Co znajdziesz w artykule?
Pisaliśmy niedawno o „marzeniach” czy wręcz snach Posłanki do Parlamentu Europejskiego Sylwii Spurek, która proponowała masowe odejście lub nawet zarzucenie przemysłowej hodowli zwierząt. Argumentem było tu ich cierpienie. Temat ma jednak znacznie szerszy kontekst a „sen” euro parlamentarzystki co jakiś czas znajduje wyraz w apelach i działaniach różnych proekologicznych organizacji. Sprawa nie jest jednak taka prosta, a spełnienie powyższych i tym podobnych marzeń może mieć daleko idące, a często wręcz nieprzewidywalne konsekwencje.
Jaka jest prawda?
Pora więc przyjrzeć się sprawie dokładniej. Na obecnym etapie rozwoju światowego rolnictwa i gospodarki w konfrontacji z postępującym globalnym przeludnieniem każda zmiana związana np. z odejściem od przemysłowej hodowli zwierząt zderzy nas ze zjawiskiem ekonomicznego efektu skali. Sprawa jest tu raczej prosta: dochody rolników zależą od skali produkcji a parametry procesu produkcji żywca czyli np.: plenność, wykorzystanie pasz, aż po ceny zbytu, przyjmują wyższe wartości wraz ze wzrostem skali produkcji. I tu rodzi się pierwsza poważna wątpliwość: jak utrzymają się, czy wręcz przeżyją rolnicy prowadzący ekstensywną produkcję zwierzęcą na małą skalę? Kto się tym zajmie bez odpowiedniego wynagrodzenia? A przede wszystkim: jak zapewnimy wyżywienie ludności regionów, państw czy kontynentów, jeżeli wydajność rolnictwa drastycznie spadnie?
Tak jak w przyrodzie
Rolnictwo w jakiejś mierze przyrównać można do ekosystemu. Tu także jedna zmiana pociąga za sobą kolejną. Gdyby więc doszło do systemowej likwidacji dużych gospodarstw, to niestety siłą rzeczy upadek czeka też i te małe. Powodem jest brak zdolności do konkurowania. Na naszym polskim podwórku zanik rolnictwa wygenerowałby też ekonomiczną próżnię, co skutkowałoby wzrostem kosztownego importu produktów zza granicy. Nie zapominajmy także, że Polska nie jest samotną wyspą, a brak naszych produktów rolnych na rynku Unii Europejskiej także wygenerowałby ekonomiczne przetasowania i konieczność wzrostu importu produktów np. spoza UE. A to bez wątpienia wpłynęłoby na wzrost cen towarów i ostatecznie ze wzmocnioną siłą uderzyłoby i w naszą gospodarkę.
Czy faktycznie tak trują?
Omawiając temat odejścia od przemysłowej hodowli zwierząt należy również przyjrzeć się popularyzowanej w środkach masowego przekazu opinii o większym negatywnym wpływie dużych gospodarstw na środowisko. Niestety badania naukowe dowodzą, że jest wręcz odwrotnie. I to produkcja ekstensywna wpływa obciążająco na środowisko w większym stopniu niż intensywna.
Przeprowadzone w naszym kraju badania naukowe potwierdzają, że zużycie wody w systemie przemysłowym jest niższe dla drobiu o 69%, wieprzowiny o 40%, wołowiny o 53%, baraniny o 66%, jaj o 62% niż w systemie pastwiskowym. A zatem zrównoważona intensyfikacja produkcji zwierzęcej może okazać się kluczem do ochrony klimatu i do zapewnienia dostępu do żywności.
Efektywność i równowaga
Jak wykazują badania zamiana produkcji zwierzęcej na bardziej efektywną może się skutecznie przyczynić do łagodzenia skutków emisji metanu i tlenku azotu N2O do atmosfery. A przestawienie produkcji zwierzęcej w kierunku bardziej efektywnych systemów może doprowadzić do obniżenia światowej emisji gazów cieplarnianych nawet o 736 milionów ton eq.CO2. Warunkiem jest jednak zmiana i przejście od ekstensywnych systemów produkcji do bardziej efektywnych systemów powiązanych z przemysłową produkcją pasz. Dodajmy też, że produkcja mleka i wołowiny odbywa się z wykorzystaniem pasz objętościowych, których bezpośrednio nie da się wykorzystać do produkcji żywności.
Nie rolnictwo lecz elektrownie
Jak wykazują badania, polskie rolnictwo odpowiada za 8% emisji wszystkich gazów cieplarnianych w skali kraju. A produkcja roślinna stanowi tu niecałe 4%. Natomiast produkcja zwierzęca tylko nieco powyżej 4%. Natomiast najniższe emisje przypadają na produkcję trzody chlewnej (0,4%) i drobiu. Może to dziwić, szczególnie że te właśnie branże to najczęstsze cele sprzeciwu i ataków ekologicznych działaczy. Tymczasem największym zagrożeniem dla klimatu jest sektor energetyczny (82,9%) i transportowy, z którego wszyscy korzystamy.
Będzie jak z „Piątką Kaczyńskiego”?
Podsumowując powyższe rozważania jedno jest jasne: złożoność problemów zarówno rolniczych jak i gospodarczych wymaga rozważnego i spokojnego podejścia. Tego rodzaju analizom z pewnością nie sprzyja atmosfera awantur, podejrzliwości i ataków. Nie można też kierować się tu marzeniami czy emocjami. Być może odpowiedź sama się nasuwa: jak podpowiadają badania wszystko jest kwestią równowagi i uwzględnienia różnych racji. W tym racji polskich rolników i mieszkańców obszarów wiejskich, którzy stanowią blisko 40 procent całkowitej liczby mieszkańców Polski i którzy zapewniają krajowi, a także w dużej mierze całej Unii Europejskiej, produkty rolno-spożywcze wysokiej jakości. Takich problemów nie można rozwiązywać prostymi cięciami. Przekonał się o tym np. Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, który proponując nowelizację Ustawy o ochronie zwierząt (tzw. „Piątkę Kaczyńskiego”) faktycznie nie podjął z rolnikami rzeczowej dyskusji co skończyło się ogólnopolską awanturą. A temat „Piątki” nie został do końca wyjaśniony.
Czy z funkcjonowaniem dużych hodowli zwierząt ma być podobnie?
A co wy o tym sądzicie?
Zapraszamy do wymiany poglądów.
Źródła: Krajowy Związek Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej, MRiRW, Sejm RP.
Foto: Pixabay