Rolnicy, szykują się spore zmiany – i to nie na lepsze. Od 30 grudnia 2025 r. możemy się spodziewać poważnych zatorów w handlu bydłem i mięsem wołowym. Powód? Nowe unijne prawo, które już teraz budzi niepokój w całej Europie.
Chodzi o EUDR – unijne rozporządzenie dotyczące ograniczenia handlu towarami, które mogą mieć związek z wylesianiem i degradacją lasów. Na celowniku znalazł się m.in. sektor wołowiny. I chociaż intencje mogą być szczytne – ochrona środowiska, klimatu, różnorodności biologicznej – to sposób wdrożenia tych przepisów budzi ogromne kontrowersje.
Biurokracja zamiast bezpieczeństwa
Problem nie leży w samym EUDR, ale w tym, że państwa członkowskie – w tym Polska – nie zdążą z przygotowaniami. Brakuje jasno określonych zasad, brakuje systemów wsparcia, a przede wszystkim – brakuje decyzji politycznych.
Podczas niedawnego spotkania organizacji rolniczych i branżowych w Brukseli jasno powiedziano: jeśli nic się nie zmieni, grozi nam paraliż handlu. Szczególnie niepokojące są dane: Polska, Malta i Grecja nie powołały jeszcze nawet urzędów odpowiedzialnych za nadzór nad EUDR.
Co to oznacza w praktyce?
Jeśli sprzedajesz bydło – uważaj. EUDR zakłada, że każdy rolnik będzie musiał dostarczyć szczegółową dokumentację potwierdzającą, że jego produkcja nie przyczynia się do wylesiania. Bez wsparcia systemowego to praktycznie niewykonalne.
– Jedna rzeźnia może mieć kilkadziesiąt tysięcy dostawców. Jak zebrać od każdego pełną dokumentację? – pyta Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego. I dodaje: – Bez wsparcia państwa czeka nas chaos, a nie zrównoważony rozwój.
źródło: pzpbm.pl