Co znajdziesz w artykule?
Strip-till jest systemem uprawy coraz śmielej wchodzącym do Polski. Polega on na uprawie tylko wąskiego pasa gleby, na którym następnie wysiewane są nasiona. Cała reszta gleby pozostaje nieruszona. Jakie zalety niesie za sobą ta metoda uprawy?
Strip-till na ciężkich podkarpackich glebach
Podwodów, dla których rolnicy decydują się na uprawę pasową jest wiele. Można tu wymienić chociażby oszczędność nawozów, paliwa i czasu, czy ochronę gleby przed erozją i utratą wody. Są jednak sytuacje, gdzie technologia strip-till jest jedynym sensownym sposobem na uporanie się z trudnymi w uprawie glinami.
Odwieczny problem ze wschodami
Pan Marek Kudła prowadzi 90 hektarowe gospodarstwo rolne położone nieopodal Mielca (woj. podkarpackie). Rolnik bazuje głównie na uprawie zbóż oraz rzepaku. Gleby, na których Pan Marek gospodaruje należą w większości do gleb ciężkich, co przez lata powodowało problemy ze wschodami, w szczególności chodzi tu o rzepak. Orka zeschniętej gliny generowała spore koszty, oczywiście sama orka nie wystarczy, glebę trzeba jeszcze uprawić. Rolnik wykorzystywał do tego celu bronę wirnikową. Niestety był to kolejny zabieg zużywający sporo energii. Najgorsze jest to, że mimo tych starań, nasiona rzepaku lądowały ostatecznie w przesuszonej glebie, co powodowało kiepskie i nierównomierne wschody. Najgorzej było jednak, gdy na intensywnie uprawioną glebę spadł silny deszcz, tworzył się z niej wówczas niemal beton, co uniemożliwiało rzepakowi przebicie się na powierzchnię. Niewiele lepiej było wiosną, po roztopach woda nie była wstanie przesiąkać w głąb gleby, w wyniku czego tworzyły się zastoiska wodne a rośliny wymakały, rolnik ratował się wówczas tworząc rowy na polu, którymi odprowadzono nadmiar wody.
Strip-till lekarstwem na wszystkie problemy
– Moja przygoda z strip-tillem rozpoczęła się od tego że nająłem usługę, efekt tak mi się spodobał, że w kolejnym roku też zdecydowałem się na usługę. Przede wszystkim czas potrzebny na obsianie moich pól skrócił się kilkukrotnie. Chciałem zakupić taki agregat na własny użytek, jednak jego cena i konieczność wymiany traktora przerosły moje możliwości finansowe. Zrodził się wówczas pomysł żeby zbudować od zera taki agregat, z którym mogły by współpracować ciągniki o mocy nieco ponad 100 koni. Tak powstał agregat GRIZLI, był to na tyle udany projekt że za ułamek ceny innych popularnych agregatów robił tą samą dobrą robotę. Skłoniło mnie to do tego, by rozpocząć produkcję i sprzedaż agregatu GRIZLI, i jak widać zyskał on uznanie rolników i wypełnił nisze na niewielkie agregaty do uprawy pasowej. Ten rok dobitnie pokazał, że warto chronić każdą kopę wody. Końcówka lata w naszym regionie była bardzo sucha, moi sąsiedzi którzy posiali rzepak po orce i uprawie broną wirnikową mogli zapomnieć o wschodach, za to mój rzepak powschodził wręcz idealne.
–Uprawa pasowa to cała technologia a nie tylko maszyna. Na ciężkich ziemiach wystarczy tylko czasami ruszyć wierzchnią warstwę ziemi płytko talerzówką i problemu z wschodami nie ma i efekt jest super. Wymierne są też oszczędności na nawozie, pod pszenice i rzepak w czasie siewu stosuję jedynie 100 kg nawozów fosforowo-potaswoych, co daje efekt porównywalny z zastosowaniem 300kg rzutowo.”– opowiada Marek Kudła.
Warto dodać że wszystkie wcześniej wspomniane problemy, jak np. tworzenie się zastoisk wodnych, w skutek poprawy struktury gleby niemal ustąpiły. Odwiedź stronę producenta agregatu GRIZLI