Co znajdziesz w artykule?
W piątek 21 lutego w Ośrodku Edukacji Przyrodniczej „Młynarzówka” w Kurowie (woj. podlaskie), odbyło się spotkanie Rady Naukowej przy Narwiańskim Parku Narodowym.
Głównym punktem posiedzenia był temat budowy progu spiętrzającego wodę. Ruch Gospodarstw Rodzinnych wraz z mieszkańcami – chociaż oficjalnie niezaproszeni na spotkanie – osobiście wyrazili zdecydowany sprzeciw i oburzenie wobec planu budowy progu na rzece w miejscowości Rzędziany na terenie Narwiańskiego Parku Narodowego.
Nic o nas, bez nas
– Nie ma odpowiedzi na kluczowe pytania i dlatego nie powinno dojść do realizacji tej inwestycji. Rolnicy z tego terenu są tutaj gospodarzami i w pierwszej kolejności powinni być informowani. Zostały wydane decyzje na budowę progu, ale zapomniano zapytać mieszkańców, co tym sądzą – mówili rozżaleni rolnicy. –Może zabrakło informacji do państwa, za co przepraszam, ale jeżeli uwzględniamy wszystkie uwagi drugiej strony, to też nie ma powodu do tego, żeby znów je konsultować. Dziś słyszę, że próg jest niepotrzebny – tłumaczył z kolei Grzegorz Piekarski, dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego.
– Wystąpimy o cofnięcie zgody na budowę progu wydanego przez wojewodę podlaskiego, ponieważ w całym procesie administracyjnym pominięto czynnik społeczny – podkreślali rolnicy.
Mieszkańcy i gospodarze domagają się szerokich konsultacji społecznych – nie w gronie Rady Naukowej, ale wśród rolników, którzy są gospodarzami tego terenu i od lat działają w zgodzie z naturą tam występującą.
– Chyba nikt inny, jak rolnicy z Podlasia, nie szanuje tak natury. W związku z tym oczekujemy rzetelnej rozmowy i żeby traktowano nas jak partnera – zaapelowali.
Park to nie tylko turyści. Czy mieszkańcy i rolnicy są gorsi?
– Mamy park, mamy otulinę i uszanujmy to, że mamy to, co mamy. Rolnicy są bardzo nerwowo nastawieni do tej sytuacji, ponieważ rady naukowe się spotykają, urzędy się spotykają, Ministerstwo Środowiska się spotyka i robi coś na naszymi plecami. Nie przyszliśmy wypowiadać się na temat projektu, bo projekt został zamknięty, jest pozwolenie na budowę. Jedyne co, to możemy złożyć wniosek do sądu jako mieszkańcy i to wszystko. Jeżeli chodzi o wydźwięk sprawy, proszę zrozumieć mieszkańca, rolnika, 80 wniosków na budowę rocznie, 3 negatywne. Rolnik jest gorszy? Chyba też chce żyć. Ma prywatny grunt. Nikogo nie interesuje,czy wziął kredyt. Ptaszki były i będą, i z tego też się cieszymy, ale proszę też uwzględnić inne kwestie. Przyglądałem się uważnie informacjom zawartym na dzisiejszej prezentacji. Park i turyści – o tym była mowa. Gdzie są mieszkańcy i rolnicy? Brak kompletny. Czy rolnik i mieszkaniec nie ma prawa do funkcjonowania na terenie parku? Chyba musimy to uwzględnić. Proszę na przyszłość, jeżeli państwo, jako Rada Naukowa, się spotykają, brać poprawkę na to, że ludzie chcą tutaj żyć i żyją od pokoleń – apelował Zbigniew Żur, rolnik.
– Wszystko jest tworzone w zamkniętych pomieszczeniach przez osoby, które przyjeżdzają tu 2-3 razy w roku, a pomijani są mieszkańcy, którzy są gospodarzami tych terenów, którzy żyją w zgodzie z przyrodą, dbając o nią i ktoś narzuca im na siłę, jak powinni jeszcze bardziej dbac o te tereny, które są dziedzictwem dla wszystkich – nie tylko profesorów, którzy przyjeżdzają tu sporadycznie – zauważył Konrad Krupiński z Ruchu Gospodarstw Rodzinnych. – Atmosfera spotkania była mało przyjemna. Jako rolnicy czuliśmy się intruzami, gdzie tak naprawdę jako mieszkańcy, gospodarze tego terenu przyszliśmy porozmawiać o miejscu, wktórym żyjemy. Widać, że Park Narodowy jest średnio zainteresowany rozmową z mieszkańcami. Pominięte zostały konsultacje społeczne. Zostały wydane decyzje na budowę progu, tylko Park zapomniał zapytać mieszkańców, gospodarzy co o tym sądzą – dodał.
– Rozumiemy potrzeby Parku, rozumiemy potrzeby natury. Jakiś czas temu mieliśmy spotkanie z panem dyrektorem w Izbie Rolniczej w Białymstoku i rozmawialiśmy na temat tego progu. Na tym spotkaniu byli również rolnicy, mieszkańcy, którzy byli żywo zainteresowani wysokością tego progu. Wtedy był poruszony temat, że piętrzy za wysoko o te 25 cm i bardzo dziękuję, że zostało to w projekcie uwzględnione, natomiast umawialiśmy się, że w momencie, kiedyrozpoczną się prace projektowe, będzie pan rozmawiał z osobami zaineteroownaymi, że będziemy mogli uczestniczyć przy tych pracach projektowych. Dlaczego nie zostaliśmy o nich poinformowani? Dowiedzieliśmy się z zewnątrz, że już jest pozwolenie na budowę. Nawet jeżeli uwzględnione było te 25 cm, to i tak dlaczego nas nie poinformowano? – pytał na spotkaniu Mariusz Dudziński, burmistrz Tykocina.
–Było takie spotkanie, rozmawialiśmy, uwzględniliśmy uwagi, które zostały poruszone, próg został obniżony zgodnie z żądaniem rolników i tyle. Wszystkie żądania zostały uwzględnione i tyle. Przyroda parku musi być zachowana, jest to system naczyń połączonych. Dzisiaj wiecie, co jest, cały czas – przedstawiciele samorządu, Izby Rolniczej, na każdym posiedzeniu Rady Naukowej Parku informacje na temat progu są udzielane. Uwzględnione zostały uwagi rolników, które zostały zgłoszone. Nie było może czasu, momentu, ale pilnujecie tego przecież cały czas. Podlaska Izba Rolnicza wie, co się dzieje w sprawie progu. Uwagi zostały uwzględnione w stu procentach – to, co było powiedziane, że pierwszy próg jest za wysoko, zostało uwzględnione. Może zabrakło informacji do państwa, za co przepraszam, ale jeżeli uwzględniamy wszystkie uwagi drugiej strony, to też nie ma powodu do tego, żeby znów je konsultować. Dziś z kolei słyszę, że próg jest niepotrzebny – odpowiadał dyrektor Parku.
Dyrektor zapewnił również, że nie wie nic na temat powiększenia otuliny Narwiańskiego Parku Narodowego.
To nie tak, że nie wolno. Wolno.
Kolejną spośród poruszonych kwestii była odmowa możliwości budowy na terenie otuliny Narwiańskiego Parku Narodowego.
– Działka objęta jest zabudową zagrodową, a zgody na budowę – zgodnie z wydanym wcześniej przeznaczeniem – uzyskać nie można – mówił rozżalony gospodarz.
– Może pan dyrektor wyjaśni, dlaczego rolnik nie może korzystać ze swojego gruntu, rozwijać swojego gospodarstwa, pracować i utrzymywać swojej rodziny – pytał Zbigniew Żur, rolnik.
– Najpierw niezgodność z planem, a następnie przesłanki przyrodnicze – niezgodność z miejscowym planem zagospodarowania – argumentował Grzegorz Piekarski, dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego. – Jeżeli rocznie wpływa 80 wniosków, to zdarzają się tylko pojedyncze przypadki, kiedy park mówi: „nie”. To są szczególne przypadki, szczególne miejsca, w których dyrektor ponosi odpowiedzialność za niewyrażenie zgody, za powiedzenie, że w tym miejscu nie można. W większości przypadków takie zezwolenia są wydawane, są budowy. Są jednak szczególne miejsca, nad którymi się pochylamy i po głebokiej analizie tego, co wiemy, co mamy, mówimy „nie” z pełną świadomością konsekwencji odpowiedzialność za swoje słowa i czyny – tłumaczył.
– Nie chcemy przychodzić na Rady Naukowe i przeszkadzać w pracy innym ludziom, bo nam nikt też nie przeszkadza i nie życzymy sobie tego, ale niestety są takie sytuacje, że po raz kolejny okazuje się, że nie możemy pracować, tylko musimy zajmować się sprawami, które powinny być rozstrzygane za naszą wiedzą – podkreślał Zbigniew Żur.