Co znajdziesz w artykule?
Ambasadorowie państw unijnych mają dziś rozpatrzyć projekt ograniczenia importu niektórych produktów rolnych z Ukrainy, uznawany za niewystarczający przez część państw, w tym Francję, które chcą rozszerzyć te ograniczenia na pszenicę, czego domagają się organizacje rolnicze.
Zgrzyt ws. ograniczeń w handlu z Ukrainą
Projekt ograniczenia importu niektórych produktów rolnych z Ukrainy ma zostać omówiony na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich. „Nie ma porozumienia” w sprawie włączenia pszenicy, przyznał we wtorek belgijski minister rolnictwa David Clarinval na marginesie spotkania ze swoimi europejskimi odpowiednikami.
„Jest w nas wystarczająco dużo krajów, aby mieć mniejszość blokującą i prosić o zmiany” do tekstu, ostrzegł francuski minister Marc Fesneau.
To powód do złości rolników: UE przyznała Kijowowi zwolnienie z ceł od 2022 r., aby wesprzeć kraj w obliczu rosyjskiej inwazji. Europejscy rolnicy zarzucają napływowi ukraińskich produktów zaniżanie lokalnych cen i „nieuczciwą” konkurencję, niespełniającą tych samych standardów.
Posłowie do Parlamentu Europejskiego zgodzili się 20 marca na przedłużenie zwolnienia celnego na jeden rok, począwszy od czerwca, ale przy ograniczeniu importu drobiu, jaj, cukru, kukurydzy i owsa do wielkości importowanych w latach 2022–2023, powyżej których będą obowiązywać cła nałożone ponownie. Mechanizm ten nie obejmuje pszenicy miękkiej i jęczmienia, czego domagają się eurodeputowani i organizacje rolnicze, ale także kilka państw, na czele z Francją i Polską.
„Bez uwzględnienia pszenicy porozumienie jest nie do przyjęcia”
„Mamy do czynienia z destabilizacją rynków zbóż ” w związku z „rosyjską strategią uniemożliwiającą Ukrainie wejście na jej tradycyjne rynki” w Afryce i na Bliskim Wschodzie, argumentuje Marc Fesneau. „Szlaki morskie przez Morze Czarne znów działają, ukraińskie produkty znajdą swoje rynki zbytu” – dodaje jego węgierski odpowiednik Istvan Nagy. „Bez uwzględnienia pszenicy (porozumienie) jest nie do przyjęcia” dla Budapesztu – ostrzega.
Paryż broni także przedłużenia do 2021 r. okresu referencyjnego dla ograniczenia ukraińskiego importu, argumentując, że wolumeny na lata 2022–2023 odpowiadają i tak już masowemu importowi.
Zawarte w zeszłym tygodniu porozumienie musi zostać formalnie zatwierdzone przez Parlament Europejski podczas głosowania plenarnego w kwietniu oraz przez państwa większością kwalifikowaną (15 krajów reprezentujących 65% populacji UE). Każda zmiana musi zostać zatwierdzona przez obie strony.
„Nasze propozycje są wyważone. Mam nadzieję, że znajdziemy wspólną płaszczyznę porozumienia” – powiedział Marc Fesneau, któremu zależy na uniknięciu nierównowagi w rolnictwie, która osłabiłaby „poparcie społeczne” dla Ukrainy.
Kijów i Berlin nie kryje niezrozumienia
Z drugiej strony Berlin twierdzi, że jest wrogo nastawiony do wszelkich rewizji. „Wynegocjowano kompromis, musimy się go trzymać! – powiedział niemiecki minister rolnictwa Cem Özdemir. „Wielu nie rozumie, że obrona Ukrainy, a więc i obrona nas wszystkich, to nie tylko dostarczanie amunicji, ale także nie powtarzanie rosyjskiej propagandy, według której problematyczny spadek cen zbóż był spowodowany ukraińskimi dostawami. Nie ma na to żadnego dowodu! – zdenerwował się.
Kijów nie kryje swojego niezrozumienia.„Jesteśmy rozczarowani. Ukraina uzupełniła deficyt cukru w UE”, zapobiegając zbytniemu wzrostowi cen i „zapewnia jej około 1% całkowitego spożycia jaj i 2% spożycia drobiu: co z łatwością mogłoby pochłonąć ukraińskich uchodźców” – ukraiński minister rolnictwa Mykoła Solski powiedział AFP.
Dodał, że europejskie ograniczenia będą miały niewielki wpływ na ceny pszenicy „ustalone w Chicago”, obciążone obfitymi zbiorami w Brazylii, Argentynie i Ameryce.
Zdaniem Brukseli ograniczenie, które oprócz pierwotnego tekstu obejmowałoby pszenicę i jęczmień, z wydłużonym do 2021 r. okresem referencyjnym, zmniejszyłoby ukraiński eksport do UE łącznie o ok. 1,2 mld euro w porównaniu z 2023 r.
Źródło: AFP