Co znajdziesz w artykule?
Ceny żywności w ciągu roku podrożały o ponad 20%. Najbardziej odczuwalny wzrost jest w przypadku masła i olejów – słonecznikowego oraz rzepakowego, którego ceny wzrosły o 50% r/r. Minister Rolnictwa, Henryk Kowalczyk zapytany na antenie o to co nas czeka odpowiedział, że w najbliższych miesiącach ceny nie będą spadać.
Globalne zbiory i wojna na Ukrainie
To, ile zapłacimy za żwyność zależeć będzie od sytuacji geopolitycznej. Również to jakie zbiory będziemy mieli w Polsce będzie miało kluczowe znaczenie przy końcowych cenach produktów. Prognozy nie są optymistyczne, bo większość kraju objęta jest suszą. Jedno jest pewne ceny nie będą spadać – zapewnia Kowalczyk. A przynajmniej nie powinny spadać…
Nie spodziewam się, żeby masło czy olej taniały. To konsekwencja wojny w Ukrainie i wzrostu cen energii, gazu i nawozów – mówił w czwartek wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Produkty żywnościowe są motorem napędzającym inflację. Żywności w Polsce nie zabraknie, problemem są ceny – powiedział minister.
Żywności w Polsce nie zabraknie
Pojawiają się obawy o dostępność zbóż jednak jak uspokajał Kowalczyk, w Polsce żywności nie zabraknie.
„Mamy duży margines nadmiaru żywności (…). Świadczy o tym choćby eksport, który w ubiegłym roku wyniósł prawie 40 mld euro. Jest to naprawdę duży zapas. Nie zabraknie żywności ani dla Polaków, ani dla uchodźców z Ukrainy. (…) Co do ilości możemy czuć się całkowicie bezpieczni” – powiedział szef MRiRW.
Fakt zapasy mamy i to naprawdę spore bowiem skupy deklarują, że więcej zboża do lipca nie przyjmą. Między innymi liczą na zakup po niższej cenie nie tylko jeśli chodzi o nowe zbiory, ale również, jeśli chodzi o ziarno z Ukrainy, które ma trafić do polskich portów by wypłynąć dalej. Rolnicy obawiają się, że ich praca pójdzie jak krew w piach. Minister zapewniał, że nie ma co do tego obaw, ale nieraz słowa ministra były rzucane na wiatr.
Ceny dobijają konsumentów
Jak uważa minister, problemem nie jest dostępność produktów a ich wysoka cena.
Rosną ceny energii, gazu – wielokrotnie, ceny nawozów – znowu dwu-, trzykrotnie – wobec tego ceny zbóż. I pociąga to za sobą wzrost cen produktów mącznych, jak chleb, makarony, ale i produktów pochodzenia zwierzęcego, bo rosną ceny pasz. To jest taki nieunikniony łańcuch konsekwencji, który w tej chwili przeżywamy – tłumaczył.
Co czeka nas na jesień?
Na antenie zapytano ministra także o to, jak będą się kształtowały ceny produktów spożywczych jesienią. Trafnie odpowiedział, że zależy to od wielu czynników, ale główne z nich to wojna na Ukrainie i pogoda. Podkreślił, że jeśli zasięg wojny się rozszerzy i nastąpi znaczny spadek produkcji rolnej na Ukrainie, to można w takim przypadku nastawić się na gwałtowny wzrost cen na rynkach światowych od którego się nie uchronimy. W rozmowie Kowalczyk zastrzegł, że nie chce prognozować, ale przy zachowaniu tych parametrów i gdyby nie było głębokiej suszy, to te ceny w drugim półroczu powinny się mniej więcej utrzymać.
„Nie liczyłbym oczywiście na to, że stanieje, ale żebyśmy się tylko starali, żeby nie zdrożały” – powiedział Kowalczyk.
Minister Rolnictwa nie wspomniał natomiast na antenie o pomysłach zatrzymania tej szalonej inflacji ani o pomocy dla rolników, którzy włożyli niebotycznie dużo pieniędzy w zakup nawozów, środków ochrony roślin, na paliwo i nie maja pewności czy włożona praca im się zwróci.
Źródło: money.pl
Zdj : Youtube