środa, 12 listopada, 2025
Strona główna Blog Strona 80

Dobre wiadomości dla rolników! Diesel tańszy od benzyny 95!

0
Cena diesla i benzyny

Diesel tańszy od benzyny! Cena średnia diesla pozostała na poziomie 5,69 zł/l w tygodniu kończącym się 28-go maja, a benzyna minimalnie podrożała. Dzięki temu średnia cena diesla jest niższa od benzyny po raz pierwszy od września 2023 roku. Na rynku paliw widoczna jest korzystna tendencja dla rolników. Po okresie grzewczym, kiedy zwiększony był popyt na olej opałowy (identyczny z dieslem) ceny hurtowe oleju napędowego spadają względem benzyny. Jednocześnie paliwa taniały w ostatnich tygodniach ze względu na spadek średniej marży detalicznej do poniżej 20 gr/l (są połowę mniejsze niż rok temu) dla ON i Pb95. Sprzyjała temu trwająca kampania wyborcza w trakcie której tradycyjnie już, ale na mniejszą niż za poprzedniego rządu skalę, państwowy monopolista tworzy przyjazną dla rządzących atmosferę.

Diesel tańszy od benzyny

Przeczytaj również – „Cena średnia diesla i benzyny zrównała się na stacjach paliw”

Nadal warto szukać tańszych stacji

Rozpiętość cenowa między najtańszymi stacjami paliw, a tymi najdroższymi zmniejszyła się, ale nadal jest znaczna. Tradycyjnie już najtańsze stacje są zlokalizowane przy centrach handlowych, ewentualnie stacje miejskie, a najdroższe przy drogach szybkiego ruchu. Różnice cenowe wynikają z ciągle wysokich (powyżej średniej z lat 2017-2023), a w skali roku rekordowych (drugi rok z rzędu) marż detalicznych na które decydujący wpływ ma PKN Orlen (posiada najwięcej stacji na rynku).

Diesel tańszy od benzyny

Według e-Petrol.pl w połowie 23-go tygodnia 2025 za benzynę 95-oktanów i olej napędowy trzeba było średnio zapłacić na krajowych stacjach odpowiednio 5,71 zł/l i 5,69 zł/l. Oznacza to, że cena popularnej benzyny wzrosła o 2 grosze, a diesla nie zmieniła się w skali tygodnia. Jednocześnie cena średnia autogazu spadła o 5 groszy do 2,84 zł/l.

Cena średnia paliw w detalu: 04-06-2025 / zmiana tygodniowa (według portalu e-petrol.pl):

• Pb98: 6,50 zł/l ( 0 gr/l);
• Pb95: 5,71 zł/l (+2 gr/l);

• ON: 5,69 zł/l ( 0 gr/l);
• LPG: 2,84 zł/l (-5 gr/l).

Paliwa są dużo tańsze od swoich historycznych maksimów z 2023 roku (8,08 zł/l – ON z października i 7,95 zł/l – Pb95 z czerwca 2023).

Aktualnie ceny obu głównych paliw są również tańsze niż przed rokiem o 78-80 gr/l w detalu i 50-55 groszy na litrze w hurcie.

Ceny paliw mocno spadły w skali roku (tabela)

W hurcie ceny diesla i benzyny zrównały się

W cenniku hurtowym PKN Orlen w skali tygodnia kończącego się 5-go czerwca 2025, cena netto litra benzyny 95 wzrosła o 1 grosz (-2 grosze tydzień wcześniej) i sięga 4,478 zł/l (bez VAT). W tym samym czasie diesel nie zmienił swojej ceny (+1 grosz tydzień wcześniej) i kosztował 4,489 zł/l (bez VAT). Już w maju zdarzały się dni, że diesel w hurcie był minimalnie tańszy od benzyny. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w sierpniu 2024 roku.

Od początku 2025 roku benzyna 95 w hurcie tanieje o 23 grosze, a diesel potaniał w tym czasie o 42 groszy na litrze.

Dla porównania, średnia cena PB-95 i ON spadła na stacjach paliw odpowiednio o 33 i 42 grosze za litr od początku tego roku.

Sprawdź – ceny hurtowe paliw w PKN Orlen

Ceny na stacjach paliw zbliżyły się do poziomu sprzed wojny na Ukrainie – wykres

Hurtowe ceny paliw PKN Orlen (wykres)

Notowania ropy Brent na tle zmian kursu USD/PLN (wykres)

Notowania ropy utrzymują się na podwyższonym poziomie

Jeszcze w połowie stycznia ropa Brent kosztowała 82 usd/b (najwyżej od 6 miesięcy). Jednak wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA, a następnie perturbacje na rynkach finansowych spowodowane przez nowego prezydenta sprowadziły ceny surowca w na 4-letnie minima – w okolice 58 usd/b na sesji 9.04.2025. Jeszcze tego samego dnia notowania surowca wróciły do poziomu 65 usd/b. Od połowy maja zmienność notowań zmalała, a ropa Brent pozostaje w przedziale 63-66 usd/baryłkę.

W konsekwencji ostatnich zmian, w skali tygodnia ropa drożeje 2 usd/b. Analitycy spodziewają się, że w dłuższej perspektywie ropa powinna pozostawać pod presją rosnącej podaży ze strony krajów OPEC i oczekiwanego spowolnienia w światowej gospodarce.

USD/PLN oscyluje w okolicy wieloletnich minimów

Dzisiaj (05.06.2025) wycena dolar/złoty oscyluje wokół 3,73 zł za dolara, czyli o ok. grosz niżej niż przed tygodniem. Co ciekawe, majowa obniżka stóp procentowych w Polsce (w czerwcu RPP pozostawiła stopy bez zmian) nie przeceniła złotego, a zapowiedziana ostrożność z dalszymi obniżkami pomaga utrzymać kurs złotego na wysokim poziomie. W ostatnich dniach złotemu pomaga wzrost kursu euro wobec dolara.

W tym roku marże stacji ze sprzedaży paliw są ponownie rekordowo wysokie

W połowie 23 tygodnia 2025 uśredniona marża modelowa stacji paliw wyniosła 18 groszy/l dla ON (bez zmian w skali tygodnia), a w przypadku benzyny (Pb95) 21 groszy na litrze (+2 grosze w skali tygodnia).

Na początku 2025 roku marże modelowe stacji paliw były wyjątkowo niskie w przypadku diesla, podczas gdy sprzedaż benzyny przynosiła przynajmniej średnie zyski. W kolejnych tygodniach marże ze sprzedaży obu paliw bardzo mocno wzrosły, by spaść dopiero w maju.

W konsekwencji uśredniona marża detaliczna ze sprzedaży benzyny 95 oktanów (30,1 gr/l) przekracza w 2025 roku o 0,5 grosza średnią marżę z rekordowego 2024 roku i o 9 gr/l średnią marżę z ostatnich 5 lat (21 gr/l)

Uśredniona marża modelowa ze sprzedaży ON (24,7 gr/l) jest zbliżona do rekordowej marży z 2024 roku i przekracza o 8 groszy średnią 5-letnią, która wynosi 17 gr/l (patrz wykres).

Marże modelowe stacji paliw w skali rocznej (wykres)

W skali 2024 roku marża modelowa ze sprzedaży benzyny 95 oktanów (29,8 gr/l) była o ponad 5 groszy wyższa od rekordu z 2020 roku, a w przypadku ON (24,8 gr/l) równa rekordowi z 2020 roku. Warto przypomnieć, że w okresie pandemii Covid-19 drastycznie ograniczona była sprzedaż paliw, a stacje próbowały częściowo zrekompensować to wysokimi marżami.

Dla porównania, średnia marża (modelowa) stacji paliw z ostatnich 5 lat (2017-2023) wyniosła 13,3 gr/l dla ON i 18,3 gr/l dla E95.

Marże modelowe liczone są od oficjalnych cen hurtowych PKN Orlen i nie uwzględniają upustów (zwykle 15-30 gr/l) udzielanych poszczególnym odbiorcom (stacjom paliw), ale też nie uwzględnia upustów okresowych stosowanych przez różne sieci stacji.

Źródło cen: PKN Orlen, e-petrol.pl, barchart.com

Gdzie jest burza? Za 5-12 godzin nawałnice przetoczą się przez te województwa! [MAPA BURZ]

0

Burzowa aura nie odpuszcza! Sprawdź, gdzie wsytąpią burze i jakie regiony zagrożone są dziś przez silne nawałnice. Według najnowszych prognoz, w ciągu najbliższych godzin intensywne burze rozwiną się nad Górnym Śląskiem i będą przemieszczać się w kierunku Świętokrzyskiego i Lubelskiego – obejmując pas od okolic Zawiercia, przez Kielce, Sandomierz aż po Lublin i Włodawę.

Gdzie są burze? Prognoza [MAPA BURZ]

Według prognoz, już w najbliższych godzinach zaczną rozwijać się potężne chmury burzowe na Górnym Śląsku, które następnie przemieszczać się będą przez województwa świętokrzyskie i lubelskie. Burze mogą być równie intensywne jak te z ostatnich dni, które nawiedziły Kujawy, Mazowsze i zachodnią część kraju.

Zjawiskom tym towarzyszyć będzie:

  • grad o średnicy od 0,5 do 4 cm,
  • wiatr wiejący z prędkością do 50–105 km/h,
  • ulewny deszcz – w centrum burzy nawet do 40 mm w krótkim czasie.

Na radarach burzowych już teraz widoczne są aktywne komórki burzowe, które z każdą godziną zyskują na sile. Warto korzystać z map burz online, które pokazują aktualne wyładowania atmosferyczne oraz kierunek przemieszczania się frontów burzowych.

Prognoza burz 6 czerwca
Prognoza burz 6 czerwca

W piątek kolejny front. Powieje silny wiatr

W piątek dotrze kolejny front. W Bieszczadach silne burze pojawią się jeszcze na odchodzącym froncie- ryzyko gradu będzie tam spore zaś na północy kraju na kolejnym froncie w południu i popołudnie już raczej bez gradu a jeśli się taki pojawi to nie większy niż 1 cm. Tym razem podczas opadów, burz powieje silny wiatr do 70 lokalnie 80 km/h.

Być może wieczorem jedna strefa burz dotrze do centrum ale nie ma pewności ani nawet szans pół na pół. Jest to jedna z możliwości.

Po ciepłej nocy na ogół 14-18 stopni nastanie ciepły dzień- 24-29 stopni na wschodzie, południu i w centrum- im bliżej Małopolski tym cieplej; i chłodniej zwłaszcza po opadach na północy 20-24 stopnie Celsjusza.

SPRAWDŹ TAKŻE: Ceny ziemi rolnej w Polsce na rok 2025. Poznaj stawki od 24 marca

WPR 2021–2027: Zielona rewolucja czy cichy koniec polskiego rolnictwa?

1
WPR 2021–2027: Zielona rewolucja czy cichy koniec polskiego rolnictwa?
WPR 2021–2027: Zielona rewolucja czy cichy koniec polskiego rolnictwa?

Choć na papierze wszystko wygląda obiecująco – miliardy euro, zrównoważony rozwój, zielone rolnictwo i cyfrowa wieś – w praktyce polscy rolnicy coraz częściej zadają sobie pytanie: kto tu naprawdę wygrywa, a kto płaci rachunek? Wieloletnie Ramy Finansowe Unii Europejskiej na lata 2021–2027 to nie tylko tabelki i deklaracje. To decyzje, które już dziś zmieniają życie na wsi – nie zawsze na lepsze. Sprawdźmy, co przynosi Wspólna Polityka Rolna (WPR) w obecnym rozdaniu, ile z tego trafia do Polski i jakie polityczne gry toczą się za kulisami brukselskich planów.

Budżet pełen obietnic – czyli ile naprawdę trafia do Polski

Całkowity budżet WPR na lata 2021–2027 wynosi około 386,6 miliarda euro, z czego ponad 40 miliardów euro przypada na Polskę. To ogromna kwota, czyniąca nas jednym z największych beneficjentów unijnej polityki rolnej. Środki dzielą się na dwie główne części:
I filar (płatności bezpośrednie i interwencje rynkowe) – ok. 17,3 mld euro,
II filar (rozwój obszarów wiejskich) – ok. 4,7 mld euro.

Dodatkowo, Polska otrzymała także środki z Funduszu Odbudowy – ok. 722 miliony euro na rolnictwo i wieś w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności.

Ale nie wszystko złoto, co się świeci. Za każdą unijną złotówką stoi szereg warunków – od „zielonego ładu” po cyfryzację i redukcję środków ochrony roślin. Pieniądze są, ale cena ich otrzymania rośnie z roku na rok.

Zielona rewolucja kontra wiejska rzeczywistość

Nowa WPR ma być bardziej „zielona”, „sprawiedliwa” i „odporna na kryzysy”. To ładne hasła, ale kiedy zejdziemy z unijnych salonów do gospodarstw, sprawa przestaje być tak romantyczna. 25% płatności bezpośrednich zostało przesunięte na tzw. ekoschematy, czyli działania prośrodowiskowe. Rolnik, który ich nie wdroży, dostanie mniej pieniędzy.

Problem w tym, że wiele ekoschematów jest niedostosowanych do realiów polskiego rolnictwa. Zamiast zachęcać, odstraszają biurokracją i ryzykiem. Efekt? W 2023 roku ponad połowa gospodarstw zrezygnowała z ubiegania się o środki z ekoschematów. Nie dlatego, że nie chcą dbać o środowisko, tylko dlatego, że nie stać ich na kosztowne i niepewne inwestycje.

SPRAWDŹ TAKŻE: Ceny ziemi rolnej w Polsce na rok 2025. Poznaj stawki od 24 marca

Polityka kontra praktyka – czyli komu służą unijne reformy

W teorii, WPR ma wzmacniać rolników. W praktyce – coraz częściej działa jak biurokratyczna maszynka do mielenia ludzi i idei. Reforma zakłada m.in. zwiększenie roli tzw. planów strategicznych krajów członkowskich, co miało dać więcej elastyczności. Ale w Polsce oznacza to przerzucenie odpowiedzialności z Brukseli na Warszawę – i nie zawsze idzie to w dobrym kierunku.

Kolejne zmiany to większe uzależnienie płatności od spełniania „dobrych praktyk”, co w praktyce bywa równoznaczne z mnożeniem obowiązków administracyjnych i sprawozdawczych. Mamy też nową modę na agroekologię i digitalizację – piękne slogany, które wymagają inwestycji, wiedzy, a często i sprzętu, na który wielu rolników po prostu nie stać.

Napięcia, protesty i perspektywa zmian – co dalej z polityką rolną UE

Rolnicy nie milczą. Od Niemiec po Grecję, od Francji po Polskę – przez Europę przetacza się fala protestów. Wspólnym mianownikiem jest poczucie marginalizacji, narzucania absurdalnych norm i brak faktycznego dialogu. Również w Polsce nastroje są gorące – widzieliśmy to choćby podczas protestu 15 maja w Werbkowicach.

Tymczasem Komisja Europejska zapowiada kolejne reformy – tym razem pod hasłem „Planowania po 2027 roku”. Mówi się o większym wsparciu dla małych i średnich gospodarstw, uproszczeniach oraz „nowym partnerstwie społecznym”. Ale czy te słowa coś znaczą? Wielu rolników nauczyło się już, że prawdziwe zmiany nie zaczynają się od konferencji prasowych, tylko od działania – a tego, jak dotąd, brakuje.

Polska wieś pod presją – wysokie oczekiwania, niskie zyski

Choć Polska nadal jest jednym z największych beneficjentów unijnej polityki rolnej, to właśnie polscy rolnicy najgłośniej krzyczą, że coś tu nie gra. Problem nie leży w samych pieniądzach, ale w tym, za jaką cenę się je otrzymuje. Malejące marże, rosnące koszty produkcji, absurdalne przepisy i presja „zielonego” kursu – to nie teoria, to codzienność tysięcy gospodarzy.

Dodatkowo, polska wieś ma strukturę rozdrobnioną, a nowa WPR faworyzuje większe, lepiej zinformatyzowane gospodarstwa. Mniejsze rolnictwo rodzinne, które przez dekady było fundamentem polskiej produkcji rolnej, zostaje zepchnięte na margines. A kiedy do tego dorzucimy konkurencję z importem z Ukrainy, Ameryki Południowej i państw trzecich, sytuacja zaczyna przypominać grę, w której Polska występuje bez ochrony.

Wielu gospodarzy mówi dziś wprost: czujemy się zostawieni sami sobie. Nie chodzi o to, że nie chcą się rozwijać, wdrażać innowacji czy dbać o klimat. Chodzi o to, że oczekuje się od nich rzeczy niemożliwych – bez wsparcia, bez planu i bez szacunku do tego, czym jest prawdziwe rolnictwo.

Europa z kartonu czy Europa z krwi i kości?

Wspólna Polityka Rolna to nadal ogromna szansa – ale też wielkie ryzyko, jeśli dalej będzie budowana na propagandzie sukcesu zamiast na dialogu z tymi, którzy naprawdę wiedzą, jak wygląda życie na wsi. Polska wieś dziś nie potrzebuje już tylko dotacji – potrzebuje stabilnych zasad gry, sprawiedliwej konkurencji i szacunku do rolnika jako człowieka, nie tylko trybiku w unijnej machinie.

Bo rolnictwa nie da się zamknąć w tabelce, w prezentacji ani w brukselskim gabinecie. Rolnictwo to ziemia, pot, ryzyko – i odpowiedzialność. A tej ostatniej w polityce coraz bardziej brakuje.

KE podniosła prognozy zbiorów pszenicy w UE-27. Co z cenami ?

0
COCERAL podnosi prognozy zbiorów zbóż i rzepaku

KE podniosła prognozy zbiorów pszenicy i zapasów w UE-27 w tym roku. Pomimo prognozowanego wzrostu produkcji pszenicy w sezonie 2025/26 r., oczekuje się, że bilans w UE w nadchodzącym sezonie ulegnie pogorszeniu. W związku z tym uczestnicy rynku będą zwracać szczególną uwagę na wszelkie niekorzystne czynniki wpływające przyszłą podaż pszenicy w UE.

Poprawiająca się pogoda i zbliżające zbiory pszenicy wywierają presję na ceny

Na razie jednak poprawiające się warunki pogodowe w ostatnim czasie i zbliżające się zbiory pszenicy wywierają presję na ceny. W dłuższej perspektywie trzeba brać pod uwagę prognozowane duże dostawy ziarna od pozostałych głównych eksporterów, co może zniwelować potencjał wzrostu cen pszenicy w Unii Europejskiej (mniejszy eksport).

Ceny starej pszenicy cierpią z powodu słabego eksportu

W końcówce sezonu widoczny jest wzmożony popyt na rumuńską pszenicę (tani fracht) i ciągle słaby na francuskie dostawy. Stąd ceny ziarna w wymienionych krajach podążają w odmiennych kierunkach (patrz wykres).

Ceny pszenicy w Polsce i u głównych producentów – wykres


Przeczytaj również – „Ceny skupu zbóż stabilizowały się, ale rzepaku spadły w końcówce maja”

KE podniosła prognozy zbiorów pszenicy

W ostatnich dniach maja Komisja Europejska zaktualizowała w górę swoją prognozę dotyczącą produkcji pszenicy w sezonie 2025/26. Według najnowszych szacunków produkcja pszenicy miękkiej z durum w UE-27 oceniana jest na 134,6 mln ton (Mt), co stanowi wzrost o 0,3 Mt w porównaniu z poprzednią prognozą.

Prognoza zbiorów pszenicy w UE-27 według różnych źródeł

KE podniosła prognozy zbiorów pszenicy

W tym zbiory pszenicy miękkiej oceniane są teraz na 126,57 mln ton (13% r/r i 3% powyżej średniej), a pszenicy durum na 7,99 mln ton (11% r/r i 8% powyżej średniej).

Produkcja pszenicy w UE-27 od 2010 roku (wykres)

KE podniosła prognozy zbiorów pszenicy

Przeczytaj również – „Produkcja pszenicy w nowym sezonie powinna utrzymać się na niezmienionym poziomie – FAO”

Prognoza zapasów wzrosła, ale i tak powinny być mniejsze w skali roku

Szacunkowy eksport pszenicy z UE pozostał niezmieniony na poziomie 30,7 Mt. Stąd wzrost produkcji w połączeniu ze wzrostem zapasów końcowych w tym sezonie spowodował, że końcowe zapasy pszenicy w 2025/26 r. prognozowane są na poziomie 10,2 Mt, w porównaniu z 9,6 Mt w zeszłym miesiącu. Jest to jednak nadal o 14% mniej niż zapasy na koniec 2024/25 r.

Współczynnik zapasy / wykorzystanie spadnie trzeci rok z rzędu

Aby pomóc nam dokonać jaśniejszych porównań bilansu pszenicy w UE w sezonie 2025/26 w porównaniu z danymi historycznymi, możemy przyjrzeć się wskaźnikowi zapasów do wykorzystania. Aby obliczyć ten wskaźnik, dzielimy zapasy końcowe przez konsumpcję krajową i eksport, wyrażając wynik jako procent.

Obecnie prognozy na sezon 2025/26 sugerują, że wskaźnik zapasy / wykorzystanie wyniesie 7,2% w porównaniu do 8,7% w obecnym sezonie, 12,2% w sezonie 2023/24 i aż 14,5% w sezonie 2022/23. W związku z coraz bardziej napiętym bilansem uczestnicy rynku będą zwracać szczególną uwagę na wszelkie niekorzystne czynniki wpływające przyszłą podaż pszenicy w UE. Na razie jednak poprawiające się warunki pogodowe w ostatnim czasie i zbliżające się zbiory pszenicy wywierają presję na ceny. W dłuższej perspektywie negatywnie na ceny mogą wpływać prognozowane duże dostawy ziarna od pozostałych głównych eksporterów.

Źródło: KE

Najgroźniejsze choroby ziemniaka. Zaraza i alternarioza w sezonie 2025

0
Choroby ziemniaka

Zainteresowanie uprawą ziemniaków nieustannie rośnie, jednak występujących zagrożeń, takich jak choroby ziemniaka – począwszy od posadzenia aż do zbiorów – nie brakuje. Do znacznej obniżki plonu bulw oraz ich jakości może przyczynić się zaraza i alternarioza ziemniaka.

Zaraza ziemniaka

Przy sprzyjających dla rozwoju chorób warunkach pogodowych największe szkody, w okresie intensywnego wzrostu roślin ziemniaków, powoduje Phytophthora infestans – sprawca zarazy ziemniaka. W ostatnich latach obserwuje się zwiększenie jego agresywności w stosunku do niektórych odmian oraz bardzo wczesny atak – koniec maja/początek czerwca. Pierwszym infekcjom patogena sprzyja wysoka wilgotność powietrza i temperatura 12-15 stopni Celsjusza, a intensywny rozwój choroby przebiega w temperaturze powyżej 18 st. P. infestans poraża liście, łodygi i bulwy. Objawy zarazy na łodygach, wierzchołkach roślin, ogonkach liściowych występują w postaci brunatnych plam. Przy dużej wilgotności powietrza może pojawiać się również biały nalot zarodników P. infestans. Przy dużej presji patogena łodygi w miejscu występowania plam łamią się, tracąc olbrzymią powierzchnię asymilacyjną.

Objawy na liściach, w zależności od przebiegu pogody, można zaobserwować po 5-10 dniach od porażenia w różnych miejscach, ale najczęściej na brzegach liści w postaci nieregularnych jasno- lub ciemnozielonych plam, stopniowo brunatniejących i powiększających się. Dokoła tych plam tworzy się jasnozielona obwódka, a na spodniej stronie liścia – przy dużej wilgotności powietrza – na pograniczu zdrowej i porażonej części, występuje biały nalot zarodników P. infestans. Poprawa pogody na słoneczną hamuje rozwój choroby ziemniaka, natomiast ponowne opady powodują dalszy jej rozwój. W czasie deszczu zarodniki spłukiwane są z roślin i trafiają do gleby, porażając także bulwy. Na porażonej ich powierzchni występują sine, ołowiano-brązowe plamy, które przy silnym porażeniu zagłębiają się, a miąższ w miejscu ich występowania staje się rdzawobrunatny i twardy.

Skala strat powodowanych przez choroby ziemniaka uzależniona jest od terminu wystąpienia choroby i stopnia porażenia roślin. W latach sprzyjających rozwojowi choroby może ona zniszczyć do 70% plonu, a przy wczesnym wystąpieniu – koniec maja/początek czerwca jak to miało miejsce w wielu rejonach Polski w 2024 r. – nawet 100%.

Alternarioza ziemniaka

Alternarioza ziemniaka powodowana przez grzyby z rodzaju Alternaria, głównie przez Alternaria solani, występuje zwykle w lipcu, sierpniu i wrześniu. Sprzyja jej ciepła i umiarkowanie wilgotna pogoda, czyli okresy suszy występujące przemiennie z niewielkimi opadami deszczu i długo utrzymującymi się rosami. Objawem tej choroby ziemniaka, głównie na starszych liściach, są brunatno-czarne współśrodkowo strefowane suche plamy o różnej wielkości. Na styku tkanki żywej i zainfekowanej tych liści może występować dookoła plam żółta obwódka. Przy sprzyjających rozwojowi choroby ziemniaka warunkach plamy mogą się powiększać i łączyć, powodując całkowite obumarcie blaszki liściowej. Na roślinach osłabionych w wyniku braku składników pokarmowych, zawirusowanych lub z rizoktoniozą objawy chorobowe ujawniają się o kilka dni wcześniej niż na roślinach pełnych wigoru.

Sprawdź także: Rizoktonioza ziemniaka, czyli ukryte zagrożenie, które może zniszczyć plony

Na powierzchni bulw ziemniaków z objawami alternariozy występują brunatne, owalne lub nieregularne wgłębne, wklęsłe plamy, a miąższ porażonej części bulwy jest bardzo twardy i brunatny. Straty plonów bulw w sprzyjających latach dla rozwoju tej choroby ziemniaka mogą sięgać nawet do 70%. Alternarioza ziemniaka nie niszczy roślin w tak szybkim tempie jak zaraza, ale może je męczyć przez dłuższy czas, prowadząc do szybszego zakończenia wegetacji, a przez to zmniejszenia plonu i przede wszystkim pogorszenia jakości bulw, które mogą być niezdatne do przetwórstwa lub konsumpcji.

Zaraza ziemniaka – forma łodygowa. Fot. K. Rębarz

Zapobiec infekcjom

Aby sukcesywnie zwalaczać choroby ziemniaka należy stosować zdrowe, najlepiej kwalifikowane sadzeniaki odmian o możliwie jak najwyższej genetycznej odporności. W celu przyspieszenia wschodów, szczególnie odmian wczesnych o niskiej odporności na te choroby, można zastosować pobudzanie i podkiełkowywanie bulw. Ważne jest także niszczenie źródeł pierwotnej infekcji, czyli chorych bulw odrzucanych podczas sortowania lub roślin wyrośniętych z bulw pozostawionych w glebie przez okres zimy.

Odchwaszczanie ziemniaków. W poszukiwaniu alternatyw dla metrybuzyny [SPRAWDŹ!]

Strategia ochrony fungicydowej

Dla skutecznej ochrony roślin przed alternariozą i zarazą ziemniaka – po uwzględnieniu w pierwszej kolejności wszystkich zaleceń agrotechnicznych – zalecana jest następnie ochrona chemiczna. W tym celu można stosować fungicydy kontaktowe (powierzchniowe), wgłębne (translaminarne) i układowe (systemiczne). Preparaty o działaniu systemicznym wnikają do rośliny i przemieszczają się w niej akropetalnie, czyli od dołu ku górze, zabezpieczając przed infekcją nowo przyrastające jej części oraz niszcząc patogena, którego rozwój w roślinie już się rozpoczął. Wykorzystanie tych preparatów w sezonie wegetacyjnym powinno ograniczyć się do 2-3 zabiegów, głównie profilaktycznych. Nie powinno się stosować tych produktów na zarodnikującą zarazę ziemniaka ze względu na szybszą możliwość uodpornienia się na nie Phytophthory infestans.

Dlatego fungicydy systemiczne powinny być stosowane głównie na pierwsze zabiegi w programie ochrony ziemniaków w celu czyszczenia plantacji ziemniaków z zarazy, która może być w posadzonych bulwach. Do ochrony plantacji będących w pełni wegetacji nadają się preparaty wgłębne, które wnikają do rośliny na kilka warstw komórek lub nawet, przy mocnych substancjach, mogą przejść przez cały liść na dolną jego stronę. Podobnie jak środki systemiczne niszczą patogena, który wcześniej wniknął do rośliny.

W późniejszych fazach rozwoju roślin ochrona przed chorobami ziemniaka wymaga szybkiej reakcji i doboru odpowiednich fungicydów. Do ochrony już w pełni rozwiniętych roślin można stosować środki kontaktowe, których skuteczność ochrony przed infekcją, przy dokładnym pokryciu liści preparatem, wynosi ok. 5-7 dni. Fungicydy te nie mają możliwości niszczenia patogena po jego wniknięciu do rośliny ani nie przemieszczają się w roślinie.Fungicydy zawierające w swoim składzie tylko cymoksanil lub tylko chlorowodorek propamokarbu lub obie te substancje razem nie powinny być stosowane solo w programie ochrony ziemniaków, a wyłącznie jako wsparcie podstawowych fungicydów ochronnych, ponieważ są to głównie substancje interwencyjne, a nie ochronne!

Pierwszy oprysk przeciwko alternariozie wykonujemy w momencie wystąpienia pierwszych objawów na roślinach lub zazwyczaj od 3. lub 4. zabiegu razem z produktami przeciwko zarazie ziemniaka. Skutecznymi substancjami przeciwko alternariozie są triazole (difenokonazol i mefentriflukonazol), fungicydy z grupy SDHI (fluopyram) oraz strobiluryny (azoksystrobina i piraklostrobina).Terminy pierwszego i następnych zabiegów fungicydowych przeciwko zarazie należy wyznaczać w oparciu o przebieg pogody oraz szczegółowy monitoring plantacji ziemniaków w regionie. Najczęściej pierwszy zabieg wykonuje się w momencie zwarcia roślin w rzędach lub gdy na ziemniakach odmian wczesnych wystąpiły pierwsze objawy choroby ziemniaka. Częstotliwość zabiegów przy silnym zagrożeniu rozwoju choroby powinna następować co 7 dni preparatami kontaktowymi lub co 10 dni preparatami wgłębnymi lub systemicznymi.

Przy mniejszym zagrożeniu infekcją zabiegi opryskiwania roślin można wydłużyć do 14 dni. Pomocne w podjęciu decyzji o rozpoczęciu ochrony przed zarazą ziemniaka mogą być systemy wspomagające, które wyznaczają w oparciu o dane ze stacji meteorologicznej datę pierwszego i kolejnych zabiegów. Do ochrony plantacji ziemniaków przed alternariozą i zarazą ziemniaka dostępnych jest na polskim rynku wiele preparatów, ale już niewiele substancji aktywnych o różnym mechanizmie działania. Dopuszczone do stosowania przykładowe fungicydy przedstawiono w tab. 1 i 2.

Bruksela odpuszcza 25% ekoziemi do 2030 roku – Zielony Ład na zakręcie

0
Bruksela odpuszcza 25% ekoziemi do 2030 roku
Bruksela odpuszcza 25% ekoziemi do 2030 roku
Bruksela odpuszcza 25% ekoziemi do 2030 roku

Europa chciała być zielonym liderem świata – miał być przełom, nowy rozdział w historii rolnictwa. Strategia „Od pola do stołu” z Zielonego Ładu zakładała, że do 2030 roku aż jedna czwarta gruntów w UE będzie przeznaczona pod rolnictwo ekologiczne. Piękne hasła, górnolotne cele, ale jak to zwykle bywa – papier wszystko przyjmie. Parlament Europejski powiedział: „stop”. Czy to koniec ekologicznej ofensywy, czy może początek bardziej realistycznej drogi? I co z tego wyniknie dla Polski?

Co znaczyło te 25% i dlaczego miało to znaczenie?

Plan był prosty, przynajmniej w teorii. Do 2030 roku, 25% gruntów rolnych w całej Unii miało zostać przekształconych w ekologiczne. Miało to być lekarstwo na spadającą jakość gleb, ginącą bioróżnorodność, zmiany klimatyczne i rosnące obawy konsumentów o bezpieczeństwo żywności. Rolnictwo miało stać się bardziej zrównoważone, przyjazne środowisku i… bardziej unijne.

Ale z czasem pojawiły się pytania: kto za to zapłaci? Czy rynek zdoła wchłonąć aż tyle ekologicznych produktów? Czy rolnik z Lubelszczyzny będzie w stanie przejść z uprawy konwencjonalnej pszenicy do certyfikowanej ekologicznej w kilka lat, bez strat i ryzyka? Europejski Zielony Ład może i jest pięknym projektem politycznym, ale życie to nie power point w Brukseli.

Parlament Europejski mówi „nie” – powody i skutki decyzji

Parlament Europejski, po zapoznaniu się z raportem Europejskiego Trybunału Obrachunkowego oraz analizami Komisji, zdecydował się odrzucić obowiązkowy cel 25%. Powody są twarde jak zmarznięta gleba w lutym. Wspólnota nie jest gotowa. Zbyt duże różnice między krajami członkowskimi, za mało wsparcia dla rolników, zbyt wysokie ryzyko destabilizacji rynku rolnego.

Raport ETO nr 20/2024 nie pozostawia złudzeń: jeśli nic się nie zmieni, do 2027 roku ekologiczne gospodarstwa będą zajmowały około 10% gruntów w UE. Oznacza to konieczność podwojenia tempa wzrostu w zaledwie trzy lata, co w praktyce oznaczałoby rewolucję, na którą nie ma ani narzędzi, ani pieniędzy. Parlament postawił więc na ostrożność – lepiej działać stopniowo, niż wprowadzać nakazy, które mogą skończyć się fiaskiem i buntem rolników.

SPRAWDŹ TAKŻE: Nowe techniki genomowe mogą pomóc w walce ze zmianami klimatu?

Polska perspektywa – gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy?

W Polsce sytuacja z rolnictwem ekologicznym jest, delikatnie mówiąc, niestabilna. Choć mamy ponad 500 tys. ha certyfikowanych upraw ekologicznych, to ich struktura pozostawia wiele do życzenia. Dominują gospodarstwa ekstensywne, często produkujące pasze albo niewielkie ilości trudnych do sprzedaży produktów.

Dane z raportu CDR wskazują, że w woj. zachodniopomorskim czy warmińsko-mazurskim udział ekologii jest większy niż w innych regionach, ale i tak to nadal margines produkcji krajowej. Problemem jest też słaba organizacja rynku – brakuje lokalnych przetwórni, kanałów sprzedaży, promocji. Rolnik, który chce przejść na ekologię, ryzykuje, że zostanie z produktami, na które nie ma odbiorcy.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapowiada wsparcie i „zachęty” w ramach KPO i PS WPR 2023–2027, ale jak będzie wyglądało to w praktyce – zobaczymy. Na razie polski rolnik nie biegnie w stronę ekologii – raczej stawia ostrożne kroki, patrząc, czy ziemia pod nogami się nie osunie.

Rolnictwo ekologiczne – moda, obowiązek czy rozsądna przyszłość?

Wbrew pozorom, decyzja Parlamentu nie musi oznaczać odwrotu od ekologii. Wręcz przeciwnie – może być początkiem bardziej przemyślanej drogi. Zamiast rzucać się na 25% bez przygotowania, warto postawić na systemowe wsparcie: edukację, badania, promocję produktów ekologicznych, tworzenie lokalnych łańcuchów dostaw. Rolnictwo ekologiczne nie może być tylko modą lub nakazem – musi być rozsądnym wyborem, który się rolnikowi opłaca.

Co więcej – w czasach, gdy społeczeństwo coraz bardziej interesuje się tym, co ma na talerzu, ekologia może być przewagą konkurencyjną. Ale tylko wtedy, gdy będzie miała solidne fundamenty: naukę, prawo i wsparcie rynku.

Europejska korekta kursu i polska szansa

Odrzucenie obowiązkowego celu 25% gruntów pod rolnictwo ekologiczne przez Parlament Europejski to nie kapitulacja, ale korekta kursu. Europa chce nadal iść w stronę zrównoważonego rolnictwa, ale nie chce narzucać celów ponad siły. To moment, w którym Polska może się dobrze ustawić – zamiast gonić za nieosiągalnymi wskaźnikami, warto budować realną strategię wsparcia rolnictwa ekologicznego.

Bo jedno jest pewne: przyszłość to nie jest powrót do przeszłości. Kto dziś nie inwestuje w rozwój, ten jutro będzie musiał walczyć o przetrwanie. A ekologiczne gospodarstwo nie musi być fanaberią – może być zdrowym biznesem.

Sztuczne deszcze ratują uprawy zbóż w Chinach

0
Sztuczne deszcze ratują uprawy zbóż w Chinach

Sztuczne deszcze ratują uprawy zbóż w Chinach, czyli u największego producenta i konsumenta zbóż. Jeszcze w połowie maja analitycy zajmujący się rynkiem zbóż byli pełni obaw o tegoroczną produkcję w Chinach w obliczu dotkliwej suszy obejmującej znaczne obszary upraw. Jednak Państwo Środka poradziło sobie i z tym problemem, korzystając z nowoczesnych technologii do zarządzania pogodą.


Przeczytaj również – „Gorąca, sucha pogoda zagraża produkcji pszenicy w Chinach

Chiny zintensyfikowały działania w zakresie zarządzania pogodą

Chiny zintensyfikowały działania w zakresie zarządzania pogodą, aby zwiększyć opady deszczu w suchych regionach uprawy pszenicy na północy kraju. Bardzo potrzebne deszcze w chińskim pasie zbożowym w zeszłym tygodniu zostały spowodowane przez te działania, według Chińskiej Administracji Meteorologicznej. Operacje naziemne i powietrzne przeprowadzono w prowincjach Shaanxi i Shanxi, a także w Mongolii Wewnętrznej, podają chińskie źródła.

Chiny ogłaszają największy na świecie program modyfikacji pogody, zwiększając inwestycje w zarządzanie pogodą w ostatnich latach, ponieważ zmiany klimatyczne zwiększają ryzyko dla bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Proces obejmuje rozpylanie chemikaliów w chmurach za pomocą samolotów i dronów w celu zwiększenia opadów deszczu i śniegu oraz tłumienia gradu.

Samolot do wywoływania deszczu

Chiny zwiększyły liczbę operacji kontroli opadów deszczu o 1/5

W tym roku Chiny zwiększyły liczbę operacji kontroli opadów deszczu o 20% w porównaniu z tym samym okresem w 2024 roku.

W ten sposób przeprowadzono do 23-go maja 32 operacje wywoływania deszczu z wykorzystaniem lotnictwa w Qinghai, Mongolii Wewnętrznej, Shaanxi i innych prowincjach, których łączny czas trwania wyniósł 102 godziny.

Ostatnie interwencje przyniosły 500 mln ton deszczu

W Gansu, Shaanxi, Shanxi i innych prowincjach przeprowadzono 1316 naziemnych operacji wywoływania deszczu. Według wstępnych szacunków operacje objęły obszar około 683 000 kilometrów kwadratowych i zwiększyły ilość opadów deszczu o około 500 milionów ton, co skutecznie złagodziło suszę i odegrało pozytywną rolę w zwiększeniu magazynowania wody w zbiornikach i stawach oraz zmniejszeniu ryzyka pożarów lasów.

Rozkład skumulowanego wzrostu opadów deszczu w wyniku operacji sztucznej modyfikacji pogody w całym kraju od 19 do 25 maja (mm)

Źródło: Gansu Provincial Weather Modification Office

Areał zbóż podstawowych ma być zbliżony, a rzepaku większy niż przed rokiem – GUS

0
Areał zbóż podstawowych ma być zbliżony, a rzepaku większy niż przed rokiem - GUS

Areał zbóż podstawowych ma być zbliżony, a rzepaku większy niż przed rokiem – informuje GUS w raporcie „Wiosenna ocena stanu upraw rolnych i ogrodniczych w 2025 r.” Z raportu wynika, że kondycja zasiewów zbóż ozimych jest na ogół lepsza niż rok temu. Jednocześnie, gorzej niż w 2024 roku oceniono większość zbóż jarych. W przypadku rzepaku, oceny zasiewów ozimych i jarych były zbliżone do tych z 2024 roku.

Areał zbóż podstawowych ma być zbliżony, a rzepaku większy niż przed rokiem

Główny Urząd Statystyczny szacuje wstępnie, że w bieżącym roku powierzchnia zasiewów zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi jest zbliżona do ubiegłorocznej (po uwzględnieniu powierzchni zaoranej w wyniku uszkodzeń zimowych) i wynosi około 5,7 mln ha. Według wstępnych szacunków przewiduje się zwiększenie powierzchni uprawy rzepaku i rzepiku ogółem o około 0,4%.

Powierzchnia zbóż ozimych szacowana jest na 4,4 mln ha (-0,1% r/r)

Powierzchnię ozimych zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi GUS ocenia na ok. 4,4 mln ha, tj. o ok. 0,1% mniej niż wynosiła powierzchnia zasiewów w roku ubiegłym, w tym:
• pszenicy ozimej ponad 2,2 mln ha,
• żyta ok. 0,7 mln ha,
• jęczmienia ozimego ok. 0,4 mln ha,
• pszenżyta ozimego ok. 1,1 mln ha.

Przeczytaj również – „Rolnicy musieli zaorać 3,4 tys. ha zbóż ozimych – GUS”

Uprawy zbóż ozimych oceniono lepiej niż przed rokiem, a rzepaku na poziomie sprzed roku

Z oceny przeprowadzonej w pierwszej dekadzie maja 2025 r. przez rzeczoznawców terenowych GUS wynika, że stan zasiewów zbóż ozimych jest lepszy od ubiegłorocznego. Oceniono go na 4,0 – 4,1 stopnia kwalifikacyjnego, natomiast stan rzepaku i rzepiku ozimego oceniono na 3,8 stopnia kwalifikacyjnego, tj. na poziomie oceny ubiegłorocznej.

Wiosenna ocena poszczególnych upraw ozimych – tabela

Powierzchnia zbóż jarych oceniana jest na 1,2 mln ha (+0,3% r/r)

GUS wstępnie szacuje, że jarych zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi zasiano około 1,2 mln ha, tj. o ok. 0,3% więcej niż wynosiła powierzchnia zasiewów w poprzednim sezonie
wegetacyjnym, z tego:
• pszenicy jarej ok. 0,2 mln ha,
• jęczmienia jarego ok. 0,3 mln ha,
• owsa ok. 0,5 mln ha,
• pszenżyta jarego ok. 0,1 mln ha,
• mieszanek zbożowych jarych ok. 0,2 mln ha.

Kondycja zbóż jarych jest gorsza niż przed rokiem

Zboża jare zasiano w większości województw terminowo lub z niewielkim opóźnieniem.
Z uwagi na chłodną wiosnę z pogłębiającym się niedoborem opadów deszczu, prowadzenie
siewów zbóż jarych było utrudnione, a wschody roślin opóźnione i nierównomierne. Znaczne
przesuszenie gleby w kwietniu i w pierwszej połowie maja hamowało wzrost i rozwój zasiewów jarych.

Stan zbóż jarych oceniono na 3,6 – 3,7stopnia kwalifikacyjnego, tj. niżej niż ocena ubiegłoroczna, a stan rzepaku i rzepiku jarego oceniono na 3,6stopnia kwalifikacyjnego, tj.na poziomie oceny ubiegłorocznej.

Wiosenna ocena stanu poszczególnych upraw jarych – tabela

Sprawdź pełny raport GUS

Źródło: GUS

Genetyka na pastwisku – jak dobór ras wpływa na efektywność hodowli?

0
Genetyka na pastwisku
Genetyka na pastwisku

Dawniej wystarczyło, że krowa dawała mleko, a byk dobrze wyglądał na odpuście. Dziś rolnik musi myśleć jak genetyk, analityk i ekonomista w jednym. Bo rasa to nie kwestia gustu, ale rachunku zysków i strat. Wybór odpowiedniego materiału genetycznego ma bezpośredni wpływ na zdrowie zwierząt, tempo wzrostu, jakość mięsa lub mleka, a w efekcie – na rentowność całego gospodarstwa. W dobie rosnących kosztów i spadającej opłacalności, liczy się każdy kilogram, każdy centymetr przyrostu. Pora więc spojrzeć rasie głęboko w oczy.

Od rasy zależy wszystko – czyli fundament efektywności

Nie każda krowa nadaje się do wszystkiego. Holsztyńsko-fryzyjskie to królowe mleczności – dają nawet 12–14 tys. litrów mleka rocznie, ale mają mniejszą odporność i krótszą żywotność. Z kolei rasy mięsne, takie jak Limousine, Charolaise, Hereford czy Angus, nie dają może mleka jak Niagara, ale za to rosną szybko, mają świetną konwersję paszy i wysoką jakość mięsa.

Wybór rasy musi być zgodny z kierunkiem produkcji, ale także z warunkami gospodarstwa – czy jest pastwisko? Jaka jest baza paszowa? Czy mamy system intensywny, czy ekstensywny? Przypadkowy dobór to dziś luksus, na który nie stać już nikogo.

Genetyka w praktyce – nie tylko papier, ale i postęp

Nowoczesna genetyka to nie tylko katalogi rozpłodników. To cała machina informacji: indeksy wydajności, profil zdrowotny, potencjał rozrodczy. Narzędzia selekcji genomowej pozwalają wytypować cielęta z najlepszymi cechami już kilka dni po urodzeniu. To skraca czas podejmowania decyzji i pozwala lepiej zarządzać stadem.

W Polsce rolnicy coraz chętniej korzystają z usług doradców genetycznych i firm takich jak MCB Krasne, SHiUZ Bydgoszcz czy Małopolska Hodowla Zwierząt. Popularność zdobywają programy selekcyjne oparte na genomice, jak np. Genom+, które wspierają wybór nie tylko pod kątem wydajności, ale też cech funkcjonalnych – odporności, płodności, długowieczności.

SPRAWDŹ TAKŻE: Ceny ziemi rolnej w Polsce na rok 2025. Poznaj stawki od 24 marca

Mieszanie ras – złoty środek między wydajnością a odpornością?

Krzyżowanie ras to jeden z kluczy do uzyskania tzw. efektu heterozji – czyli wzrostu cech użytkowych u mieszańców. W praktyce często krzyżuje się np. hf-ki z rasami mięsnymi, by uzyskać cielęta lepsze do opasu. W produkcji mlecznej coraz więcej gospodarstw decyduje się na tzw. trójrasowość (np. HF x Montbeliarde x Normand), by poprawić zdrowotność wymion, łatwość wycieleń i długowieczność krów.

To odpowiedź na rosnące problemy zdrowotne intensywnie użytkowanych ras. Mieszanie kontrolowane, świadome i prowadzone zgodnie z planem hodowlanym daje bardzo dobre wyniki – zarówno pod względem produkcji, jak i komfortu pracy.

Genetyka a koszty – inwestycja, która się opłaca

Dobry materiał genetyczny nie jest tani. Porządny buhaj może kosztować kilkanaście tysięcy złotych, a nasienie topowych rozpłodników – nawet kilkaset złotych za dawkę. Ale to inwestycja, nie wydatek. Zyskujemy lepsze przyrosty, mniejsze upadki, mniej problemów zdrowotnych i wyższą jakość produktu końcowego.

Polskie programy wsparcia hodowli – jak dopłaty do buhajów ras mięsnych, do sztuk matecznych bydła opasowego czy działania dobrostanowe w ramach WPR – pomagają zminimalizować ten koszt. Warto z nich korzystać, bo konkurencja nie śpi – a bez silnego fundamentu genetycznego nie ma dziś mowy o efektywnej hodowli.

Wybierając rasę, wybierasz przyszłość

Genetyka w hodowli to nie magia. To twarda kalkulacja, wiedza i wizja. Rasa to nie tylko wygląd – to narzędzie do osiągnięcia celu: zrównoważonej, wydajnej, odpornej i dochodowej produkcji. Dobrze dobrane zwierzę to partner na lata, a nie tylko „sztuka w oborze”.

Polska wieś musi myśleć perspektywicznie. Bo jeśli chcemy utrzymać się na rynku – krajowym i światowym – musimy inwestować nie tylko w sprzęt i budynki, ale i w genetyczny potencjał naszych stad. To nie moda – to konieczność.

Warzywa w ogrodzie – jak stworzyć udaną plantację?

0
warzywa w ogrodzie

Po raz pierwszy zajmujesz się uprawą smacznych warzyw lub chcesz poprawić swoje dotychczasowe wyniki? Własny ogród warzywny daje ogromną satysfakcję i dostarcza świeżych składników pokarmowych przez cały sezon. Zacznij siać warzywa już teraz, by cieszyć się bogatymi zbiorami.

Przygotuj ziemię pod ogródek warzywny

Dobra gleba decyduje o udanej uprawie. Wczesną wiosną sprawdź odczyn pH – większość warzyw preferuje grunt lekko kwaśny lub obojętny. Jesienią warto wzbogacić ziemię kompostem lub obornikiem, które przez zimę się rozłożą i uwolnią składniki odżywcze.

Przekop teren na głębokość około 20-25 centymetrów, usuwając kamienie i chwasty. Ciężkie gleby glinowe polepsz, dodając piasek i kompost – dzięki temu korzenie będą mogły swobodnie się rozwijać. Lekkie gleby piaszczyste wzmocnij torfem lub dojrzałym kompostem, co zwiększy ich zdolność zatrzymywania wody i składników odżywczych.

Warto też stosować nawozy organiczne, które wzbogacą glebę bez szkody dla środowiska. Regularna rotacja upraw zapobiega wyczerpywaniu się gleby i chroni przed gromadzeniem się szkodników.

Kiedy założyć ogródek warzywny?

Terminy siewu zależą od lokalnego klimatu i gatunku roślin. Część warzyw możesz siać już w marcu pod osłonami, inne dopiero w maju po ostatnich przymrozkach. Szklarnia ogrodowa wydłuża sezon uprawowy i chroni rozsady warzyw przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi.

Wczesne warzywa jak rzodkiewka, sałata czy groszek wytrzymują chłód lepiej niż pomidory czy papryka. Te ostatnie potrzebują ciepłej ziemi i stabilnych temperatur powyżej 15°C. Planuj kolejne siewy co 2-3 tygodnie, by osiągnąć ciągłe zbiory przez całe lato i jesień.

SPRAWDŹ TAKŻE: UWAGA! Nowe zagrożenie dla upraw truskawki!

Jak sadzić warzywa w ogrodzie, by rosły zdrowo?

Poszczególne warzywa mają swoje preferencje co do głębokości siewu i odstępów między roślinami. Nasiona fasoli czy grochu siej na głębokość równą trzykrotności ich średnicy, natomiast drobne nasiona marchwi czy pietruszki przykryj cienką warstwą ziemi.

Właściwe rozstępy między roślinami dają im dostęp do światła i powietrza. Oto podstawowe zasady uprawy warzyw:

  • liściaste (sałata, szpinak) – co 15-20 cm;
  • korzeniowe (marchew, buraki) – co 5-8 cm w rzędzie;
  • strączkowe (fasolka szparagowa, groszek) – co 10-15 cm;
  • rośliny rozłożyste (dynia, cukinia) – co 80-100 cm.

Regularne podlewanie tuż po siewie pomaga nasionom szybko wykiełkować. Utrzymuj stałą wilgotność przez pierwsze tygodnie, ale unikaj zalewania – nadmiar wody prowadzi do gnicia korzeni. Obrzeże ogrodowe pomoże utrzymać porządek w grządkach i ułatwi dalszą pielęgnację roślin.

Ogród warzywny – pielęgnacja przez cały sezon

Młodsze okazy są bardziej wrażliwe w pierwszych tygodniach rozwoju, a regularne odchwaszczanie chroni je przed konkurencją o składniki odżywcze i wodę. Rób to najlepiej po deszczu, gdy ziemia jest miękka – chwasty łatwiej się wyrywają wraz z całym systemem korzeniowym.

Ceny zbóż w żniwa 2025 – Co czeka rolników? Prognozy

1
Żniwa 2021. Jakie ceny oferują skupy?

Rynek zbóż w Polsce w 2025 roku znajduje się w trudnym momencie. Choć plony zapowiadają się dobrze, to ceny skupu gwałtownie spadają. Dla wielu rolników oznacza to poważne decyzje: sprzedać od razu, czy magazynować z nadzieją na odbicie cen? Poniżej przedstawiamy aktualną analizę rynku zbóż oraz prognozy na najbliższe miesiące.

Ceny zbóż 2025 osiągają poziomy niższe niż koszty produkcji

Obecna sytuacja jest wynikiem kilku nakładających się czynników:

  • Nadmiar zboża na rynku – Polska i Europa notują rekordowe plony.
  • Wzmożony import z Ukrainy i Rosji – tańsze zboże zza wschodniej granicy destabilizuje rynek krajowy.
  • Brak skutecznej reakcji ze strony instytucji unijnych – brak narzędzi chroniących lokalnych producentów.

Efekt? Ceny zbóż 2025 osiągają poziomy niższe niż koszty produkcji. Wielu rolników nie decyduje się na sprzedaż, co grozi przepełnieniem magazynów.

Prognozy cen zbóż 2025 – pszenica, kukurydza, jęczmień

Eksperci oceniają, że w nadchodzących miesiącach ceny zbóż pozostaną raczej stabilne, bez gwałtownych wzrostów. Rynek pszenicy, kukurydzy i jęczmienia charakteryzuje się obecnie umiarkowanym popytem i dużą ostrożnością ze strony przetwórców. Rolnicy często wstrzymują sprzedaż, licząc na poprawę sytuacji, jednak nadmiar zapasów z poprzedniego sezonu może ograniczać potencjał odbicia cen w krótkim terminie.

Na dalszy rozwój sytuacji cenowej istotny wpływ będą miały czynniki zewnętrzne – przede wszystkim sytuacja geopolityczna w Europie Wschodniej, popyt eksportowy ze strony krajów arabskich oraz decyzje Polski w zakresie wspierania lub ograniczania eksportu. Dodatkowo, susza i warunki pogodowe w czasie żniw mogą okazać się kluczowe dla dalszego kształtowania się rynku w drugiej połowie roku.

źródło: Izba Zbożowa-Paszowa

Co dalej z kormoranami? Niewygodny temat wraca na europejskie salony

0

Dla rybaków i gospodarzy stawów rybnych, kormoran stał się symbolem frustracji, bezradności i… strat liczonych w dziesiątkach milionów złotych.

Od lat środowiska te alarmują: kormoran czarny, choć chroniony, wyrządza realne szkody. I to nie tylko w gospodarstwach rybackich, ale także w siedliskach przyrodniczych, które – paradoksalnie – miały być pod jego ochroną. Czasami ptak ten wydaje się być lepiej chroniony niż ludzkie wysiłki, by utrzymać gospodarkę wodną na poziomie opłacalnym.

O kormoranach w Brukseli

28 maja 2025 r. w Brukseli odbyło się ważne spotkanie z inicjatywy polskiego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W gronie przedstawicieli 15 państw członkowskich UE poruszono temat, który przez lata był spychany na margines unijnej agendy – zarządzanie populacją kormoranów w Europie.

Głos Polski był wyraźny: potrzebujemy wspólnotowego planu działania. Bo kormorany, jak wiadomo, nie znają granic – migrują, żerują, rozmnażają się tam, gdzie im wygodnie. Nie można więc wymagać od jednych państw (jak Polska), by radziły sobie same z nadmierną populacją, podczas gdy inne – gdzie kormoran nie jest problemem – wciąż blokują skuteczniejsze mechanizmy regulacji.

SPRAWDŹ TAKŻE: Zamiast Afryki wybrał Podlasie – niezwykła historia bociana zimującego w Polsce

Ochrona czy rozsądek?

Minister Czesław Siekierski jasno zaznaczył w Brukseli, że Polska opowiada się za racjonalnym, wspólnotowym zarządzaniem populacją kormorana czarnego. Oczekujemy elastyczniejszych przepisów, które umożliwią skuteczne działania zapobiegawcze i odstraszające – również poza procedurami nadzwyczajnymi.

Rolnicy i rybacy – nie zostawiajmy ich samych

W tym kontekście głos polskich rolników i rybaków musi wybrzmieć mocno. Potrzebna jest presja społeczna, nacisk na polityków unijnych i konsekwentne podnoszenie tego tematu na każdym możliwym forum. Jeśli dziś nie wypracujemy europejskiego planu zarządzania populacją kormorana, jutro możemy mieć do czynienia z jeszcze większym kryzysem w gospodarce rybackiej i utratą bioróżnorodności – paradoksalnie przez nadmiar jednego, zbyt dobrze chronionego gatunku.

Nadzieja w rozmowie

Czy coś się zmieni? Trudno powiedzieć. Ale samo to, że temat trafił ponownie na stół unijnych decydentów, daje pewną nadzieję. Polska nie jest w tym osamotniona. Kraje takie jak Francja, Hiszpania, Chorwacja czy Szwecja również zgłosiły swoje poparcie dla wspólnych działań.

Teraz czas na Komisję Europejską, by wykazała się odwagą i podjęła realne kroki legislacyjne.