Co znajdziesz w artykule?
– Wiadomo, czasy są trudne, więc chcemy ciąć koszta paliwowe i dojechać na ten czempionat konno – żartował tuż przed wyjazdem pan Marcin Szarejko, który wraz z kolegami – Grzegorzem Pietruczukiem i Mariuszem Nikołajukiem – przejechał tradycyjnym wozem zaprzęgniętym w dwa ogiery blisko 250-kilometrową trasę z Zabłudowa (woj. podlaskie) do Kętrzyna (woj. warmińsko-mazurskie). Ta wyprawa to historia o wyznaczaniu celów, ogromnej pasji, wytrwałości i o tym, że marzenia się spełniają.
Na czempionat koni do Kętrzyna
Zapytany o to, skąd pomysł na taką – nieco już zapomnianą – formę przejazdu, pan Marcin odpowiedział:
– Kiedyś byłem u takiego człowieka, który przejechał 70 km koniem szlachetnym. Zapadło mi to w pamięci na długo. Pewnego razu, przeglądając Internet, natrafiłem na informacje o targu końskim w Białej Piskiej z czasów PRL-u, na który ludzie zjeżdżali się z całej Polski właśnie zaprzęgami i i pomyślałem, że skoro zbliża się Ogólnopolski Czempionat Koni w Kętrzynie, to trzeba na niego pojechać konno.
Trasa została podzielona na kilka etapów, a jej przebieg ustalany był na bieżąco. Ze względu na wysokie temperatury i dobro zwierząt, panowie trasę pokonywali we wczesnych godzinach porannych. Wyczyn hodowców z Zabłudowa odbił się szerokim echem wśród innych miłośników koni – dzięki ich gościnności i uprzejmości, zarówno zwierzęta, jak i powożący, mogli spokojnie odpocząć i nabrać sił przed kolejnymi etapami podróży.
– Życzliwi ludzie zapraszali nas do siebie, żebyśmy mogli odpocząć, nakarmić konie. Odzew był bardzo duży, nawet wśród nieznajomych. Wszyscy byli nastawieni bardzo pozytywnie – zauważył pan Marcin.
Duże wsparcie, by osiągnąć cel
Po kilku dniach podróży, 20 lipca 2023 roku, cel został osiągnięty. Tego dnia Robest i Idhel – dwa dzielne ogiery pana Marcina Szarejko przekroczyły bramę Stada Ogierów w Kętrzynie.
– Zależało mi, żeby dojechać do celu, chociaż brałem pod uwagę to, że w którymś momencie ta podróż może się zakończyć. Udało się szczęśliwie dojechać. Ogromną motywację i wsparcie dali mi moi koledzy, ale też ludzie, których do tej pory nie znałem. Trasa nie była lekka, ale kiedy człowiek osiągnie już swój cel, to nie czuje aż takiego zmęczenia. Cieszyło mnie, że konie czuły się bardzo dobrze. Dziś myślę, że można było tę trasę pokonać szybciej, ale ze względów bezpieczeństwa i z uwagi na fakt, że robiłem to pierwszy raz i nie jestem doświadczonym woźnicą, rozłożyliśmy ją na więcej etapów. Kolejnym wielkim zaskoczeniem było powitanie na miejscu, w Kętrzynie. Doceniam zaangażowanie Podlaskiego Związku Hodowców Koni, Warmińsko – Mazurskiego Związku Hodowców Koni oraz Polskiego Związku Hodowców Koni a także pani dyrektor Stada Ogierów w Kętrzynie. Dziękuję za miłe słowo i pomoc – nawet w ustalaniu trasy przejazdu. To było niesamowite doświadczenie i miło spędzony czas. To prestiż, jakiego nigdy nie miałem – podkreślał pan Marcin Szarejko.