Co znajdziesz w artykule?
Kolejny rok z rzędu wegetacja ozimin nie ustała w pełni. Wchodząc w okres wiosennych prac pytaliśmy rolników o kondycję roślin oraz plany dotyczące prowadzenia plantacji. Jak zapowiada się nadchodzący sezon?
Oziminom brakuje deszczu, a rolnikom cierpliwości
Bartłomiej Dziedzic
Poturzyn, powiat tomaszowski, województwo lubelskie
120 hektarów gruntów klasy bonitacyjnej I-III,
w tym 60 ha pszenicy ozimej, 35 ha rzepaku
– Ubiegła jesień była wyjątkowo sucha, co utrudniło zasiewy w naszym regionie. Opady pojawiły się później, ale były niewielkie, przez co wschody nie były w pełni zadowalające. Zima również nie przyniosła większych ilości opadów śniegu, co sprawiło, że gleba nie zgromadziła wystarczającej ilości wilgoci, a rośliny nie miały naturalnej ochrony przed mrozem. W pewnym momencie temperatury wzrosły do 10–12°C, wówczas IMGW wydało komunikat o możliwości aplikacji nawozów azotowych w niektórych powiatach. W naszym regionie panowała, jednak susza, a późniejsze przymrozki sprawiły, że wielu rolników wstrzymało się z nawożeniem, czekając na jakiekolwiek opady. Obserwowaliśmy bardzo silne przymrozki, więc tam, gdzie wegetacja już ruszyła, uprawy zostały mocno zmrożone.
Rzepak wysiewałem zarówno w technologii orkowej jak i bezorkowej. Przedsiewnie zastosowałem 300 kg nawozu wieloskładnikowego. W trakcie jesiennej wegetacji wykonałem zabiegi herbicydowe oraz ochronę fungicydową i insektycydową. Pszenicę wysiałem, natomiast wyłącznie w technologii bezorkowej na stanowiskach po fasoli i rzepaku. Tam, gdzie była fasola, nie wykonywałem nawożenia fosforowo-potasowego, natomiast po rzepaku zastosowałem 300 kg nawozu wieloskładnikowego. Mimo suszy wschody pszenicy były bardzo dobre. Jesienią wykonałem również zabieg herbicydowy, co ograniczyło presję chwastów, najprawdopodobniej nie będzie konieczności stosowania poprawek wiosennych.
W moim gospodarstwie uprawiam dwie odmiany pszenicy: SY Dubai i KWS Emil. Pszenica Dubai jest u mnie już od kilku lat i jestem z niej bardzo zadowolony – charakteryzuje się wysoką plennością, jest to odmiana typu A, o wysokich parametrach jakościowych. Z kolei pszenica Emil to klasa B, ale ma jeszcze wyższą plenność niż Dubai. Jeśli chodzi o rzepak, uprawiam odmiany LG Auckland i DK Exbury, które mam w gospodarstwie od 2-3 lat. Obie sprawdzają się bardzo dobrze – dają wysokie plony i mają dobre zaolejenie. Ich fazy wzrostu i kwitnienia są dość wyrównane, co ułatwia prowadzenie upraw.
W nadchodzących tygodniach planuję wykonać standardowe zabiegi ochronne w pszenicy, w tym fungicydowe T1 i T2, a jeśli zajdzie potrzeba, również T3. Wedle potrzeb zastosuje również insektycydy. W tym sezonie kluczowe dla uzyskania dobrych plonów będą opady. Jeśli w okresach krytycznych dla wzrostu roślin wystąpią deszcze, mamy szansę na dobre wyniki.
Dobry start, trudna teraźniejszość – pogoda rozdaje karty
Miłosz Damecki
Chruściechów, pow. białobrzeski, woj. mazowieckie
150 hektarów gruntów klasy bonitacyjnej III-IV,
w tym 35 ha rzepaku, 40 ha kukurydzy, 15 ha jęczmienia ozimego, 15 ha żyta, 20 ha pszenicy, 20 ha pszenżyta
– Jesień była korzystna dla upraw. Wrześniowe opady, które mocno dały się we znaki na Śląsku i Opolszczyźnie, u nas rozłożyły się w czasie i wyniosły około 80-100 mm, co było idealne do rozpoczęcia prac polowych i wschodów. Jednak później praktycznie nie padało i mieliśmy do czynienia z suszą. Zima była łagodna, z niewielką liczbą przymrozków, które dopiero w połowie lutego, zaczęły się pojawiać. Wegetacja nie zatrzymała się całkowicie, a jedynie spowolniła, więc rośliny moim zdaniem nie są w złej kondycji. Jeśli chodzi o trudności, to w rzepaku był problem ze wschodami – siany pod koniec sierpnia wzszedł jedynie w 50%. Dopiero połowa września i opady sprawiły, że obsada się poprawiła.
W oziminach przeprowadziłem jesienne odchwaszczanie, a w rzepaku regulację łącznie z ochroną fungicydową i dwukrotne zwalczanie szkodników. W rzepaku regulatory wzrostu stosuje zazwyczaj raz jesienią i dwukrotnie wiosną. W zbożach ozimych wykonywałem dwa zabiegi – w fazie pierwszego, a następnie drugiego kolanka. Pod koniec lutego wysiałem sól potasową pod kukurydzę, a w późniejszym czasie rozpocząłem nawożenie azotowe – najpierw w rzepaku, a następnie w jęczmieniu i reszcie ozimin.
Wybór odmian w moim gospodarstwie zależy od centrali nasiennej. Priorytetem przy wyborze odmian była ich odporność na choroby grzybowe i wysokie plonowanie. Aktualnie mam: rzepak LG Constructor, pszenicę Wilejke, jęczmień Winnie, żyto hybrydowe Avanti i pszenżyto Tadeus. W ochronie roślin planuję dodać trzeci zabieg fungicydowy w fazie liścia flagowego. W rzepaku zabieg na tzw. “na płatka” rozbiję na dwa etapy – pierwszy przed opadaniem płatków, a drugi, gdy już niemal całkowicie opadną. Azot w rzepaku podałemw jednej dawce w formie RSM – 300-360 litrów, co w połączeniu z jesiennym nawożeniem mocznikiem da łącznie około 190 kg N na hektar. W pszenicy na pierwszą dawkę zastosowałem 300 kg saletry amonowej, w życie 150 kg, a w pozostałych zbożach po 200 kg. Druga dawka została zaaplikowana w formie RSM.
Na tle poprzednich lat obecny sezon wygląda dobrze, ale brak wody budzi niepokój. W zeszłym roku luty był bardzo ciepły i deszczowy, przez co oziminy rozpoczęły wegetację zbyt wcześnie, a w marcu było za mokro, by rozpocząć nawożenie azotowe. W tym roku sytuacja jest odwrotna – mamy suszę. Liczę na to, że kwietniowe, majowe i czerwcowe opady wszystko wyrównają. W tym roku planuję szczególną dbałość o ochronę roślin – zwiększam liczbę zabiegów fungicydowych, a w rzepaku zmieniam strategię ochrony kwitnienia.
Sezon nabiera tempa i stawia kolejne wyzwania
Ryszard Sztanka,
Łężce, powiat międzychodzki, województwo wielkopolskie
grunty o klasie bonitacyjnej IIIb – VIz
15 ha żyta ozimego, 15 ha rzepaku, 10 ha pszenżyta, 20 ha jęczmienia ozimego, 10 ha grochu zimującego
– Zima 2024/2025 była łagodniejsza niż w poprzednich latach, co znacząco wpłynęło na rośliny. Opady były niższe, a wykonane odkrywki glebowe wykazały wilgotność tylko w warstwie do 10 cm. Rośliny rozwijały się w warunkach ograniczonej dostępności wody, ale wegetacja nie ustała. Jęczmień ozimy osiągnął już fazę strzelania w źdźbło, co wymusiło wcześniejsze podanie pierwszej dawki azotu, podobnie jak w przypadku rzepaku.
Niepokojącym zjawiskiem jest wzrost presji chorób, co wynika zarówno z łagodnej zimy, jak i podwyższonej wilgotności w niektórych okresach. Na oziminach zauważyliśmy obecność mączniaka, a w rzepaku pojawiły się pierwsze symptomy suchej zgnilizny kapustnych. W styczniu, gdy temperatury sięgały ok. 15°C, wystawiliśmy żółte naczynia, aby kontrolować ewentualne naloty chowacza, jednak w naszym gospodarstwie jego obecność nie została potwierdzona na niepokojącą skalę. System korzeniowy roślin, szczególnie w oziminach wysianych wcześnie, jest dobrze rozwinięty. Pszenica wysiana po kukurydzy również rozwija się wyjątkowo dobrze – można powiedzieć, że w porównaniu do lat ubiegłych prezentuje się lepiej.
Podczas wyboru odmian kierowaliśmy się zarówno wcześniejszymi doświadczeniami, jak i warunkami polowymi. Jeśli chodzi o rzepak, postawiliśmy na odmianę PT303 z Pioneera, która w minionych sezonach wykazywała znakomitą odporność na choroby.
Podstawowe nawożenie makroelementami, czyli podanie potasu, magnezu i siarki, zostało już przeprowadzone. W kwestii azotu czekaliśmy na bardziej sprzyjające warunki, obserwując także sytuację z opadami, ponieważ w warunkach suszy skuteczność nawożenia azotowego była mocno ograniczona. Jeśli chodzi o ochronę fungicydową, w gospodarstwie przyjęliśmy zasadę wykonywania tylko ekonomicznie uzasadnionych zabiegów. Standardowo planujemy T1 i T2, a decyzja o przeprowadzeniu T3 będzie uzależniona od dalszego przebiegu pogody.
W ostatnich latach wprowadziliśmy istotne zmiany w agrotechnice, dostosowując się do nowych wyzwań klimatycznych i ekonomicznych. Ponad 15 lat temu przeszliśmy na system bezorkowy, szczególnie w uprawach ozimych oraz modyfikujemy sposób aplikacji nawozów – większa część składników odżywczych trafia do gleby już jesienią, co pozwala na lepsze ich wykorzystanie wiosną.
Kluczowym czynnikiem, który zadecyduje o tegorocznych plonach, będzie dostępność wody oraz precyzyjne dopasowanie terminów nawożenia i ochrony roślin. Nie kierujemy się tutaj działaniami sąsiadów, lecz dokładnie analizujemy warunki i aplikujemy środki wtedy, gdy jest to najbardziej efektywne.
Uprawy w kondycji, ale wszystko zależy od wiosennej aury
Jakub Leśniewski
Sichów, powiat jaworski, woj. dolnośląskie
Klasy bonitacyjne: II-IV,
50 ha gruntów uprawnych w tym: 20 ha rzepak ozimy, 30 ha pszenica
– Temperatura przez cały sezon jesienno-zimowy utrzymywała się powyżej zera, co sprawiło, że wegetacja roślin trwała nieprzerwanie. Zarówno rzepaki, jak i zboża nadal się rozwijają – widać już nawet miejscowe niedobory azotu oraz mikroelementów.
Rzepaki wysiałem w optymalnym terminie – między 18 a 25 sierpnia. Kilka dni wcześniej, mieliśmy około 22-23 litry opadów, co zapewniło idealne warunki wilgotnościowe do siewu. Siejąc płytko w dobrze nawilżoną glebę, uzyskaliśmy wschody już po dwóch dniach. Później jednak pojawiły się ekstremalne warunki pogodowe. Najpierw przyszły upały rzędu 33-35°C, a następnie na początku września spadło aż 350 litrów wody na metr kwadratowy. Tam, gdzie nasiona zostały zasiane płytko, poszły głębiej, a tam, gdzie posiano głęboko rośliny praktycznie nie miały szans na normalny rozwój.
Zimny wrzesień, z temperaturami w ciągu dnia spadającymi do 6°C, dodatkowo zahamował rozwój młodych siewek rzepaku. Niedostateczny rozwój korzeni utrudnił pobieranie składników odżywczych, co sprawiło, że niektóre rośliny były bardzo słabe. Przez ulewne deszcze ich wzrost został mocno zahamowany. Wegetacja miała długą przerwę, a rośliny, zamiast normalnie się rozwijać, walczyły o przetrwanie.
Monitoruję sytuację za pomocą żółtych misek ustawionych w rzepaku. Pierwsze naloty chowacza i słodyszka pojawiły się już pod koniec stycznia, ale były to jedynie pojedyncze osobniki. W zbożach natomiast widzę już objawy mączniaka prawdziwego, zwłaszcza na wcześnie sianych plantacjach.
Jesienią stosowałem nawozy pojedyncze – fosforan amonu (Polidap) oraz siarczan potasu. Wiosną planuję kontynuować nawożenie siarką i azotem w postaci saletry amonowej oraz nawozów siarczanowych. Uprawiam około sześciu różnych odmian, ale podstawową wśród pszenic jest SU Banatus – odmiana z wysoką odpornością na choroby podstawy źdźbła. Mam również kilka odmian w ramach współpracy hodowlanej. Chwasty zostały skutecznie zwalczone jesienią, więc wiosną nie przewiduję większych problemów w tym zakresie. Jeśli chodzi o szkodniki, spodziewam się kolejnych nalotów chowaczy i mszyc. Standardowe zabiegi fungicydowe planuję wykonać w fazie strzelania w źdźbło, około BBCH 30-31.
Ogólnie stan upraw oceniam jako dobry – rzepaki rozpoczęły już wydłużanie pędu głównego, a wczesne zasiewy zbóż sa w fazie strzelania w źdźbło.. Prognozy wskazują na ocieplenie do 10-12°C, więc wegetacja ruszy pełną parą. Kluczowym czynnikiem będzie pogoda. Wszelkie działania agrotechniczne wykonujemy zgodnie z najlepszą wiedzą i doświadczeniem, ale na przebieg temperatur i opadów nie mamy wpływu. Najważniejsze, aby nie powtórzył się scenariusz z ubiegłego roku, kiedy w kwietniu i maju przyszły przymrozki do -12°C, niszcząc wiele upraw. Idealne warunki to umiarkowana temperatura – powyżej 20°C, ale nie przekraczająca 35°C, oraz równomierne rozłożenie opadów. Jeśli pogoda będzie sprzyjać, mamy szansę na dobre plony.
Wegetacja ozimin bez wytchnienia – deszczu wciąż brak
Piotr Malz
Wocławy, powiat gdański, województwo pomorskie
680 hektarów gruntów klasy bonitacyjnej I-III
w tym 270 ha pszenicy ozimej
– Tegoroczna zima była wyjątkowo łagodna. Praktycznie nie było dłuższego okresu spoczynku roślin, wegetacja trwała nieprzerwanie, z kilkoma krótkimi przestojami. W grudniu i styczniu temperatury dochodziły nawet do 10–12°C, a przymrozki były sporadyczne. To spowodowało, że wegetacja roślin trwała nieprzerwanie, ale jednocześnie pojawił się duży problem z wilgocią. Mimo że gospodarujemy na Żuławach, gdzie gleby teoretycznie powinny lepiej utrzymywać wodę, to jeśli nie pojawią się solidne opady, w kwietniu będziemy mieli poważne kłopoty.
System korzeniowy roślin jest dobrze rozwinięty, bo w warunkach niedoboru wody rośliny musiały głębiej sięgać po wilgoć. Najlepiej wyglądają te, które zostały wysiane we właściwym terminie, czyli na początku października. Gorzej radzą sobie późniejsze siewy, zwłaszcza te po burakach cukrowych – tam widać, że proces krzewienia nie przebiega tak, jak powinien, a rośliny są wyraźnie opóźnione. Już teraz widać, że choroby grzybowe będą w tym roku dużym problemem. W gęstszych plantacjach pojawił się już mączniak prawdziwy, a przy wysokich temperaturach zauważalne są pierwsze objawy chorób podstawy źdźbła.
Jeśli chodzi o nawożenie wiosenne, w tym roku podchodzimy do niego ostrożnie. Kiedy mieliśmy przymrozki rzędu -7/-8°C, a ponieważ nie było pokrywy śnieżnej, nie chcieliśmy ryzykować strat azotu.Zastosowałem mocznik z inhibitorem, a pierwsze aplikacje rozpoczeliśmy dopiero, gdy warunki na to pozwoliły.
W gospodarstwie stawiamy na odmiany jakościowe, nastawione na parametry konsumpcyjne. Mimo tegorocznych wyzwań liczymy, że uda się utrzymać wysoki poziom produkcji, ale wszystko zależy od dalszego przebiegu pogody. Trudno dziś przewidzieć, jak potoczy się ten sezon. Najważniejsze będą warunki w kwietniu i maju, bo to kluczowe miesiące dla budowania plonu. Największym wyzwaniem będzie mądre gospodarowanie azotem , trzeba go stosować w odpowiednich momentach, żeby nie uciekał w powietrze.
Artykuł ukazał się w marcowym numerze Agro Profil 3 / 2025.