Co znajdziesz w artykule?
Trudna sytuacja tej jesieni pogłębiła kryzys w rolnictwie i skłoniła do przystąpienia do akcji protestacyjnej. O nastroje spytaliśmy producentów rolnych z Opolszczyzny.

Rolnicy szykują się do strajków
Zdzisław Kara, rolnik z Mochowa:
– Słyszałem, że mają być jakieś strajki. Rozumiem to, bo jest źle, głównie na rynku zbóż. Zwłaszcza tym którzy produkują same zboża i buraki, czyli zajmują się tylko produkcją roślinną. I trzeba powiedzieć, że to nie jest też tak, że teraz tylko rolnik ma źle. Jest cała otoczka wokół, bo to nie tylko rolnik z tego żyje. Z tego żyją firmy paszowe i, firmy, które sprzedają maszyny, oraz ich pracownicy. To też cała branża budowlana, bo rolnicy, którzy nie mają pieniędzy, nie będą kupować maszyn i nie będą inwestować w budownictwo.
Zastój w branży mleczarskiej
– W mojej branży mlecznej wielu znajomych planowało budowy obór, czy innych budynków inwentarskich, jakichś minibiogazowni, czy czegoś takiego. No i na chwilę obecną każdy teraz się skrobie po głowie, co robić, gdy cena mleka spada. Z drugiej strony też wydaje mi się, że niektóre mleczarnie wykorzystują chyba troszkę to, że źle się dzieje na tym rynku mleka, bo widzę, że ceny produktu w mleczarni nie spadają, a mleczarnie obniżają ceny płacone hodowcom. A każdy grosz, który mleczarnia da rolnikowi mniej, to są setki tysięcy złotych zysku dla mleczarni. I nie wiem, czy to też nie jest jakaś tam zmowa, czy coś takiego, że te ceny tak teraz idą w dół.
Najgorzej mają producenci zbóż, rzepaku i buraków
Piotr Groehl, rolnik z Zimnic Małych:
– Sytuacja jest beznadziejna. Nawet i prężne gospodarstwa mogą się wyłożyć, bo nie ma ceny opłacalnej: czy to rzepaku, czy pszenicy. Kto to słyszał, żeby pszenica była po 600 złotych za tonę? Dlatego dotychczas nic nie sprzedałem. Nie wiadomo, co to dalej będzie, ale to, co tak obserwuję, to wszędzie: i na Słowacji i w Czechach mają bardzo dobre zbiory, więc cena w ogóle nie pójdzie w górę.
Magazyny są pełne
Piotr Jamuła, kierownik punktu handlowego w Bogdanowicach-Koloni, Top Farms Głubczyce:
– Jeżeli chodzi z mojej perspektywy, to też uważam, że w tej chwili jest duży zator na rynku, jeżeli chodzi o płody rolne. Jest bardzo dużo towarów w magazynach. Tak naprawdę to my już od dwóch miesięcy nie przyjmujemy do magazynów pszenicy jakościowej, bo po prostu fizycznie nie mamy na nią miejsca. To, co sprzedawaliśmy w żniwa, to były partie z odbiorami praktycznie na kwiecień, maj przyszłego roku i sytuacja jest fatalna. I tak naprawdę to, co gdzieś tam możemy sprzedać na bieżąco, to proponują nam już odbiorcy dostawy na styczeń, luty przyszłego roku. Jeżeli chodzi o jakieś większe partie, no to tak jak mówię, to jest kwiecień, maj.
Mleko również tanieje
Dastin Glombik, rolnik z Rzepców:
– Ja akurat sprzedaję mleko. Też poleciało w dół i nie ma chyba rokowań na lepszą cenę. Na pewno nie w tym roku, a po nowym roku raczej się nie zapowiada.
Kredytów dla rolników praktycznie nie ma
– Starałem się o kredyt na preferencyjnych. Chciałem złożyć wniosek, ale jak bank mnie poniformował, że nawet nie zdążył dostać jakiejkolwiek puli kredytu, żeby przynajmniej jednego rolnika zadośćuczynić. Podobno system już po 10 sekundach pokazał, że pieniądze się skończyły. Te 33 miliony, które były zapowiedziane, praktycznie rozeszły się w parę sekund. Nie rokuje to dobrze, bo jeżeli u kogoś pszenica zalega w magazynie, to gdy przyjdzie marzec, kwiecień, to i tak będzie musiała wyjechać z magazynu po takiej cenie, jaka będzie. Niektórzy mają magazyn tylko na przetrzymanie jednych żniw, a nie dwóch, trzech i kolejnych.
Nic się nie opłaca w rolnictwie
Wiesław Kowalczyk, rolnik z Bukowia:
– W tej chwili można powiedzieć, że wszystko jest w rolnictwie nieopłacalne. To zmierza chyba do likwidacji naszego rolnictwa, na które pracowaliśmy 30 lat, żeby było takie porządne, żeby była zdrowa żywność. Dzisiaj to likwidujemy. Nie wiem, gdzie tu jest rozum, gdzie tu jest logika. Ale to zmierza do tego, że to nie tylko rolnicy stracą, ale i konsumenci stracą, bo będziemy jeść żywność niewiadomego pochodzenia, na pewno nie takich standardów, jakich się dopracowaliśmy. Jakoś ten rok przetrzymamy, ale to nie chodzi o ten rok, to chodzi o następne lata.
dr Mariusz Drożdż






