Co znajdziesz w artykule?
Dziś (1 czerwca), Dzień Dziecka, czyli kolejna dobra okazja do okazania uczuć naszym milusińskim, albo do chwili wspomnień o własnym dzieciństwie. Jednak z naukowego punktu widzenia, dzieciństwo to także cały zespół kolejnych faz rozwoju osobników, który w najogólniejszym kontekście łączy nas ze światem zwierząt. I tu i tam z grubsza chodzi o to samo: o nabycie cech i umiejętności pomocnych, czy wręcz gwarantujących przeżycie, a także przedłużenie gatunku.
Dzieciństwo to ciężka próba
Powyższą tezę potwierdza zoolog, Profesor Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który zauważa że dzieciństwo to taki czas, kiedy zwierzę musi dojrzeć i przygotować się do dorosłego życia.
– Musi też nastąpić czas odcięcia psychicznej pępowiny i rozpoczęcia szukania guza na własne ryzyko– wyjaśnia Profesor Tryjanowski. – W świecie zwierząt to naprawdę poważny czas, a dobór naturalny czyli drapieżniki, pasożyty i patogeny, silnie działają. Natomiast po osiągnięciu dojrzałości nie ma już obiadków u mamy. Częściej nawet rodzice patrzą na swoje dojrzałe potomstwo niebezpiecznym okiem jako na konkurentów o niekiedy skąpe lub trudno dostępne zasoby.
Bez obiadków, ale…
Dzieciństwo to trudny, bywa, że dramatyczny okres w życiu każdego osobnika. Jest w nim jednak także coś słodkiego.
– Popatrzmy choćby na małe ssaki – zwraca uwagę naukowiec. – Rozbiegane oczy, chęć do zabawy, a w przypadku trudności szybki powrót pod opiekę mamy. Ważny jest tu rozwój zdolności kognitywnych, a więc kombinowania, czy coraz lepszego rozwiązywania nowych zadań, które później pozwolą przetrwać w dorosłym życiu. Świetnie widać to u ssaków drapieżnych. Ale moje ulubione ptaki wcale nie są gorsze – dodaje Prof. Tryjanowski. – Mała kaczuszka, gąsiątko czy kurczątko też przyciągają nasze oczy. To tak zwane zagniazdowniki. Wylęgają się z jaj i już są niemal samodzielne, potrafią chodzić czy pływać.
Natomiast młode gniazdowniki – na przykład kosy, szpaki czy wróble – wykluwają się z jaja ślepe i nagie. Rodzice muszą je ogrzewać i karmić. Są przy tym bardzo nieporadne. Natomiast małego szablodzioba Profesor Tryjanowski z uwagi na zachowanie nazywa najbardziej odlotowym pisklęciem.
– Warto wyszukać w Internecie tego gagatka i przekonać się o czym mówię – śmieje się Profesor Tryjanowski. – Dla odmiany bociany to coś pośredniego. Mają już puch i dziwne proporcje ciała. Czasami śmiejemy się, że nieco przypominają dinozaury, a przy tym… hmm, higiena młodych jest ich najmocniejszą stroną. Zresztą ma to sens.
Zostaw – wtedy pomożesz!
Profesor Piotr Tryjanowski zwraca też uwagę na bardzo ważną sprawę:
– Ja wiem, że patrząc na młode rzekotki, kameleony, kaczki, sowy czy wilki – choć daleko nam do nich systematycznie, to jednak na ich widok – te duże oczy i głowy – możemy odczuwać do nich sympatię. To rzeczywiście budzi w nas ludziach mocną empatię. Czasami niestety na zgubę tych małych istot. Wielu ludzi, kierując się dobrymi intencjami, niemal na siłę chce im pomóc, myśląc, że są opuszczone przez rodziców. A to w wielu przypadkach gruby błąd! Stąd może kolejna okazja na ponowienie apelu – widząc młode zwierzę, po prostu je zostaw. To najlepsza forma pomocy!
Źródło i foto: Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu