Dochodowość gospodarstwa zależy od wielu czynników. Do jednych z nich zaliczyć można uzyskiwanie co roku stabilnych plonów bez względu na ukształtowanie pola i okresowo występujące anomalia pogodowe. | Krzysztof Grzeszczyk
Wiele lat doświadczeń z różnymi systemami uprawy: siew bezpośredni, uprawa uproszczona i tradycyjna orkowa sprawiło, że na moim terenie mocno pagórkowatym sprawdza się przede wszystkim technologia bezorkowa – mówi Wiesław Gryn z miejscowości Rogów w woj. lubelskim. Rolnik gospodaruje na areale 700 ha. W płodozmianie jest pszenica, rzepak i kukurydza na ziarno.
Nowoczesne maszyny do uprawy bezorkowej do tanich nie należą. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować je wykonać we własnym zakresie i to niedużym nakładem kosztów, co udowodnił Wiesław Gryn.
– Pług miesza glebę, więc z zasobnością w składniki pokarmowe na całej warstwie ornej nie ma problemu. Natomiast w technologii bezorkowej trzeba zmienić aplikację z posypowej na wgłębną z racji bardzo małej ingerencji w glebę, która spulchniana jest pasowo tylko wąskim zębem. Rozsiewacz w moim przypadku jest wykorzystywany tylko przy aplikacji trzeciej dawki azotu.
Pierwsze próby stosowania technologii bezorkowej były wykonywane w 2005 roku przy użyciu kultywatora. Później zacząłem budować profesjonalny kultywator do uprawy pasowej z możliwością jednoczesnej aplikacji nawozu. Do chwili obecnej powstała już trzecia generacja tych maszyn, a niebawem powstanie na ciągniku przegubowym Case IH Steiger 470 „kombajn” uprawowo- siewny. Postęp idzie dalej, a wraz z nim powstają coraz większe i wydajniejsze maszyny. Planujemy zwiększyć szerokość maszyn do 7,5–8 m.
Na tym ciągniku zamierzam zabudować sprzęt do wgłębnej aplikacji RSM. Jest to tańszy nawóz, szybciej i lepiej działający, a gdy będzie podany w profil glebowy, to nic z jego bezcennych składników nie ulotni się do atmosfery. Tym sposobem można przeciwdziałać skutkom dotkliwej w ostatnich latach suszy, gdy bowiem nawóz będzie w głębszych warstwach gleby, to rośliny zbudują mocniejszy system korzeniowy i tym sposobem mogą dłużej wytrzymać i w lepszej kondycji okresowe niedobory wody, a to przekłada się bezpośrednio na finalne plony.
Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 10/2016