W kraju rowerów i wiatraków nastała gorąca atmosfera. Holdenderscy rolnicy sprzeciwiają się rządowemu planowi ograniczenia emisji azotu, który ich zdaniem doprowadzi do zmniejszenia produkcji bydła. Protesty na okrzykach się nie kończą – bezsilni gospodarze postanowili wyjechać na drogi, zablokować dystrybucję a nawet podpalić wejście do ratusza.
Protest holenderskich rolników na wielką skalę
Około 40 000 holednerskich rolników zebrało się w zeszłym tygodniu. Zablokowali dziesiątki głównych dróg i centrów dystrybucyjnych. Mleko i jajka już się skończyły w wielu supermarketach. Nie robią tego na pokaz ale z konieczności by uświadomić rząd i społeczeństwo jak może wyglądać państwo bez krajowego rolnictwa.
Powodem protestu są wprowadzone w zeszłym miesiącu cele redukcji szkodliwych związków azotu do 2030 r. Rząd twierdzi, że konieczne są redukcje emisji tlenków azotu z odchodów zwierząt gospodarskich i stosowania amoniaku w nawozach. Rządzący nazywają tę propozycję „nieuniknioną transformacją”, której celem jest poprawa jakości powietrza, ziemi i wody. Ostrzegli, że rolnicy będą musieli się dostosować lub zmierzyć się z perspektywą zamknięcia swoich firm.
„Uczciwe przesłanie … jest takie, że nie wszyscy rolnicy mogą kontynuować swoją działalność”, a ci, którzy to robią, prawdopodobnie będą musieli uprawiać inaczej.” czytamy w oświadczeniu holenderskiego rządu.
Rolnictwo gorsze niż lotnictwo?
Rolnicy twierdzą, że zostali niesprawiedliwie wyróżnieni i skrytykowali podejście rządu, podczas gdy inne branże, takie jak lotnictwo, budownictwo i transport, również przyczyniają się do emisji i podlegają mniej daleko idącym przepisom. Mówią również, że rząd nie daje im jasnego obrazu ich przyszłości wśród proponowanych reform. Stąd też pomysł na protest i to taki, który zaboli najmocniej ale pokaże co się stanie gdy gospodarstwa rolne zaczną być likwidowane. Zdjęcia z protestów zamieszczamy poniżej:
fot.1: twitter
fot.2: twitter
fot.3: twitter
fot.4: twitter