Co znajdziesz w artykule?
Sytuacja na polach w poszczególnych regionach kraju jest różna. Niektóre plantacje już teraz wymagają interwencji w zakresie zabiegu herbicydowego, inne – na razie takiej potrzeby jeszcze nie wykazują. Nie mniej istotna jest lustracja pól i ciągły monitoring. Ochrona herbicydowa upraw a brak zimy i wycofanie wielu substancji – na ten temat rozmawialiśmy z dr Łukaszem Sobiechem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Jak wygląda wegetacja zarówno roślin uprawnych, jak i chwastów im towarzyszących?
– W zależności od regionu kraju sytuacja wygląda różnie. Ma to duże znaczenie w kwestii ochrony, ale również wymagań roślin względem azotu. Wszystkie rośliny wymagają odżywienia, ale inaczej sytuacja wygląda w okolicach Zgorzelca, a inaczej koło Olsztyna. Poziom zachwaszczenia zależy od plantacji. Przy tak łagodnej zimie należy się spodziewać wielu chwastów, aczkolwiek znajdujemy też takie plantacje, gdzie jesienią był stosowany herbicyd, przez co aktualnie są wolne od chwastów. Herbicyd zastosowany jesienią miał dobre warunki wilgotnościowe, dzięki czemu mógł długo działać. W większości przypadków, tam gdzie był zabieg jesienny, nie ma jeszcze potrzeby wykonywania tych zabiegów, ale należy lustrować plantacje i analizować sytuację na polu. Natomiast na wielu plantacjach, gdzie nie wykonano jesiennego zabiegu, zdarza się, że oprysk należy wykonać natychmiast. Znam takie plantacje, gdzie zabieg został wykonany już kilka dni temu lub jest planowany na dniach. Pamiętajmy o tym, że np. mały chaber to skutecznie zwalczony chaber. Im chwasty są bardziej rozwinięte, tym większy problem z ich wyeliminowaniem czy uodpornianiem na dany herbicyd.
Na co należy zwrócić uwagę przy wykonywaniu zabiegu w obecnych warunkach?
– Należy pamiętać o tym, że po pierwsze zabieg musi być wykonany w fazie rośliny uprawnej zgodnej z etykietą rejestracyjną zastosowanego preparatu. Po drugie zwróćmy uwagę na panujące warunki meteorologiczne. Szczególnie ważne są tutaj przymrozki, które mogą wystąpić nocą. Jednym z rozwiązań w takim wypadku jest zastosowanie substancji, jakie zastosowaliśmy jesienią, ponieważ one mają możliwość działania w niskich temperaturach. Drugim – jeśli zdecydujemy się na rozwiązania typowo wiosenne, nalistne – jest konieczność zwrócenia uwagi na to, które z tych substancji mogą być stosowane w niskich temperaturach. Na pewno dużym ryzykiem obarczone będzie zastosowanie herbicydów z grupy regulatorów wzrostu, ponieważ one działają lepiej w wyższych
temperaturach.
Zostańmy chwilę przy temperaturze. Przy jakiej jej wartości zabieg nie będzie ryzykowny?
– Tak jak już wspomniałem, herbicydy nie lubią przymrozków, dlatego na to trzeba zwrócić szczególną uwagę. Jeśli jest tak jak teraz, że mamy te kilka stopni na plusie, a w nocy nie ma przymrozków, warunki do wykonania zabiegu są dobre. Natomiast jeśli w nocy mamy nawet –1°C czy blisko 0°C, to jest ryzyko. W takim wypadku roślina uprawna może zareagować stresem i zostać uszkodzona. Poza tym sam może okazać, że wykonana ochrona herbicydowa nie będzie w pełni skuteczna. To jest ta przewrotność, że roślina będzie w tych warunkach trudniej rozkładała herbicyd i zareaguje negatywnie, przez co chwasty nie zostaną w pełni zwalczone.
Ochrona herbicydowa – które chwasty będę stanowić największe zagrożenie?
– Na pewno problemem, z którym rolnicy mogą się borykać, jest miotła zbożowa, która w warunkach, jakie panują, czyli stosunkowo wysoka temperatura oraz wilgoć, ma idealne warunki do rozwoju. Miotła szybciej rozpoczyna wegetację niż rośliny zbożowe, więc niewątpliwie jest to chwast numer 1 wśród chwastów jednoliściennych. Kolejnym jest wyczyniec polny. Problem ten dotyczy w szczególności plantacji w województwach zachodnio-pomorskim (okolice Pyrzyc), dolnośląskim, warmińsko-mazurskim, w Dolinie Odry, Dolinie Wisły, w szczególności na Żuławach. Jeżeli wiemy, że mamy problem z tym gatunkiem chwastu, należy najszybciej, jak tylko pozwolą nam warunki, wjechać w pole i wykonać zabieg. Plantacje silnie zachwaszczone mają to do siebie, że nawet po zastosowaniu zabiegu jesiennego presja tego chwastu jest wysoka, dochodząca nawet do kilkuset sztuk na m2. Spośród chwastów dwuliściennych największe zagrożenie widzę ze strony chwastów z rodziny rumianowatych, w szczególności największą uwagę zwracałbym na chabra bławatka. Przytulia czepna to też gatunek uciążliwy, ale mamy możliwość jej skutecznego wyeliminowania powschodowo.
Jak podejść do regulacji łanu, gdy rośliny na jednym polu są w różnych fazach wegetacyjnych?
– Zawsze musimy uśrednić fazę rozwojową roślin na polu, dlatego tak ważny jest monitoring całej powierzchni plantacji, nie tylko jej brzegu. Aktualnie plantacje w większości przypadków są bardzo mocno rozwinięte, dlatego trzeba bardzo ostrożnie podejść do zastosowania herbicydów czy regulatorów wzrostu, szczególnie w uprawie rzepaku ozimego. Jestem zwolennikiem zabiegów jesiennych, wiosnę polecam traktować jako czas zabiegów poprawkowych. Rolnicy, którzy na swoich polach rzepaku mają problem z chabrami czy rumianami, powinni wykonać zabieg, ponieważ kiedy wegetacja ruszy w pełni, rośliny będą szybko osiągać fazę generatywną, a z nią ryzyko uszkodzeń rośnie. A pamiętajmy, że każde uszkodzenie prowadzi do spadku plonu.
Jak odnosi się Pan do suszy w kontekście pozostałości herbicydów i ich wpływu na rośliny następcze?
– Suchy rok oraz słabe życie mikrobiologiczne w glebie powodują ryzyko pozostawania substancji aktywnych pestycydów w glebie. Ten rok może być specyficzny, ponieważ w wielu miejscach nie było zimowego przemrożenia gleby i zatrzymania życia mikrobiologicznego. Należy zwrócić uwagę na to, że susza w połączeniu ze słabym życiem mikrobiologicznym w glebie powoduje słabszy rozkład herbicydów, co w konsekwencji może mieć wpływ na uprawy następcze.
Jak podejść do ochrony herbicydowej po wycofaniu substancji aktywnych?
– Mamy duży problem w buraku cukrowym, ponieważ w tym roku wypada nam desmedifan. W tym sezonie można go jeszcze legalnie zastosować, ale nie będzie można tej substancji kupić. Pojawia się przez to problem, bo to typowa substancja powschodowa. W ziemniaku przy desykacji nie mamy dikwatu, co jest ogromnym problemem na plantacjach nasiennych. Kolejny, dla którego 2020 będzie ostatnim rokiem stosowania, to chlorosufuron, najstarszy sulfonylomocznik, który stosowaliśmy np. na miotłę zbożową czy samosiewy rzepaku. Lista kolejnych substancji do wycofania jest szeroka, co oznacza, że ochrona herbicydowa będzie bardzo trudna. Zobaczymy, jak Komisja Europejska będzie do tego podchodziła. W takiej sytuacji, jeśli firmy chemiczne nie wprowadzą na rynek nowych substancji, alternatywną będą metody mechanicznego odchwaszczania: brony pielniki, chwastowniki czy wypalanie. W fazie badań jest również metoda zwalczania chwastów przez porażanie ich prądem.
Jakie problemy wynikną w związku ze zmianą klimatu?
– Klimat w Polsce zbliża się trochę do klimatu angielskiego. Rośliny rzepaku wyglądają inaczej niż jeszcze kilka lat temu, ponieważ nie gubią liści. Jeśli chodzi o chwasty, to widzę zagrożenie ze strony wyczyńca polnego czy chwastów prosowatych. Sytuacja, jaka miała miejsce jesienią, czyli rośliny chwastnicy jednostronnej w zbożach, to duży problem. Oczywiście, gatunek ten wymarznie, ale rosnąc, stanowi konkurencję dla roślin zbóż o składniki pokarmowe, a także powoduje, że obsada jest nierównomierna. Kolejnym gatunkiem jest chaber bławatek, który dobrze czuje się na stanowiskach mało zasobnych i suchych.
Wywiad przeprowadziła Jagoda Strzelińska.
Wywiad ukazał się w czasopiśmie Agro Profil 03/2020 – zamów BEZPŁATNY egzemplarz TUTAJ
https://agroprofil.pl/p/prenumerata-magazynu-agroprofil-12miesiecy/