Co znajdziesz w artykule?
Dla rybaków i gospodarzy stawów rybnych, kormoran stał się symbolem frustracji, bezradności i… strat liczonych w dziesiątkach milionów złotych.
Od lat środowiska te alarmują: kormoran czarny, choć chroniony, wyrządza realne szkody. I to nie tylko w gospodarstwach rybackich, ale także w siedliskach przyrodniczych, które – paradoksalnie – miały być pod jego ochroną. Czasami ptak ten wydaje się być lepiej chroniony niż ludzkie wysiłki, by utrzymać gospodarkę wodną na poziomie opłacalnym.
O kormoranach w Brukseli
28 maja 2025 r. w Brukseli odbyło się ważne spotkanie z inicjatywy polskiego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W gronie przedstawicieli 15 państw członkowskich UE poruszono temat, który przez lata był spychany na margines unijnej agendy – zarządzanie populacją kormoranów w Europie.
Głos Polski był wyraźny: potrzebujemy wspólnotowego planu działania. Bo kormorany, jak wiadomo, nie znają granic – migrują, żerują, rozmnażają się tam, gdzie im wygodnie. Nie można więc wymagać od jednych państw (jak Polska), by radziły sobie same z nadmierną populacją, podczas gdy inne – gdzie kormoran nie jest problemem – wciąż blokują skuteczniejsze mechanizmy regulacji.
Ochrona czy rozsądek?
Minister Czesław Siekierski jasno zaznaczył w Brukseli, że Polska opowiada się za racjonalnym, wspólnotowym zarządzaniem populacją kormorana czarnego. Oczekujemy elastyczniejszych przepisów, które umożliwią skuteczne działania zapobiegawcze i odstraszające – również poza procedurami nadzwyczajnymi.
Rolnicy i rybacy – nie zostawiajmy ich samych
W tym kontekście głos polskich rolników i rybaków musi wybrzmieć mocno. Potrzebna jest presja społeczna, nacisk na polityków unijnych i konsekwentne podnoszenie tego tematu na każdym możliwym forum. Jeśli dziś nie wypracujemy europejskiego planu zarządzania populacją kormorana, jutro możemy mieć do czynienia z jeszcze większym kryzysem w gospodarce rybackiej i utratą bioróżnorodności – paradoksalnie przez nadmiar jednego, zbyt dobrze chronionego gatunku.
Nadzieja w rozmowie
Czy coś się zmieni? Trudno powiedzieć. Ale samo to, że temat trafił ponownie na stół unijnych decydentów, daje pewną nadzieję. Polska nie jest w tym osamotniona. Kraje takie jak Francja, Hiszpania, Chorwacja czy Szwecja również zgłosiły swoje poparcie dla wspólnych działań.
Teraz czas na Komisję Europejską, by wykazała się odwagą i podjęła realne kroki legislacyjne.