Los kluczowego projektu dla polskiej transformacji energetycznej właśnie zawisł na włosku. Po przejściu pełnej ścieżki legislacyjnej ustawa wiatrakowa trafiła do Pałacu Prezydenckiego. Teraz wszystko zależy od jednej decyzji – Andrzeja Dudy.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski nie ukrywa, że stawka jest ogromna. – Decyzja należy do pana prezydenta. Mam jednak nadzieję, że spojrzy on szerzej – na potrzeby przyszłych pokoleń i bezpieczeństwo energetyczne Polski – podkreślił.
Energetyka wiatrowa – lokalne wyzwania, systemowe znaczenie
Projekt ustawy zawiera konkretne mechanizmy wsparcia dla osób mieszkających w pobliżu turbin – m.in. możliwość korzystania z tańszej energii, dostęp do urządzeń prosumenckich i rekompensaty finansowe. Jak wskazuje minister, technologie wiatrowe są dziś cichsze, bezpieczniejsze i mniej uciążliwe niż jeszcze kilka lat temu.
– Zależało nam na tym, by osoby żyjące w sąsiedztwie nowych instalacji nie były jedynie biernymi uczestnikami procesu, ale jego beneficjentami – mówił Siekierski, dziękując jednocześnie wiceministrowi klimatu Miłoszowi Motyce za konstruktywną współpracę przy finalnym kształcie ustawy.
Sygnatura, która może uruchomić lub zablokować zmianę
Choć dokument przeszedł przez Sejm i Senat, nie ma jeszcze pewności, czy uzyska podpis głowy państwa. W kręgach politycznych coraz głośniej mówi się o możliwym wstrzymaniu ustawy, mimo że odpowiada ona zarówno na potrzeby lokalne, jak i cele strategiczne państwa w zakresie OZE.
– Decyzja prezydenta to test nie tylko dla polityki energetycznej, ale i dla wizji rozwoju kraju. To wybór pomiędzy stagnacją a stopniową, odpowiedzialną modernizacją systemu energetycznego – ocenił minister rolnictwa.
Ewentualne weto mogłoby znacząco spowolnić proces inwestycyjny i osłabić wiarygodność Polski jako kraju gotowego do przyspieszenia zielonej transformacji.
źródło: money.pl