Co znajdziesz w artykule?
Członkowie Związku Rolników „Solidarność” oraz Związku Zawodowego Rolnictwa Korona postanowili działać. Na czele z hodowcą Januszem Terką zablokowali transporty świń w drodze do polskich zakładów mięsnych. Rolnicy nie kryli oburzenia – zatrzymywali kierowców i żądali odpowiedzi na kluczowe pytanie: skąd pochodzą przewożone zwierzęta?
Niemieckie tuczniki zalewają Polskę? Rolnicy protestują
– Dziś udowodniliśmy, że świnie faktycznie przyjeżdżają do nas z Niemiec – relacjonował Terka na żywo z miejsca protestu. Według rolników, otwarcie granic sprawiło, że niemiecki żywiec swobodnie wjeżdża do Polski, wypierając rodzime hodowle. Twierdzą, że sytuacja staje się nie do zniesienia – polskie gospodarstwa stoją w obliczu poważnego kryzysu.
Niepokój rolników dotyczy także zdrowia zwierząt. Alina Ojdana z ZZR Korona wskazuje, że importowane świnie mogą pochodzić z regionów, gdzie jeszcze niedawno występowała pryszczyca. – Nadal nie znamy źródła zakażenia w Niemczech. Nie wiemy, czy to błąd, czynnik biologiczny, czy wręcz celowe działanie. Zagrożenie jest ogromne – podkreśla Ojdana.
„Wstydźcie się” – apel do przewoźników
W czasie protestu rolnicy nie kryli rozczarowania firmami transportowymi. – Ci, którzy przywożą tuczniki zza granicy, powinni się wstydzić! Jeśli nie przestaną, opublikujemy nazwy tych firm – zapowiedział Terka.
Kryzys cenowy na horyzoncie?
Rolnicy obawiają się, że masowy import świń z Niemiec doprowadzi do drastycznego spadku cen skupu. – Nie możemy pozwolić, by niemieckie chlewnie były opróżniane kosztem naszych gospodarstw – mówił Terka.
Zaledwie miesiąc temu w Brandenburgii, 70 km od polskiej granicy, wykryto pierwsze od 40 lat ognisko pryszczycy. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi uspokaja, twierdząc, że podjęto odpowiednie środki ostrożności, ale transporty świń nadal przekraczają granicę. Rolnicy więc postanowili działać na własną rękę, przeprowadzając kontrole zarówno na granicach, jak i przed zakładami mięsnymi.
W związku z protestem Animex Foods odniósł się do sprawy, przyznając, że ok. 3% ich tygodniowego zapotrzebowania na trzodę pochodzi z Niemiec. Firma zapewniła jednak, że wciąż priorytetowo traktuje współpracę z polskimi rolnikami, którzy dostarczają 97% surowca.
Rolnicy zapowiadają kolejne protesty i kontrole transportów. Zamierzają sprawdzać zakłady mięsne, do których – według ich wiedzy – trafiają tuczniki z Niemiec. Sprawa zyskuje na rozgłosie, a hodowcy domagają się zdecydowanych działań ze strony rządu, by ochronić polski rynek i zapewnić uczciwe ceny skupu.