Co znajdziesz w artykule?
Czy o tym, kiedy wyjedziesz w pole z gnojowicą, ma decydować urzędnik przy biurku, czy stan Twojej ziemi? Do Ministerstwa Infrastruktury trafił właśnie twardy wniosek KRIS o zniesienie sztywnych dat nawożenia. Rolnicy mają dość mandatów za pracę w idealnych warunkach tylko dlatego, że data w kalendarzu się nie zgadza.
Biurokracja silniejsza niż agrotechnika
Obecny system to dla wielu gospodarstw droga przez mękę. „Program azotanowy” od lat zmusza rolników do walki z czasem. Efekt? Gdy jesienią pogoda jest idealna, a ziemia chłonna – przepisy zabraniają nawożenia. Gdy przychodzi wiosenny termin, pola często toną w błocie, a rolnik staje przed dramatycznym wyborem: niszczyć strukturę gleby ciężkim sprzętem, by zdążyć z terminami, czy ryzykować utratę plonu.
Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych w piśmie do ministra Dariusza Klimczaka (z dnia 30 grudnia 2025 r.) stawia sprawę jasno: obecne zasady są oderwane od rzeczywistości polskiej wsi.
Rolnik to nie przestępca, to fachowiec
KRIR w swoim wystąpieniu punktuje największy błąd systemu: brak zaufania do rolnika. To Ty, jako gospodarz, najlepiej wiesz, kiedy Twoja ziemia jest gotowa przyjąć nawóz. To Ty widzisz poziom wód, wilgotność i temperaturę.
Kluczowe argumenty KRIR przeciwko sztywnym datom:
- Zmiany klimatu: Zimy stają się łagodniejsze, a jesienie dłuższe. Sztywne daty z lat 90. nie mają dziś racji bytu.
- Bezpieczeństwo wód: Paradoksalnie, nawożenie w idealnych warunkach późną jesienią jest bezpieczniejsze dla środowiska niż „wypychanie” nawozów na siłę wczesną wiosną na przesyconą wodą glebę.
- Logistyka i ekonomia: Przymusowe skumulowanie wszystkich prac na marzec to proszenie się o błędy, awarie i mniejszą efektywność nawożenia.
Koniec z „dyktaturą daty” – co proponuje KRIR?
Samorząd rolniczy nie chce zniesienia ochrony wód, ale domaga się elastyczności. Nawożenie powinno być uzależnione od rzeczywistych warunków pogodowych i agrotechnicznych. Jeśli pogoda pozwala, a rośliny potrzebują składników – rolnik powinien mieć prawo wyjechać w pole bez strachu przed kontrolą.
„To rolnik posiada najlepszą wiedzę o nośności i uwilgotnieniu swojej gleby. Decyzje muszą zapadać na polu, a nie w ministerialnych tabelach” – brzmi przekaz płynący z KRIR.
Czas na zdrowy rozsądek
Utrzymywanie sztywnych terminów kalendarzowych w dobie tak niestabilnej pogody to agrotechniczny anachronizm. Jeśli Ministerstwo Infrastruktury realnie chce chronić wody i wspierać efektywne rolnictwo, musi uwolnić rolników od „kalendarzowych kajdan”.
Czy zgadzacie się z postulatami KRIR? Czy zdarzyło się Wam, że musieliście rezygnować z nawożenia w świetnych warunkach tylko przez przepisy? Czekamy na Wasze komentarze i relacje z pól!




