Co znajdziesz w artykule?
3 czerwca do prasy wyciekły dokumenty dotyczące tzw. podatku węglowego. Z projektu wynika, że propozycja przyjmie formę rozporządzenia ustanawiającego organ ds. mechanizmu korekty granic emisji. Opłata węglowa oprócz importu stali, żelaza, cementu, aluminium i energii elektrycznej ma obejmować także nawozy. Z wstępnych informacji wynika, że Komisja Europejska ma przedstawić szereg rozwiązań 14 lipca.
Jakich opłat możemy się spodziewać?
Wysokość opłaty granicznej ma być oparta na średniej tygodniowej cenie, jaką przedsiębiorstwa europejskie muszą płacić za zakup unijnych certyfikatów emisji. Importerzy będą musieli podać dane dotyczące importowanych towarów, w tym „unikalny identyfikator nadany przez organ CBAM”, rodzaj i ilość, kraj pochodzenia i zastosowane obliczenia. Każdego roku, do końca maja, importerzy będą zobowiązani do zgłaszania ilości emisji zawartych w towarach, które importowali do Europy w poprzednim roku, oraz liczby zwróconych zaświadczeń o opłatach granicznych
Które kraje zostaną objęte podatkiem?
Zgodnie z dokumentem, graniczna taryfa węglowa nie będzie miała zastosowania do krajów wchodzących w skład unii celnej – Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii. Nie będzie również dotyczyć terytoriów zamorskich UE. Komisja Europejska stwierdziła, że kraje, których ambicje w zakresie polityki klimatycznej są zgodne z ambicjami UE, mogą być w stanie uniknąć opłaty granicznej. Również najbiedniejsze kraje mogą otrzymać zwolnienie, powiedział w maju w rozmowie z EURACTIV szef UE ds. klimatu Frans Timmermans. Kraje które nie mogą liczyć na ulgę to Wielka Brytania oraz Stany Zjednoczone.
Ujemna strona ambitnego celu
Wpływ globalnego ocieplenia na otaczające nas środowisko jest rzeczywisty. Zrównoważony system jest wskazany i potrzebny wręcz na zawołanie. Mechanizm dostosowania granicy emisji dwutlenku węgla jest dobrą ideą lecz wstępny projekt posiada mankamenty. W strategii nie ma mowy między innymi o utrzymaniu bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji, tak jak ma to miejsce obecnie, co byłoby sprzeczne z zasadami Światowej Organizacji Handlu. Co prawda Parlament Europejski wyraził już swoje poglądy na ten temat, mówiąc , że bezpłatne przydziały muszą być kontynuowane jednak w projekcie nie ma takiego zapisu. Dodatkowo rezolucja nie wyjaśnia wprost czy kraje rozwijające się zostaną zwolnione z opłaty i czy zebrane dochody trafią do szerszego budżetu UE, czy też zostaną przeznaczone na politykę ekologiczną w Europie lub za granicą. Bez tej strategii przemysł europejski zostanie zmiażdżony między rosnącymi kosztami emisji w kraju a dumpingiem środowiskowym z zagranicy jednak wprowadzony mocno uderzy po kieszeniach przedsiębiorców. Można wnioskować, że wyciek projektu daje przestrzeń negocjacji, która może przynieść lepsze rezultaty. Rozwiązanie miałoby być wprowadzane stopniowo od 2023 r. Pełnego wdrożenie podatku należałoby się spodziewać w 2026 r.
źrodło:euractiv.com
Zdj: pixabay.com