czwartek, 21 listopada, 2024
spot_img

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników

spot_img

Uprawa soi w Polsce w ostatnich latach wystrzeliła w górę. Dane ARiMR pokazują, że jeszcze w 2017 r. uprawę soi w Polsce szacowano na mniej więcej 18,4 tys. ha, w roku 2020 – 21,5 tys. ha, podczas gdy w roku ubiegłym już 44,6 tys. ha. Tymczasem szacunki pokazują, że wiosną bieżącego roku zasiew soi to już niemal 80 tys. ha! Aktywnym wsparciem dla rolników w pozyskiwaniu wiedzy było Stowarzyszenie Polska Soja, które od pięciu lat działa w kraju i przekonuje rolników do podjęcia uprawy tej rośliny. Z drugiej strony nie mniej istotne jest również stałe wsparcie technologiczne.

Warto zwrócić uwagę na wzrastającą wśród konsumentów modę na produkty sojowe, które zawierają białko roślinne i mogą stanowić ważny element diety. Ponadto Komisja Europejska w raporcie „Perspektywy dla rolnictwa UE 2023-35” przewiduje znaczący wzrost produkcji soi i innych roślin strączkowych, który ma być napędzany rosnącym popytem na produkty wolne od GMO.

Warunki do uprawy tej rośliny są w Polsce tak dobre, że potencjał został przez rodzimych naukowców oceniony na nawet ok. 600 tys. ha!

Pierwszy krok za nimi

Jednym z rolników, którzy w bieżącym roku po raz pierwszy spróbowali uprawy soi, jest pan Maciej Milej z gminy Niemodlin w województwie opolskim.

– Nie ukrywam, że było to dla nas spore wyzwanie. Wraz z naszymi partnerami biznesowymi z grupy Modern Farms, prowadząc gospodarstwo o areale ok. 1 900 ha, staramy się podejmować jak najbardziej odpowiedzialne decyzje. Zasięgnęliśmy języka u innych rolników i wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Po pierwsze, soja to roślina, która wymaga bardzo dokładnego przygotowania gleby, by zbiór przebiegł sprawnie. Z drugiej strony, wiedząc, że soja zawiązuje strąki bardzo nisko, potrzebowaliśmy maszyny, która sprawi, że straty przy zbiorze będą możliwie małe – mówi Maciej Milej.

Cyfrowe kombajny z elastyczną listwą tnącą

Według obliczeń rolnika na każdy metr kwadratowy przypada około 50 roślin, co przy ostrożnych szacunkach 3 zniszczonych roślin na metrze kwadratowym, w skali całego prowadzonego zbioru dałoby stratę na poziomie 10-20 proc. To prosta droga do obniżenia rentowności całego biznesu.

Odpowiedzią na wyzwania, z jakimi mierzą się rolnicy uprawiający soję, są nowe cyfrowe kombajny John Deere, doposażone w zespół żniwny RDF Hydraflex. Maszyna John Deere T6 800 była testowana w gospodarstwie Pana Macieja Mileja.

– Ten kombajn posiada elastyczną listwę tnącą, która może odchylać  się aż o 190 mm. To bardzo ważne, gdyż technologia ta pozwala zbierać potencjalnie najwyższą liczbę strąków, a dodatkowo rośliny nie są zniszczone – brak tu tzw. połówek. Ponadto zespół żniwny RDF wyposażony jest w taśmy transportujące, na których znajdują się przetłoczenia w kształcie krzyżyków, co również zapobiega staczaniu się nasion, ograniczając tym samym straty – mówi Mateusz Janicki, specjalista ds. produktu John Deere.

– Zbiór soi przy użyciu standardowych zespołów żniwnych byłby mocno problematyczny. Strąki pozostawałyby na roślinie, a to strata plonu, co oznacza dla nas stratę finansową – uzupełnia Maciej Milej.

Warto pamiętać, że nowe kombajny cyfrowe serii T5 i T6 oferowane są z precyzyjnymi przyrządami żniwnymi dostosowanymi dla każdego rodzaju plonów, także soi. Wysoka jakość zbiorów kombajnów John Deere (strata nawet poniżej 1 proc.) możliwa jest nie tylko dzięki serii zespołów żniwnych RDF. Wydajność kombajnów T5 i T6 ma również swoje źródło w przenośniku pochyłym. Zaprojektowano go tak, by miał identyczną szerokość jak reszta kanału przepływu masy (1,67 m w modelach 6-wytrząsaczowych), co zapobiega zakłóceniom przepływu materiału w całej maszynie. To pomaga utrzymać równomierny strumień przepływu uprawy, zapewniając znakomitą jakość ziarna oraz słomy.

Kombajn cyfrowy, czyli biznes na wyższym poziomie

Maszyny John Deere obecne są w gospodarstwie pana Macieja Mileja już od 15 lat. Operatorzy chętnie korzystają z systemów RTK oraz systemów rolnictwa precyzyjnego JD Link. Odpowiednie dane zbierane są w John Deere Operations Center, co stanowi podstawę do kolejnych decyzji.

– Dzięki technologiom John Deere możemy mapować pola, tworzyć ich granice, a dane przerzucać do innych aplikacji czy programów. To z kolei wstęp do refleksji nad tym, dlaczego w danej części pola mamy nieco mniejszy plon niż w innej i jak w rezultacie dawkować fosfor, potas, nasiona – dodaje rolnik.

– Intuicyjny dashboard i szereg dostępnych w John Deere Operations Center danych oraz funkcji pozwalają w sposób świadomy planować działania. Każde pole charakteryzuje się unikalnymi cechami, dlatego też bezzasadne jest stosowanie nawozów lub środków ochrony roślin w dokładnie tej samej dawce w każdej jego części. Możliwość wgrania szczegółowych map zasobności gleby i dostosowanie dawki środków do szczegółowych wytycznych pozwala stosować je świadomie i zgodnie z rzeczywistymi potrzebami – mówi Mateusz Janicki.

SPRAWDŹ TAKŻE: Soja – kiedy siać? Uprawa soi, nawożenie, wymagania glebowe

źródło: mat.prasowy

spot_imgspot_img
Redakcja
Redakcja
Przygotowujemy dla Was zawsze najświeższe wiadomości z branży rolniczej. Newsy, wydarzenia, relacje, opinie. Widziałeś coś ważnego? Chcesz się z nami czymś podzielić? Napisz na adres redakcja@agroprofil.pl

Napisz komentarz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Strefa wiedzy

Pogoda dla rolników

0
Would love your thoughts, please comment.x