Branża sadownicza od kilku miesięcy boryka się z kryzysem wynikającym ze wzrostu kosztów produkcji. Ogromny wpływ miał na to wzrost cen nawozów oraz oleju napędowego. Niestety, ale negatywne skutki ma również ostatni wzrost cen za energię elektryczną.
Wielu sadowników już dziś jest w tarapatach
Należy pamiętać, iż owoce przechowywane są w chłodniach już od października. Dlatego oprócz kosztów produkcji należy wziąć pod uwagę również koszty przechowalnictwa. Wielu sadowników już dziś nie stać na pokrycie tych kosztów. Wszystko to przyczynia się do pogłębiającego się kryzysu. Z powodu braku środków do normalnego funkcjonowania w tym braku możliwości obsługi zaciągniętych kredytów gospodarstwa zmierzają ku bankructwu .
“Jako branża nie poradzimy sobie z kolejnymi podwyżkami. Sadownicy potrzebują pomocy. Sytuacja w gospodarstwach jest na tyle poważna, iż zwróciliśmy się z apelem do Premiera o pilną reakcję i pomoc. Zadaliśmy pytanie – czy planowane są rekompensaty w związku z wprowadzanymi podwyżkami energii elektrycznej?” – czytamy w apelu branży sadowniczej.
Sadownictwo w Polsce od lat kuleje
Na rynku owoców w kraju od dawna źle się dzieje. Import zagranicznych czereśni, śliwek, jabłek, brzoskwiń, moreli czy owoców jagodowych stwarza za dużą konkurencję dla polskich sadowników. Brak rąk do pracy to kolejny problem z jakim muszą się mierzyć przedsiębiorcy. Na skutek tego, co roku przybywa ogłoszeń do indywidualnego zbioru z sadów. Co niektórzy sadownicy, załamani sytuacją na rynku podejmują przykre decyzje, czyli wyrzucenie owoców.
Jeśli ceny jabłek w następnych miesiącach nie wzrosną ich przechowywanie będzie kompletnie nieopłacalne. Co zrobić dalej sprzedawać czy może się wstrzymać? Niestety na to nikt nie zna odpowiedzi i wkrótce zweryfikuje to rynek. Pozostaje mieć nadzieję, że rząd zdecyduje się na rekompensaty w związku z wprowadzanymi podwyżkami energii elektrycznej.
źródło:polskiesadownictwo.pl