Starsze lub wyeksploatowane ciągniki mają problem z rozruchem, nawet gdy temperatura spadnie niewiele poniżej zera. Przy większych mrozach bolączka ta dotyka wszystkie silniki wysokoprężne. Niewielkim nakładem finansowym możemy wyposażyć je w urządzenia wspomagające start silnika. | Paweł Rychter
W silnikach diesla, zwanych również silnikami o zapłonie samoczynnym, niezbędne jest uzyskanie wysokiej temperatury poprzez sprężanie powietrza w cylindrze. W warunkach zimowych osiągnięcie wartości koniecznej do zapłonu wtryskiwanego oleju napędowego jest mocno utrudnione. Dotyczy to w szczególności ciągników starej generacji, ale także i tych, które mają za sobą sporą ilość przepracowanych motogodzin. W niektórych modelach stosowano wstępne podgrzewanie za pomocą świec żarowych, lecz w popularnych Ursusach C-360 i wielu innych nie znajdziemy żadnych urządzeń wspomagających rozruch. W C-330 stosowano co prawda dwie świece żarowe w kolektorze ssącym, jednak ich skuteczność w praktyce była często niewystarczająca, szczególnie w wypadku słabego akumulatora. Istnieje jednak kilka rozwiązań wspomagających rozruch możliwych do zamontowania we własnym zakresie i za stosunkowo niewielkie pieniądze.
Grzałki montowane na przewodach
Najtańszym i zarazem najprostszym rozwiązaniem, dostępnym dla niemal każdego ciągnika z silnikiem chłodzonym cieczą, jest montaż grzałki na przewodzie elastycznym chłodnicy. Tak naprawdę jedynym ograniczeniem jest konieczność dopasowania średnicy króćców grzałki do średnicy przewodów gumowych. Montaż ogranicza się do wycięcia fragmentu gumowego przewodu odprowadzającego ciecz z chłodnicy i zamontowaniu w to miejsce grzałki.
Cały artykuł ukazał się w magazynie Agro Profil nr 1/2017