Zasypani zbożem

spot_img
spot_imgspot_img

Skończyły się żniwa. Rolnicy sprzedali część zbóż i rzepaku, a dużą część przetrzymują w magazynach, bo spadek cen nie zachęca do sprzedaży. Magazyny firm skupowych są pełne. Do tego dochodzi problem z eksportem, bo ceny na rynkach światowych są niskie. W przyszłości może dojść nowy problem, bo firmy z Niemiec nie będą mogły kupić zboża, które nie zostało wyprodukowane z kwalifikowanego ziarna.

Rolnicy część zboża sprzedali, a część magazynują

Leszek Fornal, rolnik z Kantorowic:

– Jeśli chodzi o zboża to ceny są różne, część sprzedałem podczas żniw, bo ceny były lepsze. Teraz ceny spadają, a najbardziej ceny pszenicy paszowej. Część zboża mam jeszcze w magazynie o czekam, jak się rynek ukształtuje.

Bernard Dembczak, przewodniczący Związku Śląskich Rolników:

– Ja myślę, że kto już nie potrzebuje gotówki, na pewno część płodów zmagazynuje, bo licząc na jakąś lepszą cenę, lepszą ofertę.

Jan Damboń, rolnik z Roszowic:

Ceny nie pokrywają kosztów

– Część zboża sprzedajemy, bo wiadomo: są zobowiązania, więc nie ma wyjścia, a część sypiemy na magazyn. Trzeba powiedzieć, że sytuacja cenowa jest bardzo trudna. Ceny pszenicy nie nas zadowalają. W dużym stopniu nie pokrywają kosztów, gdyż nakłady bardzo mocno nam wzrosły, a cena pszenicy wróciła praktycznie do poziomu sprzed pandemii.

Wojciech Bieszczad, współwłaściciel firmy AGRENA z Łąki Prudnickiej:

– Sytuacja jest dosyć trudna, jeśli chodzi o skup, o kontynuację skupu, dlatego że większość podmiotów skupujących i większość przetwórców również, w zasadzie jest pokryta. Na wrzesień, a niektórzy już październik finalni kupujący są pokryci i zaczynamy rozmawiać już o kontraktach na listopad, grudzień, styczeń.

Skupujący mają pokryte zapotrzebowanie na najbliższe dwa miesiące

– Z tym, że robi się po prostu wszędzie ciasno, wszędzie są kolejki, miejmy nadzieję, że one ustaną i po żniwach kukurydzianych rynek się troszeczkę uspokoi.

Tadeusz Simiński, wiceprezes zarządu AgroAs:

– Żniwa w Polsce skończyły się późno, później niż zazwyczaj. Wszyscy obawialiśmy się w trakcie tych żniw, że będzie kłopot z jakością. Okazało się jednak, że w większości gospodarstw udało się zebrać pszenicę konsumpcyjną.

90 procent zebranej pszenicy spełnia parametry ziarna konsumpcyjnego

– Niewielki odsetek stanowi pszenica paszowa, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w województwie opolskim pszenica paszowa stanowi nie więcej niż 10%, a reszta to jest pszenica konsumpcyjna. Po żniwach okazało się, że ta jakość rzeczywiście jest dobra.

Magazyny rolników i skupujących są pełne

– Podaż z uwagi na bardzo wysoki zbiór była bardzo obfita, część magazynów bardzo szybko została zasypana. Rolnicy nie mają w tej chwili gdzie oddać tej nadwyżki, a zbliżają się żniwa kukurydziane, które rzeczywiście też wywołają pewną presję. Magazyny rolnicze są pełne, magazyny firm skupowych są pełne i nie ma rzeczywiście eksportu. Bez wsparcia dla tego eksportu, dla uruchomienia tej części gospodarki, nie będziemy w stanie wyrzucić tych nadwyżek na zewnątrz. No i sam zbiór kukurydzy, który zapowiadają niektóre firmy na poziomie 9 milionów ton suchego ziarna w Polsce, spowoduje, że rzeczywiście będzie trudno zmieścić ziarno. Nie ma miejsca ani w elewatorach przetwórców, w magazynach rolniczych czy w elewatorach firm skupowych, które w tej chwili mają magazyny pełne pszenicy.

Niskie ceny nie zachęcają do sprzedaży

– Ceny są niskie, nie zachęca to rolników do sprzedaży. Ale ceny, które w tej chwili oferujemy w oparciu o to, co możemy sprzedać w kontraktach terminowych na rynku unijnym i tak nie pozwalają na eksport do krajów trzecich drogą morską, bo są zwyczajnie za wysokie w relacji do cen światowych. Pszenica w Europie w dalszym ciągu jest droższa niż oczekiwania klienta z krajów arabskich, tam gdzie zwyczajowo Polska sprzedawała swoje nadwyżki eksportowe. Mieliśmy rzeczywiście dylemat, czy przyjmować bez ograniczeń to wszystko, co trafiało do nas jeszcze przed tymi deszczami, żeby rzeczywiście zabezpieczyć kontrakty, które wcześniej zawarliśmy, ale okazało się, że także po deszczach ta pszenica była konsumpcyjna.

Pszenicę trudno będzie sprzedać, bo za granicą ceny są niskie

– Mamy sporą nadwyżkę, bo w całej Polsce pszenica rzeczywiście dobrze zaplonowała. Szacuje się, że zbiory wyniosą między 13,5 a 14 mln ton. Zapotrzebowanie krajowe sięga 8 mln ton: mamy około 3,8 mln ton dla branży młynarskiej, około 4 mln ton to segment paszowy, więc 6 mln trzeba będzie wyeksportować. To, co jest dla nas istotne, to w samym województwie opolskim jest nadwyżka rzędu pół miliona ton, które stąd powinno wyjechać w świat. Dla nas naturalnym kierunkiem eksportu to jest rynek niemiecki i tutaj nasza firma wysyła około 200-250 tys. ton pszenicy konsumpcyjnej rocznie w wagonach do Niemiec.

Niemcy nie chcą kupować pszenicy wyprodukowanej z niekwalifikowanego materiału siewnego

– Nie pomaga nam w tej chwili sytuacja na rynku lokalnym i nie pomaga nam wyrok Federalnego Sądu Niemieckiego z 23 listopada 2023 roku, który nie dopuszcza możliwości obrotu zbożem, które zostało wyprodukowane z niekwalifikowanego materiału siewnego. Każdy, kto uczestniczy w łańcuchu dostaw musi zagwarantować, że pozyskany surowiec został wyprodukowany z kwalifikowanego materiału siewnego. Na podstawie tych danych, które posiadamy, to w Polsce wymienialność sięga tylko 12%. Reszta to jest raczej odsiew własny. Większość gospodarstw sieje swój materiał siewny, nie posiłkuje się kwalifikowanym materiałem siewnym, a zaprawia to, co się urodziło na polu. A więc większość eksporterów na rynku unijnym, którzy wysyłają pszenicę na rynek niemiecki z województwa opolskiego, dolnośląskiego, wielkopolski, czy zachodniopomorskiego, ryzykuje tym, że uczestniczy w łańcuchu dostaw i sprzedaje pszenicę, która być może nie została wyprodukowana z kwalifikowanego materiału siewnego. A to nie pomaga w eksporcie. I to rzeczywiście nasuwa pytanie, co będzie dalej z tymi polskimi nadwyżkami. Jak wiemy w tej chwili bardzo trudno jest sprzedać pszenicę. Rosyjski eksport jest na tyle duży i agresywny, że zaspokaja zapotrzebowanie naszych dotychczasowych klientów. No i pszenica z Polski generalnie musi być sprzedawana przygranicznie do Niemiec, Austrii i do odbiorców, którzy są zlokalizowani dużo bliżej i którzy są w stanie zapłacić ceny wyższe niż te, które możemy uzyskać w dalszym eksporcie.

Czas na kwalifikowany materiał siewny

– Będzie problem, jeżeli nie dopracujemy się mechanizmów, które zapewnią kontrolę w reprodukcji materiału siewnego i obrót licencjami na materiał siewny. Nie będziemy mogli w pełni poświadczyć tego, że towar, który został wyprodukowany pochodzi z legalnego źródła, że gospodarstwo nie wykorzystało drugiego odsiewu bez odprowadzenia opłaty hodowlanej. Możemy mieć w przyszłości spore kłopoty ze sprzedażą polskiego ziarna.

dr Mariusz Drożdż

spot_imgspot_img
Mariusz Drożdż
Mariusz Drożdż
Doktor nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, absolwent Uniwersytetu Opolskiego. W 2025 roku ukończył studia podyplomowe z zakresu Rolnictwa na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Od 2020 roku pracuje jako główny specjalista w Opolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Łosiowie. Pełni funkcję wojewódzkiego brokera innowacji w Dziale Rozwoju Obszarów Wiejskich. Od lat odpowiada za redakcję i rozwój publikacji kierowanych do rolników i mieszkańców obszarów wiejskich. Sprawuje funkcję redaktora naczelnego „Kuriera Rolniczego OODR”. Łączy doświadczenie akademickie z praktyką doradczą i działalnością wydawniczą. Jego praca koncentruje się na wspieraniu innowacji w rolnictwie i upowszechnianiu wiedzy wśród rolników.

Napisz komentarz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Strefa wiedzy

Pogoda dla rolników

0
Would love your thoughts, please comment.x