piątek, 31 stycznia, 2025
spot_imgspot_img

64-letni URSUS C-325. Drugiego takiego egzemplarza nie ma nikt!

Zawsze, kiedy do niego wsiadam, czuję dawne czasy – tych ludzi, tę ich pasję, te zwyczaje i obrzędy, które towarzyszyły rolnictwu. Jestem szczęśliwy, kiedy mogę nim jechać – podkreśla z dumą pan Sławomir. I trudno się tej dumie dziwić, ponieważ drugiego takiego egzemplarza nie ma nikt. Mowa o 64-letnim URSUS-ie C-325 – pierwszym ciągniku zakupionym na użytek nieistniejącego już PGR-u w Dobrzyniówce (woj. podlaskie). Po latach wytężonej pracy ciągnik przeszedł remont i wiedzie spokojne życie w gospodarstwie pana Sławomira Jakoniuka. 

Historia wyjątkowego URSUSA C-325

Historia tego ciągnika rozpoczęła się tak naprawdę w 1944 roku, jeszcze w okresie działań wojennych. 

– W październiku 1944 roku, kiedy jeszcze trwały działania wojenne na zachodzie, nowa władza wchodząca do Polski, czyli Związek Radziecki, uznał, że ziemie rozdzieli, da wszystkim ludziom. Doszło wtedy do pierwszej reformy rolnej w Polsce, w miejscowości Dobrzyniówka. Zaczęło się od pani Zofii Manteuffel, później od Mikołaja Kawelina – założyciela znanego Klubu Sportowego Jagiellonia. Rolnicy jednak nie prowadzili tych gospodarstw, a po jakimś czasie te tereny zostały przekształcone w PGR i ten ciągnik został zakupiony jako pierwszy do pracy w tym PGR-ze. Pamiętam pana, który nim jeździł, zawsze ten traktor mi się podobał. Myślałem, że już go nie ma, ale pewnego razu przyszła do mnie pani z propozycją, abym go odkupił. Kupiłem, wyremontowałem i cieszy oko po dziś dzień. Zawsze, kiedy do niego wsiadam, czuję dawne czasy – tych ludzi, tę ich pasję, te zwyczaje i obrzędy, które towarzyszyły rolnictwu. Jestem szczęśliwy, kiedy mogę nim jechać – mówi pan Sławomir.

33 lata naprawiał samochody, żeby dziś móc być rolnikiem 

Gospodarz przyznaje, że od najmłodszych lat interesowała go technika rolnicza. Rodzice pana Sławomira mieli działkę rolną w sąsiedztwie pola należącego do PGR-u. To były czasy, kiedy dzieci musiały pomagać rodzicom w polu. Miał więc okazję obserwować te wszystkie maszyny, co dla małego chłopca było bardzo fascynujące. 

 Chciałem być rolnikiem tak samo, jak moi rodzice. Teraz jest jednak o wiele trudniej. Pod koniec lat 60. osoba, która pracowała państwowo, zarabiała równowartość tony żyta w ciągu miesiąca, a rolnik sprzedając tonę żyta, zarabiał równowartość tysiąc litrów oleju napędowego. Dzisiaj to wygląd tak, że najniższa krajowa zbliża się do tej sumy 6 tysięcy (chociaż musielibyśmy też porównać siłę nabywczą pieniędzy), ale rolnikom te 6 tysięcy gdzieś uciekło i zostało im 500 zł. Każdy ciągle chciał mieć te pieniądze, więc gospodarstwa się powiększały i powiększały, ponieważ trzeba było jakoś przeżyć – tłumaczy posiadacz zabytkowego URSUS-a.

Zdobyte przez ponad 30 lat pracy zawodowej doświadczenie ułatwiło działania związane z odnowieniem wiekowego już ciągnika. Nie lada wyczynem było też zdobycie niektórych części. 

– Ten ciągnik jest kojarzony przez wielu z URSUS-em C-330 – w pewnym sensie słusznie, ale jeżeli chodzi o podzespoły, o części tego ciągnika, niektóre bardzo się różnią. Kiedy kupiłem ten ciągnik, myślałem, że wyremontować go, to żadenproblem. Moja pierwsza poważna praca po wyjściu z wojska była firmie pod nazwą Techniczna Obsługa Rolnictwa w Białymstoku. Remontowaliśmy głównie silniki od ciągników i dzięki temu poradziłem sobie z tym moim egzemplarzem. Tu jest zupełnie inna pojemność silnika, inna głowica. Z zewnętrz wyglada jak „trzydziestka, ale wiele elementów jest niepasujących i trudnych do pozyskania. Na przykład kolektora ssącego szukałem półtora roku. W pewnym sensie jest to dość droga pasja. Moja żona w dokładnie nie wie, ile na niego wydałem. Nie będę mówiło o kosztach maski, czy chłodnicy, ponieważ to napędza cenę wśród ludzi, którzy handlują tymi rzeczami. Ciągnik kupiłem za 3 tys. zł – to jest bardzo mało, ale całkowity remont wyniósł też „3” z przodu, ale nie powiem, ile było zer – zdradza z uśmiechem. 

Model, który jest w posiadaniu mieszkańca Zabłudowa, był produkowany tylko przez trzy lata – od  grudnia 1959 roku do połowy 1963. Później pojawił się nowszy URSUS C-328, a w 1967 roku – URSUS C-330. Pan Sławomir planuje powiększyć swoje zasoby o kolejne zabytkowe maszyny.

 Postanowiłem też pozyskać trochę maszyn, żeby młodzi wiedzieli, jak wyglądała praca takimi ciągnikam, jakie były maszyny. Niedawno odremontowałem pług PZ-1A, ponieważ pług PZ-1 był produkowany do Zetora 25. Ciekawą jak na tamte czasy rzeczą było to, że cena była malowana na maszynach, dlatego, że ta inflacja kiedyś, w porównaniu z dzisiejszą, była zerowa. Ten pług zdobyłem niekompletny, kolega znalazł u siebie część potrzebnych mi elementów. To jest pług z początku lat 60., ma odkładnie półśrubowe, które produkuje się w Polsce od niedawna, od kilkunastu lat. Jeszcze bardziej mnie zdziwiło, kiedy musiałem odciąć odkładnie z fragmentu innego pługa i chciałem je zamontować do tego pługa. Nie wiedziałem, gdzie znajdę te śruby, a okazało się, że są identyczne, jak w pługu Kverneland z 2023 roku. Starsi ludzie zawsze mówili, że pług PZ-1A bardzo ładnie orał – a to dlatego, że miał odkładnie półśrubowe. Myślę, że inne maszyny też zdobędę – po to, by młodzi ludzie wiedzieli, jak ta praca dawniej wyglądała, ile trudu trzeba było to włożyć podkreśla mieszkaniec Zabłudowa.

Cal powstał z trzech ziarenek jęczmienia

– Moi rodzice prowadzili gospodarstwo rolne, moi dziadkowie też. To moje gospodarstwo, w którym teraz się znajdujemy istnieje od 1936 roku. Zawsze to rolnictwo było w moim życiu. Historia rolnictwa jest niezwykle interesująca i odegrała wielką rolę w świecie człowieka, w cywilizacji. Niewiele osób wie, że taka dziedzina nauki, jak matematyka, powstała dzięki rolnictwu. Jednostka miar też powstała dzięki rolnictwu. Stolarze bardzo dobrze znają takie coś, jak cal. On powstał z trzech ziarenek jęczmienia. Kolejna rzecz jest taka, że to rolnictwo na początku wszystko budowało. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że dziś są trzy najważniejsze gałęzie przemysłu: energetyka, budownictwo i rolnictwo. Kiedy zobaczymy jakiś samochód i prześledzilibyśmy jego historię, to zobaczylibyśmy, że to wszystko jakoś się wiąże. Rolnictwo odegrało wielką rolę w świecie i w Polsce, bo czy komuś się to podoba, czy nie, jesteśmy krajem rolniczym – stwierdza pan Sławomir. 

Rolnicy są „prezydentami” swoich małych ojczyzn

– Rolnictwo było bardzo sentymentalne. W dawnych czasach nasza arystokracja uważała niektóre miejsca, może nawetcały kraj, za zaścianek i uważała, że centrum kultury to Moskwa, Petersburg, Francja. Ci prości ludzie, rolnicy, zachowali naszą tradycję, nasze zwyczaje, które teraz mamy na co dzień i teraz się tym szczycimy, Zawsze mówię, że rolnicy są prezentami swoich małych ojczyzn, czyli tej ziemi, bo muszą umieć tym zarządzać, często też zarządzać ludźmi, znać się na przyrodzie i myśleć nietuzinkowo – wylicza.

Dawać życie innym 

– Dla mnie to jest fascynujące, że dzięki mojej pracy i tysięcy innych osób, ludzie mogą żyć, że dajemy im pożywienie 3 razy w ciągu dnia. I to jest coś takiego niesamowitego, że mogę dawać życie innym ludziom. Chciałbym powiedzieć, że kiedy widzimy rolnika, który jedzie ciągnikiem – on nie może szybciej jechać, więc pomyślny, że kiedy my śpimy w ciepłym łóżku zimą, widzimza oknem piękną pogodę, mróz, śnieg – ten rolnik musi pracować, nie ma wolnego. Musi pracować, ale dzięki temu ktoś inny może smacznie zjeść – zapewnia pan Sławomir.

Ziemię pożyczyliśmy, a nie odziedziczyliśmy 

– Kiedyś usłyszałem mądre słowa, żziemi nie odziedziczyliśmy od rodziców, ale pożyczyliśmy ją od dzieci. A jeżeli coś pożyczamy, to później ktoś nas rozlicza, w jaki sposób to oddajemy. I to jest ważne według mnie. Tyle lat męczyłem się ze smarami, chociaż rolnictwo to dalej są smary, ale to był mój cel. Moi znajomi, byli klienci, nie rozumieją dlaczegozrezygnowałem z pracy, ale to był mój cel, żeby mieć swoje gospodarstwo – opowiada gospodarz.

Chleba naszego powszedniego…

– Pod koniec lat 70.- 80. żeby kupić siewnik konny, ten największy, o szerokości 2,2 m, rolnik musiał sprzedać półtorej tony pszenicyDzisiaj to jest 1200 zł. Wyobraźmy sobie, jaką maszynę możemy teraz kupić za 1200 zł. Wielu ludzi w mieście tego nie wie, że rolnik sprzedaje teraz to żyto za 50 groszy za kilogram. Dla mnie to nie jest cena niska, ale uwłaczająca za zboże, z którego powstaje chleb, a co dzień modląc się prosimy przecież Boga o chleb powszedni… – kończy pan Sławomir Jakoniuk. 

spot_imgspot_img
Marta Śliwińska
Marta Śliwińska
Politolog z przypadku, kulturoznawca z zamiłowania i pasji. Przed laty wyjechałam z małej miejscowości do miasta, by znów powrócić na wieś – tym razem do pracy. To wieś i jej mieszkańcy są mi najbliżsi. Twórcy ludowi, artyści, gawędziarze, rolnicy - spotkania niby zwykłe, a jednak niezwykłe. Do takich ludzi chcę wracać, takich ludzi chcę pokazywać innym – szczerych, prawdziwych, pracowitych, z pasją. Wiem, że za każdą napotkaną osobą może kryć się niesamowita historia, która tylko czeka na odkrycie. „Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia” – hasło zgoła banalne, ale jakże prawdziwe w moim przypadku.

Napisz komentarz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Strefa wiedzy

Pogoda dla rolników

0
Would love your thoughts, please comment.x