Co znajdziesz w artykule?
Do dużego konfliktu doszło między mieszkańcami pod jarocińskiego Siedlemina, a inwestorem, który planuje wybudować na obszarze wsi chlewnie na ok. 45 tysięcy świń. Mieszkańcy nie godzą się na odór a inwestor pyta, gdzie w takim razie ma budować?
Wina leży po stronie władz?
Wściekli mieszkańcy mają pretensje do władz gmin, że o planowanej inwestycji dowiedzieli się tak późno. Zbulwersowani zwołali spotkanie w tej sprawie, na którym nie stawił się ani inwestor, ani burmistrz. Jak czytamy na stronie portalu wlkp24.info przedstawiciele urzędu bronili się, że informacja została opublikowana w Biuletynie Informacji Publicznej, na tablicy ogłoszeń w urzędzie, ale została też przekazana przedstawicielom sołectwa. Nowe światło na tę sprawę rzucił sołtys Siedlemina Andrzej Skrzypczak, który wyjaśnił, że obwieszczenie przekazano mu 23 grudnia 2021 roku. Jego zdaniem dopiero to pismo zawierało szczegółowe dane dotyczące skali przedsięwzięcia i było dla niego impulsem do tego, by zwołać zebranie mieszkańców.
Nikt nie chce mieszkać obok chlewni
Mieszkańcy Siedlemina zdają sobie sprawę, że mieszkają na wsi jednak zwracają uwagę, że plany budowy świniarni za bardzo graniczą z zabudową osiedlową a także zalewem. Powstanie gigantycznej chlewni ich zdaniem może wpłynąć negatywnie na środowisko. Do batalii zaangażowali opozycję a nawet stowarzyszenie „Otwarte Klatki”, które wielokrotnie w ciągu dekady poruszali tematy związane z działalnością gospodarczą Wojciecha Wójcika.
W Poznaniu świniarni nie wybuduje, bo to miasto
Wojciech Wójcik w rozmowie z portalem wlkp24.info wyjaśnił, jak ocenia zachowanie mieszkańców wsi.
“Jeden z panów wybrał sobie taki, a nie inny sposób prowadzenia kampanii wyborczej. Wszelkie zarzuty są bezpodstawne. Do najbliższych zabudowań jest ponad 1 km. Natomiast powoływanie się na bliskie sąsiedztwo Mieszkań Plus jest zachowaniem nie na miejscu, z racji tego, iż do nich jest blisko 3 km. Jeśli w tym miejscu nie mogłaby powstać ta inwestycja oddalona od zabudowy zagrodowej wiejskiej o ponad 1 km, a od zabudowy mieszkaniowej o 3 km, to pytam, gdzie? W Poznaniu nie wybuduję, bo to miasto” – tłumaczy.
Dodał też, że nie planuje spotkać się z mieszkańcami przez wzgląd na panującą pandemię i “szacunek do nich.” W jego opinii spotkanie z protestującymi jest bez sensu bo stałby się kozłem ofiarnym. Jak twierdzi nie ma uzasadnienia dla argumentów, żeby ta inwestycja nie mogła powstać. Bardzo długo starał się o pozwolenie i otrzymał pozytywne opinie dotyczące powietrza, hałasu i odległości.
“Jakich argumentów używać w takiej dyskusji z mieszkańcami? Jeśli oni wiedzą lepiej, niż urzędnicy. Uważam, że jest to podważanie kompetentnych ludzi i ich kompetencji. W polskim prawie ma powstać zapis, że takie zabudowania mogą powstać w odległości 500 m od innych, a my będziemy je mieć w odległość ponad 1 km” – dodaje.
Negatywny wpływ na lokalne i zrównoważone rolnictwo
Problem nie leży tylko w umiejscowieniu chlewni w okolicy zabudowy mieszkaniowej ale w postaniu zbyt dużej konkurencji dla lokalnych małych gospodarstw. Nie mogą one sobie pozwolić na obniżenie cen do poziomu oferowanego przez dużych kontrahentów. Niestety powstanie wielkoprzemysłowej chlewni w Siedleminie może doprowadzić do tego, że lokalne hodowle znikną z jej terenu.
źródło:wlkp24.pl