Co znajdziesz w artykule?
Prognozy ekonomistów tym razem były jak najbardziej trafne. Inflacja w maju tego roku wyniosła 13,9 proc. – wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. To najwyższy poziom wzrostu cen od lutego 1998 r. i niestety to jeszcze nie koniec podwyżek cen żywności i usług.
Wstępna inflacja 13,9%. Najgorsze jeszcze przed nami
Inflacja rozpędziła się niczym kula lawiny śnieżnej i z każdym miesiącem nabiera większego rozpędu. W Polsce organy rządzące wskazują główny przyczynek obecnej sytuacji wojnę w Ukrainie jednak pierwsze sygnały ostrzegawcze pojawiły się w zeszłym roku w okresie wakacyjnym. Po okresie pandemii nastało ożywienie popytu, co sprzyjało podwyżkom cen. W tym samym czasie mieliśmy już do czynienia z nagłym i drastycznym wzrostem kosztów produkcji. Wisienką na torcie są drożejące surowce energetyczne. Te 3 wymienione czynniki połączone na raz sprawiły, że wpadliśmy w spiralę podwyżek. Wojna na Ukrainie tylko zaogniła palący już problem globalnej gospodarki. Inflacja na poziomie 13,9% to wstępne szacunki GUS. Szczegółowe dane podane zostaną w połowie czerwca i z pewnością wskaźnik będzie wyższy niż na koniec maja. Niestety fatalny odczyt o wzroście cen może przesądzić o skali podwyżki stóp procentowych na posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej 8 czerwca. Według ekonomistów najgorsze jeszcze przed nami.
Realna inflacja to 22%
Żywność mocno drożeje ponieważ pojawiają się obawy o jej dostępność na skutek wojny, jak i z niesprzyjających warunków pogodowych, a także ze wzrostu kosztów przetworzenia. Realna inflacja jest dużo większa niż podaje GUS. Według najnowszego raportu o stanie cen w sklepach, w kwietniu br. codzienne zakupy były droższe o prawie 22% niż w analogicznym okresie ub.r. Według najnowszego raportu o stanie cen w sklepach, w kwietniu br. codzienne zakupy były droższe o prawie 22% niż w analogicznym okresie ub.r.
Kiedy inflacja zacznie spadać?
Odpowiedzi na to pytanie nie jest nikt w stu procentach pewny, jednak większość analityków widzi szansę na zatrzymanie wzrostu cen w drugiej połowie roku. Ma się do tego przyczynić wyhamowanie popytu konsumpcyjnego. Pierwsze sygnały, które płyną z rynku mówią o spadku udzielanych kredytów w kwietniu o 38% a także o powolnym wyhamowywaniu popytu. Jednak przed nami miesiące wakacyjne, w których właśnie ma nastąpić szczyt inflacji – nawet 16%, jak oceniają ekonomiści. Jeżeli inflacja się zatrzyma to nie ma co liczyć, że szybko zacznie spadać. Prognozy wskazują, że z kryzysem gospodarczym przyjdzie nam żyć przez najbliższe 2 lata.
źródło: GUS
zdj:pixabay