wtorek, 16 kwietnia, 2024
spot_imgspot_img

Wyjątkowy ciągnik SAM zrobiony przez rolnika

spot_img

Warto zbudować ciągnik SAM? Oferta niewielkich ciągników dla małych i średnich gospodarstw jest bardzo bogata. Praktycznie każdy większy producent proponuje modele o mocach rzędu 40–60 KM i kompaktowych rozmiarach, które umożliwiają pracę w niskich budynkach, bądź w ogrodnictwie. Sporadycznie można jednak spotkać ludzi, którzy urodzili się „z kluczem w ręku” i postanowili iść pod prąd, tworząc od zera maszyny skrojone na własne potrzeby niczym garnitur szyty na miarę.

Jedną z takich pozytywnie zakręconych osób jest Damian Kujawa, który wraz z rodzicami prowadzi niewielkie gospodarstwo rolne, położone w Kozich Laskach (powiat nowotomyski, woj. wielkopolskie). Kontynuuje on zapoczątkowany przez jego ojca projekt niewielkiego ciągnika pomocniczego i to z zadziwiającymi efektami.

Damian Kujawa przy swoim ciągniku.

Ciągnik z recyklingu?

Główną inspiracją do tego, jak ten ciągnik SAM ma wyglądać, był niewielki, niemiecki traktor o oznaczeniu UT082, produkowany pomiędzy rokiem 1984 a 1989. Przyznać trzeba, że podobieństwo obu maszyn jest wyraźne. Cała konstrukcja w głównej mierze bazuje na częściach wykonanych samodzielnie oraz na wykorzystaniu elementów z odzysku, zazwyczaj po prostu ze złomu. Główną konstrukcję nośną całego ciągnika stanowi rama, wykonana z grubej, giętej i spawanej blachy. W ramach ciekawostki nadmienię tylko, że jest to już druga rama zastosowana w ciągniku, ale o tym nieco później. Jednostkę napędową stanowi 4-cylindrowy silnik wysokoprężny o pojemności 1,8 litra produkcji Forda. Silnik ten pochodzi z modelu ford escort, ale wykorzystywany był również w innych modelach ze stajni Forda. Fabrycznie jednostka ta odznaczała się mocą 75 KM, jednak w wyniku modyfikacji moc zmalała do poziomu ok. 60 KM. Jak to możliwe? Seryjnie motor posiadał doładowanie realizowane za pomocą turbosprężarki, która tu została usunięta. Jak twierdzi pan Damian, ułatwiło to montaż jednostki, zmniejszyło jej wysilenie, a moc na obecnym poziomie jest i tak aż przesadzona. Silnik jest mocowany do ramy przy użyciu seryjnych poduszek. Ma to swoje zalety, ale i wady. Z jednej strony, uzyskuje się redukcję poziomu wibracji przenoszonych na ramę, jak i operatora, co pozytywnie wpływa na komfort pracy, z drugiej zaś strony, trzeba było  stoczyć prawdziwy bój z wydechem. Początkowo w ciągniku montowane były tłumiki zapożyczone z innych ciągników. Niestety, ich stosunkowo duża masa, połączona z silną pracą motoru na poduszkach, powodowała, że wydechy notorycznie się łamały u nasady. Ostatecznie zmusiło to młodego rolnika do zastąpienia tłumika lekką rurą ze stali kwasoodpornej. Problem ustąpił, lecz kosztem naprawdę głośnej pracy, niestety.

Ciągnik dzięki niewielkim rozmiarom jest bardzo zwrotny.

12 przełożeń i rewers

Pomysł na realizację przełożeń w tym ciągniku zasługuje na nagrodę za kreatywność. Silnik współpracuje z skrzynią biegów z Opla omegi, która to wstępnie redukuje obroty i zwiększa moment obrotowy. Bezpośrednio na wyjściu ze skrzyni do flanszy wału napędowego montowany jest łącznik elastyczny przekazujący napęd dalej do tylnego mostu. Most zaś pochodzi z dużego wózka widłowego i dysponuje 2 zakresami prędkości oraz rewersem. Dlaczego aż dwie skrzynie? Trzeba pamiętać, że silniki wykorzystywane w autach osobowych znacząco różnią się pod względem zakresu obrotowego i specyfiki oddawania mocy. Przy zastosowaniu jednej skrzyni uzyskalibyśmy zbyt wysokie prędkości przy momencie obrotowym, który nie pozwalałby na jakiekolwiek prace polowe. Efektem tej kombinacji dwóch skrzyni jest łącznie 12 przełożeń po przodu oraz – dzięki temu, że tylny most ze skrzynią posiada rewersor – 12 przełożeń do tyłu. Sama dźwignia zmiany kierunku jazdy została sprytnie przeniesiona za pomocą cięgien tak, że znajduje się tuż przy kierownicy. Na najwyższym biegu ciągnik rozpędza się do prędkości ok. 30 km/h.

Dźwignia zmiany kierunku jazdy umieszczona jest pod kierownicą.

Mały osiłek

Głównym zadaniem, które ciągnik wykonuje w gospodarstwie, jest praca z ładowaczem czołowym, oprócz bowiem produkcji roślinnej, rodzina trudni się jeszcze hodowlą bydła opasowego. Zerkając na ten ciągnik, nikomu nawet przez myśl by nie przeszło, że cały ładowacz wraz z osprzętem został wykonany własnoręcznie przez pana Damiana, i to przy użyciu jedynie prostych narzędzi ręcznych. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jakości wykonania nie powstydziłby się chyba żaden producent ładowaczy. Udźwig, jak na tak mały ciągnik, również imponuje, gdyż bez większego problemu radzi sobie z ciężarami rzędu 350 kg, co absolutnie nie jest jego granicą.

Początkowo ciągnik wykorzystywał inny ładowacz z grubszymi siłownikami i pracował na ciśnieniu w układzie hydraulicznym rzędu 150 bar. Dodatkowo na uwagę zasługuje mocarny, tylny TUZ. Bazuje on na podzespołach z Ursusa C-360, jednak za podnoszenie odpowiada tutaj spory siłownik z pługa PHX. Tak duże udźwigi ładowacza czołowego, a także tylnego TUZ-a ostatecznie doprowadziły do przeciążenia całego ciągnika i zniszczenia ramy nośnej. Po tym zdarzeniu maszyna otrzymała nową, mocniejszą ramę i zbudowany został nowy ładowacz. Aby zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości, ograniczono ciśnienie w układzie do 120 bar, a siłowniki wymieniono na mniejsze. Ciągnik ma 2 niezależne układy hydrauliczne. Pierwszy z nich (seryjny) odpowiada jedynie za obsługę układu wspomagania kierownicy, drugi zaś, skonstruowany z wykorzystaniem pompy z ciągnika Władimirec T25, obsługuje całą resztę.

Komfort i bezpieczeństwo

Przednią oś stanowi skrócona i nieco zmodyfikowana oś od tarpana, dzięki czemu ciągnik hamuje na wszystkie 4 koła, co jest niezwykle istotne przy pracy z ładowaczem, gdy tył jest mocno odciążony. Dodatkowo układ wyposażono w serwo hamulcowe, tym samym siła, z którą trzeba naciskać na pedał, jest zdecydowanie mniejsza. Komfort pracy poprawia również zastosowanie hydraulicznego pedału sprzęgła oraz oświetlenie ledowe. Na koniec rodzi się pytanie, czy aby na pewno warto inwestować tyle czasu i pracy w budowę własnego, unikalnego ciągnika, czy może lepiej kupić coś gotowego? – Majsterkowanie jest moją ogromną pasją. Większość osób nie wyobraża sobie nawet, jaką satysfakcję daje samodzielne przejście drogi od pomysłu do sprawnie działającej maszyny, która potem okazuje się świetnym partnerem w codziennej pracy – podkreśla Damian Kujawa.

Napisz komentarz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Bieżący Agro Profil

spot_img

Śledź nas

Ostatnie artykuły

Pogoda dla rolników

0
Would love your thoughts, please comment.x