środa, 5 listopada, 2025
Strona główna Blog Strona 18

Rosja ponownie atakuje infrastrukturę portową w Odessie

0

Rosjanie zaatakowali w nocy obwód odeski dronami

– W wyniku ataku 9-pażdziernika dokonano zaniszczeń między innymi w infrastrukturze portowej, w tym magazyn z olejem roślinnym. Media ukraińskie donoszą, że pożary objęły rozległe obszary, które strawiły domy, budynki administracyjne i infrastrukturę portową.

Według władz obwodu odeskiego, straty w infrastrukturze cywilnej, portowej i energetycznej są znaczne. Sytuacja w obwodzie odeskim po ataku dronów zmusza lokalne władze i ratowników do podjęcia natychmiastowych działań w celu usunięcia skutków zdarzenia i udzielenia pomocy poszkodowanym.

Porty Wielkiej Odessy są dla Ukrainy „oknem na świat”

Warto przypomnieć, że porty Wielkiej Odessy (obejmujące Port w Odessie, Czarnomorsku i Piwdennym) są kluczowym „oknem na świat” dla ukraińskiego eksportu, głównie produktów rolnych i innych towarów. Podkreśla to ich strategiczne znaczenie dla ukraińskiej gospodarki, zwłaszcza w kontekście globalnej roli Ukrainy jako „spichlerza świata”. 

Uczestnicy rynku giełdowego przyzwyczaili się do ataków na ukraińskie porty

Wcześniej rynki giełdowe nerwowo reagowały na ataki rosyjskie na te strategiczne obiekty portowe. Jednak z czasem rynek przyzwyczaił się do tego typu zdarzeń i reakcje są niewielkie lub żadne. Tym bardzie, że ukraiński eksport drogą morską mimo ataków jest silny, a światowa podaż od innych eksporterów wyjątkowo duża.

UE zaostrza ochronę klimatu: Ceny nawozów mają znacząco wzrosnąć

0

Eksperci prognozują, że ceny nawozów mineralnych, szczególnie azotowych w Unii Europejskiej mogą znacząco wzrosnąć już od przyszłego roku. Według analityków Rabobanku, do 2030 roku ich koszt może być nawet o 50 procent wyższy niż obecnie. Głównym powodem są nadchodzące zmiany w unijnej polityce klimatycznej.

CBAM – nowy podatek węglowy na importowane nawozy

Od 2026 roku w UE zacznie obowiązywać Mechanizm Dostosowania Granicznego w zakresie Węgla (CBAM – Carbon Border Adjustment Mechanism). To nowe narzędzie ma na celu wyrównanie zasad konkurencji między europejskimi producentami objętymi systemem ETS (Europejski System Handlu Uprawnieniami do Emisji CO₂), a producentami spoza UE.

W praktyce oznacza to, że importowane nawozy azotowe będą objęte dodatkową opłatą za emisję CO₂. Około 15 milionów ton takich nawozów (głównie amoniaku, mocznika i DAP (fosforanu dwuamonowego)), zostanie obciążonych podatkiem granicznym od emisji dwutlenku węgla.

Wyższe koszty importu uderzą w rolników

Eksperci Rabobanku wskazują, że koszty te ostatecznie poniosą europejscy rolnicy: – To prawdopodobnie oznacza, że koszty zostaną przerzucone na producentów rolnych, a częściowo także na handlowców – zauważają analitycy.

Unia Europejska w dużej mierze polega na imporcie nawozów. Pięć krajów (Rosja, Egipt, Maroko, Algieria oraz Trynidad i Tobago) odpowiada łącznie za blisko 70 procent importu nawozów azotowych do UE. Nowe regulacje sprawią, że dostawy z państw o wysokiej emisji CO₂ staną się droższe, co ograniczy możliwości wyboru dostawców.

Prognozy wzrostu cen nawozów do 2030 roku

Wzrost kosztów będzie zależał od poziomu emisji poszczególnych producentów oraz ceny certyfikatów CO₂ w UE.

  • Amoniak: dodatkowy koszt importu może sięgnąć 200 euro za tonę do 2030 roku. Ceny wzrosną o 10–20% już w przyszłym roku, a w perspektywie pięciu lat nawet o 50%.
  • Mocznik: spodziewany wzrost cen o 10–15% w 2026 roku i do 45% w 2030 roku.
  • DAP: ze względu na niższą emisję CO₂ przy produkcji, wzrost cen będzie mniejszy – od 2 do 5% w przyszłym roku i do 10% w 2030 roku.

Kraje o wysokiej emisji, takie jak Rosja czy Trynidad i Tobago, mogą stać się mniej atrakcyjnymi dostawcami. Z kolei państwa o niższych emisjach, np. USA, zyskają przewagę konkurencyjną.

Zielony i niebieski amoniak – przyszłość produkcji nawozów

Europejscy producenci oraz część partnerów handlowych spoza UE inwestują w bardziej ekologiczne technologie. Coraz większe znaczenie zyskuje tzw. niebieski amoniak, który powstaje z paliw kopalnych, ale emisje CO₂ są wychwytywane i składowane.

Rabobank prognozuje, że niebieski amoniak stanie się konkurencyjny cenowo do 2030 roku, ponieważ będzie zwolniony z opłaty CBAM. Natomiast zielony amoniak, produkowany w całości z odnawialnych źródeł energii, osiągnie konkurencyjność dopiero po 2034 roku, gdy mechanizm CBAM obejmie 100% emisji.

Czym jest unijny CBAM?

Mechanizm Dostosowania Granicznego w zakresie Węgla to kluczowy element unijnej strategii Fit for 55. Ma on zapobiegać tzw. ucieczce emisji, czyli przenoszeniu produkcji wysokoemisyjnych towarów poza granice UE.

Wraz z jego wdrażaniem stopniowo ograniczane będą bezpłatne przydziały uprawnień do emisji. Od 2034 roku CBAM w pełni obejmie branże takie jak nawozy, stal, żelazo i cement, nakładając pełną opłatę graniczną na importowane produkty.

Skoczki i mszyce – narastające zagrożenie dla upraw ozimych

0

Zmieniające się warunki klimatyczne, coraz cieplejsze jesienie oraz łagodniejsze zimy sprawiają, że mszyce i skoczki stają się jednym z najpoważniejszych zagrożeń dla zbóż ozimych. Jeszcze kilkanaście lat temu uznawane za szkodniki o mniejszym znaczeniu gospodarczym, dziś odgrywają kluczową rolę w rozprzestrzenianiu chorób wirusowych, takich jak BYDV (żółta karłowatość jęczmienia) czy WDV (karłowatość pszenicy). W połączeniu z nowoczesnymi praktykami agrotechnicznymi (wcześniejszym siewem ozimin i intensyfikacją upraw) ich znaczenie dynamicznie rośnie.

Dlaczego mszyce i skoczki są tak groźne dla zbóż ozimych?

Zarówno mszyce, jak i skoczki należą do grupy szkodników wysysających soki roślinne. Ich aparat gębowy kłująco-ssący umożliwia im nie tylko pobieranie składników pokarmowych z tkanek, lecz także przenoszenie niebezpiecznych patogenów wirusowych i fitoplazmatycznych. W przeciwieństwie do wielu innych szkodników, ich żerowanie nie zawsze powoduje widoczne uszkodzenia mechaniczne, co utrudnia wczesne wykrycie zagrożenia.

Do najważniejszych gatunków mszyc występujących w Polsce należą:

  • Mszyca czeremchowo-zbożowa (Rhopalosiphum padi) – najpowszechniejszy wektor BYDV w zbożach ozimych,
  • Mszyca zbożowa (Sitobion avenae) i mszyca różano-trawowa (Metopolophium dirhodum) – często obecne w rejonach intensywnej uprawy zbóż,
  • Mszyca kukurydziana (Rhopalosiphum maidis) – lokalnie notowana także na jęczmieniu i pszenicy ozimej.

Wśród skoczków największe znaczenie gospodarcze mają:

  • Skoczek sześciorek (Psammotettix alienus) – główny wektor wirusów WDV i BYDV,
  • Zgłobik smużkowany (Psammotettix striatus) – aktywny przez długi okres jesienny,
  • Pienik ślinianka (Philaenus spumarius) – znany z larw żerujących w charakterystycznej pianie.

Jesienne infekcje – ukryte zagrożenie dla ozimin

Jesień to kluczowy okres w ochronie zbóż ozimych. Właśnie wtedy mszyce i skoczki migrują z traw i samosiewów na młode siewki pszenicy, pszenżyta i jęczmienia ozimego. Choć ich obecność często pozostaje niezauważona, infekcje wirusowe, które w tym czasie przenoszą, ujawniają się dopiero wiosną. Wówczas obserwuje się:

  • żółknięcie lub czerwienienie liści,
  • zahamowanie wzrostu i karłowacenie roślin,
  • słabsze krzewienie i redukcję liczby kłosów.

Badania i obserwacje polowe wskazują, że straty plonu mogą sięgać nawet 60%, zwłaszcza w warunkach ciepłej jesieni i łagodnej zimy, które sprzyjają długiej aktywności wektorów.

Charakterystyka najgroźniejszych gatunków skoczków

Skoczek sześciorek (Psammotettix alienus)
Występuje w dwóch pokoleniach rocznie. Dorosłe osobniki są aktywne od wiosny do późnej jesieni. Żerując na zbożach ozimych, przenoszą wirusy BYDV, WDV oraz fitoplazmy. W ostatnich latach jego liczebność systematycznie rośnie, co czyni go jednym z najgroźniejszych szkodników w uprawach pszenicy ozimej i jęczmienia.

Pienik ślinianka (Philaenus spumarius)
Ten gatunek osiąga nawet 6 mm długości i łatwo go rozpoznać po larwach otoczonych „pienistą osłoną”. W latach suchych może występować w bardzo dużych liczbach, stanowiąc istotne źródło infekcji wirusowych i fitoplazmatycznych.

Zgłobik smużkowany (Psammotettix striatus)
Podobnie jak skoczek sześciorek, rozwija dwa pokolenia w roku. Jego aktywność jesienna, trwająca nierzadko do listopada, zwiększa ryzyko zakażeń w uprawach ozimych.

Integrowana ochrona zbóż ozimych przed mszycami i skoczkami

Zgodnie z zasadami integrowanej ochrony roślin, najważniejszym elementem strategii jest ograniczanie liczebności wektorów oraz zapobieganie infekcjom wirusowym. W tym celu zaleca się:

  1. Optymalny termin siewu – zbyt wczesny siew zwiększa ryzyko zasiedlenia przez mszyce i skoczki.
  2. Unikanie zbyt gęstych łanów, które sprzyjają rozwojowi szkodników.
  3. Izolację upraw ozimych od łąk i traw, które są naturalnym rezerwuarem wektorów.
  4. Systematyczne zwalczanie chwastów i samosiewów, stanowiących miejsce bytowania mszyc.
  5. Ochronę i wspieranie naturalnych wrogów szkodników – biedronek, złotooków, bzygowatych i pająków.

Niezwykle ważny jest monitoring nalotów mszyc i skoczków, prowadzony za pomocą żółtych naczyń lub pułapek ssących. Regularne lustracje plantacji pozwalają określić moment przekroczenia progu szkodliwości i podjąć decyzję o zastosowaniu zabiegu chemicznego.

Progi szkodliwości i zalecane zabiegi ochronne

Dla mszyc w zbożach ozimych przyjmuje się, że próg szkodliwości osiągnięty jest już w momencie pojawienia się pierwszych osobników na siewkach. W przypadku skoczków nie ustalono jednoznacznego progu ekonomicznej szkodliwości, jednak w praktyce rolniczej często zwalcza się je jednocześnie z mszycami.

W sytuacji wysokiej liczebności wektorów zaleca się wykonanie zabiegów insektycydowych, np. środkami:

  • Los Ovados 200 SE w dawce 0,2 l/ha + Asystent+ 0,1 l/ha,
  • Apis 200 SE w dawce 0,2 l/ha + Asystent+ 0,1 l/ha.

Warto jednak pamiętać, że skuteczna ochrona ozimin nie powinna opierać się wyłącznie na chemii. Łączenie metod agrotechnicznych, biologicznych i chemicznych pozwala nie tylko ograniczyć straty, ale także chronić bioróżnorodność agroekosystemu.

Podsumowanie – rosnące znaczenie monitoringu i profilaktyki

Mszyce i skoczki w uprawach ozimych to obecnie jeden z kluczowych problemów ochrony zbóż w Polsce. Z roku na rok ich liczebność i szkodliwość wzrasta, co jest bezpośrednim skutkiem łagodniejszych zim i dłuższej wegetacji roślin. Jako wektory chorób wirusowych i fitoplazmatycznych powodują ogromne straty plonów, szczególnie w jęczmieniu i pszenicy ozimej.

Efektywna ochrona zbóż ozimych przed mszycami i skoczkami wymaga kompleksowego podejścia: monitorowania nalotów, odpowiedniego terminu siewu, wspierania organizmów pożytecznych i – w razie potrzeby – precyzyjnego stosowania insektycydów. Tylko konsekwentne działania profilaktyczne i szybka reakcja na pierwsze objawy obecności szkodników pozwalają ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusów BYDV i WDV, a tym samym utrzymać wysoką zdrowotność i plonowanie ozimin.

Stopy procentowe ponownie w dół

0
Stopy procentowe w dół

Dziś, 8 października 2025 r., Rada Polityki Pieniężnej (RPP) ponownie obniżyła stopy procentowe NBP o 0,25 pkt proc. Stopa referencyjna obniżona została do 4,50%, stopa lombardowa do 5,00%, stopa depozytowa do 4,00%, a stopy redyskonta i dyskontowa weksli odpowiednio do 4,55% i 4,60%. Jest to już czwarta obniżka stóp procentowych w tym roku, a decyzja RPP była zaskoczeniem dla wielu obserwatorów rynku. 

Nowe poziomy stóp procentowych NBP:

  • Stopa referencyjna: 4,50%
  • Stopa lombardowa: 5,00%
  • Stopa depozytowa: 4,00%
  • Stopa redyskonta weksli: 4,55%
  • Stopa dyskontowa weksli: 4,60%

Kto zyskuje

  • Skarb Państwa, jako największy dłużnik: Zadłużenie Skarbu Państwa sięga 1,66 bln zł i stale rośnie, co oznacza, że w skali roku obsługa długu będzie o ponad 4 mld zł tańsza w skali roku.
  • Kredytobiorcy: Niższe stopy procentowe oznaczają mniejsze raty kredytów hipotecznych i innych kredytów, co zwiększa ich dochód rozporządzalny. 
  • Przedsiębiorcy: Tańsze kredyty i pożyczki ułatwiają finansowanie inwestycji i rozwój firm, co może prowadzić do wzrostu gospodarczego. 
  • Gospodarka: Niższe koszty finansowania i większa dostępność kredytów stymulują popyt i aktywność gospodarczą. 
  • Konsumenci: pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy i potencjalne dalsze obniżki stóp mogą skłaniać konsumentów do większych wydatków i inwestycji. 

Kto traci

  • Oszczędzający: Oprocentowanie lokat bankowych i innych depozytów spada, co oznacza niższe odsetki i wolniejszy wzrost ich kapitału.
  • Inwestorzy: Niskie stopy procentowe sprawiają, że lokowanie pieniędzy w bezpiecznych, ale nisko oprocentowanych obligacjach staje się mniej atrakcyjne.

Wśród gospodarstw domowych dominują te posiadające oszczędności i to one stracą

Warto wiedzieć, że według raportu NBP o stabilności systemu finansowego z czerwca 2023 roku, 73% gospodarstw domowych posiadało oszczędności, a 44% było zadłużonych. Oznacza to, że więcej gospodarstw domowych posiada oszczędności (tracą one na obniżkach stóp procentowych) niż kredyty.

Źródło: NBP

Rolnik uratowany przez samozbiory! Papryka nie zmarnowała się dzięki rodakom!

2

Rok 2025 nie oszczędza polskich gospodarstw. Rolnik z województwa świętokrzyskiego, właściciel 30-hektarowego pola, stanął przed dramatycznym dylematem – ceny papryki w skupie były tak niskie, że zbiór po prostu się nie opłacał. Plony, które kosztowały mnóstwo pracy, mogły zostać pozostawione na polu do gnicia.

W tej trudnej sytuacji rolnik zdecydował się na samozbiory. Każdy mógł przyjść i zebrać tyle papryki, ile potrzebował. Reakcja ludzi przeszła jego najśmielsze oczekiwania – do gospodarstwa przyjechali uczestnicy z różnych części Polski, chcąc pomóc uratować plony. Dzięki tej wyjątkowej solidarności całość papryki została ostatecznie zebrana, a rolnik uniknął dramatycznej straty.

Ile kosztuje kilogram papryki 2025?

Dla polskich rolników sytuacja jest brutalna. Ceny w skupie wynoszą zaledwie 30–40 groszy za kilogram, co oznacza, że 100 kg plonów daje zaledwie 30–40 złotych – nie wystarcza to na pokrycie kosztów pracy, paliwa i nawozów. W tym samym czasie w sklepach papryka kosztuje od 12 do 18 zł za kilogram, pokazując ogromną dysproporcję między pracą rolnika a ceną dla konsumenta.

Czy uprawa papryki w 2025 roku się opłaca?

Przy tak niskich cenach uprawa papryki staje się prawdziwym wyzwaniem finansowym. Koszty produkcji przewyższają przychody, a sytuację pogarsza niekontrolowany import – w pierwszych siedmiu miesiącach 2025 roku do Polski trafiło ponad 62 tysiące ton papryki, głównie z Hiszpanii, Niemiec, Turcji, Izraela i Maroka.

W efekcie wielu rolników zmuszonych jest pozostawić część upraw na polu, aby nie ponosić dodatkowych strat. To dramatyczna sytuacja, która pokazuje, jak kruche jest życie gospodarza.

Solidarność ratuje plony

Dzięki samozbiorom udało zebrać się 60 ton papryki.

Historia tego rolnika to jednak dowód, że wspólnota może zdziałać cuda. Samozbiory pozwoliły uratować całe plony, a pomoc płynąca od ludzi z różnych zakątków Polski pokazuje, że społeczna solidarność jest realną tarczą w trudnych czasach.

Niestety rok 2025 pozostaje katastrofalny dla polskich gospodarstw, a podobnych sytuacji jest coraz więcej. Bez wsparcia cenowego i ograniczenia nadmiernego importu rolnicy wciąż stoją w obliczu dramatycznych strat.

Tak KE planuje ratować rolników przed Mercosur. Jest propozycja ochrony!

0

Komisja Europejska zaproponowała mechanizm ochronny, który ma chronić rolników przed gwałtownym wzrostem importu wołowiny, drobiu, miodu i cukru z krajów Mercosur. Brzmi dobrze, ale rolnicy patrzą z nieufnością – czy Bruksela naprawdę zareaguje, zanim ceny w UE spadną? Sprawdź co zaproponowano!

Jak działać ma mechanizm? Trzy tygodnie na reakcję!

Mechanizm ma działać tak, że jeśli ceny importowanych produktów będą o co najmniej 10% niższe niż ceny w UE lub jeśli import wzrośnie o 10% w ciągu roku, KE uruchomi dochodzenie i może wstrzymać preferencje handlowe. Jednak dochodzenie może trwać aż cztery miesiące, a tymczasowe procedury ochronne – choć szybkie, działają tylko przez krótki czas.

Jakie problemy widzimy my?

  • Czas reakcji może być za długi – w praktyce ceny mogą spaść zanim mechanizm zadziała.
  • Preferencyjne warunki wciąż obowiązują – dopóki dochodzenie się nie zakończy, tanie produkty z Mercosuru mogą zalewać rynek.
  • Monitorowanie rynku zależy od krajów członkowskich – jeśli Polska nie zgłosi problemu szybko, ochrona może się spóźnić.

Deklaracje KE są obiecujące, ale na papierze łatwo wygląda wszystko inaczej niż w realnym gospodarstwie. Zalew taniego mięsa czy cukru wciąż może obniżać ceny i odbierać szanse lokalnym producentom.

Mechanizm ochronny UE-Mercosur to nie propozycja, a konieczność – polscy rolnicy nie mogą pozwolić, aby zalew tanich produktów z Ameryki Południowej zniszczył ich ciężką pracę i dochody.

Klęska urodzaju w Polsce! Minister Krajewski zaprasza rolników na pilne spotkanie w Warszawie

0

Rolnicy w Polsce mają dość. Pola pełne zbóż, a ceny spadają – nadwyżka, która powinna być powodem do dumy, stała się koszmarem gospodarczym. Zbiory w tym roku są o 6% wyższe niż w ubiegłym, ale rynek nie nadąża. Minister Rolnictwa, Stefan Krajewski, zaprosił przedstawicieli rolników i organizacji branżowych na spotkanie w Warszawie 16 października.

Pola pełne zbóż, ale ceny wciąż niskie – rolnicy w trudnej sytuacji

Rolnicy w całym kraju mierzą się z sytuacją, której nikt się nie spodziewał: nadwyżka zbóż staje się ogromnym problemem. W tym roku zbiory wzrosły o 6% w porównaniu z rokiem ubiegłym, jednak ceny pozostają niskie, a gospodarstwa czują presję i niepewność.

W odpowiedzi na ten kryzys, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Stefan Krajewski zaprosił przedstawicieli rolników i organizacji branżowych na pilne spotkanie w Warszawie, które odbędzie się 16 października.

Dziś mamy klęskę urodzaju. Ta nadwyżka, która powinna cieszyć, staje się źródłem wielu problemów” – podkreślił minister Krajewski. Jak wyjaśnił, Polska dysponuje znaczną ilością ziarna, a dla zbilansowania rynku konieczny będzie eksport około 12 mln ton zbóż.

Nie krzyk, a rozmowa – tylko dialog może pomóc

Minister zaznaczył, że żadne protesty ani polityczne happeningi nie rozwiążą problemu nadwyżki zbóż. „Potrzebny jest mądry dialog i systemowe rozwiązania, które pomogą rolnikom przetrwać trudny czas” – mówił.

Dlatego zaprosił wszystkie zainteresowane strony do wspólnej rozmowy w stolicy. Celem jest wypracowanie konkretnych, praktycznych rozwiązań, które pozwolą skutecznie zarządzać rynkiem zbóż i wspierać gospodarstwa w całej Polsce.

Szczegóły dotyczące miejsca spotkania w Warszawie zostaną podane w najbliższych dniach. Minister zapewnia, że informacje będą na bieżąco aktualizowane.

źródło: MRIRW

Rolnikom z zalanych terenów grożą sankcje! KRiR apeluje o rozsądek

0

Deszcz pada, ziemia stoi w wodzie, a kalendarz wciąż przypomina: do 1 października wysiej międzyplon, do 15 lutego utrzymaj go w polu, zrób plan nawożenia, dotrzymaj zobowiązań. Tylko jak to zrobić, gdy pole bardziej przypomina jezioro niż grunt orny?

Rolnicy z powiatów nowodworskiego, gdańskiego, malborskiego, kwidzyńskiego i sztumskiego znaleźli się właśnie w takiej sytuacji. Długotrwałe opady deszczu i podtopienia sparaliżowały prace w polu. Czas ucieka, terminy gonią, a gospodarze stoją bezradni wobec natury.

Głos zabrała Krajowa Rada Izb Rolniczych (KRIR).

KRIR mówi „dość” karom za klęski, na które nikt nie ma wpływu

7 października 2025 roku Zarząd KRIR, na wniosek Pomorskiej Izby Rolniczej, wystosował pismo do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Stefana Krajewskiego. Wniosek jest prosty, ale niezwykle ważny: nie karzcie rolników za to, że nie mogą pracować w błocie.

KRIR apeluje o nienakładanie sankcji na gospodarzy z terenów dotkniętych klęską żywiołową, o zachowanie pełnych płatności z tytułu podjętych zobowiązań i o elastyczne podejście do terminów w ekoschematach i biznesplanach.

Bo jak tu wypełnić obowiązki w ramach „Rolnictwa węglowego” czy „Materiału siewnego kwalifikowanego”, skoro siewnik ugrzązł po oś w błocie?

Międzyplony i plany nawożenia tylko na papierze

Na papierze wszystko wygląda pięknie: wysiać międzyplon ozimy do 1 października, utrzymać do 15 lutego, opracować plan nawożenia, wszystko terminowo, zgodnie z wymogami. W rzeczywistości – woda stoi, gleba nie przyjmuje maszyn, a każda próba wyjazdu kończy się wciągnięciem ciągnika w bagno. Rolnicy nie proszą o przywileje, lecz o zdrowy rozsądek. Bo nikt z nich nie ma wpływu na pogodę.

Młodzi rolnicy też czekają – biznesplany w zawieszeniu

Szczególnie trudna sytuacja dotyczy tych, którzy realizują inwestycje w ramach działań takich jak „Premie dla młodych rolników”. W biznesplanach zaplanowane są konkretne zasiewy – bez ich wykonania program nie zostanie rozliczony, a wsparcie może przepaść. Tymczasem pola stoją pod wodą, a młodzi gospodarze zamiast inwestować i rozwijać się, martwią się, czy nie będą musieli zwracać dopłat.

KRIR słusznie podnosi, że obowiązki wynikające z Planu Strategicznego WPR i PROW powinny być realizowane wtedy, gdy pozwalają na to warunki agrotechniczne – a nie wtedy, gdy ktoś w biurze wyznaczył termin.

źródło: KRIR

Do 3 tysięcy zł za ha! Rząd wypłaci pomoc rolnikom z Żuław po letnich podtopieniach

0

Deszcze nawalne, które latem zalały Żuławy, zniszczyły tysiące hektarów upraw i doprowadziły wielu rolników na skraj bankructwa. Teraz rząd zapowiada konkretną pomoc. Rolnicy otrzymają nawet 3 tysiące złotych za hektar zalanych pól, a wnioski o wsparcie można składać do 24 października 2025 roku.

Dopłaty dla rolników po deszczach nawalnych na Żuławach

W lipcu 2025 roku intensywne deszcze na Żuławach doprowadziły do zalania ponad 23 tysięcy hektarów pól uprawnych. Straty ponieśli przede wszystkim rolnicy zajmujący się uprawą zbóż, kukurydzy oraz traw. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi ogłosiło, że pomoc finansowa obejmie wszystkich poszkodowanych producentów rolnych, a łączna kwota wsparcia przekroczy 65 milionów złotych.

Dzięki tym środkom rolnicy będą mogli odbudować swoje gospodarstwa i przygotować się do kolejnego sezonu, mimo trudnych warunków pogodowych.

Jak obliczana będzie wysokość pomocy po powodzi?

Wysokość dopłat zależy od stopnia zniszczeń i powierzchni zalanych gruntów. Pomoc zostanie wyliczona jako iloczyn powierzchni upraw oraz stawki odpowiedniej dla danej kategorii strat.
Rolnicy otrzymają:

  • 1 tysiąc złotych za hektar przy stratach wynoszących 30–50 procent,
  • 2 tysiące złotych za hektar przy stratach od 50 do 70 procent,
  • 3 tysiące złotych za hektar, jeśli zniszczenia przekroczyły 70 procent.

Dla użytków zielonych, łąk i pastwisk przewidziano stawkę 1,5 tysiąca złotych za hektar. To rozwiązanie ma pomóc nie tylko dużym gospodarstwom, ale również mniejszym producentom, którzy najbardziej odczuli skutki letnich ulewnych deszczy.

Szybsze szacowanie strat dzięki mapom satelitarnym

Ministerstwo zapowiedziało, że w tym roku proces szacowania strat zostanie uproszczony. Wykorzystane zostaną mapy satelitarne, które pozwolą dokładnie określić powierzchnię zalanych pól bez konieczności powoływania komisji terenowych. Dzięki temu wypłaty mają przebiegać znacznie szybciej, a rolnicy otrzymają środki bez zbędnej biurokracji.

Tam, gdzie dane satelitarne nie są dostępne, pomoc będzie przyznawana na podstawie wcześniej sporządzonych szacunków, jeśli straty przekroczyły 30 procent średniej rocznej produkcji.

Do kiedy można składać wnioski o pomoc

Rolnicy z Żuław mogą składać wnioski o wsparcie finansowe do 24 października 2025 roku. Dokumenty będą przyjmowane w biurach powiatowych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz online. Resort rolnictwa zachęca, by nie zwlekać z formalnościami, ponieważ środki zostaną wypłacone w kolejności złożonych wniosków.

Dodatkowe wsparcie i kredyty preferencyjne

Poza pomocą dla poszkodowanych gospodarstw, minister rolnictwa zapowiedział uruchomienie preferencyjnych kredytów obrotowych z oprocentowaniem zaledwie 1 procent w pierwszych dwóch latach. Kredyty te będą dostępne w ramach Funduszu Gwarancji Rolnych i mają poprawić płynność finansową w gospodarstwach. Rolnicy będą mogli uzyskać nawet 200 tysięcy euro finansowania z gwarancją do 80 procent wartości kredytu.

To atrakcyjna forma wsparcia dla rolników, którzy zmagają się nie tylko ze skutkami pogody, ale także z trudną sytuacją na rynku zbóż i warzyw.

Pomoc również dla sadowników i ogrodników

Ministerstwo przypomniało, że Komisja Europejska zatwierdziła pomoc dla sadowników i ogrodników dotkniętych wiosennymi przymrozkami. Polska otrzyma z tego tytułu 14,8 miliona euro, a środki zostaną zwiększone z budżetu krajowego do około 200 milionów złotych. Pieniądze trafią do producentów owoców i warzyw, którzy ponieśli straty w swoich gospodarstwach.

źródło: money.pl

Kiełbasa wegańska to nie kiełbasa: Parlament Europejski podjął decyzję

0
stek, kiełbasa, burger

Czy kiełbasa wegańska wciąż może być kiełbasą? Czy burger roślinny to wciąż burger? Parlament Europejski właśnie rozstrzygnął tę kwestię, głosując nad zakazem stosowania nazw typowych dla produktów mięsnych w odniesieniu do ich wegańskich odpowiedników.

Większość europosłów opowiedziała się za tym, aby określenia takie jak kiełbasa, burger czy sznycel były zarezerwowane wyłącznie dla produktów pochodzenia zwierzęcego. Teraz rozporządzenie musi zostać zatwierdzone przez wszystkie 27 państw członkowskich UE, zanim wejdzie w życie. Celem regulacji ma być ochrona konsumentów przed wprowadzającymi w błąd nazwami.

Firmy i organizacje konsumenckie przeciwne zakazowi

Nie wszyscy zgadzają się z decyzją europarlamentarzystów. Ponad 20 firm z branży spożywczej (w tym Aldi Süd, Lidl, Burger King, Beyond Meat i Rügenwalder Mühle) ostrzega, że zakaz może zaszkodzić rynkowi roślinnych alternatyw. Ich zdaniem konsumenci doskonale wiedzą, że kiełbaska z tofu czy sznycel sojowy nie zawierają mięsa, a nazwy pomagają im zrozumieć sposób przyrządzania i charakter produktu.

Zwolennicy zakazu apelują o przejrzystość

Pomysłodawczynią zmian była francuska europosłanka Céline Imart. Argumentowała, że nowe przepisy mają zapewnić przejrzystość dla konsumentów i uznanie dla pracy rolników.

Podobne stanowisko zajmuje między innymi Niemieckie Stowarzyszenie Rolników (DBV), które uważa, że reklamowanie bezmięsnych produktów jako kiełbasy wegetariańskiej czy sznycla roślinnego podważa jakość tradycyjnych produktów mięsnych i może wprowadzać w błąd.

Spór o nazewnictwo trwa od lat

Debata o tym, czy nazwy takie jak burger czy stek mogą odnosić się do produktów roślinnych, toczy się od dawna. Już w lipcu 2025 roku Komisja Europejska zaproponowała zakaz używania 29 określeń mięsnych wobec produktów roślinnych. W pierwotnej wersji projektu słowa burger, stek i kiełbasa nie znalazły się jednak na liście.

We wrześniu 2025 roku Komisja Rolnictwa Parlamentu Europejskiego zmieniła jednak stanowisko, uznając, że te terminy również powinny być zarezerwowane wyłącznie dla mięsa.

Czy konsumenci naprawdę się pomylą?

Mimo zmian w prawie, w codziennym życiu konsumenci prawdopodobnie nadal będą mówić o wegańskiej kiełbasie czy burgerze z roślin. To podobna sytuacja jak z mlekiem sojowym – choć formalnie nie jest mlekiem, nikt nie ma wątpliwości, że nie pochodzi od krowy.

Podobne spory toczyły się już wcześniej. W 2017 roku Trybunał Sprawiedliwości UE zakazał stosowania nazw takich jak mleko czy ser w odniesieniu do produktów roślinnych. Od tamtej pory na sklepowych półkach pojawiły się określenia w rodzaju napój owsiany czy alternatywa dla sera.

Francja już próbowała – i musiała się wycofać

Francja wprowadziła własny zakaz już w 2022 roku, jednak producenci roślinnych alternatyw zaskarżyli go do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

W październiku 2024 roku TSUE orzekł, że państwa członkowskie nie mogą samodzielnie zakazywać stosowania ogólnych nazw, jeśli nie są one prawnie chronione. Takie przepisy naruszałyby zasadę swobodnego przepływu towarów.

W rezultacie francuski zakaz przestał obowiązywać, a określenia takie jak burger wegański czy kiełbasa roślinna znów są tam dozwolone – o ile nie wprowadzają konsumentów w błąd.

Co dalej z nazwami wegańskich produktów?

Decyzja Parlamentu Europejskiego nie kończy sporu, a raczej otwiera nowy rozdział w dyskusji o tym, jak nazywać roślinne alternatywy mięsa. Jeśli zakaz zostanie zatwierdzony przez państwa członkowskie, producenci będą musieli znaleźć nowe sposoby na oznaczanie swoich produktów – być może bardziej kreatywne, ale mniej intuicyjne dla konsumentów. Jedno jest pewne: Wegańska kiełbasa nie zniknie z talerzy, nawet jeśli zniknie z etykiet.

Brazylia może ponownie eksportować drób. Co to oznacza dla cen w Europie?

0

Brazylijscy hodowcy drobiu mogą wreszcie odetchnąć z ulgą – po kilku miesiącach ograniczeń kraj odzyskał status wolny od ptasiej grypy, co umożliwia wznowienie eksportu drobiu do Unii Europejskiej. Decyzja o zniesieniu zakazu oznacza zakończenie czteromiesięcznej przerwy w handlu.

Początkowo restrykcje znoszono tylko w regionach poza strefą kryzysową Rio Grande do Sul, gdzie w maju wykryto przypadki wysoce zjadliwej ptasiej grypy. Od 16 października eksport z tego obszaru również będzie ponownie dozwolony.

Skutki epidemii dla brazylijskiego rynku

Epidemia mocno uderzyła w brazylijski sektor drobiarski. Choroba pojawiła się na komercyjnej fermie w stanie Rio Grande do Sul. W efekcie Brazylia utraciła status kraju wolnego od HPAI (wysoce zjadliwej grypy ptaków), przyznany wcześniej przez Światową Organizację Zdrowia Zwierząt (WOAH).

Utrata certyfikatu zdrowotnego oznaczała natychmiastowe wstrzymanie eksportu do UE. Kolejne kraje (w tym Chiny, Arabia Saudyjska i Chile) również zawiesiły import brazylijskiego drobiu. Dla gospodarki oznaczało to ogromne straty i utratę zaufania kluczowych partnerów handlowych.

Skuteczna reakcja władz i hodowców

W obliczu kryzysu Brazylia wdrożyła szeroko zakrojone środki bezpieczeństwa, które przyniosły szybkie efekty. Już 18 czerwca 2025 roku rząd ogłosił, że kraj jest ponownie wolny od ptasiej grypy – po upływie wymaganych 28 dni bez nowych przypadków choroby.

W ślad za tym 17 państw zniosło swoje ograniczenia importowe. Unia Europejska podeszła do tematu ostrożniej, decydując się na stopniowe znoszenie zakazów po serii rozmów między przedstawicielami obu stron.

Znaczenie rynku drobiu dla UE i Brazylii

Handel drobiem odgrywa istotną rolę zarówno w gospodarce Brazylii, jak i w zaopatrzeniu unijnego rynku. Według danych ABPA (Brazylijskie Stowarzyszenie Producentów Drobiu i Wieprzowiny), w 2024 roku brazylijski eksport kurczaków wzrósł o 3%, osiągając 5,294 mln ton – wobec 5,138 mln ton rok wcześniej. Przychody z eksportu wyniosły rekordowe 9,928 mld USD, co oznacza wzrost o 1,3% rok do roku.

Choć głównym odbiorcą brazylijskiego drobiu pozostają Chiny, Unia Europejska także stanowi ważny rynek. Do maja 2025 roku UE importowała z Brazylii 25 300 ton kurczaka – o 20,8% więcej niż rok wcześniej.

Wpływ na ceny drobiu w Europie

Produkcja drobiu szczególnie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, spadła w ostatnich miesiącach z powodu ptasiej grypy. Wznowienie importu brazylijskiego drobiu może przynieść zauważalny efekt dla konsumentów w Europie. Prawdopodobnie doprowadzi do stabilizacji lub nawet obniżenia cen mięsa drobiowego, które wzrosły w wyniku niedoborów spowodowanych epidemią ptasiej grypy w UE.

Choroba guzowatej skóry bydła rozprzestrzenia się w Europie. Jakie są jej objawy?

0
Żywienie bydła mlecznego

Po potwierdzonych przypadkach we Francji i we Włoszech, choroba guzowatej skóry bydła (ang. Lumpy Skin Disease, w skrócie LSD) została wykryta również w Hiszpanii. To kolejny kraj Europy Zachodniej, w którym wirus dotarł do lokalnych stad. Władze Hiszpanii i Katalonii poinformowały o wykryciu ogniska choroby w stadzie liczącym 123 sztuki bydła w miejscowości Castello d’Empuries w prowincji Girona.

Pierwsze objawy zaobserwowano 1 października u trzech sztuk bydła. Po potwierdzeniu zakażenia natychmiast wdrożono środki kontrolne i sanitarne. Całe stado zostało ubite, aby ograniczyć ryzyko dalszego szerzenia się wirusa. Obecnie trwają dochodzenia epidemiologiczne w dwóch innych gospodarstwach, w których może być zakażonych nawet 1200 zwierząt.

W odpowiedzi na wybuch choroby władze wprowadziły ograniczenia w przemieszczaniu bydła w promieniu 20 kilometrów od miejsca wystąpienia ogniska oraz ustanowiły strefę nadzoru o promieniu 50 kilometrów. Działania te mają na celu szybkie wykrycie nowych przypadków i zapobieżenie dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby.

Czym jest choroba guzowatej skóry bydła (LSD)?

Choroba guzowatej skóry bydła to wirusowa choroba zakaźna, wywoływana przez wirusa z rodzaju Capripoxvirus, należącego do tej samej grupy co wirus ospy owiec i kóz. Choroba dotyczy wyłącznie bydła – zarówno krów mlecznych, jak i bydła mięsnego. Nie stanowi zagrożenia dla ludzi ani dla innych gatunków zwierząt gospodarskich.

Wirus LSD przenosi się głównie poprzez ukąszenia owadów krwiopijnych, takich jak komary, kleszcze czy muchówki. Może być także przenoszony przez kontakt bezpośredni między zwierzętami, a nawet pośrednio – przez zanieczyszczony sprzęt, środki transportu, odzież lub ludzi pracujących ze zwierzętami.

LSD jest chorobą wysoce zaraźliwą, a jej pojawienie się w stadzie może prowadzić do dużych strat ekonomicznych w gospodarstwach hodowlanych. Choroba powoduje obniżenie produkcji mleka, spadek masy ciała, bezpłodność u samców oraz utratę wartości hodowlanej i rzeźnej zwierząt.

Jakie są objawy choroby guzowatej skóry bydła?

Pierwsze objawy LSD pojawiają się zwykle od 4 do 14 dni po zakażeniu. W początkowej fazie choroba może być trudna do rozpoznania, ponieważ jej przebieg przypomina zwykłe przeziębienie czy infekcję dróg oddechowych.

Do najczęstszych objawów należą:

  • wysoka gorączka (do 41°C),
  • apatia i utrata apetytu,
  • łzawienie i wydzielina z nosa,
  • spadek wydajności mlecznej,
  • obrzęk kończyn i węzłów chłonnych,
  • pojawienie się twardych, okrągłych guzków na skórze (od 1 do 5 cm średnicy).

Guzki pojawiają się na różnych częściach ciała: na szyi, głowie, grzbiecie, wymieniu, udach czy zadzie. Po kilku dniach mogą przekształcać się w rany i owrzodzenia, które trudno się goją i mogą prowadzić do infekcji bakteryjnych.

U samców choroba może powodować zapalenie jąder, a u krów – poronienia i zaburzenia cyklu płciowego. W zaawansowanych przypadkach zwierzęta tracą na wadze, a niektóre z nich mogą paść w wyniku odwodnienia lub wtórnych zakażeń.

Jak można zwalczać chorobę LSD?

LSD jest chorobą podlegającą obowiązkowi zgłaszania w całej Unii Europejskiej. Oznacza to, że każdy hodowca, który zauważy podejrzane objawy u swojego bydła, powinien natychmiast poinformować lekarza weterynarii.

Zwalczanie choroby opiera się głównie na:

  • szybkiej identyfikacji i eliminacji ognisk choroby,
  • likwidacji zakażonych stad,
  • dezynfekcji pomieszczeń i sprzętu,
  • ograniczeniu przemieszczania zwierząt z terenów objętych kwarantanną.

W wielu krajach stosuje się również szczepienia ochronne. Szczepionki oparte na osłabionych szczepach wirusa LSD lub wirusa ospy owiec skutecznie zmniejszają ryzyko zachorowań i ograniczają rozprzestrzenianie się choroby.

W Hiszpanii, podobnie jak wcześniej we Francji i we Włoszech, władze planują wdrożenie programu szczepień w regionach najbardziej narażonych na wystąpienie choroby.

Jak zapobiegać zakażeniom w gospodarstwie?

Skuteczna profilaktyka LSD wymaga stałej czujności i stosowania zasad bioasekuracji. Oto najważniejsze zalecenia dla hodowców:

  • Regularne kontrole zdrowia zwierząt i natychmiastowe zgłaszanie wszelkich podejrzanych zmian skórnych.
  • Stosowanie środków odstraszających owady oraz utrzymywanie czystości w oborach i na pastwiskach.
  • Dezynfekcja sprzętu i środków transportu używanych do przewozu bydła.
  • Ograniczenie kontaktu zwierząt z bydłem z innych gospodarstw, zwłaszcza w okresach zwiększonej aktywności owadów.
  • Wprowadzenie kwarantanny dla nowo zakupionych zwierząt – co najmniej przez 14 dni.

Takie działania pozwalają znacząco zmniejszyć ryzyko zawleczenia choroby do stada i chronią gospodarstwo przed stratami.

Czy choroba guzowatej skóry bydła stanowi zagrożenie dla ludzi?

Warto podkreślić, że LSD nie jest chorobą odzwierzęcą – wirus nie przenosi się na ludzi. Mięso i mleko od zdrowych zwierząt pochodzących z obszarów nadzoru są bezpieczne do spożycia, o ile pochodzą z legalnych źródeł i zostały poddane kontroli weterynaryjnej.

Zagrożenie dotyczy wyłącznie gospodarki hodowlanej i zdrowia zwierząt, a nie bezpieczeństwa konsumentów.