Co znajdziesz w artykule?
Z dużym opóźnieniem rozpoczęły się żniwa kukurydzy na ziarno. Wprawdzie ziarno jeszcze dojrzewa w kolbach, ale cena jest wyjątkowo niska i nie zapowiada się, że będzie wyższa, więc niektórzy postanowili zebrać kukurydzę ziarnową na kiszonkę i sprzedać ją hodowcom, którzy zrobią z niej kiszonkę dla bydła.

W wielu rejonach kukurydza na ziarno jest jeszcze zbyt mokra do zbioru.
Spóźnione żniwa
Piotr Groehl, rolnik z Zimnic Małych:
– Wegetacja była mocno spóźniona, ponieważ chłodny maj opóźnił wschody, ale susza też była dokuczliwa. Kiedy w czerwcu kukurydza powinna dostać wody, gdy robiła zawiązki kolb, to było sucho. Ale jeżeli chodzi o wydajność, to na słabych ziemiach jest słabo, ale na dobrych ziemiach dobrze.
Problemy ze sprzedażą ziarna w dobrej cenie
– Mam bardzo dużo kukurydzy, więc trzeba szukać, żeby dobrze sprzedać. Ale cena jest beznadziejna. Za suchą chcą dać tylko 650 zł. Tu nie ma ekonomii, rolnik jest w plecy.
Wojciech Kaleciński, prezes RSP Krobusz:
– Perspektywa cenowa na dzisiaj jest beznadziejna. Te ceny, które gdzieś na orbicie zaczynają krążyć poniżej 400 zł za tonę, to jest katastrofa.
Niektórzy zmienili plany i zebrali kukurydzę na kiszonkę
– Ja nie czekając postanowiłem sprzedać kukurydzę na zielone, wiedząc, że w tej chwili magazyny zapełnione są pszenicą.
Marcin Wołczański, rolnik z Głuszyny:
– U nas jeszcze kukurydza nie jest koszona, bo jest bardzo mokra – ma około 34-37% wilgoci. Cena wynosi około 400 zł za tonę. Czekamy jakie będą dony, czyli zawartość mykotoksyn po tych deszczach. Boimy się, że będą powyżej 2000 i będzie kolejny problem.
Kolejny problem mogą stanowić mykotoksyny
– Bardzo dużo firm podpisało kontrakty na zawartość donów do 2000. Jak będą większe po tych deszczach, to będzie potężny problem.
Józef Walas, rolnik z Włoch:
– Zbiory kukurydzy się opóźniają. Jest mokro, pada deszcz i nie można jej zebrać. Poza tym jest wilgotno i ziarno też jest mokre. W tej chwili to, co się próbuje młócić jest w granicach 30-40% wilgotności, w zależności od odmiany. Zaczęliśmy zbierać tę, która ma w miarę wczesne FAO, w granicach 28-30% wilgotności. Oddaliśmy to na kontrakt. Natomiast z resztą czekamy na pogodę, bo nie można wjechać i wymłócić.
Krzysztof Piech, rolnik z Igłowic:
– Ja mam kukurydzę jeszcze w polu i robię to świadomie. Nie da się tego inaczej zrobić, ponieważ mam późne odmiany. Szukamy wyższej opłacalności, a odmiany o późniejszym FAO zdecydowanie lepiej planują. Dla mnie priorytetem nie była wczesność zbioru, ponieważ nie planuję po kukurydzy siać pszenicy na zimę, tylko rośliny jare. Więc ja na tę kukurydzę mogę poczekać.
Wielu rolników posiało kukurydzę z wysokim FAO
– Mam na myśli FAO rzędu 260-280%, więc moje kukurydze jeszcze nie są gotowe do zbioru. Ale generalnie w tym roku, w stosunku do roku zeszłego, czy nawet do lat wcześniejszych, widać jakieś opóźnienie co najmniej dwutygodniowe w dojrzewaniu kukurydzy. I będę sprzedawał mokrą, ponieważ nie mam suszarni. I zresztą w skali całego gospodarstwa, bo z synem uprawiamy ponad 200 ha ziemi, to tej kukurydzy naprawdę uprawiamy stosunkowo niewiele, bo jakieś paręnaście hektarów. Chociaż w przyszłym roku z wielu powodów też trochę zwiększymy uprawę kukurydzy.
– Chcemy po prostu sobie rozłożyć prace polowe, trochę bardziej je zdywersyfikować. Jeszcze trzy, cztery lata wcześniej nie uprawialiśmy praktycznie nic poza pszenicą i rzepakiem. Mieliśmy taki skrócony płodozmian. Oczywiście spełnialiśmy wymogi, robiliśmy greening. Natomiast z chwilą, kiedy weszło też obligum trzeciej uprawy, ponownie zaczęliśmy szukać. I weszliśmy w kukurydzę.
Ale też daje to wymierne korzyści. To nie tylko są korzyści płodozmianowe, czy jakieś agrotechniczne, ale też korzyści w organizacji czasu pracy.
dr Mariusz Drożdż