Co znajdziesz w artykule?
Wejdziemy w żniwa z dużymi zapasami zbóż, ale z wizją dużo mniejszych zbiorów. – wynika z posiedzenia ws. sytuacji na rynku, w której uczestniczył Henryk Kowalczyk wraz z przedstawicielami KOWR, branży zbożowej i roślin oleistych, a także analitykami rynku. Dane są zatrważające.
Wzrost powierzchni upraw kukurydzy, pszenicy i rzepaku
Wicedyrektor KOWR Marcin Wroński przedstawił sytuację podażowo-popytową na rynku zbóż i nasion roślin oleistych. W Polsce nastąpił wzrost powierzchni upraw kukurydzy, pszenicy ozimej i rzepaku, co świadczy o większym zainteresowaniu rolników tymi uprawami. Co ciekawe w tym roku udział eksportu w krajowej produkcji zbóż, stanowi już 20 proc. Dyrektor Wroński podkreślił, że jesteśmy samowystarczalni w produkcji zbóż na poziomie blisko 140 proc. – zdecydowanie więcej zbóż eksportujemy, niż importujemy. Odnosząc się do rynku roślin oleistych, prognozy zbiorów rzepaku są optymistyczne i szacowane na ok. 3,2 mln ton.
Kowalczyk potwierdza, że sytuacja jest trudna
Chociaż nie tak dawno minister rolnictwa zapierał się, że problemów na rynku zbóż w związku z transportem ukraińskiego zboża nie będzie, to teraz ma inne zdanie na ten temat.
“Wiemy, że sytuacja jest trudna. Napływ zbóż z Ukrainy powoduje niepokój wśród rolników o destabilizację rynku. Dużym problemem jest również chaos informacyjny i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o milionach ton zboża przyjeżdżającego do Polski zza ukraińskiej granicy” – powiedział wicepremier Kowalczyk.
Jak podkreślali eksperci, zboże, które trafia do nas z Ukrainy, to w ogromnej większości kukurydza. Z danych Krajowej Administracji Skarbowej wynika, że od stycznia do 3 lipca tego roku do Polski zaimportowano 684 tys. ton zbóż z Ukrainy w porównaniu do 1,3 tys. ton w takim samym okresie roku poprzedniego. Zdecydowaną większość tego importu stanowiła kukurydza. Dodatkowo występują duże regionalne rozbieżności cen – rolnicy z rejonów południowo-wschodnich otrzymują na znacznie niższe ceny, niż ci z północy kraju. Mają problem ze sprzedażą swojego zboża, często więc, aby utrzymać płynną finansową, sięgają po kredyty. Z prognoz wynika, że ze względu na suszę i upały tegoroczne zbiory zbóż będą mniejsze. Zgromadzone zapasy będą mogły zrekompensować spadek plonów. Prognozuje się, że będzie większe zapotrzebowanie na zboże w drugiej połowie roku.
Polska ma znaczne zapasy zbóż
Wielu rolników wstrzymało się ze sprzedażą zeszłorocznych zbóż przez trudną do ocenienia sytuację ekonomiczną podyktowaną wojną za wschodnią granicą.
“W nowy sezon żniwny wchodzimy ze znacznymi zapasami zbóż” – powiedział wicepremier Kowalczyk.
No i tu się zaczyna robić gorąco ponieważ do tych zapasów dochodzi obecnie napływają do Polski kukurydza z Ukrainy. Aby móc ją przewieźć dalej, niezbędne są rozwiązania licznych przeszkód logistycznych, a do ich rozwiązania potrzebne jest zaangażowanie się innych państw europejskich.
Skup interwencyjny nie przejdzie
Kowalczyk powiedział, że dane z analiz rynku odzwierciedlają realną sytuację i Polska nie ma możliwości przeładunkowych, żeby przewieźć większe ilości zboża w czasie zbiorów. Szef resortu rolnictwa przypomniał też, że 12 maja Komisja Europejska zadeklarowała pomoc w transporcie zbóż z Ukrainy i w organizacji korytarzy solidarnościowych, jednak wciąż czekamy na konkretne rozwiązania i środki.
Odpowiadając na pytania uczestników spotkania, wicepremier Kowalczyk zaznaczył, że ze względów formalnych nie można wprowadzić skupu interwencyjnego. Jednak rozpatrywane są inne rozwiązania w tym zakresie.
źródło i foto: MRiRW