Z ostatnich dostępnych danych statystycznych wynika, że w maju tego roku na rynku pojawiło się 128 milionów sztuk jednodniowych brojlerów, czyli więcej niż kiedykolwiek wcześniej oraz aż o 40 procent więcej niż rok temu. – informuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz
Rekordowa produkcja piskląt zaskoczeniem dla branży
Analitycy Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz (KIPDiP) bieżącą sytuację rynkową określają jako „bezprecedensową” i zaskakującą. Jeszcze w zeszłym roku krajowe wylęgarnie znajdowały się w poważnym kryzysie. Powodem tego był katastrofalny przebieg grypy ptaków na Mazowszu, polskim zagłębiu produkcji kurcząt. Wtedy, powszechną opinią branży było przekonanie o zapaści produkcyjnej, która powinna trwać latami.
„Polska baza reprodukcyjna odbudowała się w zaskakująco szybkim tempie. Można się obawiać czy tak ogromne tempo nie doprowadzi do przegrzania rynku i pogorszenia opłacalności produkcji” – twierdzi Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Jak wyjaśnia dyrektor KIPDIP, ta sytuacja ma dwie przyczyny. Pierwsza to ogromny popyt na polski drób z Europy, druga to chęć nadrabiania straconego w czasie grypy ptaków dystansu – wyjaśnia dyrektor KIPDiP.
Koniec dobrej passy? Ceny drobiu spadają
Wzrost produkcji jest już widoczny w statystykach. Ceny skupu żywca brojlerów kurzych spadły poniżej bariery 6 złotych za kilogram, która od wielu tygodni była dla rynku rodzajem psychologicznego wsparcia. Niestety ku niedozwoleniu hodowców i producentów zaczynamy mieć do czynienia z nadprodukcją mięsa kurcząt.
„Spodziewam się, że do połowy sierpnia ta sytuacja będzie w umiarkowany sposób dolegliwa dla hodowców. Jednak po tym czasie, pod koniec sierpnia i na początku września oraz dalej do końca roku, konsekwencje rynkowej przewagi podaży nad popytem mogą być dla producentów drobiu opłakane” – prognozuje Katarzyna Gawrońska.
Źródło: KIPDIP