Co znajdziesz w artykule?
– Jeździć, skakać, tak siebie widzę w przyszłości. Interesują mnie konie, jazda. Dziś dowiedziałam się dużo o budowie konia, co jest ważne, aby koń mógł zostać wystawiony – opowiadała Magda Szerejko. W sobotę 8 czerwca w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Szepietowie odbyło się szkolenie dla młodzieży z podstaw hodowli i pomocy przedweterynaryjnej, które poprowadzili Wiesław Niewiński i lek. wet. Agnieszka Michcik
Kulisy szkolenia młodych hodowców koni
Szkolenie, o którym mowa we wstępie obejmowało podstawy budowy konia, maści konia. Była też mowa wadach budowy konia.
– Została omówiona pierwsza pomoc przedweterynaryjna, co można zrobić samemu, żeby zabezpieczyć zwierzę do czasu przyjazdu lekarza weterynarii. Ponadto rozmawialiśmy o tym, jak ocenić stan zdrowia zwierzęcia, by wiedzieć, jaką powinno mieć temperaturę, jak tę temperaturę zmierzyć, gdzie zmierzyć tętno i oddechy – na co zwracać uwagę, kiedy wydaje nam się, że coś jest z koniem nie tak, ale nie wiemy, co powinniśmy sprawdzić. Mówiliśmy o ranach, opatrunkach, o tym, co musi znaleźć się w apteczce stajennej, co wolno stosować, czego nie wolno i kiedy wolno, żeby młodzi hodowcy byli przygotowani na nieszczęścia stajenne, które się zdarzają. I żeby nie było tak, że swoim nieumyślnym złym postępowaniem wynikającym z niewiedzy, zabobonów, źle przekazywanych fromacji sprawą, że pózniej my, lekarze weterynarii, mamy utrudnioną prace, bo na przykład okazuje się, że zamknięcie rany szwem chirurgicznym jest niemożliwe, gdyż tkanka została zniszczona przez zastosowanie nieodpowiedniego środka odkażającego, co jest zresztą bardzo częste – tłumaczyła lek. wet. Agnieszka Michcik.
Z jakimi „zabobonami” walczą lekarze weterynarii?
– Walczymy z nieszczęsna wodą utlenioną, antybiotykami i aluminum w spreju. Mówimy o wpływie temperatury na zwierzęta – ciepło/zimno – o tym, jak zapobiegać kolkom, o tym, że to wcale nie jest cudowny pomysł zamkniecie zwierzęcia na cały sezon – od późnej jesieni,zimy do wczesnej wiosny w boksie. To nie służy zwierzęciu w żaden sposób – ani pod względem fizycznym ani psychicznym – uczulała weterynarz.
Do Szepietowa przyjechały dzieci i młodzież – miłośnicy koni, dzieci hodowców, uczniowie szkół weterynaryjnych.
– Dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy, na przykład jak powinien wyglądać prawidłowy typ konia zimnokrwistego, jak dokładnie opisać jego części i maść, jak tego konia pokazać. Można dowiedzieć się dużo o pokazywaniu koni. Jeżeli ktoś ma taką pasję, by w przyszłości oceniać konie, to takie szkolenie bardzo się przydaje – mówiła Malwina Nikołajuk. – Jeżeli mamy wolny czas, można się wyluzować, iść do stajni, pojeździć, nakarmić te konie, poczyścić. To czas takiego relaksu, że zapomina się o wszystkim innym – dodała.
– Najtrudniejsza jest praca nad i z koniem. Ciężko konia przystosować do siebie, częściej to my dostosowujemy się do konia. Do zwierzęcia trzeba podejść z przekonaniem, żeby koń poczuł w nas dobą energię – podzieliła się swoimi doświadczeniami Magda Szarejko.
– Podobają mi się konie sztumskie, zimnokrwiste i ślązaki. W domu mam 16 sztuk. Wszystkie chodzą w zaprzęgu. Żeby móc z nimi jeździć, najpierw trzeba je wychować – zauważył Bartosz Kostro.
– Nie mam koni, ale mój dziadek hodował i ja też w przyszłości chciałabym się tym zająć – zapowiedziała Julia Zabielska.
– Szkolić się zawsze trzeba, w każdej dziedzinie i w każdym wieku. Przepisy, zapotrzebowanie na konie, to się wszytko zmienia. W związku z tym być na bieżąco z wiedzą jest bardzo ważne. To dzisiejsze szkolenie zorganizowane zostało przy okazji czempionatu koni sokólskich, który odbędzie się następnego dnia. Konie są zwożone dzień wcześniej,wiec razem z rodzicami przyjechały dzieci. Wykorzystaliśmy ten czas, by tych młodszych czegoś nauczyć. Już wiem, że posiadają spora wiedzę i umiejętności. Miejmy nadzieję, że pociągną po rodzicach ten koński wózek – mówił Marek Niewiński, były prezes WZHK w Białymstoku.
Zachęcić młodych do hodowli
– Wcześniej takie szkolenia były dla dorosłych. W tym roku postawiłam na młodszych, żeby ich zachęcić. Nie oszukujmy się, młodzi ludzie uciekają od tej pracy, a my chcielibyśmy, żeby jak najwięcej ich zostało i hodowało konie. Dziś są tu głównie dzieci i młodzież hodowców koni, jest dużo znajomych twarzy, jeżdżą z rodzicami na wystawy, pomagają, lubią to. Sa też osoby, które jeżdżą konno, uczą się w szkołach weterynaryjnych. Cieszymy się, że chcą chłonąć tę wiedzę i że będzie ona miała zastosowanie w stajni, przy zwierzętach – podkreślała Joanna Maksimowska-Moroz, wiceprezes WZHK w Białymstoku.
– Mam nadzieję, że to będzie bardziej świadome pokolenie. Po pierwsze dzięki intranetowi i możliwości podróżowania, wyjeżdżania na tego typu imprezy są w stanie zobaczyć, jak to wszystko poszło do przodu, co można robić i jak to się wszystko powinno robić. Myślę też, że jako dzieci z tego pokolenia mają chyba większą odwagę niż ich rodzice i dziadkowie w przeciwstawianiu się temu, co było przekazywane z pokolenia na pokolenie, a życie zweryfikowało, że to nie było dobre. Trzymam za nich kciuki, bo jeżeli oni teraz przekonają się co i jak powinno się robić, to będzie im w przyszłości łatwiej i będzie też łatwiej pracować mi i kolejnym pokoleniom moich koleżanek i kolegów po fachu. Wszyscy bedą zadowoleni, bo to się wszystko zazębia – hodowca, żywieniowiec, lekarz weterynarii, pracownicy związku. To wszystko się łączy, a chodzi o to, żeby wychodować piękne, zdrowe, zgodne z wymogami rasy zwierzę – podkreślała lek. wet. Agnieszka Michcik.