Zakład Linii Kolejowych z Ostrowa Wlkp. domaga się od rolnika z Gorzupi, aby wyciął sporą część kukurydzy, która rośnie na jego polu przy przejeździe kolejowym na drodze z Gorzupi do Smoszewa. W przeciwnym razie – zapłaci karę.
– Tu rośnie kukurydza na ziarno. Będzie można ją ściąć dopiero w październiku. Poza tym teraz nie ma jak tam dojechać – mówi rolnik, właściciel pola.
Wyciąć należałoby sporą część pola, jeśli rolnicy zrobią to teraz nikt nie pokryje strat, jakie poniosą. Kukurydza na tym polu nie rośnie pierwszy raz. Pojawia się tam na przemian z innymi zbożami.
Ostrowski Zakład Linii Kolejowych wysłał najpierw do krotoszyńskiego urzędu miasta i policji informację o konieczności wycięcia kukurydzy przy przejeździe kolejowym – ze względu na słabą widoczność.
Usytuowany na drodze powiatowej z Gorzupi do Smoszewa przejazd otoczony jest polami uprawnymi. ZLK wprowadził na tym odcinku ograniczenie prędkości. – Dlaczego pociągi muszą tam zwalniać? – zastanawia sięsołtys Gorzupi, Henryk Kubiak.
– Rosnąca kukurydza ogranicza im widoczność – wyjaśnia Piotr Szczepaniak, rzecznik krotoszyńskiej policji, powołując się na pismo z zakładu kolejowego, które wskazuje na zagrożenie dla bezpieczeństwa. Sytuacja narusza też rozporządzenie ministra infrastruktury z 20 października 2015, według którego w obrębie tzw. trójkąta widoczności nie można wznosić obiektów, a także upraw wysokopiennych.
W efekcie policjant dzielnicowy kilkakrotnie odwiedził rolników z Gorzupi. Poinformował o konieczności usunięcia kukurydzy ze względu na cytowane wyżej przepisy. Przekazał też numer telefonu do pracownika kolei. Rolnicy jednak obstają przy swoim.
Ponieważ ZLK wprowadził ograniczenie prędkości na odcinku przy przejeździe, aby pociągi jeździły wolniej ze względu na gorszą widoczność, zamierza obciążyć właścicieli pola kosztami opóźnień pociągów.
Rolnicy uważają, że bezpieczeństwo na tym niestrzeżonym przejeździe poprawi sygnalizacja świetlna. Sołtys Kubiak zwrócił się więc 6 sierpnia do starosty, aby ten wystąpił do ZLK z wnioskiem o jej zamontowanie.
“Ostrzegałaby przed nadjeżdżającym pociągiem” – uzasadnił. “Zmuszanie rolnika do wycięcia niedojrzałej jeszcze kukurydzy i grożenie karami pieniężnymi jest co najmniej nie na miejscu. Wszyscy pragniemy bezpiecznych i dobrze oznakowanych przejazdów kolejowych, ale karami dla właścicieli pobliskich gruntów tego nie osiągniemy” – dodał.
Źródło: rzeczkrotoszynska.pl
Jeśli Kolej tak dba o bezpieczeństwo nien postawi sygnalizację i automatyczne zapory a nie szuka głupków wśród rolników Jeśli im to przeszkadza to mogą z rolnikiem zawrzeć umowę dzierżawy gruntów albo zproponuja zamainę gruntów albo wypłacić godne odszkodowanie. Tyle jest rozwiązań
Jeśli ustawodawca wprowadził zakaz ogólnopolski dla właścicieli sąsiadujących działek, a nie nakaz dla kolejarzy, znaczy się miał jakiś powód. Ale oczywiście właściciele mogą się zrzucić na budowę sygnalizacji przejazdowej, a później dokładać do jej utrzymania. Dla niewtajemniczonych: roczne koszty utrzymania sygnalizacji przejazdowej będą kosztowały kilka razy więcej niż ta wycięta kukurydza…
Kolej jest śmieszna ! Na Podkarpaciu likwidują przejazdy gdzie pociągi nie jeżdżą! Bo są one niebezpieczne! A właściciele i rolnicy nie mają dojazdów do swoich działek przez co tracą one na wartości i nie można ich uprawiać ! Ponad pół roku walczyliśmy z koleją różnego rodzaju pisma. I w końcu udało nam się wywalczyć przejazd gdzie mamy rogatki zamykane na kłódkę w miejscu gdzie nic nie jeździ ! A tutaj przy trasie szybkiego ruchu pociągów nie ma nawet sygnalizacji ? Podać kolej do sądu o niestrzeżony i niezabezpieczony przejazd !
Polskie Linie Kolejowe mają całkowita rację że żądają wycięcia kukurydzy. Jest ustawa która mówi jednoznacznie o trójkącie widoczności. Jak sprawa trafi do sądu to rolnik przegra natychmiast. Jest bez szans bo prawo dosadnie jest po stronie PLK. Natomiast o tym czy przejazd ma mieć rogatki czy inne zabezpieczenia nie tylko decyduje PLK, ale komisja w której skład wchodzi starostwo, gmina zarządca drogi, policja.