Co znajdziesz w artykule?
Lato to dla hodowcy bydła mlecznego nie tylko czas żniw i szykowania pasz, ale też poważna próba dla żywienia stada. Kiedy żar leje się z nieba, krowy nie dojadają, pasza się zagrzewa, a mleka ubywa. Dlatego dobrze przygotowany TMR na lato to nie kwestia wygody, tylko konieczność. Oto jak do tego podchodzę — praktycznie, z gospodarstwa, nie zza biurka.
Wilgotność TMR-u – nie może być ani za sucho, ani za mokro
Zbyt sucha mieszanka to problem – krowy zaczynają wybierać, sortować, nie pobierają równomiernie paszy. Z kolei zbyt mokra – fermentuje szybciej i się psuje. Trzeba znaleźć złoty środek – najlepiej, gdy TMR ma ok. 50% wilgotności.
Sprawdza się dolanie 40–50 litrów wody na tonę suchej masy. Czasem warto dorzucić trochę melasy – 1–2 kg na sztukę dziennie. Daje lepszy smak, kleistość, a i trochę potasu – ważnego w upały. Jeśli ktoś ma dostęp do dobrego wapna sodowanego, można rozważyć dodatek jako bufor.
Upał + pasza = fermentacja na stole paszowym
TMR zagrzewający się na stole to zmora każdego lata. Fermentacja tlenowa potrafi zepsuć nawet najlepiej zbilansowaną mieszankę. Rozwiązania? Podawać paszę wcześnie rano i wieczorem, najlepiej w mniejszych partiach. U mnie lepiej sprawdza się zadawanie dwa razy dziennie z mieszaniem resztek niż raz, ale dużo.
Warto kontrolować temperaturę TMR-u – można termometrem kuchennym, ale i ręką da się wyczuć, czy zaczyna „grzać”. Taki TMR nie tylko traci wartość, ale wręcz może być szkodliwy – zakwasza żwacz, pogarsza apetyt.
Struktura mieszanki – nie wolno o niej zapomnieć
Latem łatwo „rozrzedzić” mieszankę, bo kiszonki bywają bardziej wodniste. Ale trzeba pilnować, by struktura była zachowana. Minimum 15–20% paszy powinno mieć dłuższe cząstki (powyżej 4 cm). Sit paszowych nie trzeba mieć, ale warto raz na jakiś czas zrobić próbę – nawet domowym sitem, byle było miarodajne.
Jeśli pasza się sypie, dorzucam trochę słomy – dobrze pociętej, około 1–1,5 kg na sztukę dziennie. Krowy lepiej przeżuwają, więcej śliny, lepsze trawienie – a to przecież klucz do mleka.
Co najpierw do wozu paszowego? Kolejność ma znaczenie
TMR to nie zupa – tu kolejność składników naprawdę robi różnicę. Najpierw wsypuję dodatki paszowe, witaminy, śruty. Potem kiszonki – kukurydza, sianokiszonka. Na końcu pasze strukturalne – słoma, ewentualnie siano.
Taka kolejność daje lepsze wymieszanie i zapobiega rozwarstwieniu. Po wymieszaniu dobrze dać paszy „chwilę” – 5–10 minut w wozie i dopiero na stół paszowy.
Dostosowanie składu TMR-u na czas upałów
W upały krowy pobierają mniej paszy, więc warto zwiększyć koncentrację energii – ale z głową. Mniej pasz objętościowych, więcej treściwych, ale nie przesadzajmy z białkiem. Można pomyśleć o dodatku tłuszczu chronionego – daje energię bez grzania żwacza.
Koniecznie zwiększam też ilość potasu i sodu – tracą je z potem. Dobrym rozwiązaniem są elektrolity w wodzie, zwłaszcza po południu. Można kupić gotowe mieszanki – są dostępne nawet w punktach weterynaryjnych.
Codzienna kontrola – nic samo się nie zrobi
Najlepszy TMR na nic się zda, jeśli nie kontrolujemy, jak krowy go pobierają. Obserwacja to podstawa – ile zostaje, czy sortują, czy żują, czy nie ma spadku mleka.
U mnie zasada jest prosta: na stole powinno zostać maksymalnie 5% mieszanki z dnia poprzedniego. Jak zostaje więcej – coś nie gra. Albo skład, albo smak, albo pora zadawania.
Lato nie wybacza błędów
Upał szybko obnaża wszelkie niedociągnięcia – i w bilansie energii, i w strukturze paszy. Dlatego w TMR-ze nie może być przypadków. Najlepiej działa: obserwacja, systematyka, współpraca z doradcą paszowym, a czasem i małe „patenty z podwórka”.
Nie odkładaj na później modyfikacji TMR-u – lepiej raz dobrze przeanalizować skład i poprawić błędy niż tygodniami ratować spadającą wydajność i zdrowie stada.