Trwają przygotowania do uruchomienia tzw. aplikacji suszowej. W założeniu ma ona wspomóc rolników i administrację państwową w sprawnym czasowo i dokładnym kwotowo szacowaniu strat. Jednak z tym mogą być problemy, co w warunkach pogłębiającej się suszy oraz obecnego kryzysu gospodarczego, miast pomóc, może doprowadzić do spotęgowania rolniczych problemów. Najważniejsze wątpliwości to: brak możliwości alternatywnego zgłaszania szkód, niedostateczna liczba punktów pomiarowych i nadmierne uśrednienia w szacowaniu wyników pomiarów.
Błędy i brak odwołania
Środowiska rolnicze wielokrotnie zgłaszały już błędy w sposobie szacowania szkód, brak dostatecznej liczby punktów pomiarowych oraz nieprawidłową metodologię szacowania skutków suszy. Problemem jest również to, że wprowadzenie aplikacji nie przewiduje okresu przygotowawczego i nie daje możliwości alternatywnego zgłaszania szkód. Zdaniem rolników i samorządów rolniczych, brak procedur odwoławczych podważa wiarygodność tej metody stwierdzania suszy.
Dodajmy, że tegoroczne szacowanie szkód miało się odbywać w formie hybrydowej, czyli połączenia wyników satelitarnych oraz pomiarów radarowych. Ten sposób szacowania wystąpienia suszy miał zastąpić tradycyjne komisje suszowe, które odbywały wizje lokalne na polach poszkodowanych rolników, a z których skompletowaniem i prawidłowym działaniem, z uwagi na COVID-19 mogłyby być problemy. Sprawę tę wielokrotnie sygnalizowały władze wojewódzkie, powiatowe i gminne w wielu regionach kraju.
Nie ma radarów i satelitów
Zdaniem samorządów rolniczych, połączenie danych z radarów naziemnych i satelit rozwiązałoby problem. Niestety instytucje wdrażające projekt aplikacji zdecydowały się na wykorzystanie starego systemu z intensywnym wykorzystaniem obecnych wskazań Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa – Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, które w opinii środowisk rolniczych uznać trzeba za niewystarczające.
Tego rodzaju wątpliwości znalazły się min. w piśmie Porozumienia Rolników Opolszczyzny skierowanym do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Wskazywano w nim m.in., na to że: wnioski do pobrania ze strony instytutu dostępne są tylko z tych terenów, które IUNG-PIB uznaje za dotknięte suszą, co zdaniem opolskich rolników jest bardzo niebezpieczne, bo wskazania z Puław często są zawodne. Ponadto liczba stacji IUNG-PIB na Opolszczyźnie nie zwiększa się, a to z uwagi na przyszłościowy plan prognozowania w oparciu o georadary, którego jednak jeszcze nie wdrożono. Ostatecznie zatem w opinii PRO, o suszy na danym terenie decyduje uśredniony wynik ze wszystkich stacji IUNG-PIB w województwie opolskim, co znacząco odbiega od rzeczywistości.
Do sprawy z pewnością powrócimy. Więcej informacji o przygotowaniach do wdrożenia tzw. aplikacji suszowej w artykule pt.: „Wnioski suszowe przez aplikację? (publ. 20 maja 2020 r.).
Tekst przygotował: Robert Gorczyński
Źródło: Izba Rolnicza w Opolu
Foto: Pixabay