poniedziałek, 21 lipca, 2025
spot_imgspot_img
Strona główna Blog Strona 76

Wieś kontra aktywiści. Spór o fermy przemysłowe trwa!

0
Screenshot

Dyskusja w Sejmie na temat przyszłości ferm przemysłowych w Polsce ponownie podzieliła środowiska rolnicze, aktywistów prozwierzęcych i mieszkańców wsi. To debata, która często jest prowadzona bez zrozumienia realiów pracy rolników, którzy codziennie mierzą się z wyzwaniami, by zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe kraju.

Rolnicy w ogniu krytyki

Morgan Janowicz z Green REV Institute podczas sejmowego posiedzenia podkreśliła negatywny wpływ wielkotowarowych ferm na społeczności lokalne i środowisko. Organizacja apeluje o regulacje ograniczające rozwój ferm, ale czy ich propozycje uwzględniają również potrzeby polskich gospodarzy, którzy od pokoleń pracują na roli?

Justyna Zwolińska z Koalicji Żywa Ziemia skrytykowała intensywną hodowlę zwierząt, ale nie wskazała alternatywy, która pozwoliłaby rolnikom na dalsze funkcjonowanie i konkurencyjność na rynku europejskim.

Rolnicy bronią swojej pracy

Rolnicy jasno wskazują, że wieś to teren produkcji żywności i nie można jej traktować jak miasta. Jacek Zarzecki z Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny słusznie zauważył, że decyzja o zamieszkaniu na wsi wiąże się ze świadomością funkcjonowania gospodarstw rolnych. – Produkcja żywności to proces ciągły, a rolnicy są jej fundamentem. Wrzucanie ich do jednego worka z wielkimi korporacjami to rażąca niesprawiedliwość – podkreślił.

Zarzecki zwrócił także uwagę, że polscy hodowcy wyróżniają się wysokimi standardami dobrostanu zwierząt, a aż 40% z nich dobrowolnie realizuje programy jego poprawy. Ponadto, rolnictwo to system naczyń połączonych – bez hodowli zwierząt nie będzie popytu na polskie pasze, co uderzy w cały sektor rolniczy.

Fałszywy obraz nowoczesnych ferm

Bogusław Prałat z Polskiego Związku Niezależnych Producentów Świń wskazał, że krytyka ferm uderza nie tylko w wielkie przedsiębiorstwa, ale przede wszystkim w rodzinne gospodarstwa, które są podstawą polskiej wsi. Marta Kędel z Krajowej Rady Drobiarstwa zaznaczyła, że współczesne fermy to nowoczesne i ekologiczne obiekty spełniające surowe normy. – Nowoczesne fermy nie są zagrożeniem, lecz szansą na rozwój gospodarczy i tworzenie miejsc pracy – dodała.

Potrzeba równowagi i zrozumienia

Nie można zapominać, że polscy rolnicy są fundamentem bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Zamiast blokować rozwój hodowli, warto szukać rozwiązań, które pogodzą potrzeby mieszkańców i rolników. Wprowadzenie rozsądnych regulacji, ale bez szkodzenia polskiemu rolnictwu, jest kluczowe dla przyszłości zarówno wsi, jak i gospodarki narodowej.

Zamiast podsycać konflikt, warto wsłuchać się w głos rolników, którzy od pokoleń dbają o to, by na naszych stołach nie zabrakło żywności. Bez ich pracy Polska nie będzie w stanie utrzymać swojej pozycji jako kluczowy producent rolny w Europie.

Protest rolników: Animex i Rytel pod ostrzałem za import niemieckich tuczników

0

Polscy rolnicy po raz kolejny biją na alarm. 17 lutego pod zakładami Animex Foods w Kutnie oraz pod ubojnią Rytel pod Łomżą odbyły się protesty rolników, którzy zwracają uwagę na nieustający import tuczników z Niemiec. Według nich, mimo wcześniejszych zapewnień zakładów o ograniczeniu importu, ciężarówki wciąż zwożą świnie zza zachodniej granicy. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z zagrożeniem dla krajowej produkcji? A może to kolejny etap wojny o ceny skupu trzody?

Polskie świnie na marginesie?

Janusz Terka, działacz rolniczej Solidarności, nie kryje oburzenia. Jak mówi, import miał być jednorazowy i stanowić jedynie 3% tygodniowego zapotrzebowania zakładu, tymczasem transporty z niemieckimi tucznikami nadal docierają do Kutna. Co więcej, wśród firm zajmujących się importem znajduje się polska spółka Europig z gminy Grabica, będącej jednym z głównych rejonów hodowli trzody w Polsce. Dla rolników jest to podwójny cios – nie dość, że krajowy rynek trzody kurczy się przez import, to jeszcze rodzime firmy przyczyniają się do marginalizacji polskiej produkcji.

Podobne obawy mają rolnicy z północno-wschodniej Polski, którzy przeprowadzili monitoring transportów do ubojni Rytel. Według nich, ciężarówki wiozące tuczniki z Brandenburgii świadczą o systemowym imporcie, który osłabia pozycję krajowych producentów.

Ekonomia vs. etyka

Sprawa importu tuczników nie jest wyłącznie kwestią emocji rolników. To brutalna walka o rynek i cenę skupu trzody chlewnej. Jak podkreślają rolnicy, każdy transport niemieckich świń pozbawia polskiego hodowcę szansy na sprzedaż swojej trzody. A tych transportów jest dużo. Efekt? Spadające ceny skupu, które sprawiają, że krajowa produkcja staje się coraz mniej opłacalna.

Z drugiej strony zakłady przetwórcze bronią się argumentami o konieczności utrzymania ciągłości produkcji i elastyczności zaopatrzenia. Import, ich zdaniem, pozwala na stabilizację rynku mięsa. Pytanie jednak, czy stabilizacja ta nie odbywa się kosztem polskich rolników?

Czy pryszczyca to realne zagrożenie?

Kwestia ekonomii to jedno, ale nie można zapominać o aspekcie zdrowotnym. Rolnicy obawiają się, że tuczniki przywożone z Niemiec mogą stanowić zagrożenie epidemiologiczne. Brandenburgia była jednym z regionów, gdzie wykryto pryszczycę, a choć ograniczenia zostały zniesione, nie ma pełnej pewności co do źródeł choroby. Brak transparentności w tej kwestii budzi poważne wątpliwości.

Nie sposób nie zauważyć, że w obliczu rosnącej świadomości konsumentów oraz coraz większej troski o bezpieczeństwo żywnościowe, import z regionów o podwyższonym ryzyku epidemiologicznym powinien być traktowany ze szczególną ostrożnością. Tymczasem, jak twierdzą rolnicy, nikt nie daje im gwarancji, że mięso trafiające na rynek jest w pełni bezpieczne.

Co dalej?

Protesty pod kutnowskim Animexem oraz ubojnią Rytel to kolejny sygnał ostrzegawczy. Polski rolnik czuje się coraz bardziej spychany na margines. Import nie jest problemem samym w sobie, ale jeśli odbywa się kosztem krajowych producentów, a przy tym niesie ze sobą potencjalne ryzyko zdrowotne, to trudno nie przyznać racji protestującym.

Niezależnie od dalszego rozwoju sytuacji, jedno jest pewne: polskie rolnictwo stoi na rozdrożu. Albo zdecydujemy się na ochronę krajowego rynku i wsparcie rodzimych hodowców, albo damy zielone światło dla dalszego rozregulowania sektora. Pytanie tylko, czy w dłuższej perspektywie Polska może pozwolić sobie na uzależnienie od importu? Rolnicy mówią „nie” i nie wygląda na to, by mieli szybko zmienić zdanie.

W piątek o poranku od -15 stopni w Poroninie i -12 w Terespolu do +2 stopni w Bogatyni [POGODA]

0

Przed nami pogodna noc z umiarkowanym wiatrem z południowego wschodu. Jedynie w Małopolsce wiatr będzie słaby bądź ma być bezwietrznie. Na termometrach od -15 stopni na Podhalu; -12/-10 stopni w Lubelskim, Podlasiu i wschodzie Mazowsza; -10/-8 na Mazurach, Podkarpaciu, Mazowszu, Górach Świętokrzyskich; -8/-6 stopni od Żuław po Kujawy, Łódzkie, Małopolskę; -6/-5 stopni od Kaszub po Wielkopolskę, Opolskie, Górny Śląsk do -4/-2 stopni na zachodzie. Najcieplej nad ranem w Szczecinie +1 stopień i w Bogatyni +2 stopnie. O wschodzie słońca zacznie się chmurzyć na zachodzie kraju.

W ciągu dnia na zachodzie i północy dużo chmur i mało chwil ze słońcem. Na Pomorzu Zachodnim przeważnie pochmurnie przez cały dzień. Na wschodzie i w Małopolsce niebo niemal bezchmurne. Nad resztą kraju czyli od Podlasia po Mazowsze, Łódzkie, Opolskie, Górny Śląsk zachmurzenie umiarkowane, wieczorem także duże. Padać nie powinno. Jeśli pokropi to na północnym zachodzie. Wiatr silny z południowego wschodu w porywach do 35 km/h na zachodzie kraju; 55 km/h na północy i do 40-45 km/h nad resztą Polski. Na termometrach od -1 stopnia na Podlasiu do +8 stopni w Lubaniu, Strzegomiu i Bogatyni

Zamiast Afryki wybrał Podlasie – niezwykła historia bociana zimującego w Polsce

0

– To już kolejna zima, którą u nas spędza. Czuje się jak u siebie, zaprzyjaźnił się nawet z kurami – mówi mieszkanka wsi Topolany w woj. podlaskim. Pod koniec lata większość bocianów opuszcza swoje gniazda i odlatuje w poszukiwaniu cieplejszych klimatów. Co roku zdarzają się jednak przypadki ptaków, które podejmują próbę przezimowania w naszym kraju. Jeden z nich – już po raz kolejny – upodobał sobie Topolany (gm. Michałowo).

Bocian, który pokochał Polskę

Z jednej strony pozostający na zimę bocian budzi ludzką ciekawość, ale z drugiej – by przetrwać – potrzebuje ludzkiej pomocy. Podczas największych mrozów mieszkańcy Topolan dokarmiają skrzydlatego przyjaciela mięsem drobiowym – sercami, skrzydełkami, korpusami.

– Sam przychodzi na jedzenie. Je tylko drób, ryby. Musi też dostać kość, bo wapń jest mu potrzebny do przetrwania. Oczywiście, czytaliśmy, dowiadywaliśmy się, co taki bocian je. Trzeba go jakoś dokarmiać – tłumaczą opiekunowie zimującego ptaka. 

Bocian nie boi się ludzi, nie wyrządza też szkód. 

– Ślimaki, żaby – tego dzięki jego obecności u nas na podwórku nie spotkamy. Z samego rana, koło 6.00, przylatuje na śniadanie. Najwięcej przebywa z moim tatą. Chodzi za nim krok w krok. Kiedy tylko tato postawi wiadro, ten zagląda, co w nim jest. Jeżeli tato idzie po jedzenie, to bocian idzie za nim i czeka – opowiada córka właścicieli posesji, na której zadomowił się bocian.

Ptak lata własnymi ścieżkami powietrznym. Można go spotkać w Topolanach, ale też udaje się w odwiedziny do pobliskich wiosek. Gniazd ma póki co do wyboru!

– On nie odlatuje na zimę i chyba już nie dałby rady odlecieć. On nas sobie wybrał – kończy rozmowę mieszkanka Topolan. 

Przeczytaj także: 64-letni URSUS C-325. Drugiego takiego egzemplarza nie ma nikt!

Ogromny pożar masarni w Janikowie! 25 zastępów straży walczyło z ogniem

0

Pożar w hali dawnych zakładów mięsnych w Janikowie pod Kozienicami wybuchł w środowy wieczór. Akcja gaśnicza trwała niemal całą noc. Na miejscu działało 25 zastępów straży pożarnej z Kozienic i okolic oraz specjalistyczny pluton „pożar fabryka” z powiatu zwoleńskiego. Strażacy potwierdzili, że nie odnotowano osób poszkodowanych.

Pożar widziany z kilkunastu kilometrów

Płomienie objęły cały dach hali o wymiarach 125 x 60 metrów. Łunę ognia można było dostrzec z kilkunastu kilometrów. Po godzinie 21 strażacy przekazali informację, że w wyniku pożaru nikt nie ucierpiał. W czwartek rano brygadier Karol Kroć, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie, potwierdził brak informacji o osobach poszkodowanych.

Pożar został zlokalizowany i ugaszony w godzinach nocnych. Na miejscu nadal pracują trzy zastępy strażaków, nadzorujące pogorzelisko i sprawdzające, czy nie pojawiają się nowe zarzewia ognia. Nadzór potrwa jeszcze kilka godzin.

Podczas akcji droga krajowa numer 48, znajdująca się w pobliżu hali, była zablokowana w obu kierunkach. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała, że utrudnienia zakończyły się po północy.

źródło: tvn24; OSP Łagów

KE obiecuje lepsze warunki dla rolników – koniec sprzedaży poniżej kosztów?

0

Komisja Europejska ogłosiła, że podejmie działania, aby rolnicy nie byli zmuszani do sprzedaży swoich produktów poniżej kosztów produkcji. Konkretne propozycje w tej sprawie mają zostać przedstawione w najbliższych miesiącach. Nowa strategia rolna UE jest odpowiedzią na rosnące niezadowolenie rolników i protesty, które przetoczyły się przez Europę w ubiegłym roku.

Odpowiedź na protesty rolników

W ostatnich miesiącach rolnicy wielokrotnie manifestowali swoje niezadowolenie, organizując protesty w Brukseli i Strasburgu. Wśród głównych postulatów znalazły się sprzeciw wobec umowy handlowej UE z krajami Ameryki Południowej (Mercosur), rezygnacja z niektórych regulacji Zielonego Ładu oraz zagwarantowanie uczciwego wynagradzania producentów żywności.

Nowa strategia KE ma być odpowiedzią na te postulaty, zapewniając lepsze warunki dla europejskich rolników. – Żywność i rolnictwo są kluczowe dla gospodarki i społeczeństw Europy. Musimy zapewnić rolnikom godne zarobki oraz uczciwą konkurencję na globalnym rynku – powiedział unijny komisarz ds. rolnictwa Christophe Hansen.

Koniec sprzedaży poniżej kosztów?

Jednym z kluczowych elementów nowej polityki rolnej ma być zagwarantowanie, że rolnicy nie będą zmuszani do sprzedaży swoich produktów poniżej kosztów produkcji. KE zapowiedziała przegląd dyrektywy o nieuczciwych praktykach handlowych, ale nie podała jeszcze szczegółowych rozwiązań.

Od lat rolnicy skarżą się, że ceny skupu produktów rolno-spożywczych nie pokrywają kosztów produkcji, a oni sami mają niewielki wpływ na kształtowanie cen przez pośredników i duże koncerny. Nowe regulacje mają na celu zmianę tej sytuacji i poprawę stabilności dochodów w sektorze rolnym.

Ochrona przed nieuczciwą konkurencją

Kolejnym elementem strategii KE jest zapewnienie europejskim rolnikom ochrony przed nieuczciwą konkurencją spoza UE. Protestujący zwracali uwagę, że podczas gdy oni muszą spełniać rygorystyczne normy środowiskowe i jakościowe, importerzy spoza Unii nie są zobowiązani do ich przestrzegania. KE zapowiada działania, które mają wyrównać szanse i zapobiec osłabianiu pozycji europejskich producentów na rynku.

Zmiany w przepisach o pestycydach

KE zapowiedziała również analizę zakazów stosowania pestycydów oraz ułatwienia w dostępie do biopestycydów. Rolnicy alarmowali, że ograniczenia w użyciu środków ochrony roślin wpływają na ich plony i konkurencyjność. Komisja obiecała wypracowanie kompromisu, który pozwoli na ochronę środowiska, ale jednocześnie nie osłabi sektora rolniczego.

Przyszłość Wspólnej Polityki Rolnej

KE podkreśliła także, że przyszła Wspólna Polityka Rolna (WPR) w kolejnym budżecie UE na lata 2028–2035 ma być uproszczona i bardziej dostosowana do potrzeb rolników. Większe wsparcie ma trafić do tych, którzy faktycznie zajmują się produkcją żywności, ze szczególnym uwzględnieniem młodych rolników. Unia ma preferować system zachęt zamiast nakładania kolejnych restrykcji.

Co dalej?

Nowa strategia KE to dopiero początek zmian w polityce rolnej UE. Konkretne propozycje mają zostać przedstawione w najbliższych miesiącach. Rolnicy oczekują, że zapowiedzi KE przełożą się na realne działania, które poprawią ich sytuację ekonomiczną i zapewnią sprawiedliwe warunki konkurencji na unijnym rynku.

źródło: TVN24

Rosja wyparła Francję z algierskiego rynku zbożowego

0

Rosja niemal całkowicie wyparła Francję z algierskiego rynku zbożowego, donosi francuski dziennik L’Opinion. Według publikacji, 10 lat temu Paryż był głównym dostawcą żywności do Algierii. Niecałe trzy lata temu, w 2022 roku, Francja była nadal drugim co do wielkości dostawcą żywności. Wartość wysłanych produktów rolno-spożywczych wyniosła 1,3 miliarda euro. Były to głównie zboża, bydło żywe, produkty mleczne, cukier, ciasteczka i konserwy. W 2023 roku eksport zmniejszył się o połowę, a w 2024 r. nastąpił swobodny spadek.

Algierskie potrzeby na zboża zaopatruje Rosja

„Rosja obecnie dostarcza 90% pszenicy, której potrzebuje kraj”, „w Algierii to państwo kupuje pszenicę, jest monopolistą. Państwo obniżyło wymagania, zgodziło się kupować pszenicę gorszej jakości, w której były pluskwy, aby móc kupić coś innego niż najlepszej jakości pszenicę francuską” – zauważa publikacja. Eksperci przewidują, że w 2025 roku wielkość francuskich dostaw wyniesie zero.

Problemy mają również francuscy producenci bydła

To samo dotyczy sprzedawców bydła. Algieria stanowiła ważny rynek zbytu dla bydła, przeznaczonego na mięso i mleko. W 2022 roku francuski sektor sprzedał zwierzęta za kwotę 167 milionów euro. W 2024 roku nic albo prawie nic.

Algieria ogranicza również zakupy produktów mlecznych pochodzących z Francji

Mleczarstwo to jeden z segmentów, który opiera się powolnemu pogorszeniu sytuacji w handlu. Jednak francuski eksport mleka w proszku i sera spadł o jedną czwartą między styczniem a listopadem w porównaniu z analogicznym okresem w 2023 r. Jednym z głównych dostawców Algierii jest teraz Nowa Zelandia.

Powodem ograniczenia handlu z Francją jest spór o Saharę Zachodnią

Algieria celowo wykluczyła Francję ze swoich głównych rynków zaopatrzenia po wypowiedziach Emmanuela Macrona na temat spornych terytoriów Sahary Zachodniej.

Sytuacja w Saharze Zachodniej jest od dziesięcioleci przedmiotem trwającego sporu międzynarodowego. O niepodległość Sahary Zachodniej zabiega Front Polisario, który powstał w połowie lat 70. XX wieku i po odejściu hiszpańskich kolonizatorów proklamował Saharyjską Arabską Republikę Demokratyczną, a następnie, przy wsparciu Algierii, rozpoczął walkę zbrojną. Walki w strefie konfliktu trwały do ​​1991 roku i ustały po wysłaniu tam misji pokojowej przez ONZ. Pomimo licznych inicjatyw pokojowych podejmowanych przez społeczność międzynarodową, spór nie został rozwiązany ze względu na diametralnie różne stanowiska stron.

Francja mierzy się z najgorszym od dziesięcioleci wynikiem eksportu pszenicy z powodu konfliktu z Algierią, słabego popytu w Chinach i słabych zbiorów. Skutkiem tego jest utrata udziałów w rynku przez największego producenta zbóż w Unii Europejskiej na rzecz bardziej przystępnych cenowo i wydajnych producentów, takich jak Rosja.

Źródło: L’Opinion, TASS

Niewielu chętnych kupuje unijną pszenicę w tym sezonie

0

Niekonkurencyjne ceny, w tym drogi transport (fracht) sprawiają, że eksport unijnej pszenicy miękkiej obniżył się w tym sezonie o ponad 1/3 w skali roku, do tylko 13,0 mln ton (na 10.02.2025). Razem z durum jest to 13,4 mln ton wyeksportowanych w nieco ponad 7 miesięcy sezonu 2024/25. W kolejnych miesiącach wysyłki eksportowe muszą znacznie przyspieszyć aby osiągnąć prognozę USDA – 28 mln ton (pszenica razem) lub prognozę KE – 28,2 mln ton (razem miękka i durum).

Wprawdzie aktywność eksportowa Rosji i Ukrainy mocno spadła od początku tego roku, to jednak miejsce tych dostawców zajęła Australia i Argentyna (kończą się tam zbiory) i cały czas dobrze sprzedaje się pszenica pochodząca z USA.

Rumunia i Bułgaria odpowiadają za blisko40% unijnego eksportu pszenicy

Dominację w unijnym eksporcie zbóż przejęła Rumunia, która odpowiada za prawie 30% (3,8 mln ton) wszystkich wysyłek pszenicy. Kolejne 1,1 mln ton pszenicy wyeksportowała Bułgaria (9% całości). Obydwa kraje leżą w basenie Morza Czarnego i korzystają z niskich kosztów frachtu do Afryki i na Bliski Wschód. Francja, tradycyjnie największy producent i eksporter pszenicy zajmuje dopiero 5 miejsce w rankingu z eksportem na poziomie 1,5 mln ton (11% całości) po katastrofalnych zbiorach.

Polska zajmuje dopiero 7 miejsce w rankingu unijnych eksporterów pszenicy

Nasz eksport pszenicy miękkiej poza UE sięga od początku sezonu 1,13 mln ton i jest o ponad połowę mniejszy niż sezon wcześniej (2,79 mln ton w analogicznym okresie).

Unijni eksporterzy pszenicy miękkiej – wykres

Źródło: KE

Nawożenie rzepaku ozimego zdaniem prof. Szczepaniaka. Sprawdź jak zebrać 4 t/ha!

0
Nawożenie rzepaku

Nawożenie rzepaku azotem odgrywa kluczową rolę w nowoczesnym rolnictwie, wpływając bezpośrednio na wielkość i jakość plonów. Jednak, aby osiągnąć optymalne rezultaty, konieczne jest precyzyjne dostosowanie strategii nawożenia do specyficznych warunków glebowych, klimatycznych oraz potrzeb uprawianych roślin. Prof. dr hab. Witold Szczepaniak z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu od lat prowadzi badania nad efektywnością nawożenia azotem, dostarczając cennych wskazówek dla praktyków rolnictwa.

Azot – fundament plonowania

Podstawą skutecznego nawożenia jest dokładna znajomość zasobności gleby w dostępne formy azotu. Prof. Szczepaniak podkreśla, że przeprowadzenie analizy gleby przed rozpoczęciem sezonu wegetacyjnego pozwalają na precyzyjne określenie dawek nawozów, co nie tylko zwiększa efektywność nawożenia, ale także minimalizuje straty finansowe i środowiskowe. W swoich badaniach zauważył, że zawartość azotu w glebie może znacznie się różnić w zależności od wcześniejszych upraw, warunków pogodowych oraz rodzaju gleby, dlatego rutynowe badania są niezbędne do optymalnego planowania nawożenia.

Warto zatem zrozumieć, w jakich fazach rozwojowych rośliny wykazują największe zapotrzebowanie na azot. Prof. Szczepaniak wskazuje, że w przypadku rzepaku ozimego największe pobieranie azotu przypada na okres intensywnego wzrostu pędów oraz formowania łuszczyn. Z kolei zboża ozime wymagają zwiększonej dostępności azotu w fazie krzewienia oraz strzelania w źdźbło. Dostosowanie terminów aplikacji nawozów do tych krytycznych momentów pozwala na maksymalne wykorzystanie dostarczonego azotu i przekłada się na wyższe plony.

Warunki skutecznego nawożenia azotowego:

  1. Odpowiednia ilość opadów – azot jest składnikiem łatwo przemieszczającym się w glebie, dlatego jego efektywność zależy od ilości wody w glebie. Aby azot został przyswojony przez rośliny, na lekkich glebach potrzeba min. 3 mm opadu do przemieszczenia NO₃⁻ na 1 cm w głąb gleby. Natomiast na glebach ciężkich i przesuszonych wymaga to nawet 4-5 mm opadu. Aby azot skutecznie dotarł do strefy korzeniowej, potrzeba w sumie 60–80 mm opadu po nawożeniu.
  2. Wczesna aplikacja – im wcześniej azot trafi do gleby, tym większa szansa, że zostanie przetransportowany w głąb systemu korzeniowego i efektywnie wykorzystany przez rośliny.
  3. Forma nawozurzepak szczególnie korzystnie reaguje na formę azotanową (NO3-), ponieważ przyspiesza regenerację po zimie, stymuluje rozwój rozety wiosennej i zwiększa plonotwórczy efekt nawożenia.
Prezentacja prof. W. Szczepaniaka podczas konferencji Rapool w Strzelcach Opolskich. fot. M.Piśny

Wpływ systemu korzeniowego na pobieranie składników

Silny i dobrze rozwinięty system korzeniowy jest kluczowy dla efektywnego pobierania azotu. Profesor podkreśla, że „każdy składnik w sposób bezpośredni czy pośredni buduje system korzeniowy. Azot odpowiada za budowanie gęstości systemu korzeniowego.” Warto pamiętać, że choć azot wpływa na zagęszczenie korzeni, to nie zwiększa ich penetracji w głąb gleby.

Badania prowadzone przez prof. Szczepaniaka wykazały, że system korzeniowy rzepaku może sięgać nawet 1,8 metra w głąb gleby. To oznacza, że odpowiednie nawożenie azotowe i dbałość o rozwój korzeni jesienią procentują wiosną i latem, gdy roślina wykorzystuje głębsze zasoby wody i składników pokarmowych.

W przypadku rzepaku szczególnie istotne jest, aby część azotu była dostępna w formie azotanowej już wczesną wiosną. To właśnie ta forma azotu stymuluje rozwój systemu korzeniowego i poprawia zdolność roślin do pobierania składników odżywczych.

Siarka – niezbędny partner azotu

Dostarczenie azotu to dopiero początek. Jego przemiany w roślinie zależą od wielu czynników – kluczową rolę odgrywa siarka. Jest niezbędna w procesach, które decydują o plonie. Widać to szczególnie w rzepaku, który potrzebuje od 15 do 20 kg siarki (S) na każdą tonę nasion. Przeliczając na SO₃, daje to od 37,5 do 50 kg.

Brak siarki powoduje też zaburzenia w gospodarce azotowej. Przykłady z pól pokazują, że ta sama dawka azotu bez siarki daje mniej rozgałęzień i kwiatów. Gdy siarka jest obecna – rzepak lepiej się krzewi i tworzy więcej organów plonotwórczych. Roślina może pobrać azot i fosfor, ale bez siarki nie wykorzysta ich efektywnie. Badania pokazują, że przy niedoborze siarki rzepak akumuluje dwa razy więcej azotu i trzy razy więcej fosforu, ale nie może ich przetworzyć.

Zapotrzebowanie na siarkę zależy od gleby. Na glebach bogatszych w próchnicę potrzeby wynoszą ok. 100 kg SO₃ na 4,5 tony plonu. Na glebach lekkich, ubogich w próchnicę- potrzeby rosną do 125 kg SO₃. Jest też druga metoda liczenia – stosunek azotu do siarki 4:1. Jeśli wiosną planujemy dać 180 kg azotu, to siarki potrzeba ok. 112,5 kg SO₃.

Nawożenie rzepaku
Prezentacja prof. W. Szczepaniaka podczas konferencji Rapool w Strzelcach Opolskich. fot. M.Piśny

Dokarmianie dolistne i doglebowe – skuteczne strategie nawożenia według prof. Szczepaniaka

Efektywne nawożenie roślin wymaga odpowiedniego połączenia nawożenia doglebowego i dolistnego, które wzajemnie się uzupełniają, zwiększając przyswajalność składników pokarmowych i poprawiając kondycję roślin. Prof. Szczepaniak podkreśla, że prawidłowe zarządzanie tymi metodami może znacząco wpłynąć na wysokość i jakość plonu.

Dokarmianie doglebowe – fundament efektywnego odżywiania roślin. Jest podstawową metodą dostarczania składników odżywczych, jednak jego skuteczność zależy od kilku czynników, takich jak dostępność wody, temperatura gleby oraz forma chemiczna nawozu. Profesor zwraca uwagę, że nawet ruchliwe składniki, jak azot w formie azotanowej (NO₃⁻), nie zawsze docierają do systemu korzeniowego, jeśli gleba jest zbyt sucha. W takich warunkach kluczowe jest jak najwcześniejsze nawożenie, szczególnie w rzepaku i zbożach ozimych, aby wykorzystać wilgoć zgromadzoną po zimie.

Dokarmianie dolistne to szybka reakcja na niedobory, pozwala na dostarczenie składników pokarmowych bezpośrednio przez liście, co jest szczególnie ważne w warunkach ograniczonego pobierania z gleby. Jest to skuteczna metoda uzupełniająca nawożenie doglebowe. W rzepaku i zbożach dolistne stosowanie azotu, siarki oraz mikroelementów, takich jak bor, mangan i molibden, może poprawić metabolizm roślin i zwiększyć odporność na stresy środowiskowe. Prof. Szczepaniak podkreśla, że nawożenie dolistne nie tylko dostarcza roślinom brakujących składników, ale także wpływa na rozwój systemu korzeniowego, co zwiększa efektywność pobierania składników pokarmowych z gleby.

Dobór nawozów i podział dawek

Profesor zaleca unikanie form amidowych (np. mocznika z inhibitorem ureazy) w nawożeniu wiosennym rzepaku. „Opóźnienie może wynosić kilkanaście dni, a nawet ponad 20 dni w stosunku do czystego mocznika”. Najlepszym wyborem są nawozy azotowe w formie azotanowej, które szybciej działają i wspomagają rozwój systemu korzeniowego.

Efektywne nawożenie azotem wymaga podziału dawek:

  1. I dawka (70–80% całości): aplikowana jak najwcześniej wiosną, aby rośliny mogły z niej skorzystać od początku wegetacji.
  2. II dawka (20–30% całości): stosowana w fazie intensywnego wzrostu, przed kwitnieniem.

Techniki aplikacji nawozów:

  • W warunkach suszy lepiej stosować granulowane nawozy doglebowe niż formy płynne.
  • RSM powinien być aplikowany we wczesnych fazach wzrostu, aby uniknąć poparzeń liści.
  • Nawozy zawierające mocznik wymagają więcej czasu na przemiany w glebie, dlatego powinny być stosowane z odpowiednim wyprzedzeniem.
Prezentacja prof. W. Szczepaniaka podczas konferencji Rapool w Strzelcach Opolskich. fot. M.Piśny

Integracja nawożenia z innymi praktykami agrotechnicznymi i wykorzystanie nowoczesnych technologii

Efektywne nawożenie azotem powinno być zintegrowane z innymi praktykami agrotechnicznymi, które wpływają na jego skuteczność i ograniczają straty. Prof. Szczepaniak podkreśla, że kluczowe znaczenie ma utrzymanie optymalnego pH gleby, które zwiększa dostępność składników pokarmowych, stosowanie międzyplonów poprawiających strukturę gleby i jej pojemność wodną oraz regularne monitorowanie stanu odżywienia roślin poprzez analizy liściowe i obserwacje wizualne, co pozwala na szybkie reagowanie na niedobory.

Nowoczesne technologie, takie jak systemy precyzyjnego rolnictwa i biologiczne preparaty wspomagające, odgrywają coraz większą rolę w optymalizacji nawożenia. Mapowanie pól, GPS i czujniki gleby umożliwiają precyzyjne dostosowanie dawek nawozów do zmiennych warunków na polu, co zwiększa ich efektywność i minimalizuje wpływ na środowisko. Równocześnie biologiczne preparaty zawierające bakterie wiążące azot atmosferyczny mogą częściowo zastąpić nawozy mineralne, poprawiając dostępność azotu i zmniejszając jego straty. Integracja tych nowoczesnych rozwiązań z właściwymi praktykami agrotechnicznymi pozwala na bardziej efektywne i zrównoważone gospodarowanie składnikami pokarmowymi.

Nawożenie rzepaku – podsumowanie i kluczowe wnioski dla rolników

Aby nawożenie było skuteczne, należy przestrzegać kilku kluczowych zasad:

  1. Wczesne stosowanie azotu – aby zapewnić dostępność składników w kluczowych fazach wzrostu.
  2. Równoczesne stosowanie siarki – ponieważ wspomaga przetwarzanie azotu i zwiększa efektywność nawożenia.
  3. Dostosowanie nawożenia do warunków pogodowych – w warunkach suszy warto rozważyć nawożenie dolistne.
  4. Unikanie strat nawozów – stosowanie optymalnych form azotu i technik aplikacji pozwala zminimalizować wymywanie i ulatnianie składników.

Rolnicy uwięzieni w prawnych absurdach – nierozwiązany dramat współwłasności ułamkowej 

0
Bronisław Piaskowski

W Polsce kwestia współwłasności ułamkowej na ziemiach „odzyskanych” pozostaje jednym z najbardziej złożonych i dotkliwych wyzwań dla rolników. Nasz film z udziałem Pana Bronisława Piaskowskiego rzuca światło na ten istotny temat, ukazując realne konsekwencje prawne i ekonomiczne wynikające z obecnych regulacji. Problem ten dotyka nie tylko pojedynczych gospodarzy, ale całych społeczności wiejskich, które borykają się z brakiem możliwości modernizacji i rozwoju. 

Historia Pana Bronisława Piaskowskiego 

Pan Bronisław Piaskowski, rolnik z województwa dolnośląskiego, jest jednym z wielu posiadaczy gospodarstw na ziemiach odzyskanych, które są dotknięte współwłasnością ułamkową. W wyniku skomplikowanych i nieprzystających do rzeczywistości przepisów prawnych został skazany za modernizację swojego gospodarstwa, co ukazuje absurdalność obecnych regulacji. 

Pan Bronisław zaprosił nas na swoje gospodarstwo i opowiedział o swoim problemie. Na szczęście w jego przypadku mógł zastosować prawo do pierwokupu zgodnie z art. 166, który niestety często nie jest respektowany przez notariuszy, mimo że prawnie są do tego zobowiązani. Pan Bronisław toczył siedmioletnią walkę z sądami, aby doprowadzić swoją połowę gospodarstwa do ładu i uratować ją przed degradacją. 

Podczas całej procedury sądowej próbował remontować swoją część gospodarstwa, lecz bez zgody reszty współwłaścicieli otrzymał karę w wysokości 140 tys. złotych oraz wyrok dwóch i pół roku więzienia. Jednak dzięki wyrokowi Sądu Administracyjnego we Wrocławiu został uniewinniony z tych zarzutów. Sąd stwierdził, że ma prawo, a wręcz obowiązek remontować swoją część gospodarstwa, a organy użyteczności publicznej, takie jak nadzór budowlany, powinny go wspierać, a nie przeszkadzać. 

Pan Bronisław rozwijał swoje gospodarstwo od 1984 roku, systematycznie inwestując w sprzęt rolniczy. Przez wiele lat starał się nadążać za nowoczesnymi rozwiązaniami w rolnictwie, jednak obecna sytuacja prawna uniemożliwia mu dalszy rozwój. Z powodu współwłasności nie może korzystać z unijnych programów wsparcia, które mogłyby znacząco poprawić kondycję jego gospodarstwa. Brak możliwości zakupu nowego sprzętu oznacza, że nadal korzysta ze starych, mocno wyeksploatowanych maszyn, co wpływa na spadek efektywności produkcji rolnej. 

Szerszy kontekst sytuacji, a Unia Europejska 

Współwłasność ułamkowa to nie tylko indywidualne przypadki, ale także systemowe ograniczenie wpływające na rozwój polskiego rolnictwa. Wielu rolników zmaga się z przepisami, które uniemożliwiają im swobodne gospodarowanie ziemią oraz inwestowanie w rozwój produkcji. 

Sytuacja wynika z faktu, że przed II wojną światową gospodarstwa miały jednego właściciela, natomiast po wojnie liczba współwłaścicieli na ziemiach odzyskanych wzrosła do kilku, a nawet kilkudziesięciu – w niektórych przypadkach nawet 40. Aby przeprowadzić modernizację takiego gospodarstwa, urzędy wymagają zgody wszystkich właścicieli, co w praktyce jest niemal niemożliwe do uzyskania. Każda naprawa dachu, elewacji, okien czy jakakolwiek inna czynność remontowa lub modernizacyjna wymaga jednomyślnej zgody wszystkich współwłaścicieli. Utrudnia to sytuację, zwłaszcza gdy część właścicieli nie wyraża zgody lub kontakt z nimi jest niemożliwy, co prowadzi do stopniowej degradacji budynków. 

Trudności związane z siedliskami zaczęły się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, która nie uwzględniła takich gospodarstw w procesie akcesyjnym. Ani polski rząd, ani instytucje unijne nie dostrzegły tego aspektu, choć powinien on zostać rozwiązany przed akcesją. W efekcie wszystkie udogodnienia w postaci dopłat unijnych omijają takie gospodarstwa rolne, co pogłębia ich trudności finansowe i organizacyjne. Rolnicy z terenów objętych współwłasnością ułamkową są praktycznie wykluczeni z systemu wsparcia, co utrudnia im rozwój i rywalizację na europejskim rynku. 

Dodatkowym problemem jest brak jednoznacznych procedur umożliwiających uporządkowanie statusu własnościowego tych ziem. Procesy sądowe są długotrwałe i kosztowne, co dodatkowo zniechęca rolników do podejmowania prób uregulowania swojej sytuacji. Wielu z nich nie ma środków finansowych ani czasu na prowadzenie wieloletnich batalii sądowych, które często kończą się niekorzystnymi wyrokami lub przeciągają się bez widocznych rezultatów. 

Potrzeba zmian i wsparcia politycznego 

Pan Bronisław podkreśla, że konieczne jest nagłośnienie tego problemu na szczeblu politycznym i administracyjnym. Wzywa do rozmów z posłami oraz urzędnikami państwowymi, aby zwrócić ich uwagę na ten istotny problem i doprowadzić do zmian w prawie. Wspomina także, że nawet uczestniczył w obradach komisji rolnictwa i rozwoju wsi, gdzie próbował zainteresować polityków tą kwestią. Pomimo rozpoznania problemu, członkowie komisji unikali konkretnych działań, argumentując to trudnościami w znalezieniu skutecznego rozwiązania. 

Nie tylko Dolny Śląsk, ale wszystkie ziemie „odzyskane” borykają się z tym samym problemem. Pan Bronisław przypomina również o innych wyzwaniach, z którymi zmaga się polskie rolnictwo, takich jak import produktów z Ukrainy, sytuacja związana z ustawą łańcuchową czy umowa z państwami należącymi do umowy mercosur. Jego zdaniem konieczne jest rozwiązanie wszystkich tych kwestii, a szczególnie sprawy współwłasności ułamkowej, która blokuje rozwój wielu gospodarstw. 

Historia Pana Bronisława Piaskowskiego to tylko jeden z wielu przykładów rolników, którzy utknęli w pułapce absurdalnych regulacji prawnych. Obecny system prawny nie tylko utrudnia im prowadzenie działalności rolniczej, ale wręcz uniemożliwia modernizację i rozwój. Wprowadzenie odpowiednich zmian legislacyjnych jest kluczowe dla przyszłości polskiej wsi oraz zapewnienia rolnikom realnych możliwości zarządzania swoimi gospodarstwami. 

Potrzebna jest szeroka debata publiczna oraz konkretne działania ze strony rządu i Unii Europejskiej, aby znaleźć skuteczne rozwiązania i umożliwić polskim rolnikom pełne wykorzystanie potencjału ich gospodarstw. Bez tych zmian wiele z nich będzie skazanych na stopniową degradację i upadek, co w dłuższej perspektywie odbije się negatywnie na całym sektorze rolniczym w Polsce. 

Zobacz pełen materiał wideo na naszym kanale YouTube!

Ile płacono za zboża i rzepak na początku lutego ?

0
Ceny zbóż w kraju i UE

Raport MRiRW pokazuje, że ceny średnie krajowe ośmiu (z dziesięciu) raportowanych zbóż spadły w krajowych punktach skupu w tygodniu kończącym się 9-go lutego 2025 roku. Skala zmian cen średnich mieściła się w zakresie od -1,5% (owies konsumpcyjny) do +4,6% (owies paszowy). Jednocześnie średnia cena zakupu rzepaku spadła w zakładach tłuszczowych o 1,6% (-38 zł/t), do 2.386 zł/t.

Warto zwrócić uwagę, że MRiRW raportuje ceny skupu, które obejmują często dostawy z wcześniej zawartych umów. Stąd mogą one odbiegać od bieżących (dla raportowanego tygodnia) cen transakcyjnych.

Ile płacono za pszenicę konsumpcyjną ?

Cenę średnią krajową skupu pszenicy konsumpcyjnej (młyny i firmy handlowe) ustalono na 950 zł/t po wzroście o 2 zł w skali tygodnia. W poszczególnych makroregionach (Centralno-Wschodni, Południowy i Północno-Zachodni) ceny średnie skupu ustalono w wąskim przedziale 945 – 955 zł/t.

Bardziej szczegółowe dane pokazują, że młyny płaciły w 6 tygodniu tego roku za ziarno pszenicy średnio ok. 953 zł/t, podczas gdy handlowcy ok. 935 zł/t.

Średnie ceny skupu pszenicy konsumpcyjnej w Polsce (wykres)

Ceny zbóż paszowych

W raportowanym tygodniu w skupie przeważały zboża paszowe, a ich udział wzrósł 58%. W tym kukurydza stanowiła 21%, a pszenica paszowa prawie 24% całego skupu zbóż.

Cena średnia krajowa pszenicy kupowanej na cele paszowe wzrosła o 23 zł do 933 zł/t, a w makroregionach ceny średnie płacone za ziarno paszowe pszenicy mieściły się w przedziale 882 – 963 zł/t.

Jednocześnie firmy paszowe kupowały pszenicę średnio po 893 zł/t, a pośrednicy płacili 967 zł/t – najwięcej od listopada 2023 roku.

Średnie ceny skupu pszenicy paszowej w Polsce (wykres)

Cena średnia krajowa kukurydzy suchej ustalona została na 875 zł/t, czyli o 10 zł/t więcej niż tydzień wcześniej. W makroregionach ceny średnie tego zboża zamknęły się w przedziale 842 – 886 zł/t.

W skali kraju handlowcy płacili za kukurydzę średnio 889 zł/t, a firmy paszowe 832 zł/t.

Średnie tygodniowe ceny skupu kukurydzy suchej w Polsce (wykres)

Ceny średnie zakupu zbóż w podmiotach skupowych w Polsce – tabela

Ceny rzepaku w kraju znacznie powyżej giełdy Matif

Dane MRiRW pokazują, że w tygodniu kończącym się 9-go lutego 2025 roku średnia cena zakupu rzepaku spadła w zakładach tłuszczowych o 1,6% (-38 zł/t), do 2.386 zł/t. Nadal oznacza cenę o blisko 20% wyższą niż rok temu. Dla porównania, seria najbliższa kontraktu na rzepak w Paryżu wyceniana była na koniec omawianego tygodnia znacznie niżej, bo na 2.164 zł/t.

Średnie tygodniowe ceny skupu rzepaku w Polsce (wykres)

Notowania rzepaku na Matif (Euronext-Paryż) w analogicznym okresie

Źródło: MRiRW, barchart.com

Chiny stawiają na biotechnologię w tworzeniu nowych odmian kukurydzy, pszenicy i soi

0

W piątek (14.02.2025) Chiny wydały wytyczne mające na celu promowanie rolnictwa biotechnologicznego, skupiając się na narzędziach do edycji genów i opracowaniu nowych odmian pszenicy, kukurydzy i soi – informuje Reuters.

Plan na lata 2024–2028 zakłada stworzenie „niezależnych i kontrolowanych” źródeł nasion dla kluczowych upraw, ze szczególnym uwzględnieniem uprawy wysokoplennych i odpornych odmian pszenicy i kukurydzy oraz wysokooleistych oraz wysokoplennych odmian soi i rzepaku.

Decyzja ta jest zbieżna z działaniami Chin mającymi na celu zwiększenie krajowych plonów kluczowych upraw, takich jak soja, w celu zmniejszenia zależności od importu z krajów takich jak Stany Zjednoczone w obliczu możliwej eskalacji wojny handlowej.

W dokumencie zobowiązano się do prowadzenia badań i opracowywania precyzyjnych narzędzi do edycji genów z niezależną własnością intelektualną oraz do udoskonalania kluczowych technologii uprawy — czytamy w oświadczeniu.

Ponadto podejmowane będą wysiłki mające na celu hodowlę zwierząt gospodarskich o wysokiej wydajności, w tym świń charakteryzujących się dużą reprodukcją i wysokim wykorzystaniem paszy, a także brojlerów odpornych na choroby.

Chiny są największym konsumentem zbóż i soi na świecie, jednocześnie drugim po USA producentem kukurydzy i największym w przypadku pszenicy. Kraj ten stale zwiększa produkcję głównych upraw, uniezależniając się stopniowo od importu soi głównie.

Źródło: Reuters, USDA