Już teraz wszyscy odczuwamy wysokie ceny praktycznie wszystkiego w naszych domowych budżetach, jednak najgorsze dopiero przed nami. Wobec szacunków NBP, w I kwartale przyszłego roku czeka nas odczuwalny wzrost cen energii. Ma on wynosić 39% rok do roku. Dla wielu gospodarstw rolnych, może on okazać się ostatnim gwoździem do trumny.
Od nowego roku czeka nas zabójczy wzrost cen energii
Zgodnie z raportem, w całym 2022 r. wzrost cen energii ma wynieść 30,5 proc. przy uwzględnieniu obowiązujących do końca roku obniżek podatków w ramach tzw. Tarczy Antyinflacyjnej. Spośród kwartałów 2022 r., największym wzrostem charakteryzuje się kwartał III – 35,4 proc., przy spadku do poziomu 32,1 proc., prognozowanego dla IV kwartału. W raporcie założono, iż – zgodnie z ostatnimi zapowiedziami – większość powyższych rozwiązań dotyczących opodatkowania nośników energii wygaśnie wraz z końcem 2022 r. i w dalszym horyzoncie projekcji Tarcza Antyinflacyjna będzie obowiązywać w ograniczonym zakresie.
Najwyższy w całym horyzoncie raportu kwartalny wzrost cen energii NBP przewiduje na I kwartał 2023 r. i ma on wynosić 39 proc. rok do roku. W kolejnych kwartałach 2023 r. wskaźnik ten ma się obniżać, do 20,7 proc., 14,3 proc., i 10,3 proc. W 2024 r. wskaźnik wzrostu cen energii ma dalej spadać, od 9,4 w I kwartale do 6,8 proc. w IV kwartale, a w 2025 r. odpowiednio – z 6,4 do 5,0 proc.
Rachunek za prąd 6 tys. zamiast 2 tys. zł
Powyższy raport potwierdził jedynie obawy, które dotąd były przypuszczane. Tak drastyczny wzrost cen energii ma tylko dwa rozwiązania. Albo producenci przełożą koszt produkcji, choćby w części na konsumenta, co dalej będzie podbijało inflację, albo po prostu zamkną działalność. Z tego co jednak obserwujemy, te rzeczy dzieją się już teraz i to jednocześnie. Biorąc pod uwagę obecną sytuację i projekcje NBP, gospodarstwa rolne mogą tego nie wytrzymać.
Wstępne wyliczenia rolników, którzy dzwonią do naszej redakcji mówią o wzroście rachunków za prąd z 2 tys. zł na nawet 6 tys. zł w rozliczeniu co 2 miesiące! To przerażające kwoty.
Zima może i obejdzie się bez śniegu, ale bez dwóch zdań to będą najbardziej srogie miesiące ostatnich lat w polskiej gospodarce i niestety wielu tego kryzysu nie przetrwa.
źródło:money
Kto te „procenty” liczył? główny grubas?