środa, 17 grudnia, 2025

Indeks cen żywności FAO spada w listopadzie trzeci miesiąc z rzędu. W górę tylko zboża

0
światowe ceny żywności

Światowy Indeks Cen Żywności FAO (FFPI) wyniósł w listopadzie średnio 125,1 pkt, co oznacza spadek o 1,5 pkt (–1,2%) względem skorygowanej wartości październikowej (126,6 pkt). To trzeci miesiąc z rzędu, w którym globalne ceny żywności notują zniżkę.

Spadki w koszykach nabiału, mięsa, cukru oraz olejów roślinnych przeważyły nad jedynym rosnącym segmentem – zbożami.

W ujęciu rocznym FFPI pozostaje 2,6 pkt (–2,1%) poniżej poziomu z listopada 2024 r. oraz aż 35,2 pkt (–21,9%) niżej niż podczas historycznego szczytu z marca 2022 r.

Słabsze notowania większości produktów spożywczych

FAO odnotowało spadki cen w czterech kluczowych koszykach:

➡ Nabiał

Presja spadkowa wynika z wysokiej podaży w Oceanii oraz stabilnej produkcji w Europie.

➡ Mięso

Niższy popyt importowy ze strony Azji i większa dostępność towaru z Ameryki Południowej obniżają ceny.

➡ Cukier

Lepsze prognozy zbiorów w Indiach i Brazylii w połączeniu z korzystną pogodą sprzyjają spadkom cen.

➡ Oleje roślinne

Większa podaż oleju palmowego oraz słonecznikowego wywołała korektę cenową na rynku światowym.

Zboża jedynym koszykiem ze wzrostem

W listopadzie zwyżkował wyłącznie Indeks Cen Zbóż FAO, co wynikało m.in. z:

  • utrzymujących się napięć logistycznych na Morzu Czarnym,
  • aktywnego handlu kukurydzą w Ameryce Południowej,
  • sezonowego wzrostu popytu ze strony importerów z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.

Co to oznacza dla polskich rolników?

  • niższe światowe ceny mięsa i nabiału mogą ograniczać opłacalność w krajach UE,
  • wzrost indeksu zbóż może wyhamować spadki cen pasz,
  • słabnące ceny olejów i cukru nie muszą natychmiast przełożyć się na rynek krajowy, ale wpływają na trend w przemyśle spożywczym,
  • ogólna stabilizacja światowych rynków może zmniejszać presję inflacyjną w żywności.

Źródło: FAO

Zboże z Ukrainy: więcej wjeżdża koleją do UE

0
Zboże z Ukrainy

W ostatnim tygodniu zboże z Ukrainy było przesyłane przez większość kolejowych przejść granicznych z UE w zwiększonej liczbie – poinformował wiceprezes ds. technologii przewozów i działalności handlowej w АТ „Ukrzaliznycja”, Walerij Tkaczow.

Na dzień 4 grudnia średnia dobowa liczba wagonów zbożowych na poszczególne kierunki wynosiła:

  • Węgry: 48,2 wagonu/dobę (+24,9 wagonu w porównaniu z poprzednim tygodniem)
  • Słowacja: 21,1 wagonu/dobę (+5,7)
  • Rumunia: 11,4 wagonu/dobę (+8,1)
  • Polska: 7,3 wagonu/dobę (-3,8) – przy czym zboże wjeżdża do Polski wyłącznie tranzytem, ponieważ nadal obowiązuje zakaz importu.

„Łączny wskaźnik średniodobowej przesyłki zbóż i śrut w dniu 4 grudnia wyniósł 169 wagonów/dobę, co stanowi wzrost o 34 wagony (25%) w porównaniu z końcem października” – dodał Tkaczow.

Dane te pokazują stabilny wzrost przepustowości ukraińskich przejść kolejowych i pozytywną dynamikę eksportu zboża z Ukrainy do UE, mimo czasowych wahań na poszczególnych kierunkach.

Źródło: АПК-Inform

Uprawa imbiru w Polsce. Czy to możliwe?!

0
Uprawa imbiru w Polsce. Czy to możliwe?!
prof. dr hab. Joanna Kobus-Cisowska z Katedry Technologii Gastronomicznej i Żywności Funkcjonalnej UPP, prof. dr hab. Piotr Szulc z Katedry Agronomii UPP, Barbara Majoch, prezes spółki AgriSmart

Uprawa imbiru, kojarzona jest od zawsze z tropikami i importem z dalekiej Azji. Jeszcze niedawno, imbir, wydawał się rośliną całkowicie niedostępną dla polskich rolników. Jednak w tunelach foliowych rozsianych po Wielkopolsce wyrasta dziś zupełnie nowa historia. To historia trwającego już kilka sezonów projektu „Polski Imbir”, dzięki któremu egzotyczne kłącze zaczyna powoli stawać się rośliną możliwą do uprawy także tu, w naszym klimacie.

Projekt realizowany przez spółkę AgriSmart we współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu od początku miał ambitny cel: sprawdzić, czy uprawę imbiru, którego naturalny cykl życia trwa nawet dziesięć miesięcy, można prowadzić w Polsce tak, by przejść pełen okres wegetacji. Odpowiedź, którą przyniosły pierwsze lata doświadczeń, zaskoczyła samych badaczy.

Dlaczego uprawa imbiru w Polsce to wyzwanie dla naszego klimatu?

W tropikach imbir rośnie niemal nieprzerwanie. W Polsce natomiast roślina trafia na znacznie krótszy sezon wegetacyjny, wahania temperatur, chłodne noce i okresy silnego wiatru. Tych elementów nie da się obejść pogodą, dlatego kluczem stało się stworzenie takich warunków, które pozwolą roślinie „myśleć”, że przebywa w naturalnym środowisku – choć wcale tak nie jest.

„W naturalnych warunkach imbir potrzebuje około dziesięciu miesięcy. W Polsce musimy ten okres odtworzyć poprzez odpowiednie zabiegi, bo fizycznie roślina nie będzie rosła tyle czasu ani w tunelu, ani na polu.” mówi prof. Piotr Szulc z Katedry Agronomii na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu

Uprawa imbiru w Polsce. Czy to możliwe?!
Fot. D. Tomaszewski

Podkiełkowanie i uprawa współrzędna – jak „oszukać” imbir

Jednym z podstawowych narzędzi stało się podkiełkowanie kłączy. To zabieg znany z uprawy ziemniaka, ale w przypadku uprawy imbiru nabiera szczególnego znaczenia, bo pozwala roślinie szybciej wystartować i wykorzystać krótki sezon.

Drugą metodą okazała się uprawa współrzędna z kukurydzą. Wysokie rośliny ograniczają działanie wiatru i tworzą naturalną osłonę cieplną, co wpływa na warunki w łanie. Dla imbiru — rośliny ciepłolubnej — kilka dodatkowych stopni bywa różnicą między stagnacją a intensywnym wzrostem.

Uprawa imbiru w Polsce. Czy to możliwe?!
Fot. D. Tomaszewski

Odmiany i masa kłączy – klucz do sukcesu

Przełom nastąpił, gdy do Polski sprowadzono cztery odmiany imbiru przygotowane specjalnie do testów. Różniły się długością wegetacji oraz masą sadzeniaka, co pozwoliło ocenić ich przydatność.

Najlepiej sprawdziły się kłącza ważące 150–200 gramów — duże, mocne, zawierające liczne zawiązki nowych pędów. To masa, która pozwala imbirowi szybko wejść w fazę wzrostu i wytworzyć wiele nowych kłączy.

Agrotechnika jak przy ziemniaku, ale z istotną różnicą

Gleba, termin sadzenia i nawożenie przypominają uprawę ziemniaka, jednak imbir rośnie inaczej. Ziemniak buduje bulwy pod rośliną, a imbir rozrasta się poziomo, dlatego redliny muszą mieć kształt trapezu i odpowiednią szerokość. Tylko wtedy młode kłącza mają miejsce do rozwoju.

W przeciwieństwie do ziemniaka imbir nie zielenieje, co upraszcza jego prowadzenie, ale nie zmienia faktu, że wymaga większej przestrzeni na redlinie.

Dlaczego pole to za mało? Tunele foliowe zmieniły wszystko

Pierwszy rok eksperymentów pokazał, że uprawa polowa nie jest w stanie zapewnić roślinie warunków niezbędnych do prawidłowego rozwoju. Dopiero tunele foliowe przyniosły przełom: wyższa temperatura, stabilniejszy mikroklimat i mniejszy wpływ wiatru pozwoliły imbirowi rozwijać się w sposób, który wcześniej był nieosiągalny.

Jak podkreśla Barbara Majoch, prezes spółki AgriSmart:
„Po pierwszym roku wiedzieliśmy, że uprawa na zewnątrz to za mało. Tunele dały plony dużo lepsze, więc postanowiliśmy kontynuować uprawy również w trzecim roku.”

Uprawa imbiru w Polsce. Czy to możliwe?!
Fot. D. Tomaszewski

Szkodniki, choroby i zaskakujące wnioski z pola

Największym zagrożeniem dla plantacji okazała się choroba bakteryjna powodująca zwijanie liści. Ponieważ imbir rozmnaża się wegetatywnie, chorobę można wprowadzić na plantację razem z kłączami. Dlatego zdrowy materiał sadzeniakowy stał się absolutną podstawą każdej uprawy.

Na plantacjach pojawił się również jeden polifagiczny szkodnik, który wymaga monitorowania, ale opracowane metody zwalczania pozwalają skutecznie nad nim panować.

Najbardziej zaskakującą obserwacją była jednak… nieobecność dzików. Nawet tam, gdzie kukurydza była intensywnie niszczona, imbir pozostawał nietknięty. Najwyraźniej zapach rośliny działa odstraszająco, co dla wielu gospodarstw może okazać się dodatkowym atutem tej uprawy.

Nowe odkrycia: trawa imbirowa, antocyjany i potencjał przetwórczy

Uprawa imbiru w Polsce pozwoliła naukowcom zbadać również część nadziemną rośliny, której nie da się pozyskać z importu. Tzw. trawa imbirowa okazała się bogata w związki biologicznie aktywne, a jej delikatny aromat sprawia, że może być wykorzystana do produkcji herbatek funkcjonalnych.

Prof. dr hab. Joanna Kobus-Cisowska z Katedry Technologii Gastronomicznej i Żywności Funkcjonalnej UPP zwraca uwagę:
„Dzięki uprawie w Polsce możemy badać wszystkie części rośliny, także część zieloną, która nigdy nie trafia do nas z importu. Okazało się, że ma bardzo ciekawe właściwości i może być wartościowym surowcem.”

Uprawa imbiru w Polsce. Czy to możliwe?!
Fot. D. Tomaszewski

Zaskoczeniem okazało się także różowe zabarwienie młodych kłączy. To naturalne antocyjany — te same, które nadają barwę imbirowi podawanemu do sushi. W polskich warunkach roślina często nie osiąga pełnej dojrzałości jak w tropikach, ale właśnie dzięki temu zyskuje cechę, która może stać się jej wyróżnikiem rynkowym.

Korzyści dla rolników i rynku spożywczego

Lokalny imbir może stać się surowcem idealnym dla producentów napojów funkcjonalnych, shotów imbirowych, przetworów czy mieszanek ziołowych. Konsumenci coraz częściej wybierają produkty lokalne, więc możliwość stworzenia „imbirowej marki polskiej” ma realny potencjał.

Jak podkreśla Barbara Majoch:
„Chcemy, aby polski imbir stał się surowcem tworzonym w Polsce od początku do końca. To korzyść dla rolników, producentów i konsumentów.”

Uprawa imbiru w Polsce. Czy to możliwe?!
Fot. D. Tomaszewski

Polski imbir – projekt, który zmienia egzotykę w rzeczywistość

Uprawa imbiru w Polsce z pomysłu eksperymentalnego zmienia się w realną możliwość. Doświadczenia z trzech sezonów pokazują, że dzięki odpowiedniej agrotechnice, tunelom foliowym i właściwym odmianom roślinę egzotyczną można z powodzeniem prowadzić także w naszym klimacie.

A to oznacza, że w niedalekiej przyszłości na półkach sklepów może pojawić się produkt, którego dotąd nikt się nie spodziewał: świeży, w pełni lokalny, polski imbir.

Profesjonalny przegląd Expert Check od firmy John Deere dla rolników

0

Zimowe miesiące to moment, w którym sprzęt rolniczy odpoczywa, a gospodarstwo szykuje się na kolejny cykl produkcyjny. Jednak to właśnie teraz decyduje się, w jakiej kondycji maszyny wystartują wiosną. Odpowiednie przygotowanie kombajnu, ciągnika czy prasy na zimę to jedna z najważniejszych inwestycji w niezawodność i długowieczność parku maszynowego. Zaniedbania mogą prowadzić do kosztownych napraw, nieplanowanych przestojów, a nawet utraty całego dnia pracy w szczycie sezonu.

Dlatego warto pamiętać, że profesjonalna konserwacja maszyn rolniczych to nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim realna oszczędność czasu, paliwa i pieniędzy.

Dlaczego przygotowanie maszyny na zimę jest tak ważne?

Jeśli sprzęt po zakończonym sezonie zostanie odstawiony „jak stoi”, ryzyko usterek drastycznie rośnie. Wilgoć, resztki roślin, zabrudzenia, niskie temperatury oraz niekontrolowane procesy korozji mogą poważnie uszkodzić kluczowe elementy robocze. Efektem są awarie, które ujawniają się dopiero podczas intensywnych prac wiosną, gdy najbardziej zależy nam na czasie.

Eksperci John Deere podkreślają, że różnica między maszyną dobrze przygotowaną do zimowania a zaniedbaną może przełożyć się nawet na 20% wyższą wydajność w kolejnym sezonie. To właśnie dlatego właściwa konserwacja i profesjonalny przegląd to dziś kluczowy element rolnictwa precyzyjnego i ekonomicznego zarządzania gospodarstwem.

Dokładne czyszczenie sprzętu – fundament udanego zimowania

Pierwszym i absolutnie niezbędnym etapem przygotowania maszyny rolniczej na zimę jest dokładne mycie i usunięcie wszystkich resztek organicznych. Zaschnięta słoma, kurz, ziemia i pozostałości po żniwach nie tylko zwiększają ryzyko korozji, lecz także mogą stanowić zagrożenie pożarowe.

Jak podkreśla Marcin Kozłowski, Harvesting Customer Support Specialist z John Deere, wielu rolników lekceważy ten etap, a to właśnie drobne zanieczyszczenia są najczęstszą przyczyną wiosennych problemów. Kluczowe jest dokładne oczyszczenie wszystkich stref, do których podczas sezonu trudno dotrzeć.

Szczególnej uwagi wymagają:

– platforma silnika i elementy narażone na nagromadzenie materiału roślinnego,
– pęki przewodów elektrycznych,
– zbiornik ziarna i elementy robocze,
– obszary, które podczas sezonu wymagają czyszczenia nawet kilka razy dziennie.

Dokładne mycie zmniejsza ryzyko awarii i pozwala specjaliście ocenić realny stan podzespołów.

Profesjonalny przegląd Expert Check – technologiczna kontrola stanu maszyny

Jednym z najskuteczniejszych sposobów na przygotowanie kombajnu czy ciągnika do zimy jest wykonanie przeglądu Expert Check, oferowanego przez sieć dealerską John Deere.

To nie jest zwykła kontrola – to zaawansowany proces diagnostyczny oparty na 180 punktach kontrolnych i unikalnej bazie danych obejmującej:

– ponad 260 tysięcy maszyn,
– wiedzę 2000 techników w punktach dealerskich,
– wsparcie 200 ekspertów fabrycznych.

Technicy analizują wszystkie kluczowe układy maszyny – od jednostki napędowej, przez układ młócący, aż po systemy elektroniczne. Dzięki temu można wykryć nawet niewielkie nieprawidłowości, które wiosną mogłyby doprowadzić do poważnej awarii.

Tego typu przegląd pozwala rolnikowi zyskać pełny obraz stanu maszyny i podjąć właściwe decyzje dotyczące napraw, wymiany części lub konserwacji. Co ważne, Expert Check jest dostępny nie tylko dla kombajnów, ale również dla ciągników, pras, opryskiwaczy oraz maszyn do pielęgnacji terenów zieleni.

Właściwe miejsce zimowania – warunki przechowywania mają ogromne znaczenie

Nawet najlepiej zakonserwowana maszyna szybko ulegnie zniszczeniu, jeśli będzie zimować w złych warunkach. Długotrwała wilgoć, brak zadaszenia i wahania temperatury to najwięksi wrogowie podzespołów metalowych, hydrauliki oraz elektroniki.

Idealnie, jeśli maszyna zostanie zaparkowana w:

– suchym pomieszczeniu gospodarczym,
– przewiewnej, ale osłoniętej hali,
– miejscu wolnym od zalegającej wilgoci.

Jeśli nie dysponujesz zamkniętym budynkiem, warto zastosować solidne plandeki chroniące sprzęt przed śniegiem i deszczem. Pojedyncza zima może nie spowodować widocznych uszkodzeń, ale kilka sezonów pod chmurką znacząco skróci żywotność maszyny.

Kontrola techniczna kombajnu przed zimą – pełna checklista

ZESPÓŁ ŻNIWNY:

  • kontrola bagnetów (serwisowane bagnety zapewniają nieprzerwaną wydajność cięcia bez ryzyka zapchania nawet w warunkach zachwaszczenia, a więc i niższe zapotrzebowanie na moc)
  • kontrola nożyków – sprawdź, czy są wygięte, złamane, zużyte (sprawne nożyki gwarantują maksymalną wydajność cięcia nawet w zmiennych warunkach, co przekłada się na niższe zużycie paliwa, zwiększoną żywotność pasów i ograniczenie strat hedera)
  • kontrola palców ślimaka – sprawdź, czy nie są pęknięte, wyłamane, nadmiernie zużyte (zużyte palce ślimaka zmniejszają wydajność przemieszczania masy roślinnej, ograniczają prędkość postępową i zwiększają ryzyko uszkodzenia wnętrza ślimaka)
  • kontrola palców nagarniacza – sprawdź, czy nie brakuje palców lub czy nie są wygięte (przez uszkodzone palce materiał będzie podawany nierównomiernie lub mało wydajnie)
  • zabezpieczenie przed korozją – zabezpiecz wszystkie wytarte elementy z powłoki lakierniczej przed korozją. Poprzez rdzę materiał w pierwszych dniach pracy nie będzie płynnie podawany do kombajnu co zmniejszy jego wydajność.

KOMBAJN:

  • serwisowanie łańcuchów i listw przenośnika pochyłego – łańcuchy należy wymienić w przypadku wydłużenia ich o 3% i braku możliwości dalszej regulacji
  • kontrola cepów – sprawdź zwłaszcza ich profil (optymalną wydajność omłotu w kombajnach wytrząsaczowych zapewniają cepy o wysokości profilu nie mniejszej niż 6 mm w najwyższym położeniu)
  • kontrola klepisk (wydajność układu omłotowego w kombajnach rotorowych zależy w dużej mierze od klepisk)
  • kontrola rusztów – sprawdź, czy nie ma pęknięć w ramie, czy elementy dystansowe są zamontowane lub umieszczone w położeniu postojowym
  • kontrola elementów młócących – sprawdź, czy nie brakuje śrub i czy nie ma uszkodzeń (jeśli musisz wymienić jeden element, ważne jest, aby wymienić jedną pętlę w celu zachowania prawidłowej równowagi rotora)
  • kontrola rotora rozdrabniacza – sprawdź, czy nie brakuje noży lub nie są one uszkodzone (jeśli jeden nóż wymaga wymiany, ważne jest, aby wymienić noże po obu stronach kolumny i oba noże po przeciwnej stronie rotora, aby zachować jego równowagę)
  • kontrola pasów (od nich zależy płynność ruchu materiału roślinnego i ogólna wydajność kombajnu)

KOMORA SILNIKA:

  • wymiana oleju – zaraz po sezonie należy wymienic zużyty olej w silniku żeby pozbyc się zanieczyszczeń zebranych w tym oleju jak np siarki czy też wodu i zabezpieczyć elementy robocze nowym filmem olejowym.
  • sprawdzenie filtrów – wyczyszczenie lub wymiana filtrów, szczególnie kabinowych
  • sprawdzanie poziomu płynu chłodzącego – powinniśmy również zadbać o jakość tego płynu, szczególnie w kombajnach które są przechowywane w nieocieplonych halach czy też na zewnątrz.
  • Układ paliwowy – również ważnym elementem jest zalanie kombajnu paliwem zimowym, aby zabezpieczyć cały układ przed wytrącaniem się parafiny, która skutecznie potrafi nam zmniejszyć lub zatkac przepływ paliwa. Pamiętajmy, że olej napędowy jest wrażliwy na niskie temperatury.
  • Zbiornik paliwa – także powiniem być zatankowany do pełna w celu zmniejszenia objętości powietrza, z którego może nam się skraplać para woda do paliwa.

Dobrze przygotowana maszyna to spokojny start sezonu

Zimowe przygotowanie maszyn rolniczych to inwestycja, która zwraca się wielokrotnie: w większej niezawodności, niższych kosztach napraw, wyższej wydajności i dłuższej żywotności sprzętu.

Rolnicy korzystający z profesjonalnego przeglądu Expert Check oraz dbający o dokładne czyszczenie i prawidłowe przechowywanie sprzętu mają pewność, że wiosną ich maszyny ruszą do pracy bez niespodzianek.

Odpowiednia konserwacja to dziś nie tylko dobra praktyka – to element nowoczesnego, świadomego i ekonomicznego zarządzania gospodarstwem.

Kalkulacja uprawy pszenicy w 2025 roku. Czy to się opłaca?

0

Kalkulacja uprawy pszenicy w tym sezonie staje się dla rolników wyjątkowo gorzkim bilansem. Choć plony były relatywnie dobre, producenci zbóż towarowych nie mają powodów do optymizmu — ceny skupu pozostają na poziomie sprzed 15–20 lat, podczas gdy koszty produkcji wciąż rosną. W takiej rzeczywistości rodzi się kluczowe pytanie: czy uprawa pszenicy może dziś przynieść jakikolwiek realny zysk?

Mnogość problemów

Ten sezon nie jest łaskawy dla producentów zbóż. Urodzaj płodów rolnych nie rekompensuje niskich cen w skupach. W niekorzystnej sytuacji mogą znaleźć się szczególnie gospodarstwa, które wiele inwestycji finansują z pomocą kredytów. Niewątpliwie nie pomaga również mniejsze pogłowie trzody chlewnej w Polsce.

Pszenica królową zbóż

Przyjrzyjmy się opłacalności produkcji na przykładzie pszenicy, która jest najpopularniejszym gatunkiem zbożowym w Polsce. Według danych za rok 2024 w Polsce uprawiano ją na powierzchni 2,203 mln ha – forma ozima i 168 tys. ha – forma jara. Jak podaje GUS, w naszym kraju zbiera się średnio 5–5,5 t/ha ziarna. To jednak średnia, plony bowiem są bardzo zróżnicowane – m.in. ze względu na warunki klimatyczno-siedliskowe czy agrotechnikę. Na przykład na Żuławach uzyskuje się ponad 10 t/ha, a w Lubuskim często 3 t/ha. Wobec tego przygotowaliśmy trzy warianty kalkulacji z plonami na poziomie: 5,0; 7,5 oraz 10 ton z hektara.

Kalkulacja uprawy kukurydzy. W 2025 roku ciężko o opłacalność

Wartość ziarna podstawą do kalkulacji

Analizując opłacalność produkcji, należy zacząć od najważniejszej kwestii, jaką jest wartość uzyskanego surowca, w tym przypadku ziarna pszenicy. Poniższe wartości są kwotami netto. Ceny pszenicy w skupach w połowie września br. kształtowały się na poziomie 650–750 zł/tonę. Pojedyncze oferty za ziarno konsumpcyjne z białkiem powyżej 14% zbliżały się natomiast do 800 zł/t. Co ciekawe, według oficjalnych biuletynów informacyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi średnia cena pszenicy konsumpcyjnej na początku września wynosiła 801 zł/t, a pszenicy paszowej 776 zł/t.

Na potrzeby naszej kalkulacji przyjęto ceny na poziomie 650, 800 oraz 1000 zł/t oraz uwzględniono 7% stawkę podatku VAT przysługującą rolnikom ryczałtowym. Koszty oraz przychód ze sprzedaży ziarna są przedstawione w kwotach brutto. Gdyby liczyć wszystko w cenach netto (dla VAT-owców), to wyniki finansowe i wnioski będą identyczne.

Zróżnicowana agrotechnika

W przygotowanej kalkulacji uwzględniliśmy trzy warianty agrotechniki. W przypadku kosztów pracy maszyn różnice są minimalne, z wyjątkiem kosztów transportu ziarna czy nawożenia i ochrony. Niezależnie od zakładanych plonów koszty pracy maszyn związanych z uprawą roli i siewem będą identyczne.

Rozbieżności w nakładach pojawiają się natomiast w kosztach nawożenia oraz ochrony roślin. Aby uzyskać plony na poziomie 10 t/ha, musimy wprowadzić kompleksową regulację pokroju roślin oraz ochronę fungicydową (tj. T1-T3, a nawet T0). Zakładając plony w wysokości 5 t/ha możemy w niektórych warunkach ograniczyć intensywność ochrony, np. wykonując 1–2 zabiegi ochrony fungicydowej i jeden zabieg regulacji łanu.

Ochrona intensywna lub ekstensywna

W przypadku ochrony roślin rezygnując z dwóch zabiegów fungicydowych, regulacji oraz jednego zabiegu insektycydowego, możemy ograniczyć w teorii koszta o 743 złotych. Zaoszczędzimy również w związku z brakiem konieczności wykonania kolejnych zabiegów opryskiwaczem polowym. Kij ma jednak dwa końce. Ograniczając mocno nakłady, musimy liczyć się często ze zniżką plonowania. Takie działanie może mieć jednak uzasadnienie w przypadku suszy i spodziewanej redukcji potencjału. 

Celując w wysokie plony rzędu 8–10 t/ha, ochronę roślin musimy wykonać prewencyjnie. Przy intensywnej ochronie nakłady na pestycydy przekroczą 1350 złotych. Dodatkowo należy uwzględnić koszty pracy ciągnika z opryskiwaczem. Jeśli w planie ochrony uwzględnilibyśmy także dodatkowy zabieg w terminie T0, to zbliżymy się do kwoty nawet 1600 złotych. Dla porównania – na pestycydy wykorzystane w ochronie plantacji, gdzie założony plon oscyluje w granicach 5 t/ha, poniesiemy koszt rzędu 600 złotych.

Kalkulacja uprawy pszenicy
Kalkulacja uprawy pszenicy

Nawożenie to duży koszt

Uzasadnione obawy o niskie ceny płodów rolnych skłaniają często rolników do poszukiwania oszczędności. Największe cięcia poczyna się w kwestii nawożenia, które stanowi jeden z największych kosztów. Korektę należy wykonać, jednak w oparciu o analizy glebowe, aby zapewnić roślinom prawidłowe odżywianie. Nawozy mineralne pozostają drogie, a ich korelacja w stosunku do cen płodów rolnych jest bardzo duża. W zależności od uzyskanych plonów ten element agrotechniki stanowi od 30 do blisko 50% całości nakładów i może przekroczyć nawet 3 tysiące złotych.

Praca maszyn i usługi

W zależności od zakładanego plonu koszty pracy maszyn oraz logistyki zebranego ziarna oszacowano na poziomie 1830–2440 zł/ha. Pozycje te stanowią jednak bardzo indywidualną kwestię. Część plantatorów uwzględnia tylko koszty paliwa oraz bieżącego utrzymania maszyn, pomijając ich amortyzację. Inni rolnicy kalkulują natomiast swoje koszta na podstawie cen usług, nawet jeśli posiadają pełen park maszynowy.

Przedstawione przez nas koszty mogą być więc nieodpowiednio doszacowane. Część rolników może w wielu przypadkach stwierdzić, że orkę czy też uprawę wykona taniej. Maszyny jednak zużywają się i psują. Ich wymiana po kilku latach stanowi duży jednorazowy koszt. Tym samym liczenie kosztów pracy po przysłowiowej “bandzie” może okazać się w perspektywie kilku lat zgubne.

Ubezpieczenia oraz koszty pośrednie

W kalkulacji nie uwzględniliśmy takich kosztów jak ubezpieczenia, podatki, KRUS, czynszów dzierżawnych, odsetek od kredytów, ale również dopłat bezpośrednich i zwrotu podatku akcyzowego po stronie dochodowej. Przede wszystkim chcieliśmy dokładnie ująć koszty i przychody bezpośrednie, które łatwo oszacować i są one zbliżone u plantatorów. Nie każdy decyduje się na ubezpieczenie upraw, a w przypadku dzierżaw stawki czynszów i warunki to kwestia bardzo zindywidualizowana.

Kalkulacja uprawy pszenicy

Kalkulacja uprawy pszenicy – czy można zarobić?

Tak więc rodzi się kluczowe pytanie – czy uprawa pszenicy jest opłacana w tym sezonie? Przy cenach na poziomie 650 zł/t netto (695,50 zł brutto) do każdego hektara dołożymy 700–800 zł. Zarówno w wariancie intensywnej, jak i ekstensywnej uprawy, zakładając, że plon w stosunku do poniesionych nakładów był adekwatny.

O “wyjściu na zero” lub niewielkim, kilkuset złotowym zysku można mówić przy cenie na poziomie 800 zł/t netto (856 zł brutto). Nawet zysk w wysokości niecałych 900 złotych przy zebranych 10 tonach nie wygląda zbyt przekonująco. Gdyby uczciwie do tych wyliczeń dodać koszty wykonanych prac polowych po cenach usług, do tego koszty ubezpieczeń upraw (możemy ponieść nakłady na 10 ton, a nie zebrać nic przez gradobicie), KRUS, odsetek od kredytów czy czynszu dzierżawnego, to nawet uwzględniają po stronie przychodowej dopłaty czy zwrot podatku akcyzowego, będzie wyglądać to niestety mniej optymistycznie. 

Przy aktualnych cenach środków do produkcji rolnej godziwa cena dla pszenicy powinna wynosić przynajmniej 900–1000 zł/t netto. Choć i tutaj rolnicy z wysokimi czynszami dzierżawnymi będą mieli problem z pokryciem kosztów, nawet przy dobrych plonach.

Bobcat MT120 – najmocniejsza miniładowarka gąsienicowa w historii marki

0
Bobcat MT120 – najmocniejsza miniładowarka gąsienicowa w historii marki

Bobcat kolejny raz podnosi poprzeczkę w segmencie kompaktowych maszyn budowlanych i ogrodniczych, wprowadzając na rynek zupełnie nową miniładowarkę gąsienicową MT120. Premiera odbywa się podczas targów Paysalia w Lyonie – jednej z najważniejszych europejskich imprez branżowych poświęconych architekturze krajobrazu i utrzymaniu terenów zielonych. MT120 to obecnie najpotężniejsza miniładowarka gąsienicowa w ofercie Bobcat, zaprojektowana specjalnie z myślą o pracy w wyjątkowo ciasnych przestrzeniach i w warunkach wymagających najwyższej precyzji.

Bobcat MT120 – najmocniejsza miniładowarka gąsienicowa w historii marki

Maksymalna moc w kompaktowej konstrukcji

Nowy model MT120 łączy niewielkie gabaryty z imponującą siłą roboczą. Maszyna wyposażona została w silnik o pojemności 1,2 litra, pracujący bez filtra cząstek stałych DPF, co zmniejsza koszty eksploatacji oraz ogranicza konieczność obsługi serwisowej. Maksymalne obciążenie statyczne wynoszące 1573 kg oraz wyjątkowo duża siła odspajania pozwalają MT120 pracować z zadaniami, które dotąd wymagały użycia większych ładowarek.

Jednym z kluczowych atutów MT120 jest jej szerokość – zaledwie 91 cm. Dzięki temu maszyna bez problemu przejeżdża przez wąskie bramy, furtki, przejścia i korytarze krajobrazowe, docierając tam, gdzie konwencjonalny sprzęt nie ma możliwości wjazdu. Niski nacisk na podłoże pozwala chronić gotową nawierzchnię, murawę i elementy zagospodarowania terenu, co jest szczególnie ważne podczas prac wykończeniowych.

Wysokość podnoszenia na poziomie 2,24 m oraz zasięg 56 cm umożliwiają wygodną obsługę materiałów ponad krawędziami pojazdów transportowych i podczas układania elementów małej architektury. Precyzyjny układ sterowania oraz zintegrowana platforma operatora zapewniają pełną kontrolę w każdej fazie pracy.

Bobcat baner KMK AGRO

Odpowiedź na zmieniające się potrzeby branży

W ostatnich latach powierzchnia działek budowlanych w Europie uległa wyraźnemu zmniejszeniu, co stawia przed profesjonalistami od zagospodarowania przestrzeni nowe wymagania. Jak podkreśla Federico Fernández-Ayala Novo, menedżer ds. produktów do utrzymania terenu w Bobcat, maszyny muszą być coraz zwrotniejsze i bardziej kompaktowe, przy jednoczesnym zachowaniu dużej siły roboczej. MT120 stanowi odpowiedź na ten trend, oferując pełnowymiarową funkcjonalność w miniaturowej formie. Dzięki temu wykonawcy mogą realizować prace w przestrzeniach, które dotychczas były trudno dostępne lub wymagały ręcznych narzędzi.

Bobcat MT120 – najmocniejsza miniładowarka gąsienicowa w historii marki

Trwałość i minimalne koszty eksploatacyjne

Projekt MT120 zakłada maksymalną niezawodność i redukcję elementów wymagających obsługi serwisowej. Silnik bez filtra DPF, bezobsługowe rolki i tuleje oraz układ napędu bezpośredniego sprawiają, że ładowarka generuje wyjątkowo niskie koszty eksploatacyjne przez cały okres użytkowania. Konstrukcja gąsienicowa zapewnia płynny ruch i stabilność, a niski nacisk na podłoże pozwala wykonywać prace na gotowej murawie, trawnikach, ścieżkach czy betonie bez ryzyka uszkodzeń.

Bobcat MT120 – najmocniejsza miniładowarka gąsienicowa w historii marki

Wszechstronność dzięki szerokiej gamie osprzętu

Jednym z fundamentów sukcesu miniładowarek Bobcat jest bogata lista kompatybilnych narzędzi. MT120 współpracuje z ponad dwudziestoma kategoriami osprzętu, co sprawia, że staje się maszyną wielozadaniową. Może być wykorzystywana do niwelowania terenu, przygotowania gleb pod nasadzenia, układania darni, usuwania pni i gałęzi, transportu materiałów, stawiania ogrodzeń, prac związanych z nawadnianiem, a także zimowego utrzymania terenów poprzez odśnieżanie. Dzięki intuicyjnym elementom sterowania nawet sezonowi pracownicy mogą szybko opanować obsługę MT120, co zwiększa wydajność zespołu w okresach największego obciążenia.

Bobcat MT120 – najmocniejsza miniładowarka gąsienicowa w historii marki

Ponad 20 lat ewolucji miniładowarek gąsienicowych Bobcat

Bobcat wprowadził pierwszą miniładowarkę gąsienicową już w 2002 roku, wyznaczając kierunek rozwoju całej kategorii maszyn kompaktowych. Dziś producent kontynuuje tę tradycję, systematycznie rozwijając linię ładowarek o sterowaniu burtowym, kompaktowych ładowarek gąsienicowych, małych ładowarek przegubowych oraz kompaktowych ładowarek kołowych. MT120 dołącza do modelu MT100, tworząc duet, który odpowiada na potrzeby zarówno mniejszych firm ogrodniczych, jak i dużych przedsiębiorstw zajmujących się profesjonalną pielęgnacją krajobrazu.

Bobcat MT120 – najmocniejsza miniładowarka gąsienicowa w historii marki

Premiera na targach Paysalia 2025

W dniach 2–4 grudnia 2025 roku Bobcat zaprezentował MT120 podczas targów Paysalia w Lyonie. Oprócz nowej miniładowarki odwiedzający moglizobaczyć także minikoparkę E27z z osprzętem do wiercenia, model E17z z chwytakiem hydraulicznym, traktor ogrodniczy CT1025 oraz kompaktową ładowarkę gąsienicową T450 wyposażoną w kosiarkę bijakową. To pełna przekrojowa prezentacja maszyn przygotowanych do pracy w dynamicznie rozwijającej się branży kształtowania krajobrazu.

+15 stopni 9 grudnia pokażą termometry w Nowym Sączu i Legnicy

0
pogoda 9 grudnia
pogoda 9 grudnia

Pogoda 9 grudnia- apogeum ciepła

Nastał czas prawdopodobnie najcieplejszych dni w tegorocznym grudniu. Jutro i pojutrze miejscami od Małopolski po Dolny Śląsk temperatura wzrośnie do 15-16 stopni. Co ciekawe nie zabraknie tam też słońca.

Po drugiej stronie Polski też ciepło bo 7-10 stopni w grudniu to nie jest mało ale tu popada.

pogoda 9 grudnia

Już najbliższej nocy deszcz rozpada się od środkowego Mazowsza po Kujawy, Kaszuby, Pomorze Zachodnie a nad ranem także na Ziemi Lubuskiej, Wielkopolsce ( tylko południe regionów jak Żary, Żagań, Leszno, Rawicz najwyżej pokropi), północy Łódzkiego i na Podlasiu. Na termometrach wysokie wartości- zboża ozime z pewnością będą się krzewić bo o poranku od 7 stopni na wschodzie kraju do 12 na Dolnym Śląsku.

Do południa padać ma od Pomorza Zachodniego i Ziemi Lubuskiej po Wielkopolskę, większość Łódzkiego i Mazowsza, środkowe i południowe Podlasie, Lubelskie- im bliżej Lublina, Łukowa tym więcej oraz na Kujawach.

Po południu od Zatoki Gdańskiej po Mazury, Suwalszczyznę pojawią się przejaśnienia. Sucho z przejaśnieniami także od Kotliny Jeleniogórskiej, Kłodzkiej po Śląsk Cieszyński, Podhale. Być może słońce sięgnie Krakowa, Katowic, Opola, Wrocławia.

Deszcz popadywać ma głównie od Roztocza po centrum i północne Mazowsze ale słabo; może tylko pokropi.

Wiatr w Bieszczadach silny, fenowy z południowego zachodu. Nad resztą kraju słaby; chwilami umiarkowany z południowego zachodu.

Pogoda w ostatnich 30 latach: https://modele.imgw.pl/cmm/?page_id=18414

Sklep Agro Profil: https://sklep.agroprofil.pl/

Zoomlion w Polsce już w 2026 roku?! Rosnący udział Azji na globalnej scenie rolnictwa

0
Zoomlion w Polsce już w 2026 roku?! Rosnący udział Azji na globalnej scenie rolnictwa

Targi AGRITECHNICA 2025 w Hanowerze ponownie pokazały, jak szybko zmienia się świat maszyn rolniczych. W halach dominowała różnorodność, od europejskich gigantów po setki firm z Azji, w tym szczególnie silną reprezentację producentów z Chin. Wśród nich znalazły się zarówno przedsiębiorstwa dobrze znane już w segmencie maszyn prostych, jak i nowe marki prezentujące urządzenia o coraz wyższym stopniu zaawansowania technologicznego.

Obecność firm takich jak Zoomlion, Aupax, YTO czy Lovol, potwierdziła rosnące ambicje rynku azjatyckiego. Producenci ci przywieźli ciągniki, maszyny uprawowe, narzędzia zielonkowe, ładowarki oraz uproszczone systemy glebowe, ale coraz mocniej podkreślają, że chcą zaistnieć także w segmencie premium. Jednocześnie hale zdominowały premiery marek europejskich. Prezentowane były nowe modele kombajnów, ciągników, siewników i maszyn towarzyszących, uzupełnionych o rozwiązania cyfrowe i systemy automatyzacji.

Zoomlion – hybrydowa ofensywa w segmencie premium

Na tle szerokiej oferty szczególnie wyróżniło się stoisko Zoomlion. Producent pokazał w Hanowerze kompletną gamę nowoczesnych maszyn hybrydowych, które mają odpowiadać na potrzeby gospodarstw wielkoobszarowych oraz kontraktowych usług zbioru.

W centrum uwagi znalazł się hybrydowy kombajn Zoomlion H7-600E – jedna z najgłośniejszych premier targów. To jedna z pierwszych konstrukcji tej klasy wykorzystujących napęd hybrydowy w sposób kompleksowy.

Zoomlion w Polsce już w 2026 roku?! Rosnący udział Azji na globalnej scenie rolnictwa

Zoomlion H7-600E – kluczowe dane techniczne

 – Moc silnika spalinowego: około 480 KM.

 – Moc maksymalna przy pełnym wykorzystaniu silników elektrycznych: ponad 600 KM.

 – Liczba silników elektrycznych w układzie: 12, rozmieszczonych przy hederze, bębnie młócącym, wentylatorach, napędzie osi i pozostałych podzespołach.

 – Pojemność zbiornika ziarna: około 11 500 litrów.

 – Szerokość hedera: 7,6-9,2 m w zależności od wersji.

 – Rozładunek ziarna: około 110 l/s.

 – Przystawki do kukurydzy: konfiguracje 8- lub 12-rzędowe.

 – Deklarowane zużycie energii: nawet o 30% niższe niż w klasycznym kombajnie tej klasy.

 – Konstrukcja ograniczająca liczbę przekładni pasowych i łańcuchowych, co daje mniejsze straty energii, niższe zużycie, mniej punktów serwisowych.

Maszyna została zaprojektowana do długotrwałej pracy w trudnych warunkach, a zastosowanie napędu hybrydowego ma zwiększyć zarówno wydajność młócenia, jak i dynamikę całego układu roboczego.

Hybrydowe ciągniki Zoomlion

Obok kombajnu, podczas targów Agritechnica, zaprezentowano także trzy modele hybrydowych ciągników: DV3504, DQ2604 oraz DL1604, obejmujące segment mocy od około 160 do 350 KM.
 Charakterystyczne elementy tych modeli to:

 – Układ napędowy MIDD łączący silnik spalinowy z elektrycznym wspomaganiem.

 – Siła uciągu dochodząca do ok. 119 kN.

 – Wydajność hydrauliki sięgająca ok. 227 l/min.

 – Kabina o podwyższonym standardzie wyciszenia, z pełną amortyzacją i panelem sterowania w formie ergonomicznego podłokietnika.

 – Przystosowanie do pełnej autonomiczej jazdy bez kierowcy

Zoomlion w Polsce już w 2026 roku?! Rosnący udział Azji na globalnej scenie rolnictwa

Towarzysząca gama narzędzi jak pługi, brony talerzowe, agregaty uprawowe i uprawowo-siewne sugeruje, że Zoomlion zamierza wejść do Europy jako producent oferujący pełny zestaw maszyn, nie tylko pojedyncze modele.

Debiut Zoomlion w Europie i Polsce – koniec 2026 roku

Kluczową informacją ogłoszoną przy premierach na AGRITECHNICA jest planowane wejście marki Zoomlion na rynki europejskie. Firma przygotowuje pełne portfolio do homologacji, a oficjalny start sprzedaży ma nastąpić pod koniec 2026 roku.

Oznacza to również spodziewany debiut w Polsce – zarówno kombajnu H7-600E, jak i hybrydowych ciągników Zoomlion. Polska ma być jednym z kluczowych rynków testowych i dystrybucyjnych, ze względu na duży udział gospodarstw wielkoobszarowych i rozbudowaną sieć usługowych kontraktów żniwnych.

Zoomlion w Polsce już w 2026 roku?! Rosnący udział Azji na globalnej scenie rolnictwa

AGRITECHNICA 2025 pokazała, że rolnictwo przyszłości będzie opierać się na automatyzacji, hybrydach i globalnej konkurencji. Zoomlion, ze swoją ofensywą technologiczną, stał się jednym z najistotniejszych akcentów targów i bez wątpienia jedną z firm, które warto uważnie obserwować przed ich debiutem w 2026 roku.

Podsumowanie tygodnia na giełdzie Matif – globalna presja podaży wciąż widoczna

0
Ceny zbóż na Matif

Końcówka tygodnia na giełdzie Matif w Paryżu i giełdzie w Chicago (CBoT) przyniosła wyraźne różnicowanie rynków. Silne umocnienie kursu EUR/USD do 1,1644 ograniczało konkurencyjność europejskiego eksportu i wywierało presję na notowania na MATIF. Jednocześnie relatywnie słabszy dolar wspierał notowania zbóż w Chicago, ułatwiając amerykański eksport i podbijając wyceny kontraktów na pszenicę i kukurydzę.

Ceny zamknięcia – 5 grudnia 2025 (najbliższe kontrakty)

MATIF (Paryż)

  • Kukurydza: 186,75 €/t
    • tydzień: –0,4% (–0,75 €/t)
    • 30 dni: –3,0%
    • 12 miesięcy: –9,6%
  • Pszenica: 189,25 €/t
    • tydzień: +1,1% (+2,00 €/t)
    • 30 dni: –2,6%
    • 12 miesięcy: –12,9%
  • Rzepak: 476,50 €/t
    • tydzień: –1,4% (–6,75 €/t)
    • 30 dni: –0,7%
    • 12 miesięcy: –10,0%

Waluty i rynki globalne

  • EUR/USD: 1,1644 (+0,40% w tydzień; +9,98% r/r)
  • Canola (Winnipeg): 617,9 CAD/t (–5,0% tydzień)
  • Chicago – kukurydza: 171,89 USD/t (+0,3% tydzień)
  • Chicago – pszenica SRW: 197,57 USD/t (+1,2% tydzień)

Silne euro szkodzi MATIF, ale pomaga Chicago

Mocne euro było jednym z kluczowych czynników tygodnia.

  • Przy EUR/USD powyżej 1,16 eksport z Europy staje się mniej konkurencyjny, co automatycznie studzi notowania na MATIF – szczególnie w kukurydzy i rzepaku.
  • Jednocześnie relatywnie słabszy dolar sprzyjał odbiciu na CBOT i wspierał amerykańskie kontrakty, zwłaszcza pszenicę SRW, która urosła o 1,2% mimo presji podażowej na świecie.

Rekordowe zbiory w Kanadzie – StatCan mocno schładza nastroje

W czwartek Statistics Canada potwierdził, że 2025 jest rekordowym rokiem produkcyjnym:

  • Pszenica: 40,0 mln ton (rekord historyczny)
  • Canola: 21,8 mln ton (również rekord, powyżej USDA i poprzednich szacunków)

To doprowadziło do:

  • gwałtownej przeceny canoli w Winnipeg (–5%),
  • wzrostu presji na europejski rzepak, który kończy tydzień na –1,4%,
  • rosnącej konkurencji o rynki eksportowe, która ogranicza potencjał trwałego odbicia cen pszenicy na MATIF.

Dane z Kanady spędzają sen z powiek europejskim i amerykańskim eksporterom – tak dużej podaży z jednego kierunku nie było od lat.

Raport FAO: globalna presja podaży wciąż widoczna

Raport FAO z początku grudnia potwierdził trend wzrostowy w produkcji i zapasach zbóż w tym sezonie. Niestety dla rolników świat ma pełne magazyny, a popyt rośnie wolniej niż podaż, co ogranicza potencjał dynamicznych wzrostów.

Przeczytaj – Globalna produkcja zbóż w sezonie 2025/26 po raz pierwszy przekroczy 3 miliardy ton

Fundamenty rynkowe tygodnia: soja, negocjacje geopolityczne, pogoda

Soja – paradoks spadków mimo dobrych fundamentów

Na rynku soi notowania osuwają się (-2,8% w skali tygodnia), mimo że:

  • podaż w Ameryce Południowej jest niepewna,
  • prognozy USDA nie wskazują na nadwyżki.

Przyczyną jest rozczarowujący popyt ze strony Chin, które kupują mniej niż oczekiwano w związku z październikową umową. W efekcie rynek reaguje korektą spadkową notowań soi w Chicago.

Negocjacje USA–Rosja–Ukraina

W tle rynków trwają zakulisowe rozmowy dyplomatyczne USA z Rosją dotyczące deeskalacji działań wojennych w Ukrainie.
Dla rynku oznacza to:

  • zmniejszenie premii ryzyka w wycenach pszenicy i kukurydzy,
  • chwilowe uspokojenie rynków,
  • ale też możliwość gwałtownych ruchów, jeśli negocjacje utkną w martwym punkcie, a ataki na statki handlowe się nasilą.

Podsumowanie

Tydzień przyniósł rynkowi mieszankę presji walutowej, mocnych (spadkowych) danych fundamentalnych i sygnałów geopolitycznych. Rekordowe zbiory w Kanadzie, mocne euro oraz wzrost globalnych zapasów zbóż w raporcie FAO wspólnie ograniczyły potencjał odbicia cen na MATIF. Z kolei CBoT zyskał przewagę dzięki słabszemu dolarowi i lepszemu eksportowi.

W grudzień wchodzimy z rynkiem, który ma pod dostatkiem zboża i oleistych, a nastroje wciąż będą kształtować prognozy południowoamerykańskie, popyt z Chin oraz sytuacja geopolityczna w regionie Morza Czarnego.

Źródło cen: Euronext-Paryż (MATIF), CBoT

Globalna produkcja zbóż w sezonie 2025/26 po raz pierwszy przekroczy 3 miliardy ton

0
FAO zapowiada rekordową produkcję zbóż

Według najnowszych prognoz FAO, globalna produkcja zbóż w sezonie 2025/26 może po raz pierwszy przekroczyć poziom 3 miliardów ton, ustanawiając rekord w historii monitoringu. Wzrost ten jest napędzany głównie przez korzystne perspektywy w Argentynie, Kanadzie, Unii Europejskiej i USA, a także poprawę prognoz dla zbóż gruboziarnistych i ryżu w Azji.

Wykres – Globalna produkcja zbóż, zużycie i zapasy (rekord)

Perspektywy pszenicy i gruboziarnistych zbóż w 2026 roku

Na półkuli północnej pszenica ozima ma się na ogół dobrze. W USA 45% upraw oceniono jako dobre, nieco poniżej zeszłorocznych wyników z powodu suszy. W Europie warunki są przeważnie sprzyjające, choć deficyty opadów we Włoszech budzą pewne obawy. W Rosji i na Ukrainie nasadzenia zakończono przy ogólnie korzystnych warunkach, a w Azji rosną oczekiwania co do rekordowych nasadzeń w Indiach i Pakistanie.

Na półkuli południowej sadzone są gruboziarniste zboża. W Argentynie i Brazylii perspektywy są dobre dzięki sprzyjającym deszczom i rosnącemu popytowi, a w RPA nasadzenia kukurydzy rosną nieznacznie, wspierane przez korzystne prognozy pory deszczowej.

Przeczytaj również – Kanada: Zbiory pszenicy i canoli najwyższe w historii

Wykorzystanie zbóż i rekordowe zapasy

Światowe wykorzystanie zbóż w sezonie 2025/26 ma wzrosnąć o 2,1% w porównaniu do poprzedniego sezonu, głównie w przypadku kukurydzy i ryżu. Przewiduje się większe wykorzystanie kukurydzy do pasz oraz pszenicy paszowej jako ekonomicznie atrakcyjnej alternatywy dla innych składników paszowych.

FAO zrewidowało prognozę zapasów zbóż do końca sezonu 2025/26 w górę do 925,5 mln ton, czyli o 6,5% więcej niż na początku sezonu. Największy wzrost zapasów pszenicy spodziewany jest w Chinach i Indiach, natomiast główni eksporterzy odnotują umiarkowany wzrost. Zapasy ryżu mają osiągnąć 216,8 mln ton, co pozwoli pokryć 4,6 miesiąca globalnego zapotrzebowania.

Wnioski dla rolników:
Rekordowa globalna produkcja zbóż i wysoki poziom zapasów mogą stabilizować ceny, ale też wymuszają uważne planowanie sprzedaży i strategii eksportowej. Dla producentów pszenicy, kukurydzy i ryżu oznacza to konieczność monitorowania konkurencyjnych rynków i wykorzystania okazji na lokalnych i międzynarodowych giełdach.

Źródło: FAO

AMAZONE otwiera nową siedzibę w USA: strategiczna inwestycja w El Dorado

0
AMAZONE otwiera nową siedzibę w USA: strategiczna inwestycja w El Dorado

Firma AMAZONE, jeden z globalnych liderów w obszarze inteligentnej uprawy roślin, ogłasza znaczący krok w rozwoju swojej działalności na rynku północnoamerykańskim. Nowa lokalizacja w El Dorado, w stanie Kansas, pozwoli firmie jeszcze skuteczniej obsługiwać rolników i dealerów w Stanach Zjednoczonych, zapewniając szybszą logistykę, lepszy serwis i większą dostępność maszyn. To kolejna inwestycja, która podkreśla ambicje AMAZONE w zakresie dalszej ekspansji na największym na świecie rynku maszyn rolniczych.

Nowa siedziba w Kansas – przełom dla operacji logistycznych i montażowych

Otwarcie nowego obiektu w El Dorado stanowi odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie rynku amerykańskiego na maszyny do nawożenia, uprawy gleby, ochrony roślin i precyzyjnego siewu marki AMAZONE. Lokalizacja obejmuje 2,63 ha terenu oraz halę o powierzchni ok. 2800 m², z czego 150 m² przeznaczono na część biurową. Obiekt będzie wykorzystywany zarówno do montażu końcowego, jak i magazynowania oraz dystrybucji maszyn i części zamiennych na terenie całych Stanów Zjednoczonych.

Wybór El Dorado nie jest przypadkowy. Miasto położone jest tuż przy autostradzie międzystanowej I-35, między Kansas City a Wichita — jednym z najważniejszych rolniczych obszarów USA. Doskonała infrastruktura, dostępność wykwalifikowanej kadry oraz bliskość terminali kolejowych i lotnisk cargo sprawiają, że jest to idealna lokalizacja dla działań logistycznych i montażowych AMAZONE.

AMAZONE otwiera nową siedzibę w USA: strategiczna inwestycja w El Dorado

Silna pozycja i wieloletnia obecność AMAZONE w Ameryce Północnej

Choć nowa siedziba w Kansas to duży krok naprzód, działalność AMAZONE w Ameryce Północnej ma znacznie dłuższą historię. Firma obecna jest na tym rynku od lat 70. XX wieku, kiedy zdobyła dużą popularność dzięki rozsiewaczom nawozów sprzedawanym pod markami EasyFlow i New Idea. W 2016 r. w Kanadzie uruchomiono spółkę AMAZONE Inc., która odpowiada za montaż maszyn dostarczanych z Europy. Od 2021 r. działa także AMAZONE USA Inc. w stanie Delaware. Obecnie ponad 30 pracowników w Kanadzie i USA obsługuje lokalnych rolników i dealerów, zapewniając doradztwo oraz wsparcie serwisowe.

AMAZONE otwiera nową siedzibę w USA: strategiczna inwestycja w El Dorado

Dlaczego Kansas? Korzyści dla rolników i partnerów handlowych

Lepsza dostępność maszyn

Nowa lokalizacja skróci czas dostaw maszyn AMAZONE, w szczególności rozsiewaczy nawozów, sprzętu do uprawy gleby i maszyn przeznaczonych do ochrony roślin.

Sprawniejsza dystrybucja części

Szybsza dostępność części zamiennych przełoży się na większą niezawodność pracy maszyn w wymagających warunkach rolnictwa północnoamerykańskiego.

Montaż końcowy na miejscu

Dzięki lokalnemu montażowi maszyny będą lepiej dostosowane do potrzeb rynku USA, a czas oczekiwania — znacząco krótszy.

Lokalny zespół ekspertów

Obecność wyspecjalizowanych doradców i techników ułatwi współpracę z dealerami i użytkownikami końcowymi, oferując wsparcie na najwyższym poziomie.

AMAZONE otwiera nową siedzibę w USA: strategiczna inwestycja w El Dorado

Inwestycja podkreślająca długofalową strategię AMAZONE

Pomimo trudnej sytuacji gospodarczej w USA, AMAZONE wyraźnie komunikuje zamiar dalszego wzrostu na tym rynku. Inwestycja w Kansas to jasny sygnał — firma chce być jak najbliżej swoich klientów, oferując im szybkie wsparcie, skrócone łańcuchy dostaw i technologie dopasowane do specyfiki północnoamerykańskiego rolnictwa. Dzięki nowej siedzibie AMAZONE tworzy solidne fundamenty do intensyfikacji działań w kolejnych latach.

AMAZONE – światowy lider inteligentnej uprawy roślin

AMAZONE jest producentem zaawansowanych maszyn rolniczych, w tym siewników, opryskiwaczy, rozsiewaczy, kultywatorów i narzędzi do uprawy gleby. Firma zatrudnia ponad 2500 pracowników w dziewięciu zakładach produkcyjnych i jest uznawana za specjalistę w dziedzinie inteligentnej uprawy roślin.

Co to jest plamistość siatkowa jęczmienia i jak się objawia?

0

Plamistość siatkowa jęczmienia to choroba grzybowa powodowana przez Pyrenophora teres. Patogen ten występuje w dwóch formach różniących się stopniem agresywności. Rozwija się na roślinach już od najwcześniejszych faz wzrostu, a jego źródłem mogą być zarówno porażone resztki pożniwne, jak i zainfekowany materiał siewny. Choroba należy do najbardziej rozpowszechnionych w uprawach jęczmienia jarego i ozimego, a jej znaczenie rośnie w gospodarstwach stosujących uproszczone zmianowanie oraz pozostawiających słomę na polu.

Grzyb zimuje w tkankach resztek pożniwnych i uwalnia zarodniki w warunkach sprzyjających infekcji. Szczególnie dynamiczny rozwój następuje przy umiarkowanych temperaturach i wysokiej wilgotności liści. Kropelki rosy, częste opady i gęsty łan ułatwiają szybkie przenoszenie patogenu między roślinami. W praktyce oznacza to, że nawet krótki okres deszczowej pogody może zwiększyć ryzyko gwałtownego nasilenia objawów.

Jak rozpoznać pierwsze symptomy na roślinach?

Plamistość siatkowa otrzymała swoją nazwę z uwagi na charakterystyczny wzór zmian chorobowych przypominających delikatną siateczkę. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych znaków zakażenia, choć we wczesnych fazach rozwojowych objawy bywają mało widoczne. Pierwsze oznaki pojawiają się zwykle na starszych liściach. Są to drobne, ciemnobrązowe punkty otoczone żółtawą obwódką. Z czasem punkty te wydłużają się i łączą w smugi o nieregularnym kształcie. Powstaje wzór przypominający sieć włókien, który stopniowo obejmuje większą powierzchnię blaszki liściowej.

Wraz z postępem choroby tkanka pomiędzy przebarwionymi liniami zaczyna zasychać. Liście tracą zdolność prawidłowej fotosyntezy i szybciej starzeją się, co osłabia całą roślinę. W skrajnych przypadkach porażeniu ulegają liść flagowy i liść podflagowy. To najbardziej newralgiczne części rośliny, decydujące o formowaniu i wypełnianiu ziarna. Gdy zostaną zniszczone, ziarniaki pozostają drobne, niedokształcone i o obniżonej masie.

Warto zwrócić uwagę, że objawy mogą przybierać różne formy w zależności od odmiany oraz warunków pogodowych. Czasem zamiast regularnej siateczki widoczne są rozległe nekrotyczne plamy. Taka postać zwykle wskazuje na porażenie przez bardziej agresywną formę patogenu. Zwłaszcza wiosną, przy szybkich zmianach temperatur i częstych opadach, choroba może rozwijać się gwałtownie i obejmować cały łan w krótkim czasie.

Dlaczego choroba stanowi realne zagrożenie dla plonu?

Plamistość siatkowa prowadzi do stopniowego ograniczenia powierzchni asymilacyjnej. Każdy milimetr uszkodzonego liścia to mniejsza ilość energii potrzebnej do budowy ziarna. Objawia się to nie tylko obniżeniem plonu, lecz także spadkiem jego jakości. Ziarno z silnie porażonych plantacji zwykle ma mniejszą liczbę opadania i gorsze parametry skrobiowe. Przy produkcji jęczmienia browarnego nawet niewielkie straty jakościowe mogą zdyskwalifikować materiał z dalszego wykorzystania.

Patogen szczególnie intensywnie rozwija się jesienią w jęczmieniu ozimym i wczesną wiosną w jęczmieniu jarym. Jeżeli infekcja rozpocznie się na długo przed strzelaniem w źdźbło, rośliny pozostają osłabione przez cały sezon. W takich warunkach łatwiej ulegają innym patogenom i gorzej radzą sobie w okresach suszy. Porażenie dolnych liści często pozostaje niezauważone, a szkody w plonie ujawniają się dopiero przy zbiorze. Rolnik, który nie obserwuje uważnie plantacji, może przegapić właściwy moment reakcji.

W jakich warunkach choroba rozwija się najszybciej?

Wilgotność utrzymująca się na powierzchni liści przez kilka godzin to czynnik najbardziej sprzyjający infekcji. Nocne ochłodzenie, roszenie i mgły połączone z temperaturami na poziomie 10–20°C pozwalają zarodnikom wnikać do tkanek roślinnych. Gdy podobna pogoda utrzymuje się przez kilka dni, objawy widoczne są niemal natychmiast. Choroba postępuje szybciej w gęstych, bujnych łanach, w których cyrkulacja powietrza jest ograniczona. Nadmierne nawożenie azotem dodatkowo zwiększa podatność roślin, ponieważ tkanki stają się delikatniejsze.

Warto pamiętać, że źródłem infekcji może być nawet niewielka ilość resztek pożniwnych pozostawionych na polu. Jeżeli jęczmień wraca na tę samą działkę częściej niż co trzy lata, ryzyko zakażenia rośnie kilkukrotnie. Patogen namnaża się także na samosiewach i trawach, dlatego ich usuwanie z pola jest istotnym elementem profilaktyki.

Jak wygląda praktyczna ocena objawów w terenie?

Rolnicy często rozpoczynają lustrację od liści dolnych. To tam najwcześniej pojawia się wzór siateczki. Jeżeli brązowe linie są równoległe i wyraźnie ograniczone, można podejrzewać początek choroby. Liście porażone w większym stopniu mają nieregularne zasychające powierzchnie, czasem z żółtą strefą przejściową. W bardziej zaawansowanych stadiach zmiany zaczynają się łączyć, co nadaje blasze ciemny, poszarpany wygląd.

W intensywnie prowadzonych plantacjach warto wykonywać ocenę co kilka dni, zwłaszcza przed fazą liścia flagowego. Zmiany pojawiają się szybko i często mają charakter ogniskowy. Jeżeli kilka roślin w jednym rzędzie wykazuje wyraźne objawy, prawdopodobne jest, że choroba rozprzestrzenia się w całym łanie. Obserwacja powinna obejmować rośliny na obrzeżach pola oraz te rosnące w miejscach zacienionych i wilgotnych, gdzie infekcje są zwykle silniejsze.

Jakie mogą być konsekwencje pozostawienia choroby bez reakcji?

Niepodjęcie działań w odpowiednim momencie prowadzi do szybkiego osłabienia całej plantacji. Liście tracą odporność i stają się podatne na inne patogeny. Rośliny gorzej wykorzystują składniki pokarmowe i wodę, a w fazie kłoszenia mogą nie zbudować odpowiedniej liczby ziarniaków. Przy silnym porażeniu ubytek plonu bywa zauważalny już gołym okiem. Kłosy są krótsze, luźniejsze i mniej wyrównane. Plantacja dojrzewa nierównomiernie, co utrudnia zbiór i zwiększa ryzyko strat podczas omłotu.

Jeżeli choroba nasili się w końcowej fazie wegetacji, jęczmień zaczyna przedwcześnie zasychać. Taka reakcja stresowa wpływa na obniżenie gęstości ziarna, a jego parametry mogą okazać się nieodpowiednie do przechowywania lub dalszego przerobu. Dlatego monitorowanie objawów i szybka identyfikacja pierwszych plamek o wyglądzie siateczki pozostają kluczowe dla utrzymania zdrowego łanu i stabilnego plonu.