W stolicy Sri Lanki doszło do jednych z największych protestów w historii tego kraju. Ludzi wygnał na ulicę m. in. głód – obywatele wdarli się do siedziby prezydenta Gotabayi Rajapaksy. Szef państwa musiał ratować się ucieczką, a premier w oficjalnym komunikacie powiedział: „Nasz kraj jest bankrutem”.
Sytuacja Sri Lanki od dłuższego czasu pogarszała się, a rezerwy walutowe topniały w oczach. Poskutkowało to brakiem środków na regulowanie należności za importowane produkty, czyli przede wszystkim żywność, paliwo i leki.
Naród za największy od siedmiu dekad kryzys obwinia nieudolny rząd, za to premier podaje wojnę pomiędzy Rosją a Ukrainą jako przyczynę pogłębiającego się kryzysu. Na domiar złego, inflacja dochodząca do 60% sprawia, że szybko rosną ceny podstawowych produktów, z żywnością na czele.
fot. Jonghyun/Twitter
A może przyjrzyjmy się temu, dlaczego na Sri lance brakuje żywności.. Otóż kilka lat temu, ich prezydent zakazał nawożenia pól. Żywność miała być produkowana wyłącznie metodami ekologicznymi.
Skutek mamy na ulicach ! Pozdrawiam wszystkich opętanych ideą ekologii.
***** ekologów