wtorek, 26 listopada, 2024
spot_img

Państwa UE są podzielone w sprawie ograniczeń w handlu z Ukrainą

spot_img

Ambasadorowie państw unijnych mają dziś rozpatrzyć projekt ograniczenia importu niektórych produktów rolnych z Ukrainy, uznawany za niewystarczający przez część państw, w tym Francję, które chcą rozszerzyć te ograniczenia na pszenicę, czego domagają się organizacje rolnicze.

Zgrzyt ws. ograniczeń w handlu z Ukrainą

Projekt ograniczenia importu niektórych produktów rolnych z Ukrainy ma zostać omówiony na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich. „Nie ma porozumienia” w sprawie włączenia pszenicy, przyznał we wtorek belgijski minister rolnictwa David Clarinval na marginesie spotkania ze swoimi europejskimi odpowiednikami. 

„Jest w nas wystarczająco dużo krajów, aby mieć mniejszość blokującą i prosić o zmiany” do tekstu, ostrzegł francuski minister Marc Fesneau.

To powód do złości rolników: UE przyznała Kijowowi zwolnienie z ceł od 2022 r., aby wesprzeć kraj w obliczu rosyjskiej inwazji. Europejscy rolnicy zarzucają napływowi ukraińskich produktów zaniżanie lokalnych cen i „nieuczciwą” konkurencję, niespełniającą tych samych standardów.

Posłowie do Parlamentu Europejskiego zgodzili się 20 marca na przedłużenie zwolnienia celnego na jeden rok, począwszy od czerwca, ale przy ograniczeniu importu drobiu, jaj, cukru, kukurydzy i owsa do wielkości importowanych w latach 2022–2023, powyżej których będą obowiązywać cła nałożone ponownie. Mechanizm ten nie obejmuje pszenicy miękkiej i jęczmienia, czego domagają się eurodeputowani i organizacje rolnicze, ale także kilka państw, na czele z Francją i Polską.

„Bez uwzględnienia pszenicy porozumienie jest nie do przyjęcia”

„Mamy do czynienia z destabilizacją rynków zbóż ” w związku z „rosyjską strategią uniemożliwiającą Ukrainie wejście na jej tradycyjne rynki” w Afryce i na Bliskim Wschodzie, argumentuje Marc Fesneau. „Szlaki morskie przez Morze Czarne znów działają, ukraińskie produkty znajdą swoje rynki zbytu” – dodaje jego węgierski odpowiednik Istvan Nagy. „Bez uwzględnienia pszenicy (porozumienie) jest nie do przyjęcia” dla Budapesztu – ostrzega.

Paryż broni także przedłużenia do 2021 r. okresu referencyjnego dla ograniczenia ukraińskiego importu, argumentując, że wolumeny na lata 2022–2023 odpowiadają i tak już masowemu importowi.

Zawarte w zeszłym tygodniu porozumienie musi zostać formalnie zatwierdzone przez Parlament Europejski podczas głosowania plenarnego w kwietniu oraz przez państwa większością kwalifikowaną (15 krajów reprezentujących 65% populacji UE). Każda zmiana musi zostać zatwierdzona przez obie strony. 

„Nasze propozycje są wyważone. Mam nadzieję, że znajdziemy wspólną płaszczyznę porozumienia” – powiedział Marc Fesneau, któremu zależy na uniknięciu nierównowagi w rolnictwie, która osłabiłaby „poparcie społeczne” dla Ukrainy.

Kijów i Berlin nie kryje niezrozumienia

Z drugiej strony Berlin twierdzi, że jest wrogo nastawiony do wszelkich rewizji. „Wynegocjowano kompromis, musimy się go trzymać! – powiedział niemiecki minister rolnictwa Cem Özdemir. „Wielu nie rozumie, że obrona Ukrainy, a więc i obrona nas wszystkich, to nie tylko dostarczanie amunicji, ale także nie powtarzanie rosyjskiej propagandy, według której problematyczny spadek cen zbóż był spowodowany ukraińskimi dostawami.  Nie ma na to żadnego dowodu! – zdenerwował się.

Kijów nie kryje swojego niezrozumienia.„Jesteśmy rozczarowani. Ukraina uzupełniła deficyt cukru w ​​UE”, zapobiegając zbytniemu wzrostowi cen i „zapewnia jej około 1% całkowitego spożycia jaj i 2% spożycia drobiu: co z łatwością mogłoby pochłonąć ukraińskich uchodźców” – ukraiński minister rolnictwa Mykoła Solski powiedział AFP.

Dodał, że europejskie ograniczenia będą miały niewielki wpływ na ceny pszenicy „ustalone w Chicago”, obciążone obfitymi zbiorami w Brazylii, Argentynie i Ameryce. 

Zdaniem Brukseli ograniczenie, które oprócz pierwotnego tekstu obejmowałoby pszenicę i jęczmień, z wydłużonym do 2021 r. okresem referencyjnym, zmniejszyłoby ukraiński eksport do UE łącznie o ok. 1,2 mld euro w porównaniu z 2023 r.

Źródło: AFP

spot_imgspot_img
Andrzej Bąk
Andrzej Bąk
Pochodzę ze wsi położonej na Lubelszczyźnie. Wykształcenie zdobyłem na studiach rolniczych w Olsztynie i Lublinie (ekonomika rolnictwa), oraz w Wyższej Szkole Menedżerów (doradztwo inwestycyjne i analiza finansowa). Pracowałem przy tworzeniu Warszawskiej Giełdy Towarowej S.A. (WGT S.A.) przy udziale ekspertów z giełdy w Chicago. Aktualnie prowadzę portal internetowy e-WGT - Internetowa Giełda Rolna należący do WGT S.A. Na co dzień zajmuję się analizą rynków rolnych i paliw.

Napisz komentarz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Strefa wiedzy

Pogoda dla rolników

0
Would love your thoughts, please comment.x