W ostatnim czasie prawie nie ma dnia bez informacji o wykryciu kolejnych ognisk ASF w Polsce. Aktualnie na mapie prowadzonej przez Główny Inspektorat Weterynarii odnotowano już o 2 ogniska afrykańskiego pomoru świń więcej niż w całym ubiegłym – 2019 roku.
– Mamy obecnie potwierdzone przez GIW 49 ognisko. Oby Covid-19 tak efektywnie nie był zwalczany jak ASF – ironicznie podsumowano tę sprawę na twitterowym profilu Krajowego Związku Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej POLPIG.
Czy zawodzi prawo?
I nic dziwnego, że emocje narastają. Szczególnie, że za każdym razem, gdy wykryte zostaje kolejne ognisko ASF, komunikaty Głównego Inspektoratu Weterynarii kończą się tą samą i niezmienną formułą:
„Inspekcja Weterynaryjna wdrożyła wszystkie procedury związane z likwidacją choroby, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 6 maja 2015 r. w sprawie zwalczania afrykańskiego pomoru świń.” – co w praktyce oznacza likwidację całych hodowli trzody, liczących niekiedy po kilkaset sztuk świń. Straty są więc ogromne. A środowisko producentów trzody powoli ogarnia panika. Rodzi się też zasadnicze pytanie o to, czy obowiązujące prawo i związane z nim działania, nadążają za rozwojem epidemii ASF?
Odstrzał dzików i siatki
Inna sprawa to przyczyny rozprzestrzeniania się epidemii ASF. Wiele środowisk, w tym też rolnicy, wskazuje głównego winowajcę – i bliskiego krewniaka świń – dzika. To on i jego występowanie na terenach sąsiadujących z hodowlami trzody, ma być główną przyczyną roznoszenia się ASF. Wiele w tym prawdy, ale jak temu zaradzić? I tu sytuacja się komplikuje, bo jedni stawiają na odstrzał, czy wręcz depopulację dzików w skali kraju lub też na dużych jego obszarach (jak np. niegdyś w Czechach). Inni natomiast angażują się w instalowanie siatek. Jednak w tym przypadku też nie ma całkowitej pewności, czy siatki mające zatrzymywać dziki, do końca są skuteczne? I to z dwóch powodów: po pierwsze, nie ma całkowitej pewności czy są one rzeczywiście szczelne w granicach swych obrębów? Po drugie: do końca nie wiadomo czy ASF nie przenosi się za pośrednictwem innych gatunków zwierząt dziko żyjących (nawet ptaków), dla których siatki to praktycznie żadna przeszkoda?
W powyższych sprawach, co jakiś czas dochodzi też do ożywionych dyskusji między środowiskami rolniczymi a myśliwymi. Natomiast rząd sięga po nadzwyczajne rozwiązania z mocą specustawy. Wszystko po to by zmobilizować ludzi do czynnego przeciwdziałania epidemii ASF.
Bioasekuracja do przemyślenia?
Główny Inspektorat Weterynaryjny i inne instytucje państwowe, w obliczu rozprzestrzeniania się ASF propagują stosowanie zasad bioasekuracji. I nic w tym dziwnego. Potrzebne są przecież jasne i skuteczne zasady. Nie mniej jednak, to także temat do głębokiego przemyślenia. Szczególnie, że co jakiś czas pojawiają się niepokojące tematy. Takie jak na przykład nierozwiązana kwestia sąsiadowania otwartego i zamkniętego chowu trzody chlewnej. Albo przypadki podobne do wczoraj przez nas opisywanego: zakazu zjeżdżania kombajnów z pól do gospodarstw (w gminach pod Zieloną Górą), co naraża rolników na poważne problemy z zabezpieczeniem maszyn.
Dlaczego ponosimy klęskę? Podobnych spornych spraw jest więcej. Bardzo często organizowane są narady. Krążą pisma między instytucjami i organizacjami rolniczymi. Wiele osób pracuje też w terenie wypełniając powierzone im obowiązki. Nie mniej jednak: zasadniczy problem pozostaje otwarty: Czy walka z ASF jest prowadzona właściwie? I dlaczego jest tak mało skuteczna?
Wszystko to wymaga szybkiego przemyślenia i błyskawicznych decyzji. Stawką są rosnące, kolosalne straty w hodowlach trzody chlewnej, z groźbą upadku całej branży włącznie.
Tekst przygotował: Robert Gorczyński
Źródła: KZP-PTCH, MRiRW
Foto: Pixabay