusz Waligóra

Wielu rolników zastanawia się, jak zabezpieczyć bazę pasz objętościowych na cały sezon, gospodarując na słabych glebach i posiadając jednocześnie niewiele łąk. Doskonale sobie z tym radzą rolnicy, którzy mimo zeszłorocznej suszy zgromadzili wystarczającą ilość paszy – odwiedziliśmy ich, by to sprawdzić.

Adam i Dariusz Mantaj z miejscowości Połajewo (woj. wielkopolskie) prowadzą rodzinne gospodarstwo rolne nastawione na produkcję mleka krowiego (50 krów mlecznych) oraz chów bydła opasowego i jałowizny (50 sztuk). Całe gospodarstwo liczy ok. 50 ha, a gleby są od IV do VI klasy. Cechą charakterystyczną gleb jest mozaika. Nie ma pola, na którym jest zbliżona klasa gleby.

Grunty orne stanowią 40 ha, a trwałe użytki zielone 8,5 ha. Cała produkcja roślinna jest dostosowana pod zabezpieczenie bazy paszowej do utrzymywanych zwierząt. W gospodarstwie uprawia się: pszenżyto ozime, żyto na kiszonkę oraz kukurydzę na kiszonkę. Wszystkie rośliny uprawiane są w systemie płużnym.

– Nie możemy sobie pozwolić na uprawę pszenicy ozimej czy rzepaku ozimego, który byłby doskonałym przedplonem dla roślin następczych ze względu na mozaikę glebową – nie posiadamy ani jednego kawałka pola, na którym byłaby tylko IV klasa – podkreślają zgodnie Adam i Dariusz Mantaj.

Uproszczony płodozmian 

Płodozmian zależy tylko od zapotrzebowania na paszę w danym roku oraz od przebiegu pogody w minionym sezonie. Często zdarza się, że kukurydza przypada po kukurydzy na danym polu przez dwa lub trzy lata. Takie następstwo roślin rekompensowane jest nawożeniem obornikiem, którego w odwiedzonym gospodarstwie jest pod dostatkiem. Każde pole jest nawożone pełną dawką obornika czyli 30 t/ha co drugi rok. Próby glebowe wykonywane są co 4 lata, a wapnowanie odbywa się co 4–5 lat. Słoma co roku jest w całości zbierana i przeznaczana na ściółkę dla bydła.

– Niestety słoma z naszych pól nie wystarcza przy tej obsadzie zwierząt, dlatego około 400 sztuk balotów musimy rocznie zakupić – dzięki temu mamy doskonały nawóz organiczny – mówi Pan Dariusz.

W gospodarstwie uprawia się 18 ha pszenżyta ozimego, 17 ha kukurydzy na kiszonkę oraz 5 ha żyta na kiszonkę, a po nim jako plon wtórny – kukurydzę na kiszonkę. Ze zbóż uprawiamy tylko pszenżyto, gdyż wierność plonowania tego zboża jest lepsza niż pszenicy przy często występujących wiosennych suszach.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Jak złagodzić skutki suszy?

0

Ostatnie dwa lata ze względu na chroniczny niedobór wody zapiszą się w pamięci rolników jako niezwykle trudne. Przyczyny tego stanu tkwią zarówno w małych, nierównomiernie rozłożonych i lokalnych opadach w okresie wegetacji, jak i w braku opadów w półroczu zimowym 2015/16.

To właśnie zima jest odpowiedzialna za zapasy wody w glebie konieczne do przetrwania krótkich okresów niedoboru wody w okresie wiosennej wegetacji. Do tego w obu latach późną wiosną i latem pojawiły się okresy z bardzo wysokimi temperaturami. W bieżącym roku wysokie temperatury na początku lata przy jednoczesnym braku zapasów wody w głębszych warstwach gleby wywołały silną reakcję roślin, prowadząc do spadku plonów rzepaku i zbóż. To niekorzystne zjawisko ujawniło się ponownie w sierpniu i wrześniu, prowadząc do przyspieszonego dojrzewania kukurydzy i zahamowania wegetacji buraków cukrowych. W tym miejscu trzeba postawić pytanie o to, jak prowadzić produkcję roślinną, ogólnie rolną, w warunkach permanentnego niedoboru wody.

Sposób na suszę 

Rolnicy muszą zwrócić uwagę na kilka grup czynników warunkujących możliwość prowadzenia efektywnej produkcji roślinnej. Do najważniejszych należą:
1) dobór roślin, rozważany pod kątem:
–uprawianych gatunków,
–doboru odmiany,
–gęstości łanu/plantacji;
2) poprawa struktury gleby:
–stosowanie nawozów naturalnych, organicznych,
–zwiększenie aktywności mikroorganizmów glebowych;
3) eliminacja czynników ograniczających wzrost systemu korzeniowego:
– regulacja odczynu,
– regulacja zasobności gleby w wapń, fosfor, potas; 4) dokarmianie roślin w krytycznych fazach formowania plonu.

Optymalizacja architektury łanu 

Struktura łanu/plantacji winna być podstawowym kryterium podejmowanego kierunku produkcji. W uproszczeniu dotyczy to realnej oceny rzeczywistego potencjału gleby (plony maksymalne), który można uzyskać w danym stanowisku. Problem ten sprowadza się do uprawy roślin predysponowanych do danego stanowiska. Przy takim spojrzeniu w Polsce winny dominować, jak przed 50 laty – żyto, owies, ewentualnie pszenżyto, lecz już nie ziemniaki. Roślinami dominującymi w obecnej strukturze zasiewów są rzepak ozimy, buraki cukrowe (rośliny liściaste) oraz pszenica, zajmując około 4 mln ha. Powierzchnia gleb kompleksów pszennych, odpowiednich pod te rośliny plus buraki cukrowe i ziemniaki w Polsce wynosi także około 4 mln ha. Nie da się tych gatunków uprawiać w dwuczłonowym zmianowaniu rzepak/pszenica. Z tej przyczyny uprawia się je w stanowiskach słabszych (kompleksy żytnie: bardzo dobry i dobry) o zdecydowanie mniejszym potencjale produkcyjnym. O tym trzeba bezwzględnie pamiętać, podejmując produkcję tak wymagających roślin na glebach słabych. Ogólne założenia efektywnej produkcji winny opierać się na:
1) minimalizacji udziału roślin jarych,
2) doborze odmian o mniejszym potencjale produkcyjnym, lecz tolerancyjnych na niższy poziom żyzności gleby,
3) skutecznej kontroli obsady końcowej roślin (kłosy u zbóż, gęstość roślin – rzepak, buraki);
4) redukcji dawek azotu,
5) działaniach, prowadzących do uzyskania wyższego poziomu zasobności w fosfor i potas.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Zahartować oziminy przed spoczynkiem

0

Październik to okres, w którym powinniśmy pomyśleć o przygotowaniu upraw ozimych do spoczynku zimowego. Musimy pamiętać, że prawidłowy rozwój ozimin zależy od szeregu czynników, takich jak przebieg warunków pogodowych, dobór odpowiedniej odmiany oraz termin i głębokość siewu. 

Najważniejszym zadaniem dla rolnika jest taki dobór wszystkich wyżej wymienionych czynników, by bez względu na przebieg warunków pogodowych umożliwić i dostarczyć roślinie wszystkich niezbędnych składników pokarmowych.

Dobrze odżywione oziminy 

W prawidłowej uprawie rzepaku nawożenie w okresie jesiennym nie powinno ograniczać się tylko do przedsiewnego stosowania nawozów, ale również uwzględniać nawożenie powschodowe, które z jednej strony będzie miało na celu zapobiec wystąpieniu ewentualnych niedoborów, z drugiej zaś – dobrze zahartować i przygotować rośliny do zimy pod kątem morfologicznym, jak i stanu odżywienia. Pamiętajmy o tym w okresie jesieni, gdyż wówczas oziminy budują fundament pod przyszły plon.

W tym miejscu należy zaznaczyć, iż prawidłowo rozwinięty rzepak swoją jesienną wegetację najczęściej kończy, wytwarzając rozetę składającą się z 6–12 liści wraz z zawiązkami pędów bocznych i kwiatostanów (co w dużej mierze determinuje przyszły plon nasion) oraz rozbudowując głęboki, palowy system korzeniowy, przy czym szyjka korzeniowa winna mieć średnicę 0,8–1,0 cm. Warunkiem koniecznym uzyskania przez rzepak tej fazy jest około 9–10‑tygodniowa wegetacja, której koniec wyznacza spadek temperatury powietrza poniżej 5°C. Pszenica ozima przed okresem zimowym powinna wytworzyć co najmniej 3–4 rozkrzewienia. Taki rozwój roślin zapewnia dużą odporność na wymarzanie oraz prawidłową regenerację roślin po zimie.

Azot najważniejszy, lecz problematyczny 

Pomimo iż azot jest najważniejszym składnikiem plonotwórczym jego stosowanie, patrząc z punktu prawidłowego przezimowania rośliny, jest dość problematyczne. Z jednej strony odpowiada on za wytworzenie silnej, zdolnej do przezimowania rośliny, z drugiej – nadmiar tego składnika, zwłaszcza w formie azotanowej, prowadzi do wybujałości i nagromadzenia w roślinie zbyt dużej ilości wody komórkach. Taki stan prowadzi do zmniejszenia zawartości cukrów w soku komórkowym, a tym samym do zmniejszenia elastyczności komórek, co zwiększa podatność roślin ozimych na wymarzanie. Aby temu zapobiec, strategia powschodowego nawożenia roślin ozimych powinna być oparta na składnikach pokarmowych zwiększających efektywność wykorzystania azotu, czyli procesu budowania białek.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Jesienne szkodniki w oziminach

0

To już kolejny sezon, w którym pogoda płatała figle producentom rolnym. Dużym zaskoczeniem były upały na początku września. Gorące i suche powietrze miało wpływ na populacje szkodników w początkowej fazie wzrostu rzepaku i wcześnie sianych zbóż ozimych. Taki przebieg pogody ma również wpływ na późniejszy poziom zagrożenia. | dr Grzegorz Pruszyński,IOR–PIB Poznań

Od początku wschodów rzepaku ozimego obserwowano w wielu regionach pojawienie się pchełek ziemnych. Te niewielkie chrząszcze wyjadają w liścieniach i liściach młodych roślin wgłębienia i otwory. Liczne ich występowanie w okresie wschodów może spowodować zupełne zniszczenie roślin. Rzepak ozimy może ulec mocnemu uszkodzeniu, szczególnie w wypadku zlokalizowania plantacji w pobliżu poprzednio uprawianych roślin kapustowatych.

Utrzymywanie się ciepłej i suchej pogody sprzyja występowaniu pchełek i zwiększa zagrożenie dla uszkadzanych roślin. Na wielu plantacjach obserwowano bardzo uszkodzone liścienie młodych roślin rzepaku.

Pogoda im sprzyjała 

Już pod koniec sierpnia na plantacjach rzepaku ozimego pojawiła się śmietka kapuściana. Gatunek ten występuje w całym kraju i jest najgroźniejszym szkodnikiem rzepaku w Polsce. W ostatnich latach zagrożenie stale rośnie, jesiennym szczególnym utrudnieniem jest brak zarejestrowanych insektycydów do zwalczania śmietki w uprawie rzepaku ozimego. Larwy tej muchówki uszkadzają korzenie rzepaku ozimego. Rozwojowi tego gatunku sprzyja długa i ciepła jesień, a także uproszczenia agrotechniczne. Rośliny uszkodzone jesienią przez śmietkę kapuścianą słabo zimują, często wylegają oraz wcześniej dojrzewają. Sprzyjające wzrostowi roślin warunki meteorologiczne oraz dobra kondycja fizjologiczna roślin mogą przyczynić się do częściowej regeneracji uszkodzonych przez śmietkę korzeni rzepaku.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Czy opłaca się wykonywać analizy glebowe?

0

Zrównoważone nawożenie powinno uwzględniać systemy zarządzania składnikami pokarmowymi oparte na bilansach sporządzanych na podstawie zasobności gleb w przyswajalne składniki pokarmowe.

W Polsce praktycznie nie ma żadnych narzędzi zmuszających czy obligujących rolnika do wykonywania analiz glebowych, przez co większość z nich kształtuje swoje plany nawozowe na podstawie potrzeb pokarmowych roślin lub nierzadko stosuje nawozy „na oko”, nie uwzględniając puli składnika zawartego w glebie. Czy takie narzędzia powinny funkcjonować? Na terenie naszego kraju dominują gleby kwaśne, ubogie w składniki pokarmowe; dajemy stosunkowo dużo nawozów mineralnych, a za mało nawozów wapniowych. Przy uwzględnieniu powyższych czynników korzyści płynące ze znajomości zasobności gleby, zarówno te ekonomiczne, związane z racjonalnym zużyciem nawozów, jak i te środowiskowe, są nie do przecenienia.

Gleby ubogie i kwaśne 

Na terenie naszego kraju zmuszeni jesteśmy gospodarować na słabych glebach. Przeważają gleby lekkie, wytworzone z piasków (kwaśnych skał osadowych), o niskiej zasobności w przyswajalne składniki pokarmowe, zwłaszcza w kationy zasadowe, do których zaliczamy wapń, magnez, potas oraz sód. Na przykład ponad 40% gleb użytków rolnych charakteryzuje się niską lub bardzo niską zasobnością gleb w przyswajalny potas. Najwięcej, bo aż 50% gleb „wyczerpanych” z tego składnika występuje w woj. małopolskim, śląskim, mazowieckim, łódzkim i świętokrzyskim, natomiast powyżej 40% – na terenach woj. wielkopolskiego, lubelskiego oraz podkarpackiego. Należy zaznaczyć, że niedobór potasu jest jednym z najważniejszych czynników ograniczających produktywność gleb. Jest to również składnik zwiększający wykorzystanie azotu.

Z uwagi na system gospodarki opadowo- wodnej na terenie Polski ubytek kationów zasadowych z wierzchnich warstw gleby wiąże się z ich przemieszczaniem na skutek wymywania do głębszych warstw profilu glebowego. Jest to zarazem jedna z głównych przyczyn zakwaszenia gleb w naszym kraju. W ostatnich latach jedynie co czwarta gleba w Polsce nie wykazywała zakwaszenia (16% gleb wykazywało odczyn obojętny i tylko 8% zasadowy). Aż 16% gleb cechowało się odczynem bardzo kwaśnym, 28% kwaśnym, a 32% lekko kwaśnym. Według GUS największe zakwaszenie gleb odnotowano w woj. łódzkim oraz podkarpackim. Zabieg wapnowania jako konieczny, potrzebny i wskazany dotyczył odpowiednio 22, 26 i 17% gleb. Ograniczone potrzeby wapnowania dotyczyły 16% gleb. Zabieg wapnowania był zbędny w odniesieniu do 29% gleb w kraju.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 9/2016

Nawozić pod potrzeby

0

Wielu rolników zastanawia się nad zwiększeniem dawek nawozu, chcąc tym sposobem zwiększyć też plon. Czy warto dążyć do jego maksymalizacji, czy raczej rozsądnie gospodarować? | Remigiusz Waligóra

Odwiedziliśmy gospodarstwo Inter-Agri Janusza Wojtczaka w Wielkopolsce, żeby porozmawiać z Romanem Matuszakiem, dyrektorem gospodarstwa. W trzech miejscowościach (w Golinie k. Jarocina, w Biechowie k. Wrześni i w Zaworach k. Książa Wlkp.) prowadzona jest tu produkcja roślinna, na glebach głównie klas IV i V.

Powierzchnia uprawna wynosi łącznie około 574 ha, w tym pszenica ozima 60 ha, pszenżyto ozime 55 ha, żyto ozime 30 ha, mieszanki zbożowe jare, rzepak ozimy 56 ha, kukurydza na ziarno – ponad 200 ha, cebula 124 ha, łubin siany w ramach zazielenienia 34 ha i ziemniaki jadalne.

Wszystko zaczyna się od gleby 

W gospodarstwie na bieżąco sprawdzana jest zasobność gleb w składniki pokarmowe. Ostatnie analizy wykazały średnią i wysoką ich zasobność. Odczyn gleby jest optymalny, ale i tak regularnie stosowane jest wapno lub nawóz wapniowy, przez ostatnie dwa lata przedsiewnie, jedynie na bieżące potrzeby.

– Nawozy wapniowe bardziej utrzymują odczyn gleby na danym poziomie, aniżeli podnoszą ten odczyn. Dawki są zależne od gatunku uprawianych roślin i pola i wynoszą od 200 do 300 kg/ha. Jeżeli trzeba podnieść odczyn, wówczas stosuję typowe wapno i większe dawki – mówi Roman Matuszak.

Dla zasobności gleb w składniki pokarmowe duże znaczenie ma także nawożenie przedsiewne. Stosowane są fosforan amonu i Eurofertil Plus NPS 49 oraz sól potasowa i/lub wymiennie Korn-Kali.

Niezwykle cennym nawozem w tym gospodarstwie są słoma i resztki pożniwne. Chcąc jednak wykorzystać zawarte w nich składniki pokarmowe, trzeba wspomóc ich rozkład. W tym celu na resztki pożniwne stosuje się tu gnojowicę, ale wcześniej w kanały odprowadzające, jeszcze w pomieszczeniach inwentarskich, dodawane są Efektywne Mikroorganizmy z firmy Greenland. Na resztki pożniwne rozlewana jest tylko część gnojowicy, a część przypada jesienią pod orkę siewną.

– Preparat zawierający mikroorganizmy ogranicza specyficzny odór towarzyszący gnojowicy, przyspiesza też rozkład resztek pożniwnych na substancje proste. Jeżeli technologia by się nie sprawdzała, nie stosowałbym od kilku lat tego samego rozwiązania – opowiada dyrektor. – Gleba po dodaniu preparatu do gnojowicy, a następnie na resztki pożniwne jest bardziej wyrównana, a zawarte w resztkach składniki pokarmowe są dostępniejsze dla roślin – dodaje Roman Matuszak.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 9/2016

Niewiele czasu na niełatwe decyzje – ochrona ozimin

0

Autorki: dr inż. Zuzanna Sawinska, mgr inż. Jagoda Strzelińska, UP Poznań

Każdej jesieni stajemy przez problem jakim jest ochrona ozimin. I tak jak stosowanie herbicydów w celu ograniczenia ilości chwastów i ograniczenia ich konkurencji z rośliną uprawną o wodę i składniki pokarmowe nikogo nie dziwi i w większości gospodarstw jest standardem, tak wprowadzenie na pola zbóż ozimych zabiegów fungicydowych do standardów nie należy.

Przyglądając się technologii uprawy i ochrony rzepaku ozimego, który często wiosną jest w lepszej kondycji niż zboża ozime, może warto się nad tym zastanowić. Jednak na zastanawianie się nad takim rozwiązaniem mamy stosunkowo niewiele czasu, gdyż wykonywanie zabiegów ochronnych w listopadzie bywa dość zawodne, choćby ze względu na niższe temperatury od tych panujących w październiku.

Jesienna ocena stanu ozimin 

Stan plantacji ozimin u początku ich wegetacji możemy ocenić jako dobry, a w niektórych regionach kraju, w których po okresie wrześniowej suszy pojawiły się opady deszczu, nawet na bardzo dobry. Aby taki pozostał, koniecznie musimy monitorować nasze plantacje. Jeśli nie zdecydowaliśmy się na wysianie materiału siewnego zaprawionego zaprawą zawierającą w swoim składzie insektycyd, np. imidachlopryd, to już od fazy szpilkowania powinniśmy prowadzić monitoring plantacji zbóż ozimych, a zwłaszcza jęczmienia ozimego i pszenicy ozimej, aby nie umknął nam pojawiający się w tym okresie nalot szkodników.

W wielu rejonach kraju w połowie września na uprawie kukurydzy pojawiły się mszyce. Możemy się spodziewać ich nalotu również na plantacje ozimin. Słoneczna jesień – trwająca w minionych latach do grudnia czy stycznia – to zagrożenie ze strony szkodników, szczególnie mszyc, których szkodliwość związana jest bezpośrednio z wirusem żółtej karłowatości.

W ostatnich latach w wielu rejonach kraju jesienne zwalczanie mszyc stało się koniecznością i nie można bagatelizować jesiennego zabiegu, a może się okazać, że i zabiegów insektycydowych. Zaprzestanie oceny plantacji po wykonaniu zabiegu insektycydem, bardzo często połączonego z herbicydem, jest błędem. Pamiętajmy, że monitoring należy prowadzić do czasu wystąpienia mrozów, które ograniczą rozwój mszyc. Temperaturą progową, poniżej której szkodniki te giną, jest –6°C.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016

Czy potrzebujemy nowych odmian roślin uprawnych?

0

Co roku pojawiają się nowe odmiany roślin, chociaż dostępnych jest wiele starszych, nieźle plonujących, odpornych na choroby i niekorzystne warunki klimatyczne. Czy rzeczywiście potrzebujemy wciąż nowych odmian? Takie pytania pojawiają się, gdy docierają do nas informacje o corocznej rejestracji kolejnych odmian roślin uprawnych. | Mikołaj Troczyński, PIN 

Odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna: tak – potrzebujemy wciąż nowych odmian roślin uprawnych! Jednak uzasadnienie tej odpowiedzi wymaga szerszego spojrzenia na hodowlę roślin i rolnictwo. Aby wyjaśnić potrzebę działań na rzecz postępu biologicznego w hodowli roślin, należy poruszyć co najmniej cztery zagadnienia:
–wzrost plonowania,
–zmiany klimatu,
–ewolucja chorób i szkodników roślin,
–zachowanie zasobów genetycznych.

Plon to podstawa 

Kiedy myślimy o nowej odmianie, pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi na myśl, to wzrost plonów w celu zaspokojenia potrzeb żywnościowych w skali globalnej i krajowej. Bez hodowli roślin Europa potrzebowałaby dodatkowo 19 mln ha gruntów rolnych, aby wyprodukować tę samą ilość pożywienia. Nie bez znaczenia jest również wyższy dochód z upraw. Rzeczywiście, pierwotnym celem hodowli roślin było uzyskiwanie roślin lepiej plonujących, co w pełni się udało. Nowoczesne odmiany dają wielokrotnie wyższe plony niż ich poprzednicy sprzed kilkudziesięciu lat. Bardzo dobrym przykładem może być historia pszenicy. W dwudziestym wieku rozpoczęto starania o wzrost jej plonu. W latach 40. tego wieku rozpoczęto intensywne prace hodowlane związane z tzw. zieloną rewolucją. Pierwsze praktyczne efekty działań hodowców pszenicy pojawiły się dopiero po 13 latach, lecz dalsze tempo postępu tworzonego przez hodowców na całym świecie było imponujące, co wyraźnie widoczne jest na ilustracji ukazującej wzrost plonowania pszenicy od XIV w.

Choć trzeba przyznać, że przemożny wpływ na wzrost plonowania roślin w XX wieku miało nie tylko ulepszanie odmian, ale również doskonalenie agrotechniki, to od 2000 roku, pomimo spadku nakładów na pracę, maszyny rolnicze, nawozy i chemikalia, plony w Unii Europejskiej stale się zwiększają (średnio o 1% rocznie). Wzrost ten jest w 80% skutkiem postępu w hodowli roślin i przekłada się na miliony ton żywności. Dzięki nowym odmianom corocznie w Europie produkuje się dodatkowo 22 mln ton pszenicy, 10 mln ton kukurydzy i ziemniaków oraz 3,3 mln ton rzepaku. Doprowdziło to do stanu, w którym UE zwiększyła globalną produkcję żywności do poziomu wystarczającego, aby wykarmić 160 mln ludzi. Przy zastosowaniu nowych, plennych odmian można zaspokoić potrzeby żywnościowe populacji, wykorzystując jednocześnie mniejszą powierzchnię gruntów. Jest to szczególnie istotne w krajach o dużej gęstości zaludnienia, w których kolejne obszary są przeznaczane pod zabudowę mieszkaniową i przemysłową oraz infrastrukturę komunikacyjną.

W nadchodzących latach można się spodziewać rozpowszechnienia upraw na odnawialne surowce przemysłowe i energetyczne, co dodatkowo będzie wzmagać zapotrzebowanie na ziemie uprawne. Wydaje się, że ciągłe zwiększanie plonu ma swoje biologiczne granice i kiedyś hodowla roślin dotrze do progu, który będzie trudno przekroczyć. Na razie jednak niełatwo przewidzieć, kiedy nadejdzie ten moment, a nowe odmiany nadal zapewniają lepsze plonowanie. W perspektywie do 2030 roku europejscy specjaliści ds. żywności liczą na dalszą poprawę plonów, w stosunku do najważniejszych upraw nawet o 76 mln ton. Jednak w nowoczesnej hodowli pojawiły się tendencje do obniżenia znaczenia plenności na rzecz innych wartościowych cech użytkowych, jak np. jakość plonu czy odporność na stresy abiotyczne lub biotyczne.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 9/2016

Odchwaszczanie zbóż

0

Podstawowym elementem strategii skutecznej ochrony upraw przed chwastami w zbożach ozimych jest jesienne wykonywanie zabiegów. W wypadku zwalczania uciążliwych chwastów najlepsze efekty uzyskuje się (poza zabiegami doglebowymi), traktując herbicydami chwasty będące w jak najmłodszych fazach rozwojowych.| dr hab. Roman Kierzek, prof. nadzw. IOR- PIB Poznań

Zabiegi doglebowe (posiewne) wymagają uwilgotnionej gleby. Poza tym wymagana jest znajomość stanowiska i ocena zasobności pola w tzw. bank nasion. Do odpowiedniego doboru herbicydu konieczna jest umiejętność przewidywania potencjalnego zachwaszczenia pod względem gatunkowym w zależności od spodziewanego przebiegu warunków pogodowych.

Główną przyczyną wysokich strat w plonie zbóż ozimych jest duże zachwaszczenie pól, szczególnie gatunkami uciążliwymi. Zagrożenie przez poszczególne gatunki chwastów jest różne i zależy od ich liczebności oraz terminu pojawienia się na plantacji. W zbożach występuje zazwyczaj od kilku do kilkunastu gatunków, a największy wpływ na plonowanie rośliny uprawnej wywierają chwasty dominujące, które powinny być podstawowym celem zabiegów herbicydowych. Wyjątkowo konkurencyjnymi gatunkami są m.in. miotła zbożowa, chaber bławatek, przytulia czepna, fiołek polny, mak polny i chwasty rumianowate (maruna nadmorska bezwonna, rumian polny i rumianek pospolity).

Wśród chwastów jednoliściennych poza miotłą zbożową, która występuje powszechnie na naszych polach, dużym zagrożeniem dla zbóż ozimych jest lokalnie występujący wyczyniec polny (na Kujawach, Żuławach oraz w południowej i zachodniej Polsce).

Większość zarejestrowanych herbicydów do zwalczania chwastów w okresie jesiennym wykazuje szerokie spektrum zwalczania, łącznie z miotłą zbożową, która jest najważniejszym gatunkiem spośród chwastów jednoliściennych występujących w zbożach ozimych.

W tabeli 1 przedstawiono substancje czynne zalecane do ochrony pszenicy ozimej w terminie przedwschodowym i powschodowym, z uwzględnieniem stopnia wrażliwości podstawowych chwastów zaliczanych do uciążliwych. Do zabiegów doglebowych (aplikacja bezpośrednio po siewie) zalecane są m.in. takie substancje, jak: chlorosulfuron (np. Glean 75 WG), fluorochloridon (Racer 250 EC), prosulfokarb (Boxer 800 EC) oraz mieszaniny pendimetalina + izoproturon (Maraton 375 SC). Część herbicydów stosowanych doglebowo może być także aplikowana w zabiegach nalistnych, z tym że w różnych fazach rozwojowych. Takim przykładem może być rejestracja preparatu Maraton 375 SC, który jest zalecany bezpośrednio po siewie, a następnie w fazie 1–3 liści pszenicy (ważne, aby chwasty nie przekroczyły fazy 1–2 liści właściwych) i wykazuje szerokie działanie chwastobójcze w stosunku do wymienionych uciążliwych gatunków chwastów. Herbicyd ten dla osiągnięcia pełnej skuteczności chwastobójczej wymaga optymalnych warunków wilgotnościowych gleby.

Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 9/2016