Co znajdziesz w artykule?
Czy dla wszystkich starczy?
Dolnośląska Izba Rolnicza zgłosiła swoje uwagi do projektu zmiany ustawy o zmianie ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich.
W opinii dolnośląskiego rolniczego samorządu sama idea ubezpieczenia 100% upraw dla rolników, tak aby włączyć wszystkie 7 tzw. ryzyk tj.: huragany, powodzie, deszcze nawalne, gradobicia, susze, ujemne skutki przezimowania lub przymrozki wiosenne w system obowiązkowych ubezpieczeń, jest bardzo dobra, ponieważ zdaniem DIR spowoduje to minimalizację ryzyka strat.
Zarząd Dolnośląskiej Izby obawia się jednak, że wzbogacenie oferty o kolejne 4 ryzyka, czyli dopisanie huraganów, powodzi, deszczy nawalnych i suszy, do dotychczasowej podstawowej taryfikacji (a są one droższe niż 3 wcześniejsze – przyp. red.), spowoduje znaczący spadek gospodarstw, które zdołają skorzystać z tej formy pomocy.
Problem z limitami
Zdaniem DIR problem dotyczy też limitów dopłat do składek dla zakładów ubezpieczeniowych i taryfikacji na poziomie zakładów ubezpieczeń. Zakłady ubezpieczeń zawierają bowiem umowy ubezpieczenia z producentami rolnymi (z dopłatami do stawek ubezpieczenia), do wyczerpania określonych rocznych limitów. A ich wysokość, dla konkretnych zakładów ubezpieczeń, określa się w umowach w sprawie dopłat, o których mowa w art. 9 ust. 1 omawianej ustawy.
Natomiast po wyczerpaniu limitów, ubezpieczyciele oferują rolnikom stawki taryfowe na warunkach rynkowych, a te zazwyczaj są znacznie droższe od tych objętych limitami. Ponadto, zgodnie z ustawą o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej, zakład ubezpieczeniowy ustala stawkę taryfową po dokonaniu oceny ryzyka ubezpieczeniowego. A wysokość stawki ma zapewnić wykonanie wszystkich zobowiązań wynikających z umów ubezpieczenia oraz zapewnić pokrycie kosztów wykonywania działalności ubezpieczeniowej, co w praktyce znacząco podwyższy koszty.
Wzrost kosztów produkcji
Jak przewiduje DIR, producenci rolni staną więc przed dylematem zawarcia umowy bez dotacji, lub zapłaty równowartości 10 euro/ha. Prowadzący produkcję na większą skalę raczej nie podejmą ryzyka nieubezpieczenia – i u nich nastąpi wzrost kosztów produkcji.
Natomiast producenci prowadzący produkcję na niewielką skalę nie ubezpieczą upraw na warunkach rynkowych.
W rezultacie, podwyższenie wysokości opłaty z 2 do 10 euro za 1 ha nie spowoduje wzrostu areału objętego ochroną ubezpieczeniową. Wzrosną jedynie wpływy do budżetów gmin z tytułu wnoszonych opłat przez rolników (w 2019 ubezpieczonych było ok 3,94 mln ha.
Jak szacuje DIR, ogółem w skali kraju jest ok 14 mln ha użytków rolnych (UR). Natomiast przy założeniu, że nieubezpieczonych pozostanie ok. 50% UR w kraju tj. – 7mln ha x 10 euro/ha x 4,5 zł/euro = ok 400 mln zł ).
A zatem w opinii DIR, w ostatecznym rozrachunku – włączenie obowiązkowych ryzyk: susza, huragan, deszcz nawalny, powódź, spowoduje znaczny wzrost kosztów produkcji z 1 ha.
Koniec limitu, koniec obowiązku?
Radą na to, w opinii DIR, może być tylko zapis mówiący o tym, że „obowiązkowość ubezpieczeń 100% upraw” działa do momentu, gdy zakłady ubezpieczeń dysponują środkami z ministerstwa na dopłaty. Natomiast jeśli zabraknie dopłat, to rolnik może, ale nie musi ubezpieczać się na warunkach rynkowych.
Nieubezpieczeni bez dopłat?
Ważne, zdaniem Dolnośląskiej Izby, jest również to że rolnikowi który nie ubezpieczył 100% upraw grozić będą sankcje przy dopłatach z ARiMR (dotychczas istniał obowiązek ubezpieczenia tylko 50% upraw). Wiele gospodarstw, w ocenie DIR, w chwili obecnej jest już na skraju upadku i nie wiadomo, czy wszyscy sobie finansowo poradzą z ubezpieczeniem 100% upraw.
Jak przewiduje Zarząd Izby, zapewne nie wszyscy to uczynią, a wtedy zaistnieje problem z odbieraniem dopłat, a to kolejny powód potencjalnego upadku gospodarstw. Negatywem jest też brak gwarancji na to, że zbyt na produkty rolne odbywał się będzie na korzystnych dla rolników zasadach cenowych.
Co zrobić z brakiem?
W opinii DIR, wszystkie zmiany w tej ustawie mają służyć temu właśnie celowi. O ile oczywiście należy zgodzić się, że rolnicy powinni ubezpieczać wszystkie swoje uprawy, to jednak zapisy niepokoją brakiem konkretów, ale przede wszystkim – jak zauważa Dolnośląska Izba Rolnicza – istnieje realna obawa, że dopłaty nie starczą dla wszystkich.
Do tematu z pewnością powrócimy
Tekst przygotował: Robert Gorczyński
Foto: Pixabay