Co znajdziesz w artykule?
W Ustrzykach Dolnych wilki zbliżyły się do miasta, wywołując niepokój wśród lokalnej społeczności. Choć obecność tych drapieżników w Bieszczadach nie jest nowością, ich ataki coraz częściej odbywają się w pobliżu zamieszkałych terenów. Mieszkańcy boją się wychodzić z domu.
Wilki w Ustrzykach Dolnych
Populacja wilków w Polsce rośnie, a w gminie Ustrzyki Dolne liczy już setki osobników. Coraz częściej pojawiają się one w pobliżu zabudowań, a nawet w samym centrum miasta, co budzi niepokój wśród mieszkańców.
Pani Janina, mieszkanka Ustrzyk Dolnych, opowiada w rozmiwue z interią o swoim strachu, mówiąc, że po zmroku nie wychodzi z domu, po tym jak osobiście widziała wilka przy ul. Rzecznej – w ścisłym centrum miasta. Problem zaczął narastać już w zeszłym roku, kiedy odnotowano liczne spotkania ludzi z tymi drapieżnikami.
Wilki, coraz bardziej odważne, zaczęły zbliżać się do terenów zabudowanych, nie bojąc się obecności człowieka. Pan Krzysztof cytowany przez portal, także miał bliskie spotkanie z wilkiem. Zauważył, że zwierzę tylko wyszczerzyło kły i pobiegło dalej. Mieszkańcy są zaniepokojeni i pytają, dlaczego nie podejmuje się działań w tej sprawie, obawiając się, że wkrótce może dojść do tragedii.
Władze uzyskały pozwolenie na odstrzał 3 wilków
W ostatnich dniach w sieci zaczęły pojawiać się liczne nagrania przedstawiające wilki w pobliżu zabudowań, co wywołało rosnący niepokój wśród mieszkańców Ustrzyk Dolnych. Władze gminy dostrzegają problem i przyznają, że obecność wilków w okolicy stała się bardziej wyraźna. Marek Andruch, Starosta Ustrzycki, tłumaczy, że zmiana w zachowaniu drapieżników wynika z rosnącej liczby saren i jeleni, które stanowią ich główny cel. – Wilki nie przychodzą tu w poszukiwaniu resztek jedzenia, ale przeniosły swoje polowania na teren miasta – wyjaśnia Andruch.
Nie ma chętnych myśliwych
W reakcji na sytuację, władze uzyskały pozwolenie na odstrzał trzech wilków, jednak napotkały trudności w realizacji tej decyzji. – Nie ma chętnych myśliwych, a sam odstrzał nie jest prostym zadaniem – mówi Andruch. W ubiegłym roku myśliwy zdołał zastrzelić jednego wilka, ale ta interwencja nie poprawiła sytuacji. – Jeśli w okolicznych lasach jest ich setki, to co zmienia jeden odstrzelony osobnik? – zauważa pan Krzysztof.
Mieszkańcy są coraz bardziej zaniepokojeni, a pan Krzysztof dodaje, że od tamtej pory nie pozwala swojej wnuczce wychodzić samej. – Odprowadzam ją do szkoły, bo nigdy nie wiadomo, kiedy wilk pojawi się w okolicy – mówi z troską.
Rolnicy w walce z wilkami są bezradni
Problem z wilkami dotyczy nie tylko mieszkańców miast, ale także okolicznych hodowców bydła i trzody. Mimo że wielu z nich zainwestowało w specjalne zabezpieczenia, wilki potrafią je pokonać. Jeden z hodowców z Bandrowa koło Ustrzyk Dolnych opowiada o tragicznych doświadczeniach, jakie miał z tymi drapieżnikami. W zeszłym roku stracił 70 owiec, a w tym roku już 80.
Mimo prób zastosowania różnych metod ochrony, wilki zawsze znajdowały sposób, by przełamać zabezpieczenia. Hodowca, choć ubezpieczył swoje stado i otrzymuje odszkodowanie, wyraźnie zaznacza, że nie o to mu chodzi. Dla niego hodowla owiec to tradycja rodzinna, a straty poniesione przez wilki to ogromny cios. Dla wielu hodowców wilki stały się poważnym zagrożeniem nie tylko dla ich dochodów, ale także dla sposobu życia, który przekazywany jest z pokolenia na pokolenie.
Niestety to problem, który od lat nie jest rozwiązany. Pisaliśmy o podobnych sytuacjach na łamach naszego portalu:
PRZECZYTAJ – Horror w Podkarpackim. Owczarek zginął podczas obrony bydła przed wilkami!
PRZECZYTAJ – ATAK WILKÓW W Świętokrzyskim! „Możemy spodziewać się więcej tego typu zdarzeń”
PRZECZYTAJ – Zagryzione i poszarpane krowy. Czy konieczna jest redukcja wilka?źródło: interia.pl