wtorek, 15 października, 2024
spot_img

Spore oszczędności w uprawie pasowej [REPORTAŻ]

spot_img

Wiele gospodarstw ze względu na coraz częstsze okresy z niedoborem wody zdecydowało się przejść na uprawę bezorkową. Taki sam scenariusz realizuje Bartosz Szczygieł, który prowadzi gospodarstwo rolne w okolicach Gryfic o powierzchni ok. 90 ha, z czego gruntów ornych jest ok. 70 ha.

Uprawa pasowa — można sporo zaoszczędzić

Rolnicy doświadczają w swoich gospodarstwach wielu niezapowiedzianych scenariuszy pogodowych. W wielu przypadkach zmiany są konieczne w systemie uprawy roli, gdyż to po prostu się opłaca. Rolnik nie ma wpływu na ceny płodów rolnych czy też środków do produkcji rolnej, ale to on decyduje o liczbie wykonanych zabiegów na polu i o wszystkim, co się na nim dzieje. Okazuje się, że w tej materii można sporo zaoszczędzić, trzeba tylko przełamać stereotypy i nie bać się zmian.

Z takiego założenia wyszedł Bartosz Szczygieł, który z rodzicami prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni ok. 90 ha w woj. zachodniopomorskim. Są to gleby głównie klasy IVa i IVb, ale i jest trochę gleb III klasy bonitacyjnej.

Jakie rośliny są uprawiane?

– Mamy w płodozmianie pszenicę ozimą, jęczmień ozimy, rzepak, pszenżyto i żyto. Co roku od 20 do 30 ha jest uprawianego rzepaku i 20–30 ha jęczmienia ozimego. Z areału 90 ha ok. 15 ha zajmują łąki. Po jęczmieniu zawsze jest wysiewany rzepak. Po rzepaku jest pszenica. Z kolei po pszenżycie jest uprawiany jęczmień ozimy.

Od kiedy zaczęła się przygoda z uprawą bezorkową?

– Pierwsze próby były wykonane już pięć lat temu. Wszystko było podyktowane tym, że pojawiały się okresy z niedoborem wody. Pamiętam, jak walczyliśmy z przygotowaniem gleby pod zasiew rzepaku, najpierw uprawiając glebę gruberem, później wykonywaliśmy orkę, potem uprawę i siew. Generowało to dużo czasu, kosztów i energii. Z reguły w naszym regionie mamy bardzo sucho w okresie siewu rzepaku. Niestety, nieraz po zasiewach przyszła ulewa, która zniszczyła strukturę. Do tego po opadach silne słońce szybko zaskorupiło glebę na polu. Potem zaczęliśmy uprawę tylko bezorkową, gdzie zaobserwowaliśmy zdecydowanie mniejsze zaskorupienie gleby po opadach. Jednak ciągle poszukiwaliśmy czegoś jeszcze lepszego. Wybór padł na uprawę pasową. Od roku mamy w gospodarstwie agregat angielskiej firmy Claydon. Ta inwestycja była skierowana głównie pod uprawę rzepaku i wykonywanie usług rolniczych.

Jakie były powody wyboru takiej technologii uprawy gleby?

– Pierwszym i zasadniczym były spore oszczędności. Sprowadza się to do tego, że na polu pracuje tylko jeden ciągnik, jedna maszyna i jeden operator, a mamy za jednym przejazdem wykonane trzy zabiegi. Jest to głębokie spulchnienie wąskiego pasa gleby, zdeponowanie nawozu i wysiew nasion. To jednak nie wszystko, bowiem coraz bardziej zwracamy uwagę na aspekty mikrobiologiczne. Gdy ziemię orzemy, wszystkie resztki pożniwne trafiają na dno bruzdy. Dżdżownice zamiast wychodzić na wierzch i napowietrzać glebę od góry, to żyją one cały czas pod ziemią. Jednak zmiana technologii, gdzie duża ilość resztek pożniwnych zostaje na wierzchu, powoduje to, że dżdżownice żerują na powierzchni gleby cały czas ją napowietrzając. Tym samym budowana jest lepsza struktura gleby w górnej warstwie. W gospodarstwie są wykorzystywane preparaty mikrobiologiczne na przyspieszenie rozkładu słomy i innych resztek pożniwnych. Jest to produkt Revital Pro, który stosujemy od pięciu lat. Już po pierwszym sezonie stosowania uprawy pasowej widać mocno podziurkowaną glebę przez dżdżownice w pasach nieuprawianej gleby.

Pod warstwą słomy mikroorganizmy mają szansę rozwoju, by spróbować rozłożyć resztki pożniwne,
a tym samym wpłynąć na poprawę struktury gleby.

Jaki agregat został zakupiony do gospodarstwa?

– Jest to agregat firmy Claydon, a model ma oznaczenie T4 Hybryd. Pod tym kryje się konstrukcja o szerokości roboczej 4 m. Jest to sprzęt półzawieszany, który do uprawy wykorzystuje 13 dłut i 13 redlic siewnych. Redlice uprawowe są rozstawione co 30 cm. Natomiast redlice siewne są do wyboru. Klient może zamówić redlicę o szerokości 12 lub 16 cm. W moim przypadku są redlice o szerokości 16 cm, zatem pasy pomiędzy sąsiednimi rzędami mają szerokość 14–15 cm. Zbiornik ma pojemność 3200 l. Nawozu spokojnie można załadować 1200 kg i tyle samo można załadować zboża. Gdyby ktoś chciał wysiewać tylko zboża bez aplikacji nawozu, to jest możliwość przesunięcia ściany grodziowej i wykorzystania całej pojemności zbiornika tylko na nasiona.

Na jaką głębokość są ustawione redlice spulchniające?

– Staram się pracować na głębokości 28 cm. Warto zaznaczyć, że element podający nawóz za redlicą jest tak zaprojektowany, że granule są umieszczone na głębokości roboczej od 15 do 28 cm. Warto jeszcze zaznaczyć, że Claydon to jedyny producent agregatów do uprawy pasowej, który nie wykorzystuje kół zaciskających ziarna do gleby. W rzędach zasianych roślin mamy zawsze płytko przykryte nasiona za pomocą zagarniacza, który rozgarnia górki po redlicy spulchniającej. Jaki ma to cel? Wszystko w trosce o wysiewane rośliny, by stworzyć im bardzo dobre warunki nie tylko na starcie do wchodów, ale także do dalszego rozwoju. Wiosną, gdy chodziłem po polu, to w pasach siewnych zapadały się stopy. Widać w tym zakresie innowacyjną technologię producenta, który dba o przyszłe zyski rolnika z danej uprawy, ponieważ rośliny w tej technologii potrafią wytworzyć lepszy system korzeniowy, a stały dostęp do zlokalizowanego nawożenia i pulchna struktura gleby w pasach siewnych pozwala na rozwój roślin bez żadnych ograniczeń. Powiem więcej, roślina w tych spulchnionych pasach cały czas swobodnie oddycha. Mamy to zapewnione bez względu na to, czy są małe, czy obfite opady deszczu. Firma Claydon nazywa to wprost: jest to trójkąt życia. Cała woda opadowa spływa w głąb spulchnionego pasa, przez to są wyeliminowane zastoiska wody. Dla porównania tej pasowej technologii uprawy gleby z tradycyjną orką stosowaną przez sąsiada; u drugiego sąsiada, gdzie była stosowana uprawa bezorkowa, to zauważyłem w nich zalewiska wodne, a u mnie tylko błoto w wierzchniej warstwie.

W ubiegłym roku udało się wykonać usługi siewu na areale ponad 500 ha, z czego
400 ha to siew rzepaku. W tym roku był również wysiewany usługowo bobik na
areale ponad 140 ha.

Co jeszcze warto podkreślić przy tej konstrukcji agregatu?

– Przypomnę raz jeszcze, że gleba nie jest zagniatana w pasach siewnych, a na całej szerokości roboczej półzawieszane agregatu. Mamy tu 7 kół, z czego 4 są transportowe, a 3 się rozkłada do pracy.

Z jakim ciągnikiem pracuje ta maszyna?

– Mam w gospodarstwie ciągnik Fendt 930 Vario z silnikiem o mocy 300 KM. Ciągnik ma ogromny zapas mocy jak na taką maszynę. Myślę, że w zupełności do tej maszyny wystarczy traktor o mocy 240 KM. Jakbym wiedział, że tak łatwo i lekko będzie się nim pracować, to bez wahania bym wybrał agregat o szerokości roboczej 6 m. Warte podkreślenia jest zużycie paliwa. Przy maszynie o szerokości roboczej 4 m i pracującej na głębokości do 28 cm ciągnik spala 9–10 l oleju napędowego na hektar. Przy wysiewie rzepaku ciągnik pracuje z prędkością 9–10 km/h, a przy wysiewie zbóż można pracować z prędkością do 13 km/h. Różnica w prędkości wynika przede wszystkim z głębokości przykrycia nasion. Rzepak jest bardziej wymagający i nie można go siać głębiej niż 2 cm. Z nawozów wieloskładnikowych pod rzepak była dawka 200 kg/ha, a pod zboża 180 kg/ha.

Jakie są korzyści z przejścia na uprawę pasową?

– Mam duże oszczędności w paliwie, czasie pracy i kosztach zakupu środków do produkcji rolnej, czyli nawozów. Wcześniej pod rzepak nawozu NPK stosowaliśmy 350 kg/ha. W tym momencie nawożenie spadło o połowę bez utraty plonu, bowiem granule trafiają bezpośrednio pod system korzeniowy roślin, a nie są rozrzucane na całej powierzchni pola. Byłem z łopatą wykopywać korzenie zbóż i co się okazało, na średnich glebach sięgały one w głąb gleby 19 cm. Każda roślina buduje system korzeniowy tam, gdzie ma zasobność w składniki pokarmowe, a im więcej ich ma, tym okazalszy jest system korzeniowy. Kolejny ważny aspekt jest taki, że rośliny z mocniejszym systemem korzeniowym lepiej i dłużej przetrwają okresy z niedoborem wody. Co jeszcze warto podkreślić, to mamy mniejszą presję pojawiania się chorób grzybowych w uprawie pasowej, a to wszystko przez to, że jest bardziej przewiewny łan. Mniej środków do ochrony to kolejne oszczędności.

Agregat do uprawy i siewu w technologii pasowej zdaje egzamin nie tylko w gospodarstwie. Pozytywne rezultaty i opinie mają również rolnicy, u których rzepak był siany usługowo.

Co ile lat są wykonywane badania gleby?

– Od trzech lat jest zlecane specjalistyczne badanie gleby firmie, która to profesjonalnie realizuje. Na podstawie uzyskanych wyników jest przygotowywany plan nawożenia dla azotu, fosforu i siarki. Mając tak precyzyjne dane, będę je w przyszłym roku wykorzystywać pod zmienne nawożenie. Do tego celu będzie zakupiony nowy rozsiewacz, który będzie realizował wysiew w oparciu o mapy nawożenia. To nie wszystko, planuję również posiadany siewnik wyposażyć w systemy pozwalające na zmienne dawkowanie nawozu i nasion w zależności od zasobności gleby. Chodzi o uzyskanie jeszcze większych oszczędności i wykorzystanie maksymalnego potencjału produkcyjnego danego obszaru pola. Z nowych inwestycji w park maszynowy marzy mi się zakup lekkiego kultywatora obrotowego TerraStar z firmy Claydon. Oprócz tego w planach jest zakup opryskiwacza z belką polową o szerokości roboczej 28 m. Obecnie wykorzystywana jest maszyna o szerokości roboczej 24 m, co powoduje konieczność rozpoczynania pracy połową szerokości roboczej siewnika.

Jak sobie Pan radzi z samosiewami zbóż?

– Czasami przypada zasiać zboże po zbożu, a w moim przypadku, kiedy są to zboża ozime, to o przetrwanie tych gatunków przez okres zimy jest nietrudno. Dlatego w gospodarstwie jest wykorzystywana kilka razy brona mulczowa. Pierwszy przejazd jest wykonywany zaraz za kombajnem, gdzie pracuje ona na 2–3 cm. Podczas pracy są pobudzane do wschodów samosiewy zbóż i chwastów oraz jest równomiernie rozmieszczana słoma, która co roku jest cięta przy zbiorze. Natomiast kolejne przejazdy wykonuje się w miarę pojawiania się rosnących już samosiewów i chwastów. Zużycie paliwa przy pracy tym narzędziem wynosi ok. 2 l/ha. W tej technologii warto raz na 3–4 lata zgłęboszować pole, by dobrze napowietrzyć glebę. Mamy do tego celu pług dłutowy, który może pracować na głębokości ponad 30 cm.

Czy było liczone zużycie paliwa w gospodarstwie?

– Przy kalkulacji można spokojnie przyjąć zużycie paliwa przy uprawie pasowej na ok. 20 l/ha. Jest w tym ok. 10 l/ha potrzebne na siew. Do tego doliczamy trzy zabiegi broną mulczową, co daje kolejne 6 l/ha oleju napędowego, a reszta to głębokie spulchnianie ścieżek technologicznych. Natomiast przy uprawie tradycyjnej mamy 15 l ON na 1 ha potrzebne na wykonanie orki. Do tego uprawa broną talerzową 2 razy po 6 l/ha i uprawa i siew kolejne 10–15 l/ha. Z reguły wychodziło przy tradycyjnej uprawie ok. 45 l/ha, a w pasowej mamy całą pracę na polu zamkniętą w ilości nieco ponad 20 l/ha. Różnica jest spora. Trzeba liczyć koszty w każdym gospodarstwie, bo każdą zaoszczędzoną złotówką można zainwestować w dalszy rozwój.

spot_imgspot_img
Krzysztof Grzeszczyk
Krzysztof Grzeszczyk
Redaktor Naczelny, technika. Posiadam własne gospodarstwo rolne o profilu roślinnym i zwierzęcym, pochodzę z rodziny rolniczej i całe życie związany jestem z rolnictwem.

Napisz komentarz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Strefa wiedzy

Pogoda dla rolników

0
Would love your thoughts, please comment.x