Co znajdziesz w artykule?

Jeszcze dwadzieścia lat temu produkcja wołowiny w Polsce była dodatkiem, a nie filarem gospodarstw. Dziś to już ponad milion ton mięsa rocznie, z czego lwia część trafia poza granice kraju – od Włoch po kraje arabskie. Polska wołowina ma markę: żywione na pastwiskach bydło mięsne, mięso zrównoważone, często certyfikowane, a przede wszystkim – smaczne. Ale za tą historią sukcesu kryje się codzienna praca, rosnące wymagania i globalna konkurencja. Czy jesteśmy gotowi na nowy rozdział?
Cielęce początki – jak rodzi się eksportowy towar
Produkcja wysokiej jakości wołowiny zaczyna się od podstaw – odpowiednich ras mięsnych i dobrze zorganizowanej hodowli. Coraz większe znaczenie mają rasy takie jak Limousine, Charolaise, Hereford czy Angus, które dają lepsze przyrosty masy i wyższą jakość tuszy. W Polsce mamy już ponad 1,2 mln sztuk bydła mięsnego (GUS, 2024), a trend wciąż rośnie.
Hodowcy coraz częściej korzystają z programów dopłat i wsparcia – jak np. działania PROW 2014–2020, w tym „Dobrostan zwierząt”, „Modernizacja gospodarstw rolnych” czy specjalne premie za utrzymanie krów mamek. Kluczowa staje się także kontrola pochodzenia – cielęta muszą być odpowiednio identyfikowane i monitorowane, by spełnić rygory eksportowe.
Polska jako eksporter – mocny gracz w Europie
Polska wołowina to już nie tylko lokalny produkt – to międzynarodowa marka. Według danych KOWR, w 2023 roku eksportowaliśmy blisko 450 tys. ton wołowiny, głównie do Włoch, Niemiec, Hiszpanii, Francji i Holandii. Dużym odbiorcą są również kraje arabskie – Algieria, Arabia Saudyjska, Liban – oraz Izrael i Turcja.
Dlaczego nasza wołowina jest ceniona? Bo pochodzi z relatywnie niskointensywnej produkcji, jest wolna od hormonów, a polskie gospodarstwa spełniają wysokie normy weterynaryjne i jakościowe. Systemy traceability (śledzenia pochodzenia), znakowanie, nadzór GIW i wdrażane systemy jakości (QMP – Quality Meat Program) sprawiają, że zachodnie rynki mają do nas zaufanie.
Wyzwania: konkurencja, dobrostan i polityka klimatyczna
Nie jest jednak tak, że polska wołowina ma przed sobą tylko łatwe żniwa. Z jednej strony mamy konkurencję z Ameryki Południowej (np. Brazylia), gdzie produkcja jest znacznie tańsza, choć często mniej kontrolowana. Z drugiej – coraz większe naciski Unii Europejskiej na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, w tym metanu pochodzącego z chowu bydła.
Wołowina stała się symbolem sporu między rolnictwem a klimatem. Dla Polski to dylemat – ograniczać pogłowie czy inwestować w nowoczesne systemy chowu niskoemisyjnego? Rozwiązaniem może być rozwój wypasu pastwiskowego i wprowadzenie pasz redukujących emisję metanu (np. z alg czerwonych), które testowane są już w Holandii i Irlandii.

Technologie i certyfikaty – przyszłość eksportu
Aby utrzymać się na rynkach i konkurować jakością, a nie tylko ceną, polskie gospodarstwa muszą sięgać po nowe narzędzia. Systemy zarządzania stadem (np. SmartBEEF, Hodowca24), automatyczne systemy żywienia, czujniki zdrowotne i monitoring behawioralny to już nie fanaberia, a konieczność.
Równie ważne są certyfikaty – jak wspomniany QMP, ale też GlobalG.A.P. czy standardy Halal. Produkcja zgodna z wymogami religijnymi, ale też środowiskowymi, staje się przepustką do najbardziej wymagających rynków. Coraz częściej liczy się też cyfryzacja dokumentacji i pełna transparentność łańcucha dostaw.
Cielęce mięso, dorosłe wyzwania
Polska wołowina to historia sukcesu, ale nie bez zagrożeń. Świat się zmienia, a wraz z nim oczekiwania klientów i polityka rolnicza. Trzeba inwestować, edukować, modernizować. Trzeba też mówić głośno: polski rolnik potrafi produkować wołowinę najwyższej jakości, ale potrzebuje wsparcia – nie tylko finansowego, ale też promocyjnego i politycznego.
Jeśli chcemy utrzymać pozycję lidera, musimy przestać być tylko „tanimi dostawcami”. Musimy być liderami jakości, odpowiedzialności i nowoczesności. Bo od cielaka do eksportu prowadzi długa droga – i warto, byśmy to my wyznaczali jej kierunek.