Problem ataków wilków na zwierzęta gospodarskie staje się coraz poważniejszy. Rolnicy, zwłaszcza ci prowadzący hodowlę bydła i hodowlę owiec, mierzą się z narastającym zagrożeniem. Najnowszy incydent miał miejsce w województwie podlaskim, w miejscowości Sikory Piotrowięta. Dwa cielęta zostały wywleczone z mobilnych schronień i bestialsko zagryzione.
Atak wilków na Podlasiu [LISTOPAD 2025]
Wilki, nie zważając na bliskość zabudowań, wykazały się bezwzględną zuchwałością. Ofiary – dwa młode cielęta – zostały wyciągnięte spod pozornie bezpiecznych budek typu igloo, a następnie rozszarpane. Kolejne dwa, silnie poranione i pozostawione w stanie głębokiego szoku, będą wymagały długiej i kosztownej rekonwalescencji.
Najbardziej alarmujący jest fakt, że to kolejna wizyta drapieżników w tym samym miejscu. Wcześniej, w akcie skrajnej odwagi lub braku strachu, wilki wdarły się nawet do głównego budynku obory, wyciągając stamtąd zwierzęta hodowlane. Takie zachowanie sugeruje, że populacja watahy w rejonie Sikor Piotrowięta straciła naturalną bojaźń, traktując teren gospodarstwa jak łatwo dostępną spiżarnię. Ta eskalacja przemocy wymaga natychmiastowej reakcji władz – ochrona środowiska naturalnego nie może oznaczać bankructwa polskich rolników.
Choć istnieją programy, takie jak dotacje PROW na zakup siatek, fladr czy elektryzatorów, to w przypadku tak zuchwałych i regularnych ataków ich skuteczność jest kwestionowana. Inwestycje w zabezpieczenia pastwisk osiągają astronomiczne kwoty, a i tak nie dają 100% gwarancji. Branża apeluje o rewizję Prawa Łowieckiego i wdrożenie elastycznych rozwiązań, które pozwoliłyby na interwencyjne zarządzanie populacją watahy w rejonach, gdzie szkody w hodowli zagrażają egzystencji całych gospodarstw rolnych. Konieczne jest przywrócenie równowagi – szanowanie dzikiej przyrody, ale nie kosztem pracy i majątku rolnika.
źródło: Ruch Gospodarstw Rodzinnych, Konrad Krupiński






