Z roku na rok przybywa coraz więcej zwolenników diety roślinnej. W miastach można zauważyć, że przybyło miejsc wegańskich i wegetariańskich. Również osoby medialne z chęcią chwalą się zrezygnowaniem z jedzenia mięsa argumentując to tym ,że czują się zdrowiej. Mocne zainteresowanie ze strony konsumentów wykorzystały firmy wkraczając na rynek produktów spożywczych oferując, jak to opisują “zdrowsze zamienniki” mięsa.
A co na to hodowcy zwierząt?
COPA COGECA wystosowała list, w którym wyraża swój niepokój związany z nazewnictwem imitacji pochodzenia roślinnego
“Jako europejska organizacja reprezentująca hodowle zwierząt gospodarskich wyrażamy zrozumienie i uznajemy wolę części europejskich konsumentów na zwiększenie ilości tego typu produktów na rynku. Oczekujemy jednak uczciwego i konsekwentnego marketingu, który będzie szanował mięsnych i bezmięsnych konsumentów oraz pracę wykonywaną przez pokolenia rolników i rzeźników w całej Europie!”
Przedstawicielom nie podoba się, że z rosnącą w ostatnich latach liczbą międzynarodowych firm działających na rynku wegańskim, pojawiają się coraz to częstsze określenia produktów niemięsnych mianem burgera, kiełbasy, steka. Uważają, że takie nazewnictwo może wyraźnie wprowadzać konsumentów w błąd, poprzez sądzenie, że te imitacje są „równe” substytutowi oryginałów.
“Zgadzamy się, że produkty pochodzenia roślinnego mogą stanowić źródło białka lecz nie mogą one zagwarantować takiej samej wartości odżywczej jak produkty pochodzenia zwierzęcego, które próbują imitować! Ponadto nie możemy zaakceptować przedstawiania tych przetworzonych produktów jako zdrowszych opcji, biorąc pod uwagę, że często zawierają one dużo dodatków takich jak sól, cukier i tłuszcz.” -czytamy w liście.
Autorzy listu zwracają uwagę, że nazwy mięsa są głęboko zakorzenione w naszym dziedzictwie kulturowym:
“Boczek, szynka, carpaccio, stek, filet, kotlety i salami to tradycyjne nazwy, które zostały ukształtowane z biegiem czasu przez ciężką pracę rolników i rzeźników z dość dużą różnicą między regionami, co czyni je tak wyjątkowymi”.
Organizacja zaznacza, że potrzeba użycia nazewnictwa mięsnego w przypadku roślinnych zamienników jest wprowadzaniem klienta w błąd i komentuje:
“Jeśli produkt przedstawiany jest jako różniący się od oryginału to powinien mieć własną nazwę lub nominał.”
Federacja podkreśla, że nie jest to walka, ale wezwanie do słusznego uznania i szacunku dla pracy milionów europejskich rolników i pracowników sektora hodowlanego. Produkty pochodzenia zwierzęcego utrzymują obszary wiejskie przy życiu, dostarczając jednocześnie obywatelom wysokiej jakości nabiału i produktów mięsnych, które są lubiane i konsumowane przez wszystkie pokolenia. Ramy prawne chroniące nazewnictwo w sektorze mleczarskim doprowadziły do pewności w stosunkach z konsumentami. Przedstawiciele chcą aby ten sam poziom ochrony obejmował również wszystkie inne produkty pochodzenia zwierzęcego W związku z powyższymi argumentami przedstawiciele łańcucha hodowlanego zdecydowali się na zwrócenie się do posłów obrony pierwotnej poprawki przyjętej w kwietniu 2019 r. o nie przyjmowanie żadnych kompromisów w tej sprawie.
“Nie możemy pójść na kompromis w kwestii prawa konsumentów do wiarygodnych informacji o cechach i żywieniowych aspektach kupowanych produktów.”– kończąc tym zdaniem list.
Maria Chmal
źródło: COPACOGECA