Co znajdziesz w artykule?
Dobrostan jako ważny aspekt współczesnego rolnictwa niekiedy daje się we znaki rolnikom. Przykładem tego jest coraz to większa presja ze strony sieci handlu detalicznego na jajka zerówki związane z końcem epoki chowu klatkowego. Jak oceniają inicjatywę producenci jaj?
Nie liczy się tylko idea. Biznes musi się opłacać
Koniec ery chowu klatkowego dotyczy producentów w całej UE. Zmiany wymagają pomocy finansowej i odpowiednio długiego okresu przejściowego. Niektórzy producenci jaj, którzy poczynili ogromne nakłady inwestycyjne na transformacje klatkową do teraz nie wyszli na tzw. zero. Według szacunków, Hiszpania, czwarty co do wielkości producent jaj w UE, na przekształcenie aktualnej produkcji klatkowej w obiekty alternatywne musiałaby przeznaczyć kapitał w wysokości około jednego miliarda euro.
Producenci jaj potrzebują przede wszystkich gwarancji przełożenia wzrostu kosztów na cenę sprzedaży jaj pochodzących z innych systemów produkcji niż chów klatkowy. Drobiarski branża hiszpańska podkreśla również, że wszyscy odbiorcy jaj (detal, gastronomia, przemysł), którzy wywierają presję na dostawców jaj pod wpływem działań organizacji ekologicznych powinni przejąć część wysiłku finansowego na siebie i – tym samym – zachować się odpowiedzialnie w przyszłej współpracy.
Koszt transformacji w Polsce to nawet 1,2 mld dolarów
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz (KIPDiP) w podobny sposób odnosi się do rosnącej presji na likwidację klatkowego chowu kur, której producenci doświadczają ze strony sieci handlu detalicznego oraz niektórych przedsiębiorstw spożywczych. Hodowcy kur nieśnych są gotowi na najbardziej nawet rewolucyjne zmiany w produkcji. Domagają się jednak sprawiedliwego traktowania oraz stosowania zasad społecznej odpowiedzialności biznesu przez swoich odbiorców.
„Producenci jaj chętnie pomogą supermarketom oraz przedsiębiorstwom spożywczym w realizacji publicznie poczynionych zobowiązań. Ważne jest jednak, aby handel nowoczesny i koncerny spożywcze zechciały wziąć pełną odpowiedzialność za swoje postępowanie czyli współfinansowany przeobrażenia w branży. Na razie hodowcy kur nie czują jakiegokolwiek wsparcia” – twierdzi Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Z szacunków Izby wynika, że teoretyczna zamiana wszystkich instalacji klatkowych w Polsce na systemy chowu alternatywnego, przy utrzymaniu obecnego poziomu produkcji, pochłonęłaby nawet około 1,2 mld dolarów. – „Branża nie dysponuje tak ogromnymi środkami, co więcej hodowcy cały czas spłacają zadłużenie powstałe przy przeprowadzonej przed kilku laty pierwszej rewolucji dobrostanowej czyli wymianie klatek dla kur na znacznie większe i obszerniejsze” – dowodzi dyrektor Gawrońska.
Co naprawdę mogłoby pomóc hodowcom?
Wśród możliwych sposobów wsparcia branży jajecznej przez handel nowoczesny oraz koncerny spożywcze Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz wymienia rezygnację z marży ze sprzedaży jaj przez handel detaliczny na rzecz producentów, podpisanie umów gwarantujących producentom określony poziom dochodowości oraz mechanizmy rekompensujące wzrost kosztów żywienia kur. Zdaniem Izby, narzędzia te pozwoliłyby hodowcom udźwignąć ciężar zobowiązań kredytowych koniecznych do sfinansowania transformacji klatkowych systemów produkcji na alternatywne. Przy czym KIPDiP zaznacza, że nie da się decyzji o wycofaniu ze sprzedaży jaj klatkowych zmienić wyborów zakupowych konsumentów.
Cena pełni kluczową rolę
Podczas analizy scenariusza dotyczącego skutków eliminacji klatkowego chowu kur opracowanej przez Krajową Izbę Producentów Drobiu i Pasz zauważono niespójność deklaracji konsumentów z ich decyzjami zakupowymi. Z jednej strony badania zlecane przez organizacje ekologiczne dowodzą, że niemal wszyscy konsumenci chcą jaj klatkowych. Z drugiej jednak strony ogromna większość z nich kupuje właśnie klatkowe jaja co oznacza, że cena pełni kluczową rolę. Szczególnie teraz, gdy świat zmaga się z kryzysem ekonomicznym .
Niech decyduje konsument
Drobiarze uważają, że najlepszą metodą pogodzenia sprzecznych interesów jest zmiana metod działania organizacji ekologicznych. Zamiast postulować zmiany w prawie, ekolodzy powinni przekonywać do swoich racji obywateli UE w ramach kampanii społecznych. Sprawiedliwe, aby w dłuższej perspektywie o losie inicjatyw dobrostanowych zdecydowała nie Komisja Europejska lub inne instytucje unijne, ale zdecydowali sami obywateli UE swoimi decyzjami w sklepach.
źródło:KIPDIP
Zdj:unsplash